Audioengine A2+ to aktywne głośniki PC-Audio o niewielkich gabarytach z wbudowanym interfejsem USB za około 250 dolarów. Reklamowane są jako rewolucyjne, a jak jest naprawdę?

Wyposażenie



Głośniki zapakowane są bardzo ciekawie. Pudełko jest nieduże, wypełnione pianką. Wszystkie akcesoria i dwie satelitki włożone są dodatkowo w szare woreczki z mikrofibry, zamykane na beżowy sznurek z plastikowym zaciskiem. Są aksamitne w dotyku i bardzo miło wypakowuje się z nich poszczególne elementy, a w komplecie są:
zasilacz („laptopowy”, długie okablowanie);

  • kabel połączeniowy głośników;
  • interkonekt o wtykach mini-jack;
  • kabel USB;
  • instrukcja obsługi i katalog Audioengine.

Przewód głośnikowy ma 2 metry, zaś interkonekt mini-jack – 1,5 metra. Kabel USB to także 1,5 metra. Jakość okablowania jest bardzo dobra, a dotyczy to także przewodu połączeniowego – ma przezroczystą izolację, jest elastyczny, wyraźnie rozróżniony kolorami, rdzeń jest odpowiednio twardy, nie kruszy się i nie rozplątuje – końcówki zostały zalutowane.

Opcjonalnie można dokupić podstawki za 34 dolary w formie bardzo lekkich foremek z gumowanego tworzywa sztucznego o kształcie klina.

REKLAMA
hifiman

Konstrukcja



A2+ to maleństwa – mierzą niewiele ponad 10 na 13 cm, a ich wysokość to ponad 15 cm. Głośniki ważą łącznie 4,6 kg.

Satelitki mają formę mini-kolumienek w stylu monitorów studyjnych. Bryły są jednak zaokrąglone, a kanty lekko wyprofilowane – to z pewnością bardzo łagodny design. Głośniki wykonane są z płyty MDF o grubości 1,8 cm, mocno zalakierowanej na kolor mleczny (w sprzedaży jest też wersja czarna), lekko połyskujący. Czystą biel przebijają tylko czarne membrany (wykonane z Kevlaru) oraz podstawki. Spód obudów wyłożono cienką warstwą pianki – jest tam także gwint na statyw.

Fronty nie mają maskownic, membrany głośników średniotonowych oraz kopułki wysokotonowców są odsłonięte. Na samym spodzie widać bass-reflex w formie wąskiej szczeliny. To tyle, totalna prostota – czysto i estetycznie, nie ma nawet loga producenta.

audioengine
audioengine
Z tyłu prawego głośnika jest tylko gniazdo z zakrętkami na przewód słuchawkowy. Panel sterowania znajduje się w lewym głośniku, tam jest już gęsto. Oprócz gniazd na kabel połączeniowy znalazły się tam: gniazdo zasilacza (mini XLR z blokadą), wejście USB, wejście liniowe 3,5 mm, wejście liniowe 2xRCA i wyjście 2xRCA, a także regulacja głośności połączona z włącznikiem. To praktycznie pełny pakiet, z tym że producent ograniczył się do jednego wejścia cyfrowego, typowo dla połączenia z komputerem.

audioengine
audioengine
Wykonanie A2+ jest bardzo dobre, a zastosowane materiały – wysokiej jakości. Obudowy zostały dokładnie obrobione i są gładkie w dotyku, zaś gniazda pozłacane i solidnie zamocowane. Nie mam żadnych zastrzeżeń, design również robi wrażenie – to prostota i klasyka w połączeniu z nowoczesnością.

Ergonomia



By było estetycznie producent schował wszystkie elementy. Brak agresywnych logotypów robi wrażenie, ale schowane pokrętło głośności już nie. Co prawda, jest zlokalizowane dosyć wysoko z lewej strony, ale włączanie i dostosowywanie regulacji głośności wymaga sięgania za obudowę, a nawet wstawania z krzesła. Dobrze jednak, że to potencjometr, a nie przyciski, plusem jest także wbudowany w niego włącznik.

audioengine
Szkoda że na przednim panelu zabrakło diody – malutka w dolnym rogu nie zaburzyłaby estetyki.

Głośniki instalują się automatycznie, nie ma potrzeby pobierania i instalowania dodatkowego oprogramowania.

Panel sterowania umieszczono na lewej kolumience, a jestem przyzwyczajony do odwrotnej lokalizacji. Nie sprawi to kłopotu z laptopem, ale przy pececie z prawej strony już 1,5 metra kabla USB nie wystarczy. Z kolei 2-metrowy przewód głośnikowy pozwala na wygodne rozstawienie satelitek na biurku, a o zasilanie też nie trzeba się martwić. Interkonekt 3,5 mm jest również dłuższy niż zazwyczaj, więc podłączenie do odtwarzacza muzyki lub DAC-a jest wygodne.

Podstawki spełniają swoją rolę, ale głośniki muszą mieć pewien dystans, żeby lepiej trafiały w uszy – podstawki nie podnoszą ich mocno. Jeśli to nie wystarcza, można zainwestować w jakieś stojaki lub uchwyty – na spodzie kolumienek są gwintowane otwory.

audioengine
audioengine
Jak na tak małe kolumienki mocy jest sporo, mimo że specyfikacja tego nie sugeruje.

REKLAMA
hifiman

5 KOMENTARZE

  1. Ciekawe jak one mają się do Edifier 1600 III. Tak czy owak nie dałbym 250$ + 34$, lepiej dołożyć i kupić sobie monitory jbl. Jak dla mnie te głośniki to ciekawostka nastawiona tylko na czysty zysk.

  2. Prawda – również szukałbym monitorów lub składał zestaw pasywnych głośników ze wzmacniaczem, ale A2+ to jednak bardzo praktyczna opcja. Dużo złącz, w tym wzmacniacz i DAC, co się ceni. Wystarczy podpiąć je pod USB i po kłopocie – dla wygodnych, jako głośniki multimedialne, to dużo lepsza opcja, tym bardziej że kolumienki są malutkie.

  3. Witam

    Czy sluchaliscie Audio Pro T8? Bardzo podobna konstrukcja, jednak wiekszy przetwornik. Moge kupic je w okazyjnej cenie i sie zastanawiam. W brzmieniu glownie lubie nasycenie, spojnosc i holografie przekazu.

    Z innych alternatyw widze ze MA WS100 ma takze ciekawe opinie, jednak nigdzie nie mozna go odsluchac..:/

    Pozdrawiam

  4. Niestety nie znam Audio Pro T8. Większy woofer może zagwarantować mocniejsze dociążenie, ale i tak zależy jak zostały zestrojone, mogą być zupełnie inne od A2. Audioengine w sumie nie są mocno nasycone, czuję że nie przypasowałyby pod takie wymagania.

  5. Wiec co polecasz do 1000zl? Mowiac krotko raczej na obszerna komode lub biurko, rozstawione od siebie okolo 1,2 metra, pod Imaca (glownie AAC plus ALAC), z czasem dojdzie tam DAC. Fajnie tez gdyby mialy bluetooth czy pilot, oczywiscie zachowujac takie kryteria brzmienia. Odlsuch zarowno w nliskim polu, jak i z odleglosci 2,3 metrow. Nie bedzie to glowny pokoj, a raczej sypialnia, lub pokoj do posluchania muzyki jesli inny bedzie zajety.

Skomentuj Maciej Sas Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj