Sennheiser Ambeo Mini to kompaktowy soundbar, który został naszpikowany przetwornikami, nowoczesnymi interfejsami i wieloma funkcjami dodatkowymi. Urządzenie ma 250 watów mocy, obsługuje szereg usług strumieniujących i automatycznie się kalibruje. Sprawdziłem, co potrafi nowa listwa samodzielnie oraz wraz z 350-watowym subwooferem Ambeo Sub.

Sennheiser Ambeo Mini nie jest kolejnym, nudnym soundbarem. Urządzenie zwraca uwagę, bo mimo kompaktowej konstrukcji, posiada dedykowane przetworniki niskotonowe, a nie pasywne membrany basowe. Intryguje także zintegrowany mikrofon, za pomocą którego dostroimy urządzenie do pomieszczenia oraz skalibrujemy sprzęt z opcjonalnym subwooferem. Ciekawie zapowiada się również wirtualizacja przestrzenna Ambeo, która ma symulować zestaw głośników w konfiguracji 7.1.4.

REKLAMA
fiio

Do testu wypożyczyłem nie tylko soundbar, ale także bezprzewodowy subwoofer serii Ambeo. Wykorzystałem zestaw do nagłośnienia 55-calowego telewizora wraz z konsolą Xbox Series X. Używałem sprzętu do filmów, seriali, muzyki i gier, niekoniecznie w tej kolejności. Po kilku tygodniach testów znam już mocne i słabsze strony modeli Ambeo Mini oraz Ambeo Sub, ale tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Jak soundbar sprawdza się w praktyce? Czy warto dokupić subwoofer? Odpowiedzi poniżej.

Wyposażenie

Zestaw Sennheiser Ambeo Mini zawiera:

  • kabel HDMI 2.1 (długość 142 cm);
  • kabel zasilający (długość 190 cm);
  • pilot z baterią CR2032;
  • instrukcję obsługi.

W zestawie z subwooferem zabrakło uchwytu ściennego, co jest zrozumiałe, bo najpewniej w większości przypadków soundbar wyląduje na szafce RTV. W razie potrzeby mocowanie można dokupić, ale nie jest ono tanie – adapter Sennheiser SB02-WM kosztuje 270 zł.

Natomiast w pudełku wraz z subwooferem znajdziemy kabel zasilający, który również mierzy 190 cm. Warto zauważyć, że oba urządzenia zapakowano w pudełka z szarego kartonu, ustabilizowano wytłoczką oraz owinięto papierem.

Konstrukcja i wzornictwo

Ambeo Mini wygląda jak zmniejszony Ambeo Plus, z tą różnicą, że w nowym soundbarze zrezygnowano z perforowanej pokrywy. Obudowa jest więc zaoblona, a wzrok przyciągają detale, takie jak odchylony górny panel czy maskownica zachodząca na krawędzie. Moim zdaniem soundbar prezentuje się świetnie obok współczesnego, monolitycznego telewizora. Urządzenie nie powinno jednak rozpraszać w trakcie sensów za sprawą stonowanej kolorystyki i oszczędnych ozdób.

 

Maskownica skrywa cztery przetworniki pełnozakresowe o średnicy 1,6 cala – dwa znajdują się z przodu, dwa po bokach. Oprócz nich zastosowano dwa 4-calowe przetworniki niskotonowe z membranami skierowanymi ku górze. Poniżej maskownicy dostrzeżemy logo producenta, a z prawej strony podświetlany znaczek Ambeo. Na szczyt trafiły dotykowe przyciski, mikrofony, pasek LED i podświetlany wskaźnik kodeka (np. Dolby Atmos), widoczny tylko wtedy, gdy jest aktywny. Natomiast we wnęce z tyłu znajdują się: gniazdo zasilające, HDMI 2.1, USB-A (zasilanie 5 V/1 A), otwór resetu i przycisk SETUP (WPS).

Wraz z soundbarem otrzymujemy także kanciasty pilot, który nawiązuje do kształtu Ambeo Mini, bo również ma skośną pokrywę. Kanciastą tabliczkę naszpikowano silikonowymi przyciskami, których jest łącznie czternaście. Odróżniono je kształtem – niektóre przyciski są wypukłe, inne wklęsłe. Na spodzie urządzenia znajduje się komora na pojedynczą, pastylkową baterię typu CR2032. Warto wiedzieć, że spód pilota także wyklejono silikonowymi podkładkami, równie wysokiej jakości, co ze spodu soundbara.

   

Subwoofer Ambeo Sub współgra wizualnie z listwą dźwiękową, ponieważ ma zaokrąglone krawędzie i maskownicę z tkaniny. Ta ostatnia znajduje się na szczycie, bo tam wylądował 8-calowy przetwornik niskotonowy. Z tyłu Ambeo Sub umieszczono pojedynczy przycisk i diodę, a na spodzie gniazdo zasilania oraz pojedyncze wejście RCA. Obok złącz jest obszerna wnęka, w której bez problemu zmieści się nadmiar kabla. Całość stoi na wysokich, gumowych nóżkach antywibracyjnych do obudowy.

Jakość wykonania obu urządzeń jest adekwatna ich klasie. Wykończenie materiałów oraz ich spasowanie są wzorowe, a maskownice są sprężyste oraz solidne i nie wykazują tendencji do zaciągania się. Nie podpadły mi także silikonowe nóżki, które wzorowo stabilizują zarówno soundbar, jak i subwoofer. Świetnie, że zostały one przykręcone do Ambeo Sub, a nie przyklejone, więc nie oderwą się od przesuwania subwoofera.

Ergonomia

Soundbar ma 70 cm długości, 10 cm szerokości i 6,5 cm wysokości, więc powinien zmieścić się na każdej szafce RTV i świetnie pasować do mniejszych oraz średnich telewizorów. Z kolei subwoofer cechuje się pionową konstrukcją, ma kwadratową podstawę o boku 27,4 cm oraz mierzy niecałe 37 cm wysokości, dzięki czemu zajmuje mało miejsca obok szafki. Nie miałem żadnych problemów z podłączeniem obu urządzeń – okablowanie jest optymalnie długie i łatwo je zamaskować.

Dotykowe przyciski są czułe i optymalnie rozmieszczone, ale nie zostały podświetlone, więc trudno korzystać z nich po ciemku. Na co dzień lepiej sprawdza się więc pilot od telewizora lub soundbara. Ten ostatni pozwala włączyć dźwięk Ambeo, zmienić profil dźwiękowy, wybrać źródło sygnału, a także skorzystać z dwóch dodatkowych trybów, czyli nocnego i akcentującego głos. Nie spodobał mi się jednak kształt pilota i jego masa – kanciaste rogi wpijają się w dłoń, a urządzenie waży aż 105 gramów. To dużo, zważywszy na zasilanie pojedynczą pastylką CR2032.

Użytkowanie

Sparowanie ze sobą soundbara i subwoofera przebiegło sprawnie, a listwa z łatwością połączyła się z siecią Wi-Fi 6 – aplikacje Spotify czy Tidal zawsze wykrywały Ambeo Mini. Interfejs Bluetooth również działał bez zarzutów. Z kolei pilot nie zawodził zasięgiem, pozwalał szybko aktywować pożądane funkcje i precyzyjnie dostosować głośność. Szkoda tylko, że zabrakło na nim przycisków do szybkiej regulacji basu. Ilość niskich tonów możemy jednak wyregulować w aplikacji dla każdego profilu oddzielnie.

Nieobecność ekranu nie nastręcza problemów. Zamiast niego przygotowano szereg wskaźników, czyli m.in. wielokolorowy pasek LED na szczycie oraz podświetlone logo trybu Ambeo z prawej strony frontu. Okazuje się, że odchylona pokrywa nie jest tylko ozdobą, bo dzięki temu widać wspomniany pasek LED, ale nie oślepia on użytkownika. Jego zapełnianie sygnalizuje głośność, a kolorami oznaczono tryby, różne procesy czy aktywne kodeki. Nie obyło się też bez sygnałów dźwiękowych, które można jednak dezaktywować. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by przyciemnić lub wyłączyć logo Ambeo.

Braki funkcjonalne łatwo usprawiedliwić. Zacznijmy od Bluetootha, który wspiera tylko podstawowe kodeki, czyli SBC i AAC, bo standard LC3 jest zarezerwowany dla połączenia z subwooferem. Z pomocą przychodzi Wi-Fi oraz obsługa szeregu usług strumieniujących, więc można przymknąć oko na ograniczone wsparcie dla kodeków. Wątpliwości budzi też pojedyncze złącze HDMI, ale jest ono w wersji 2.1 i oczywiście obsługuje standard eARC. W trakcie testów soundbar bez problemu komunikował się z telewizorem LG OLED i podłączoną do niego konsolą, a opóźnienia dźwięku nie dawały się we znaki.

Możliwości Ambeo Mini nie kończą się na Wi-Fi czy interfejsie Bluetooth, bo soundbar obsługuje także standardy AirPlay 2 czy Chromecast, a do tego asystentów Amazon Alexa i Google. Z tego pierwszego nie korzystam, a wsparcie dla tego drugiego budzi pewne wątpliwości. Otóż opisy marketingowe sugerują, że soundbar może stać się inteligentnym głośnikiem we współpracy ze smartfonem, ale mnie nie udało się go w ten sposób skonfigurować. Soundbar został wykryty w aplikacji Google Home i mogłem przekazywać na niego dźwięk. Czy właśnie to Sennheiser rozumie jako funkcję „zestawu głośnomówiącego”?

Głośnik nie obsługuje także rozmów przez Bluetooth, a przynajmniej smartfon Samsung Galaxy S21 FE nie mógł korzystać z mikrofonu Amebo Mini. Zatem mikrofony udało mi się wykorzystać jedynie do automatycznej kalibracji systemu. Proces trwał kilka minut, a podczas niego soundbar dostrajał się nie tylko do pomieszczenia, ale także opcjonalnego subwoofera, czy też subwooferów, ponieważ Ambeo Mini obsługuje maksymalnie cztery Ambeo Sub. Kalibrację można rozpocząć z poziomu listwy, jednocześnie wciskając i przytrzymując przyciski regulacji głośności, ale lepiej sprawdza się do tego aplikacja mobilna.

Aplikacja Sennheiser Smart Control

Do konfiguracji soundbara służy aplikacja Smart Control, znana ze słuchawek Bluetooth niemieckiego producenta. Aplikacja cechuje się estetycznym interfejsem i dość łatwo ją opanować, mimo zatrzęsienia opcji. Szkoda jednak, że nadal brakuje polskiej wersji językowej, więc wymagana jest podstawowa znajomość języka angielskiego.

Na ekranie głównym znajdują się widżety sterujące – regulacja głośności, wybór źródła dźwięku czy włącznik trybu Ambeo. Poniżej nich znajdziemy konfigurowalne profile dźwięku, czyli Adaptive, Music, Movie, News, Neutral oraz Sports. Każdy profil ma niezależny korektor dźwięku oraz trójstopniową regulację intensywności efektu Ambeo (Light, Regular i Boost). Poniżej profilów znajdziemy także włączniki dodatkowych trybów, czyli nocnego, który ogranicza dynamikę i ilość basu, a także wzmacniającego głosy/dialogi.

Warto zajrzeć do ustawień, bo tam skonfigurujemy połączenia bezprzewodowe, zwiększymy głośność kanału centralnego czy subwoofera. Ten ostatni można także wyłączyć lub odwrócić jego fazę, co przydać się w przypadku połączenia przewodowego z innym zestawem audio. Aplikacja pozwala także skonfigurować kolory paska LED i jego jasność oraz przyciemnić lub zupełnie wyłączyć logo Ambeo. W ustawieniach możemy również dezaktywować sygnały dźwiękowe, jak i skonfigurować konkretne kodeki w trakcie ich używania, np. Dolby Atmos.

Specyfikacja

Sennheiser Ambeo Soundbar Mini

  • przetworniki: 2x 4 cale (niskotonowe) + 4x 1,6 cala (pełnozakresowe)
  • moc: 250 W RMS
  • wzmacniacz: klasy D
  • pasmo przenoszenia: 43 Hz-20 kHz
  • interfejsy: HDMI 2.1 (eARC), Wi-Fi 6 (2×2 MIMO), Bluetooth 5.2 LE (kodeki AAC, SBC, LC3 dla subwoofera), USB-A (zasilanie 5 V/1 A)
  • funkcje: Dolby Atmos, DTS:X, MPEG-H, 360 Reality Audio, Apple AirPlay 2, Spotify Connect, Tidal Connect, Google Chromecast, Amazon Alexa, automatyczna kalibracja, wbudowany mikrofon, pilot, aplikacja Sennheiser Smart Control
  • wymiary: 70 x 10 x 6,5 cm
  • masa: 3,3 kg

Sennheiser Ambeo Sub

  • przetwornik: 8 cali
  • moc: 350 W RMS
  • wzmacniacz: klasy D
  • pasmo przenoszenia: 27-80 Hz
  • interfejsy: Bluetooth 5.2 LE (kodek LC3), 1x RCA
  • wymiary: 36,9 x 27,4 x 27,4 cm
  • masa: 8,2 kg

Brzmienie

Ambeo Mini brzmi jak na sprzęt Sennheisera przystało – jeśli znamy słuchawki producenta, to poczujemy się jak w domu. Sygnatura dźwiękowa soundbara jest zrównoważona, neutralna barwowo oraz bezpośrednia, ale nadal angażująca i przystępna w odbiorze. Brzmienie jest ponadto klarowne, szczegółowe i czyste, a już szczególnie w trybie Ambeo, który rzeczywiście potęguje przestrzeń i wykrystalizowuje dźwięk.

Ostateczny efekt zależy jednak od wielu czynników – aktywnego profilu audio, intensywności trybu Ambeo i obecności subwoofera, a także kodowania wideo. Zacznijmy od samego soundbara Ambeo Mini w zastosowaniach muzycznych, filmowych i gamingowych, a następnie przejdźmy do opisu brzmienia ze wsparciem subwoofera Ambeo Sub.

Sennheiser Ambeo Soundbar Mini – muzyka
Soundbar zaskakująco dobrze radzi sobie z muzyką, co nie jest oczywiste w przypadku urządzeń tego typu. Zrównoważony i neutralny dźwięk rozbrzmiewa swobodnie, zwiewnie i przyjemnie dla ucha, a dźwięk jest na tyle klarowny, że nie ma mowy o zamuleniu. Dobre wrażenie robi dość szybko i naturalnie wybrzmiewający bas, który jest pełny przede wszystkim w średnim zakresie. Niemniej w elektronice Ambeo Mini potrafi już efektownie pulsować czy zawibrować. Nie brakowało mi też średnicy i sopranu, bo wokale nie znikały w tle.

Zazwyczaj nie przepadam za wirtualizacją przestrzenną, ale w muzyce tryb Ambeo „Light” sprawdził się nieźle – dźwięk zaczął rozbrzmiewać jakby z większego urządzenia, scena dźwiękowa bez wątpienia stała się głębsza. Na trybie Ambeo zyskała także stereofonia – łatwiej było odróżnić od siebie oba kanały, co jest pożądane w przypadku tak krótkiej (70 cm) listwy. Byłem najbardziej zadowolony z brzmienia po lekkiej korekcji dźwięku, wzmocnieniu pasm „foundation” i „low-mid”, na czym zyskały szczególnie gatunki elektroniczne i gitarowe.

Sennheiser Ambeo Soundbar Mini – filmy i seriale
Soundbar nie rozczarowuje w swoim głównym zastosowaniu, bo z powodzeniem nagłaśnia seriale, jak i różne gatunki filmów. Pasmo średnie okazało się być optymalnie klarowne, by śledzić dialogi i to nawet w polskim kinie, które słynie z niezrozumiałej mowy. Z kolei bas z powodzeniem wzmacniał wystrzały czy wybuchy w filmach akcji, a wysokie tony były wyraziste, ale jeszcze nie kłuły uszu. Usatysfakcjonowała mnie także stereofonia, a szczególnie po włączeniu trybu Ambeo.

Jeśli jednak nie jesteśmy zadowoleni z czytelności dialogów, to mamy trzy rozwiązania – wzmocnienie średnicy za pomocą EQ, włączenie trybu „Voice Enhancement” lub zwiększenie głośności kanału centralnego. Każda metoda działa. Z kolei wirtualizacja Ambeo była według mnie najlepsza na środkowym poziomie, czyli „Regular”. Jak na mój gust efekt był zbyt delikatny na pierwszym poziomie („Light), a na ostatnim dźwięk stawał się już sztuczny i lekko wyostrzony („Boost”), co może się jednak podobać. Oczywiście nie należy oczekiwać przestrzenności rodem z wielokanałowego systemu audio, bo siłą rzeczy nie usłyszymy dźwięku za plecami. Niemniej z przyjemnością oglądałem nowego Aliena: Romulus z Dolby Atmos – czułem ciarki na plecach i momentami trzymałem się fotela.

Sennheiser Ambeo Soundbar Mini – gry
W grach Ambeo Mini wypadł trochę gorzej, ale rezultaty były wciąż satysfakcjonujące. Wybuchy nie dudniły, wystrzały nie wydawały się być szkliste czy jazgotliwe, a mowa była zrozumiała. Doceniłem także ogólną szczegółowość. W efekcie z powodzeniem grałem w Cyberpunka 2077 czy Red Dead Redemption 2 – w pierwszej grze hałas miasta nie przytłaczał, a w drugiej tętent kopyt nie przypominał muzyki techno. Fani gier sieciowych mogą nie być jednak zadowoleni, bo pozycjonowanie jest przeciętne.

Tak, soundbar nie wygra w tym aspekcie z choćby podstawowymi słuchawkami, ale liczyłem na więcej. Trudno było mi ocenić, skąd dobiega dźwięk, np. gdzie znajduje się NPC, który próbuje zwrócić moją uwagę. Nie pomagał tryb Ambeo, który poprawiał głębię, ale nadal nie ułatwiał gry „na słuch”. Zatem za pomocą Ambeo Mini z powodzeniem pogramy w gry dla pojedynczego gracza, ale do tytułów sieciowych nie obejdzie się bez słuchawek.

Konfiguracja z subwooferem Sennheiser Ambeo Sub – muzyka
W zastosowaniach muzycznych subwoofer jednych zachwyci, a inni będą musieli sięgnąć po korektor. W fabrycznej konfiguracji brzmienie zestawu jest podobnie zrównoważone, lekkie i klarowne, co w przypadku samego Ambeo Mini – niewprawione ucho może początkowo nie wychwycić różnicy. Bas wciąż nie wychodzi przed szereg, szafka RTV nie zaczyna się wzbudzać, a szyby w oknach nie drżą. Zatem podczas odsłuchów muzyki Ambeo Sub zachowuje się raczej jak subwoofer muzyczny, niż kinowy.

Wpływ subwoofera jest jednak bez wątpienia pozytywny. W elektronice, rapie czy ciężkich brzmieniach poczujemy głębszy subbas o szybszym charakterze, który potrafi punktowo uderzyć i gwałtownie wygasnąć. Docenimy także poprawioną separację instrumentów, co jest zasługą podziału pasm – Ambeo Mini zabrzmi lżej i klarowniej, bo niskie tony zostaną przekazane na subwoofer. Wpłynie to także na postrzeganą przestrzeń – muzyka będzie rozbrzmiewać już nie z punktu, a obszaru. Nie byłem jednak w stanie ocenić skąd dobiega bas, więc kalibracja spełniła swoją rolę.

Konfiguracja z subwooferem Sennheiser Ambeo Sub – filmy, seriale i gry
W filmach subwoofer chętnie daje o sobie znać. Wiele zależy jednak od materiału – w serialu z lat 90. nie uświadczymy trzęsienia ziemi, ale już w nowych filmach z Dolby Atmos jak najbardziej. Wspominany wcześniej Alien: Romulus mógł pochwalić się jeszcze bardziej efektowną oprawą dźwiękową – jedna z katastroficznych scen w filmie robiła zdecydowanie większe wrażenie z podłączonym subwooferem, który efektownie pomrukiwał i wibrował, ale nadal nie dudnił. Tradycyjnie najbardziej zadowoleni będą fani kina akcji, bo w spokojniejszych gatunkach filmowych subwoofer będzie odpoczywał.

Subwoofer wspomógł także gry. Jeszcze przyjemniej słuchało mi się radiostacji i ryku silników w Cyberpunku 2077 – miasto nabrało rozmachu, a futurystyczna broń charakteru. O dziwo subwoofer nie popsuł mi rozgrywki w Red Dead Redemption 2, bo końskie kopyta wciąż nie przytłaczały, z czym ma problem wiele zestawów. Dla przykładu soundbar Samsung HW-Q70R wymaga znacznej redukcji niskich tonów, by subwoofer przestał irytować dudnieniem. Nic takiego nie miało miejsca w przypadku Ambeo Sub, dodatkowy głośnik niskotonowy ani przez chwilę mi nie przeszkadzał.

Podsumowanie

Będę z Wami szczery: nie przepadam za testami soundbarów. Urządzenia tego typu zazwyczaj nie powodują większych emocji, a są też trudne do obfotografowania i wymagają rozmontowania prywatnego zestawu TV. Jednak nie żałuję, że wypróbowałem Ambeo Mini z Ambeo Sub. Sennheiser potraktował temat poważnie – soundbar brzmi dość naturalnie i nieźle radzi sobie z basem, a opcjonalny subwoofer daje o sobie znać wtedy, gdy powinien. Słychać zatem „muzyczny” dorobek producenta. Doceniłem ponadto kompaktowość, funkcjonalność oraz nieszablonowe wskaźniki LED.

Znalazłem kilka wad, ale raczej nie psują one efektu. Nie spodobał mi się kanciasty i trochę za ciężki pilot od Ambeo Mini, który powinien mieć przyciski do regulacji basu. Szkoda, że w zestawie zabrakło uchwytu ściennego. Liczyłem też na lepsze pozycjonowanie w grach.

Sennheiser Ambeo Soundbar Mini jest dostępny za około 2500 zł. W zamian otrzymujemy solidną, estetyczną, kompaktową i wysoce funkcjonalną „grajbelkę”, którą docenią kinomani i melomani. Jak na małe wymiary, urządzenie generuje naprawdę duży dźwięk. Z kolei subwoofer spełnia swoje zadanie i pozytywnie wpływa na brzmienie w każdej sytuacji. Szkoda jednak, że kosztuje on drugie tyle, co listwa. Czy warto go dokupić?

To zależy. Gdy słuchamy głównie lekkiej muzyki, a na ekranie telewizora dominuje ambitniejsze kino, to obejdzie się bez Ambeo Sub. W takim repertuarze subwoofer będzie miał subtelny wpływ, bo głównie odseparuje bas i nada dźwięku klarowności. Gdy natomiast lubimy posłuchać elektroniki czy rapu, a oglądamy głównie kinowe hity, to powinniśmy docenić subwoofer. W takich zastosowaniach Ambeo Sub rozwija skrzydła, wyraźnie wspomagając Ambeo Mini – dźwięk staje się efektowniejszy, a bas pełniejszy i bardziej wyczuwalny.

Dla Sennheiser Ambeo Mini

Zalety:
+ solidne wykonanie
+ ładne wzornictwo
+ kompaktowe wymiary
+ estetyczne wskaźniki LED
+ wysoka funkcjonalność
+ interfejs Wi-Fi 6
+ rozbudowany pilot
+ zaawansowana aplikacja mobilna
+ udany tryb Ambeo
+ naturalne, pełne i angażujące brzmienie soundbara
+ odseparowany i dociążony dźwięk z subwooferem

Wady:
– brak uchwytu ściennego w zestawie
– ciężki i kanciasty pilot bez funkcji regulacji basu
– pozycjonowanie w grach
– kosztowny subwoofer (~2500 zł)

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
terra

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj