Aż 9 przetworników, 400 watów mocy i reprodukcja basu poniżej 40 herców – to Ambeo Soundbar Plus w liczbach. Średni soundbar Sennheisera został naszpikowany głośnikami z aluminiowymi membranami, oferuje multum funkcji i rozbudowany interfejs złącz. Czy warto go kupić? Jak Ambeo Plus wypada w porównaniu do Ambeo Mini? Mam odpowiedzi!
Ambeo Mini zrobił na mnie duże wrażenie w niedawnym teście. Doceniłem kompaktowy soundbar Sennheisera za wysoką funkcjonalność, wygodną obsługę i bardzo dobre brzmienie w muzyce, filmach i grach. Świetnie korzystało mi się z niego także we współpracy z subwooferem Ambeo Sub, który zdecydowanie wspomógł niskie rejestry małego Ambeo. Niemniej najmniejszy soundbar Sennheisera i tak radził sobie zaskakująco dobrze z reprodukcją basu za sprawą dedykowanych przetworników niskotonowych, a nie pasywnych membran.
Przyszła pora na test protoplasty Ambeo Mini, czyli średniego modelu Ambeo Plus o znacznie większej mocy (400 W vs 250 W) i z szeregiem dodatkowych przetworników pełnozakresowych (9 vs 6). Część z nich skierowano ku górze, a tym razem nie brakuje także kanału centralnego, nieobecnego w Ambeo Mini. Wyżej pozycjonowany soundbar może pochwalić się ponadto bogatszym interfejsem, bo oferuje m.in. dodatkowe gniazda HDMI czy wejścia analogowe. Należy jednak do niego dopłacić około 1500 zł.
Sprawdziłem, czy warto. Nie omieszkałem przetestować także konfiguracji dla najbardziej wymagających melomanów i kinomanów, czyli soundbara Ambeo Plus ze wsparciem subwoofera Ambeo Sub.
Wyposażenie
Zestaw zawiera:
- kabel HDMI 2.1 (długość 142 cm);
- kabel zasilający (długość 190 cm);
- pilot z baterią CR2032;
- instrukcję obsługi.
Wyposażenie jest identyczne, jak w przypadku Ambeo Mini. Można liczyć na solidne i optymalnie długie okablowanie oraz kanciasty pilot, który został naszpikowany silikonowymi przyciskami. Ponownie w zestawie nie uświadczymy uchwytu ściennego Sennheiser SB02-WM, kosztującego 270 zł.
Konstrukcja i wzornictwo
Ambeo Mini i Ambeo Plus mają ze sobą wiele wspólnego, bo średniopółkowy soundbar niemieckiego producenta również zwraca uwagę opływowym kształtem, odchyloną pokrywą oraz maskownicą z tkaniny, którą obszyto niemal całe urządzenie. Nie obyło się także bez podświetlanego znaczka Ambeo czy niewielkich logo Sennheisera. Z łatwością jednak odróżnimy od siebie oba urządzenia, bo Ambeo Plus jest wyraźnie dłuższy od Ambeo Mini i ma ażurową pokrywę ze względu na dodatkowe przetworniki skierowane ku górze.
Maskownica na szczycie skrywa 2 głośniki niskotonowe oraz 2 pełnozakresowe – pod odpowiednim kątem można dostrzec zarysy ich membran. Co ciekawe przetworniki niskotonowe są obecne także w Ambeo Mini, ale w mniejszym soundbarze zostały one zabudowane. Kolejne przetworniki pełnozakresowe znajdują się po bokach i z przodu urządzenia, a tym razem towarzyszy im dodatkowy przetwornik, który pełni rolę kanału centralnego (brakuje go Ambeo Mini). Warto też zauważyć, że przetworniki pełnozakresowe w Ambeo Plus są większe od tych z Ambeo Mini (2 cale vs 1,6 cala).
Dotykowy panel przycisków jest z kolei wspólny dla obu soundbarów. Składa się z 6 przycisków, a właściwie białych symboli, obok których dostrzeżemy otwory z mikrofonami do kalibracji/obsługi głosowej. Charakterystyczny pasek LED oraz niewidoczne na co dzień wskaźniki aktywnych kodeków są także na swoich miejscach – ten pierwszy wylądował w tylnej części górnego panelu, a te ostatnie umieszczono z prawej strony, tuż obok regulacji głośności. Z kolei na spodzie obudowy nie zabrakło silikonowych podkładek oraz otworów do montażu soundbara na ścianie.
Więcej różnic znajdziemy z tyłu obudowy, ponieważ interfejs Ambeo Plus jest znacznie bardziej rozbudowany od tego z Ambeo Mini. Mniejszy model posiada tylko podstawowe przyciski i pojedyncze gniazdo HDMI 2.1 eARC, a w przypadku Ambeo Plus mamy do dyspozycji szereg dodatkowych złącz, zarówno cyfrowych, jak i analogowych. We wnęce z gniazdami znajdziemy kolejno:
- przycisk SETUP (WPS);
- przycisk RESET;
- 2 gniazda HDMI 2.0a;
- gniazdo HDMI 2.1 z eARC;
- wejście optyczne;
- gniazdo USB-A 5 V/1 A (zasilające/serwisowe);
- 2 wejścia RCA (AUX);
- wyjście na subwoofer (RCA);
- gniazdo zasilające.
Jakość wykonania nie zaskakuje – jest wysoka. Egzemplarz testowy zwiedził już najpewniej wiele redakcji i dzielnie zniósł przeróżne testy, bo na obudowie nie ma rys, a maskownica nie jest zaciągnięta czy brudna. Nie sposób też narzekać na spasowanie konstrukcji czy silikonowe podkładki, które wzorowo stabilizują urządzenie na blacie szafki RTV. Z drugiej strony Ambeo Mini jest wykonany równie solidnie i z identycznych materiałów, więc w tym aspekcie mamy remis.
Ergonomia
Ambeo Plus jest wyraźnie większy od Ambeo Mini, bo średni soundbar mierzy 105 cm w porównaniu do 70 cm. Konstrukcja wariantu „Plus” jest ponadto nieznacznie szersza (12 cm vs 10 cm) i wyższa (7,7 cm vs 6,5 cm), a do tego niemal dwukrotnie cięższa (6,3 kg vs 3,3 kg). Gabaryty jednak nadal nie przerażają – Ambeo Plus jest wciąż ustawny i powinien świetnie współgrać wizualnie z telewizorami o przekątnej 55 cali i większymi. Nie można tego powiedzieć o topowym Ambeo Max, czyli soundbarze mierzącym prawie 130 cm i ważącym niemal 19 kg.
Pilot punktuje silikonowymi podkładkami i płaskim spodem, dzięki czemu stabilnie leży na kanapie, szafce czy parapecie. Nie podobają mi się jednak ostre rogi i dość duża masa pilota, bo urządzenie waży aż 105 gramów, czyli sporo, zważywszy na zasilanie pojedynczą baterią CR2032. Nie musimy jednak z niego korzystać, bo głośność wygodniej dostosowuje się pilotem od telewizora. W razie potrzeby możemy też skonfigurować urządzenie za pomocą aplikacji Smart Control. O niej jednak wkrótce, najpierw skupmy się na stronie użytkowej.
Użytkowanie
Średni model serii Ambeo także nie posiada wyświetlacza, ale nie stanowi to specjalnego problemu. Wszystko za sprawą odchylonego górnego panelu oraz wspomnianego paska LED, który sygnalizuje poziom głośności oraz różne tryby czy procesy. Producent nie oszczędzał na ilości czy jasności diod – wskaźnik regulacji głośności jest precyzyjny. Warto wiedzieć, że diody są wielokolorowe, bo pasek LED sygnalizuje także różne tryby czy procesy. Potwierdzają je także delikatne sygnały dźwiękowe.
Podświetlone logo Ambeo z lewej strony belki budzi pewne wątpliwości. Sygnalizuje ono aktywny dźwięk przestrzenny ciągłym światłem lub miga, gdy zmieniamy intensywność efektu Ambeo (Light, Regular lub Boost). Dioda skierowana ku widzom wydaje się być kiepskim pomysłem, ale o dziwo mnie nie przeszkadzała. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby ją przyciemnić lub wyłączyć. Nie narzekałem także na diody sygnalizujące aktywne technologie Dolby Atmos, DTS:X czy MPEG-H, bo te znajdują się na szczycie obudowy i są przysłonięte przez odstającą krawędź maskownicy.
Interfejs Bluetooth nie podpadł mi zasięgiem czy stabilnością, ale niestety wspiera tylko podstawowe kodeki, czyli SBC i AAC, bo standard LC3 jest zarezerwowany do połączenia z subwooferem. Jak widać priorytet ma strumieniowanie muzyki przez Wi-Fi 6 – Tidal Connect czy Spotify Connect odtwarzały muzykę płynnie, bez buforowania czy przycięć. Tym razem nie zabraknie nam raczej gniazd HDMI, bo do dyspozycji są trzy, a nie jedno, jak w Ambeo Mini. W trakcie testów używałem głównie złącza HDMI 2.1 eARC, które wzorowo komunikowało się z telewizorem LG oraz podłączoną do niego konsolą Xbox Series X.
Pilot jest naszpikowany przyciskami, bo za jego pomocą wzmocnimy głos (VOICE), ograniczymy bas i dynamikę nocą (NIGHT), jak i oczywiście aktywujemy dźwięk przestrzenny AMBEO dedykowanym przyciskiem. Do czego służą pozostałe? Do zmiany źródła dźwięku, regulacji głośności i przełączania trybów dźwięku. Przygotowano ich 6, czyli: MOVIE, MUSIC, NEWS, SPORTS, NEUTRAL i ADAPTIVE. Każdy z nich można swobodnie skonfigurować w aplikacji mobilnej od producenta.
Aplikacja Sennheiser Smart Control
Do konfiguracji głośnika służy aplikacja Smart Control, znana ze słuchawek mobilnych Sennheisera. Świetny pomysł, bo im mniej dedykowanych „apek”, tym lepiej. Wprawdzie wciąż brakuje spolszczenia, a niektóre ważne funkcje schowano w ustawieniach, ale w trakcie testów aplikacja spisywała się bez zarzutu – zawsze wykrywała soundbar, poprawnie zapisywała ustawienia i pozwalała na zawołanie przeprowadzić kalibrację systemu.
Widżety na ekranie głównym pozwalają sprawdzić status urządzenia, kontrolować głośność czy też przełączać źródła sygnału. Przygotowano również konfigurowalne tryby dźwięku – każdy można przestroić korektorem, jak i przypisać im konkretny tryb efektu Ambeo (Light, Regular lub Boost). W dolnej części ekranu głównego znajdziemy ponadto włączniki dodatkowych funkcji (VOICE i NIGHT), jak i skrót do kalibracji systemu. Funkcja dostraja sprzęt do pomieszczenia oraz opcjonalnego subwoofera Ambeo Sub, co trwa kilka minut.
Niektóre ważne funkcje trafiły do ustawień. Znajdziemy tam regulację głośności kanału centralnego oraz subwoofera, które chętnie zobaczyłbym na ekranie głównym aplikacji, zważywszy na to, że pilot nie pozwala na regulację basu czy średnicy. Świetnie, że istnieje możliwość dostosowania jasności lub nawet wyłączenia poszczególnych diod wbudowanych w soundbar. Możemy zmienić także kolory, którymi pasek LED sygnalizuje różne tryby czy procesy, jak i wyłączyć sygnały dźwiękowe.
Specyfikacja
Sennheiser Ambeo Soundbar Plus
- procesor: czterordzeniowy 1,8 GHz
- przetworniki: 2x 4 cale (niskotonowe) + 7x 2 cale (pełnozakresowe)
- moc: 400 W rms
- wzmacniacz: 9 klasy D
- pasmo przenoszenia: 38 Hz-20 kHz
- interfejsy przewodowe: HDMI 2.1 (eARC), 2x HDMI 2.0a, optyczne Toslink, RJ-45, USB-A (zasilanie 5 V/1 A), 2x RCA (wejście audio), 1x RCA (wyjście na subwoofer)
- interfejsy bezprzewodowe: Wi-Fi 6 (2×2 MIMO), Bluetooth 5.0 LE (kodeki AAC, SBC, LC3 dla subwoofera)
- funkcje: Dolby Atmos, DTS:X, MPEG-H, 360 Reality Audio, Apple AirPlay 2, Spotify Connect, Tidal Connect, Google Chromecast, Amazon Alexa, automatyczna kalibracja, wbudowany mikrofon, pilot, aplikacja Sennheiser Smart Control
- wymiary: 105,1 x 12,1 x 7,7 cm
- masa: 6,3 kg
Sennheiser Ambeo Sub
- przetwornik: 8 cali
- moc: 350 W rms
- wzmacniacz: klasy D
- pasmo przenoszenia: 27-80 Hz
- interfejsy: Bluetooth 5.2 LE (kodek LC3), 1x RCA
- wymiary: 36,9 x 27,4 x 27,4 cm
- masa: 8,2 kg
Brzmienie
Jeszcze do niedawna soundbary nie były traktowane poważnie, ale to już nieaktualne – technologia poszła do przodu, a ograniczenia akustyczne wyeliminowano procesorami DSP. Ambeo Plus jest tego świetnym przykładem – średniopółkowy soundbar Sennheisera może pochwalić się pełnym, klarownym i stereofonicznym dźwiękiem oraz naprawdę konkretną mocą. Słychać też dlaczego Ambeo Plus jest pozycjonowany wyżej od Ambeo Mini – bohater testu radzi sobie lepiej tam, gdzie wariant kompaktowy niedomaga.
Poniżej Ambeo Plus w zastosowaniach melomańskich, kinomańskich i gamingowych w odniesieniu do Ambeo Mini.
Sennheiser Ambeo Soundbar Plus – muzyka
Ambeo Plus wydaje się nie potrzebować subwoofera – niskie tony rzeczywiście dość swobodnie schodzą w subbas, są wypełnione w średnim zakresie i kontrolowane w tym wyższym. Dobre wrażenie robi także bliska średnica, co jest najpewniej zasługą dodatkowych przetworników oraz kanału centralnego. Sprzyjają one także wysokim tonom, czystym i precyzyjnym, ale jeszcze nie ostrym. Doceniłem ponadto szeroką scenę dźwiękową, a szczególnie z efektem Ambeo.
Jak to zwykle bywa ten ostatni nadaje brzmieniu lekkiej sztuczności i nieznacznie wyostrza dźwięk. Niemniej efekt Ambeo na poziomie „Light” przypadł mi do gustu w zastosowaniach muzycznych. Nie kręciłem nosem także na dynamikę – Ambeo Plus różnicuje natężenie dźwięku, ma dobry atak i sprawnie wygasza lub podtrzymuje dźwięk, więc muzyka angażuje. Z powodzeniem słuchałem więc zróżnicowanego repertuaru, czyli m.in. elektroniki, rocka czy jazzu.
Kompaktowy Ambeo Mini nie brzmi tak pełnym basem, jak Ambeo Plus, bo niskie tony są bardziej wyczuwalne i masywniejsze. Zakładam, że to zasługa perforowanej pokrywy w większym modelu, bo w przypadku Ambeo Mini głośniki niskotonowe są zamknięte w obudowie. Słychać też, że Ambeo Plus generuje bliższe pasmo średnie i brzmi przestrzennej, a w szczególności bardziej stereofonicznie. Nie ma zaskoczenia – Ambeo Plus to w końcu dłuższa listwa, więc siłą rzeczy scena dźwiękowa jest większa, a separacja kanałów bardziej kontrastowa.
Sennheiser Ambeo Soundbar Plus – filmy i seriale
W filmach i serialach Ambeo Plus sprawdza się świetnie. Bas jest na tyle masywny, że wybuchy czy wystrzały brzmią już efektownie, ale jeszcze nie przytłaczają dialogów czy monologów. Wysokie tony nie sprawiają wrażenia sykliwych, więc przeróżne szkliste czy elektryczne efekty nie irytują. Przestrzeń również robi wrażenie – w kinowych hitach z Dolby Atmos i efektem Ambeo „Regular” dźwięk swobodnie wypełniał pomieszczenie i wydawał się dobiegać nie z głośnika, a bezpośrednio z ekranu. Łatwo to wychwycić szczególnie w dialogach – głos wydaje się wydobywać z ust bohaterów. W rezultacie przyjemnie oglądało mi się Aliena Romulus, jak i westerny pokroju Butch Cassidy i Sundance Kid.
Główną przewagą Ambeo Plus nad Ambeo Mini jest bliższa średnica, dzięki czemu głosy są bardziej bezpośrednie i klarowniejsze. Nie musiałem w ogóle sięgać po korektor czy korzystać z trybu „Voice”, co miało miejsce w przypadku wariantu z dopiskiem „Mini”. Zawdzięcza się to dodatkowemu przetwornikowi centralnemu. Większy soundbar wygrywa ponownie przestrzenią, bo Ambeo Mini nie ma górnych przetworników, które pozytywnie wpływają na wysokość i głębię sceny w Ambeo Plus. Inaczej rzecz ujmując, Ambeo Mini nie potrafił mnie nabrać, że dźwięk dobiega bezpośrednio z ekranu, a Ambeo Plus – jak najbardziej.
Sennheiser Ambeo Soundbar Plus – gry
Ambeo Plus spodoba się graczom – belka z powodzeniem nagłaśniała Cyberpunka 2077 i Red Dead Redemption 2. W pierwszym przypadku brzmienie było odpowiednio efektowne, a przyjemnie słuchało mi się także retrofuturystycznych radiostacji. W drugim nie narzekałem na wystrzały rewolwerów czy tętent kopyt – dźwięk był masywny, ale nie dudniący. Z kolei moja partnerka z przyjemnością ogrywała Hogwarts Legacy – efekty czarów czy udźwiękowienie puzzli wzmagały imersję, a dialogi były czytelne w każdej sytuacji.
Krytykowałem Ambeo Mini za problemy z pozycjonowaniem, bo mniejszy soundbar utrudniał wyczucie skąd dobiega dźwięk, np. gdzie znajdują się NPC czy przeciwnicy. Ambeo Plus radzi sobie z tym znacznie lepiej, bo podczas rozgrywki bez problemu kontrolowałem to, co dzieje się wokół „mnie”. Zatem dłuższy soundbar pozwalał mi z powodzeniem grać „na słuch” i nie wymuszał korzystania ze słuchawek, czego nie mogę powiedzieć o Ambeo Mini. W grach przydaje się też dodatkowy kanał centralny – czytelność dialogów czy monologów jest wzorowa, nie przytłacza ich akcja czy zgiełk wirtualnych miast.
Sennheiser Ambeo Plus z subwooferem Ambeo Sub
Po sparowaniu Ambeo Sub okazuje się, że… basu ubywa, a sygnatura staje się bardziej zrównoważona i przestrzenna. Jak to możliwe? Otóż soundbar przekazuje niskie tony na subwoofer, a sam zaczyna reprodukować głównie średnie i wysokie rejestry. W efekcie niskie tony są lepiej odseparowane od reszty, a dźwięk wydaje się dobiegać ze znacznie większego obszaru. Ambeo Sub zachowuje się więc, jak subwoofer „muzyczny” – nie stara się dominować, nie zamula niskich tonów i nie powoduje dudnienia, a raczej dopełnia brzmienie.
W odpowiednim repertuarze Ambeo Sub daje jednak o sobie znać, bo zdecydowanie przybywa subbasu i energii w najniższych rejestrach, jak i masywności oraz głębi w średnim basie. Docenią to szczególnie fani elektroniki, rapu, rocka lub metalu, a także kinomani gustujący w filmach akcji. Efektowna, katastroficzna scena w Alienie Romulus robiła zdecydowanie większe wrażenie, bo Ambeo Sub świetnie przekazywał subbasowy pomruk towarzyszący destrukcji statku. Nie inaczej było podczas seansu Blade Runnera 2049 – niski ryk basu, który przewija się przez cały film, wgniatał w fotel.
Niemniej w spokojniejszych gatunkach muzycznych i filmowych także słychać pozytywny wpływ subwoofera – brzmienie wydaje się dobiegać nie z telewizora a ze ściany, jest klarowniejsze i przestrzenniejsze, bo niskie tony są lepiej odseparowane od reszty spektrum. Nie uświadczyłem też męczącego dudnienia czy mulenia niskich tonów, bo nieproszony Ambeo Sub nie wychodził przed szereg. Subwoofer nie psuł więc sensów filmów obyczajowych – nie irytował np. podczas oglądania Prawdziwego bólu. Zatem mnie subwoofer zdecydowanie przypadł do gustu i chętnie z niego korzystałem.
Podsumowanie
Sennheiser Ambeo Plus to nie byle „grajbelka”. Urządzenie wygląda estetycznie, zostało solidnie wykonane i wyposażone w nietuzinkowy pasek LED, który o dziwo z powodzeniem zastępuje wyświetlacz. Wrażenie robią też dodatkowe przetworniki skierowane ku górze i odsłonięte głośniki niskotonowe, a tym razem nie zabrakło również kanału centralnego. Interfejs Wi-Fi 6, szereg konfigurowalnych trybów dźwięku i trójstopniowy efekt Ambeo także zaliczam do plusów. Łatwo docenić też dużą moc, dość pełny bas, bezpośrednie pasmo średnie i klarowne, ale nie ostre wysokie tony. Nie zawiodłem się też stereofonią czy głębią, bo przestrzenność jest znakomita, jak na soundbar.
Szkoda, że na pilocie brakuje przycisków do regulacji basu czy średnicy, więc w tym celu musimy posiłkować się aplikacją. Ta ostatnia nadal nie została spolszczona. Myślę, że soundbar tej klasy powinien wspierać dodatkowe kodeki Bluetooth, bo nie każdy korzysta ze strumieniowania muzyki. Mile widziany byłby także uchwyt w zestawie.
Sennheiser Ambeo Plus kosztuje aktualnie około 4000 zł. Jeśli cena nie gra roli, nie brakuje nam miejsca pod telewizorem i zależy nam na świetnym brzmieniu w muzyce, filmach czy grach, to powinniśmy być zadowoleni. Gdy natomiast szukamy małego soundbara i mamy mniejszy budżet, to Ambeo Mini będzie lepszym wyborem. Wprawdzie nie brzmi on tak głęboko i przestrzennie, a do tego gorzej radzi sobie w grach, ale jest za to aż 1500 zł tańszy.
Zalety:
+ solidne wykonanie
+ estetyczne wzornictwo
+ optymalne wymiary
+ czytelne wskaźniki LED
+ wysoka funkcjonalność
+ interfejs Wi-Fi 6
+ multum złącz
+ rozbudowany pilot
+ zaawansowana aplikacja mobilna
+ świetny tryb Ambeo
+ przestrzenne, pełne i angażujące brzmienie soundbara
+ odseparowany i masywny dźwięk z subwooferem
Wady:
– brak uchwytu ściennego w zestawie
– ciężki i kanciasty pilot bez regulacji basu
– podstawowe kodeki Bluetooth
– kosztowny subwoofer
Sprzęt dostarczył: