Specyfikacja
- płyta HDF w aluminiowej obudowie
- głośniki 2.1 (2×19 mm wysokotonowe, 2×50 mm średniotonowe, 2×100 mm niskotonowe, 2x bass-reflex)
- moc: 200 W
- pasmo przenoszenia: 40 Hz – 23 kHz
- zwrotnice: 170/3000 Hz
- Bluetooth 4.0 aptX, A2DP
- Dolby Digital, DTS TruSurround
- obsługa plików do 96 kHz/24-bit
- wymiary: 54,5 x 6,5 x 30 cm
- waga: 5,3 kg
- pobór mocy: 0,38 W (ECO); 4,5 W (czuwanie); 8,4 W (bezczynny); do 150 W (maksimum).
Brzmienie
Canton DM50 to brzmienie większe niż sugerowałyby wymiary urządzenia. Mocy jest dużo, ale tyczy się to także jakości i charakterystyki niskich tonów. Dźwięk nie jest przesadnie sztuczny, ani analogowy – DM50 plasuje się gdzieś pomiędzy. Dobrze współpracuje z przekazem ludzkiego głosu, ale zabrzmi także efektownie w basie i sopranie. Dwa tryby dźwięku mają spory wpływ na balans pasma i jego przestrzeń.
Canton DM50 w trybie Stereo
W pierwszym trybie dźwięk wydobywa się głównie z przedniego panelu, jest więc bardziej kierunkowy, płaski. DM50 to niska jednostka, więc muzyka lub ścieżka dźwiękowa filmu rozchodzi się od telewizora po blacie mebla. Zaznaczone jest lekko stereo, ale brzmienie jest bardziej zwarte, a dźwięk ciepły. Bas jest subbasowo-midbasowy, więcej jest niskiej średnicy niż tej wyższej, a sopran pozostaje szybki, krótki i najbardziej cyfrowy z całego pasma, góra jest jednak delikatna i niesykliwa, więc nie sprawia to problemu. Brzmienie jest gładkie, nasycone: nie męczy, ale też nie muli. Muzyka jest dynamiczna, a efekty dźwiękowe szybkie. Wrażenie robi bas: subwooferowy, masywny, gęsty, gdy trzeba to także z potężnym uderzeniem, a to wszystko za sprawą dodatkowych bass-reflexów. Nie jest to bas dominujący, nie pcha się tam, gdzie nie jego miejsce. Nie można narzekać na separację poszczególnych dźwięków, słychać też przyjemne nasycenie dźwięku – to dobry tryb do muzyki wielu gatunków oraz nagłośnienia telewizji.
Canton DM50 w trybie Surround
Tryb Surround to już odmienna prezentacja sceny dźwiękowej oraz charakterystyki pasma. Jest mniej naturalnie, bardziej cyfrowo i efektownie, ale zdecydowanie bardziej przestrzennie. Robi się chłodniej, bas ma mocniejszy subbas, sopran jest podkreślony, a średnica się wycofuje – jest bardziej efektownie, nowocześnie. Stereofonia jest mocniejsza – scena sprawia wrażenie dwukrotnie szerszej, wychodzącej zdecydowanie poza długość samego urządzenia, jest też głębsza oraz dużo wyższa – nie ma już efektu kierunkowego wydobywania się dźwięku, wybrzmiewa on bardziej pionowo, dając wrażenie ściany dźwięku. Słychać, że to sztuczny, cyfrowy efekt, ale scena oraz szerokość stereo i tak robią duże wrażenie. Nie przepadam za tego typu efektami, ale w filmach sprawdza się to świetnie, choć jednocześnie trzeba mocniej rozkręcić głośność, bo średnica się wycofuje. Duże wrażenie robi klarowność, ilość detali, jak i efekty dźwiękowe – wybuchy potężnie wibrują, a dźwięk bez problemu wypełnia nawet większe pomieszczenia. To dobry tryb do filmów akcji oraz niektórych gatunków muzycznych (choć nie jazzu).
Ciekawe efekty można też uzyskać stosując korektor dźwięku. W trybie Surround bas może być czasami zbyt mocny, więc odjęcie jednego czy dwóch punków w korektorze poprawia słyszalność średnicy i trochę uspokaja basowe gatunki muzyczne lub efekty dźwiękowe filmów, wiele jednak zależy od realizacji muzyki czy ścieżki dźwiękowej danego filmu.
Najmniej z brzmienia w obu trybach podoba mi się sopran. Nie mam zarzutów do niskich tonów, chociaż to raczej bardziej obłe niż punktowe i superprecyzyjne brzmienie. Podoba mi się także średnica: czysta i gładka, choć mogłaby mieć też więcej ziarnistości, ale i tak jest dość uniwersalna. Sopran pozostaje dosyć krótki i syntetyczny, brakuje mu trochę naturalności, ale spodoba się fanom bardziej efektownego, jasnego i przejrzystego brzmienia.
Podsumowanie
Canton DM50 w kontekście swoich wymiarów zaskakuje mocą i rozmiarem sceny dźwiękowej. To też bardzo solidnie wykonany sprzęt o prostym wzornictwie i nieskomplikowanej obsłudze. Generowany przez niego dźwięk oscyluje gdzieś pomiędzy naturalnym a sztucznym, czerpiąc z obu światów. Robi wrażenie potężnym, ale nie przesadzonym basem, który kontruje czysta, cyfrowa góra, chociaż potrafi także bardzo przekonująco przekazać głos prezentera lub aktora.
Narzekać można na zbyt dużego i ciężkiego pilota. DM50 to dosyć krótki sounddeck, zatem tryb stereo nie zagwarantuje szerokiej stereofonii z telewizorami o dużej przekątnej ekranu – wówczas warto rozważyć zakup droższego o 500 zł modelu DM75 wyposażonego w 4 woofery. Gniazda nie zostały ulokowane zbyt wygodnie, przydałoby się także port HDMI oraz lepsze okablowanie, ale ogólnie DM50 to jednak bardzo udany sprzęt.
dla Canton DM50
Zalety:
+ solidne wykonanie
+ minimalistyczny, uniwersalny wygląd bez zbędnych bajerów
+ praktyczne wymiary, niska konstrukcja
+ prosta i szybka obsługa
+ mocne brzmienie, czystość dźwięku, separacja i przestrzeń, wysoka jakość brzmienia, dużo detali, efektowne i bardziej naturalne tryby dźwięku
+ szeroka i wysoka scena trybu Surround
Wady (właściwie jedynie subiektywne brzmieniowo i użytkowo):
– ciężki i duży pilot
– niskiej jakości okablowanie
– w trybie Surround może brakować średnicy, a góra bywa zbyt cyfrowa
– dosyć wąska scena w trybie stereo (konsekwencja krótkiej obudowy)
Sprzęt dostarczył:
SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL