Cayin N3Pro to nietuzinkowy odtwarzacz muzyki ze… wzmacniaczem lampowym. Ma dotykowy ekran 3,2 cala, dwa przetworniki AKM AK4493EQ oraz wydajny wzmacniacz, który powinien napędzić nawet wymagające słuchawki.

Cayin już kilkukrotnie gościł na łamach naszego portalu i właściwie nigdy mnie nie zawiódł – doceniłem zarówno mobilne odtwarzacze, jak i sprzęt stacjonarny. Gdy zatem nadarzyła się okazja na przetestowanie nowego N3Pro, nie wahałem się ani chwili, bo świeżutki DAP Cayina bez wątpienia wyróżnia się z tłumu. Gwoździem programu są wbudowane lampy w sekcji wzmacniacza, ale to nie jedyny atut N3Pro – odtwarzacz oferuje trzy tryby dźwięku, ma dwukierunkowy Bluetooth, generuje 800 mW mocy na 32 Ω z gniazda 4,4 mm, a przy tym nie bije rekordów cenowych, bo kosztuje około 500 dolarów amerykańskich.

Ekscytacji towarzyszyły też wątpliwości, mój entuzjazm zaczął mieszać się ze sceptycyzmem, który nie był bezpodstawny. Zastanawiałem się co z trwałością i temperaturą – delikatne lampy w małej obudowie odtwarzacza zaczęły mi się wydawać bardzo ryzykownym, a wręcz niepraktycznym pomysłem. Mimo obecności modułu Wi-Fi, brak Androida w dzisiejszych czasach także nie napawał optymizmem – jak rozwiązano strumieniowanie muzyki i czy jest ono w ogóle możliwe? Sprawdziłem, czy lampowy odtwarzacz ma sens i jak Cayin N3Pro ma się do konkurencji.

REKLAMA
final

Wyposażenie

W zestawie są:

  • kabel USB typu C (95 cm);
  • silikonowe etui;
  • folię na ekran;
  • dwie naklejki Hi-Res Audio;
  • instrukcję obsługi.

Podstawowe wyposażenie jest niezłej jakości – kabel USB typu C ma pozłocone wtyczki i został zabezpieczony solidnym oplotem, ale jest niestety sztywny i by dało się z niego korzystać, wymaga wstępnego rozprostowania. Etui zostało natomiast wykonane z grubego, elastycznego i przyjemnego w dotyku silikonu, posiada duże wycięcia z przodu i z tyłu, a także otwory na pokrętło oraz gniazda. Akcesorium przypadło mi do gustu, bo nie szpeci odtwarzacza, co się rzadko zdarza.

Producent oferuje także dodatkowe akcesoria. To między innymi skórzane etui, które nie rozczarowuje jakością wykonania, ale wygląda specyficznie. Nie chodzi o sam zielony kolor, który jest moim zdaniem ładny, a dodatkową, aluminiową kratkę z tyłu ozdobioną sloganem „Never be the Same Again”. „Tarka” z tyłu jest niezbyt przyjemna w dotyku, trochę za szorstka – uważam, że bez niej etui wyglądałoby lepiej i byłoby bardziej praktyczne, ale najpewniej chodziło o dodatkowe chłodzenie. Z tego samego powodu silikonowe etui z zestawu jest także pozbawione „pleców”.

W sprzedaży dostępne są również przejściówki, czyli kątowy adapter z gniazda 4,4 mm (TRRRS) do gniazda 2,5 mm (TRRS) oraz krótki kabelek z wtyczką USB typu C zakończony koaksjalnym wtykiem 3,5 mm, który pozwoli „wyciągnąć” sygnał SPDIF z gniazda USB odtwarzacza. Szkoda, że obu przejściówek nie ma w zestawie, ale z drugiej strony nie każdy potrzebuje wyjścia cyfrowego, a standard 4,4 mm staje się coraz bardziej popularny – ja również wolę wtyk typu Pentaconn od złącza 2,5 mm.

Konstrukcja

Cayin N3Pro wygląda tak, jak przystało na odtwarzacz muzyki z wyższej półki. Urządzenie zostało wykonane ze szkła oraz aluminium, cechuje się dość efektownym, ale jednocześnie stonowanym wzornictwem. To zasługa zestawienia głębokiej czerni z miedziano-złotymi akcentami i skromnych ozdób, które ograniczają się do prostych nadruków. Cieszy mnie, że producent zrezygnował z dodatkowych wstawek, wzorów i nie skusił się na cudaczne kształty, stawiając na bardziej minimalistyczny design. Nie mam też najmniejszych zastrzeżeń odnośnie wykonania odtwarzacza – aluminium wycinane maszynowo jest masywne i wzorowo obrobione, obłe szkło jest grube i gładkie, a całość została perfekcyjnie spasowana.

Ekran znajduje się w górnej części, ma przekątną 3,2 cala i rozdzielczość 480×360 pikseli (zagęszczenie 188 ppi). Wyświetlacz wykonano w technologii IPS, jest on produkcji LG i cechuje się bardzo dobrymi parametrami – jest jasny, barwny i satysfakcjonuje kontrastem, a tym samym nie jest mocno zaniebieszczony, w przeciwieństwie do dość „chłodnych” ekranów w odtwarzaczach FiiO. W dolnej części ekranu jest nadrukowane, białe i podświetlone kółko, będące jednocześnie dotykowym przyciskiem i stanowiące wskaźnik jakości muzyki. Powyżej niego można dostrzec niewielki prostokąt, widoczny pod kątem – to tutaj znajdują się dwie lampy typu Raytheon JAN6418, które były używane w mikrofonach stworzonych dla użytku wojskowego. Podczas odsłuchów pięknie żarzą się ciepłym światłem.

Lewy bok jest płaski i prawie pusty, ponieważ znajduje się na nim jedynie szczelina pojedynczego czytnika kart microSD, umieszczona w górnej części obudowy. Prawy bok jest natomiast charakterystycznie wytłoczony i wyprofilowany, ponieważ zachodzi na metalowe i ząbkowane pokrętło, częściowo je zabudowując. Pokrętło jest jednocześnie włącznikiem, a poniżej niego ulokowano trzy, klasyczne przyciski sterowania muzyką. Na dolną krawędź trafiły wszystkie gniazda, czyli USB typu C, wyjście liniowe 3,5 mm, wyjście słuchawkowe 3,5 mm oraz gniazdo 4,4 mm, które jest zarówno słuchawkowe, jak i liniowe. Górna ścianka pozostała pusta, a na plecach, zabezpieczonych folią, widać tylko logo oraz oznaczenia.

Ergonomia i obsługa

Odtwarzacz jest wydłużony i dość wąski, przez co ma poręczne wymiary. Konstrukcja nie jest też przesadnie ciężka – producent podaje 195 g, ale moja waga wskazała 202 g. Nie ma jednak co liczyć na smukłe gabaryty, N3Pro mierzy aż 19 mm grubości. To dość pokaźny „klocek”, znacznie grubszy od np. FiiO M11 czy M11 Pro, ale to zrozumiałe, zważywszy na obecność lamp w sekcji wzmacniacza. Z tego powodu nie można też narzekać na mniejszy ekran, niż w nowościach FiiO lub iBasso z 5-calowymi wyświetlaczami. Nie stanowi to jednak problemu, ponieważ Cayin stworzył swój system operacyjny, dostosowany do wyświetlacza o mniejszej przekątnej.

Ergonomia jest bardzo dobra, a obsługa jednorącz nadal możliwa – bez problemów sięgałem do ekranu kciukiem, trzymając odtwarzacz w prawej dłoni. Świetnie, że dolny róg został zaoblony, więc nie wrzyna się w skórę, a interfejs dotykowy jest odpowiednio czuły. Do przycisków bocznych jest również wygodny dostęp – pokrywki wyraźnie odstają, a ich klik jest twardy i sprężysty. Pokrętło także klika nienagannie, a do tego obraca się precyzyjnie, gładko oraz cicho. Podoba mi się też dotykowe kółko w dolnej części obudowy, które pozwala szybko wrócić do ekranu głównego po przytrzymaniu palcem. Element ten jest podświetlony i wskazuje jakość odtwarzanej muzyki różnymi kolorami. Niestety dioda jest zbyt jasna, oślepia po zmroku, ale na szczęście można ją dezaktywować.

Świetnie, że gniazda analogowe znajdują się na dolnej krawędzi – nie brakuje tam dedykowanego wyjścia liniowego, a w tej roli można wykorzystać także złącze 4,4 mm, co nie jest normą. Do perfekcji zabrakło gniazda 2,5 mm, ale przejściówki są dostępne i stosunkowo niedrogie, a nowszy standard i tak wypiera micro-jacka, więc moim zdaniem warto się przesiąść na okablowanie z wtyczkami Pentaconn. Szkoda tylko, że USB C nie znajduje się na szczycie, bo wtedy wygodniej korzystałoby się z trybu DAC-a USB, gdyby odtwarzacz podłączało się od góry do komputera, a słuchawki od dołu. Warto więc wyposażyć się w kabel USB z kątową wtyczką typu C.

Moje obawy okazały się być bezpodstawne, właściwie nie ma żadnych negatywnych konsekwencji zastosowania wzmacniacza lampowego. O dziwo urządzenie nie nagrzewa się mocno – temperatury są wręcz niższe od wielu, zwyczajnych odtwarzaczy, bo Cayin N3 Pro nawet w trakcie wielogodzinnych odsłuchów był w dotyku co najwyżej letni. Producent wspomina, że lampy są odpowiednio zabezpieczone i amortyzowane, ale w skrajnych przypadkach może wystąpić efekt mikrofonowy. Nie udało mi się jednak spowodować wzbudzania się lamp, gdy potrząsałem lub nawet postukiwałem odtwarzaczem. Cayin zaleca też wyłączać Wi-Fi, by uniknąć zakłóceń w trakcie korzystania z lamp, ale ich również nie doświadczyłem.

W praktyce z Cayina N3Pro korzysta się tak samo, jak ze zwyczajnego DAP-a, z jednym wyjątkiem – lampy wymagają wstępnego rozgrzania. Nie stanowi to jednak dużego problemu, ponieważ po wciśnięciu przycisku odtwarzania należy poczekać jedynie pięć sekund, które są odliczane na ekranie odtwarzacza. Warto pamiętać, że lampy znajdują się w sekcji wzmacniacza niesymetrycznego, więc można je aktywować jedynie podczas korzystania ze słuchawek 3,5 mm. Początkowo odebrałem to jako wadę, licząc na to, że lampy działają w trybie zbalansowanym, ale ich umieszczenie w małej obudowie odtwarzacza i tak było wyzwaniem, producent musiał pójść na kompromis, żeby upakować wewnątrz cały układ.

Czas działania wynosi do 11 godzin w trybie tranzystorowym z wyjścia 3,5 mm oraz do 9 godzin w trybach zbalansowanym i lampowym. Cayin N3Pro nie jest więc maratończykiem, ale wyniki są niejako standardowe dla wielu hi-endowych odtwarzaczy. Zważywszy na zastosowanie wzmacniacza lampowego oraz ogólną wydajność wzmacniacza, uważam że osiągi akumulatora satysfakcjonują.

Oprogramowanie i funkcje

Zamiast Androida producent stworzył swój, prosty i udany system operacyjny, który nazywa się Cayin OS (2.0 w momencie pisania testu). Nie można liczyć na funkcjonalność niczym z systemu Google’a – wgrywanie swoich aplikacji, swobodna personalizacja i funkcje znane ze smartfonów nie wchodzą w grę. Mimo tego możliwości są i tak spore, a projekt interfejsu niezły, więc obsługę można opanować dość szybko.

Główny ekran wyświetla bibliotekę muzyki podzieloną na typowe kategorie oraz pasek w dolnej części. Ten ostatni stanowi skrót do odtwarzacza muzyki – wyświetlany jest tam aktualnie odtwarzany utwór. W górnym panelu systemowym schowano zaś suwak regulacji podświetlenia oraz szereg skrótów, czyli trójstopniową regulację wzmocnienia (L, M i H), przełącznik trybów (Solid-State, Triode i Ultra-Linear) oraz wybór funkcji gniazda 4,4 mm (wyjście słuchawkowe, liniowe). Znajdziemy tam także włącznik Wi-Fi i funkcji DAC-a USB.

Gestem od dołu ekranu można wysunąć drugi panel z dwoma skrótami do ustawień muzycznych oraz systemowych. Ten pierwszy pozwala skonfigurować tryby odtwarzania, kodowanie DSD, skalę regulacji głośności, balans kanałów czy tryb gapless. Nie brakuje tam także możliwości wyboru filtrów cyfrowych i 10-pasmowego korektora (zakres 31 Hz-16 kHz). Druga ikonka zawiera natomiast ustawienia samego odtwarzacza – konfigurację Wi-Fi, Bluetootha czy opcji dotyczących oszczędzania energii. Możliwa jest także zmiana języka na polski, ale wówczas brakuje znaków diakrytycznych, a samo tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia. Zdrowo się uśmiałem, gdy okazało się, że „folders” przetłumaczono na… „lornetka składana”.

Cayin N3Pro nie oferuje strumieniowania muzyki – nie wgramy na niego Spotify czy Tidala, ale streaming jest nadal możliwy, bo można do tego wykorzystać smartfona. Odtwarzacz ma dwukierunkowy interfejs Bluetooth (duplex), czyli da się z nim sparować zarówno słuchawki bezprzewodowe, jak i połączyć ze smartfonem. N3Pro działa wtedy na takiej samej zasadzie, jak adapter Bluetooth, a do dyspozycji są kodeki: SBC, AAC, aptX, LDAC oraz UAT (kodek stworzony przez markę HiBy). Strumieniowanie nie jest więc tak wygodne, jak w przypadku autonomicznych odtwarzaczy z Androidem, ale posiłkowanie się smartfonem nie stanowi specjalnego problemu.

Niestety nie udało mi się w pełni wykorzystać możliwości funkcji HiByLink Remote, która pozwala przekształcić smartfona czy tablet w serwer muzyki. To ciekawa alternatywa dla funkcji adaptera Bluetooth, ponieważ dzięki aplikacji HiBy Music możliwe jest odtwarzanie plików ze smartfona na odtwarzaczu za pomocą połączenia Wi-Fi. Niestety w przypadku OnePlusa 7 Pro funkcja ta nie chciała działać – mogłem jedynie odtwarzać muzykę z N3Pro na moim smartfonie, ale odwrotnie już nie, parowanie kończyło się zawsze komunikatem „connection failed”. Mam nadzieję, że aktualizacje rozwiążą problem, chociaż nie wykluczam, że problemy mogą występować po stronie systemu Oxygen OS z OnePlusa 7 Pro.

Specyfikacja

Ogólna

  • układ: Ingenic Xburst 1 GHz
  • system operacyjny: Cayin OS
  • wyświetlacz dotykowy: IPS 3,2 cala, 480×360 pikseli
  • obsługa formatów: AAC, MP3, WMA, OGG, APE, ALAC, FLAC, WAV, WMA LOSELESS, max 32 bit/384 kHz, DSD512, MQA
  • układ przetwornika: 2x AK4493EQ
  • lampy: Raytheon JAN6418 x2
  • interfejsy bezprzewodowe: Bluetooth 5.0 z kodekami AAC, LDAC, UAT + Wi-Fi: 2,4 GHz
  • pamięć wbudowana: czytnik micro SD do 1 TB
  • funkcje: DAC USB, nadajnik i odbiornik Bluetooth, 10-pasmowy EQ, regulacja balansu kanałów, wyjście cyfrowe koaksjalne oraz liniowe 3,5 mm/4,4 mm, HiByLink Remote, cztery tryby dźwięku (Solid-State, Solid-State Balanced, Triode i Ultra-linear)
  • akumulator: 4100 mAh (czas pracy do 11 h w trybie Solid-State, do 9 godzin w zbalansowanym, do 9 godzin w lampowym)
  • wymiary: 115,2 x 63,5 x 18,9 mm
  • masa: 202 g

Wyjście słuchawkowe 3,5 mm

  • moc w trybie tranzystorowym: 250 mW @ 32 Ω, 53 mW @ 150 Ω, 27 mW @ 300 Ω
  • moc w trybie lampowym: 130 mW @ 16 Ω, 30 mW @ 32 Ω, 15 mW @ 300 Ω
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz
  • SNR: 118 dB
  • dynamika: 118 dB
  • impedancja: <0,6 Ω
  • separacja kanałów: 75 dB
  • THD+N: 0,003% @ 1 kHz

Wyjście słuchawkowe 4,4 mm

  • moc: 800 mW @ 32 Ω, 220 mW @ 150 Ω, 110 mW @ 300 Ω
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz
  • SNR: >122 dB (118 dB w trybie słuchawek nausznych)
  • impedancja: 1 Ω
  • separacja kanałów: >110 dB
  • THD+N: 0,002% @ 1 kHz
  • napięcie: 4,2 V rms

Wyjście liniowe 3,5 mm

  • pasmo przenoszenia: 5 Hz-90 kHz
  • SNR: 118 dB
  • dynamika: 118 dB
  • separacja kanałów: 100 dB
  • THD+N: 0,0008% @ 1 kHz
  • napięcie: 1 V/1,5 V/2 V @ 10 kΩ

Wyjście liniowe 4,4 mm

  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz
  • SNR: 118 dB
  • dynamika: 118 dB
  • separacja kanałów: 110 dB
  • THD+N: 0,0008% @ 1 kHz
  • napięcie: 2 V/3 V/4 V @ 600 Ω

Brzmienie

  • Słuchawki: Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), Dan Clark Audio Ether 1.1 (Forza AudioWorks HPC Mk2 i DUM), HiFiMAN Deva, Sundara i HE400i 2020 (Canare Starquad XLR), Sennheiser HD 6XX, AKG K612 Pro, Campfire Audio Solaris, Atlas i Andromeda, FiiO FA9, EM5, FH3 i FH7, IMR Acoustics R2 Red, Meze Rai Solo, RHA T20 Wireless, Oriveti New Primacy, Aune E1, TinHiFi P1
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila II, Topping DX3 Pro, iFi Hip-DAC, Burson Playmate Everest, FiiO Q3 i Q5s (AM3B i AM3E), FiiO BTR5 i BTR3K, EarStudio ES100 i HUD100, Oriolus 1795, Qudelix-5K
  • DAP: FiiO M15 i M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), OnePlus 7 Pro

Cayin N3Pro brzmi fenomenalnie! Odtwarzacz ma szansę konkurować nie tylko z podobnie wycenionymi, ale także i z droższymi DAP-ami. Moim zdaniem brzmienie jest na poziomie hi-endowym, a obecność lamp w sekcji wzmacniacza i kilku trybów dźwięku tylko dodają pikanterii. Odtwarzacz zachwyca dźwiękiem bez względu na wybrane wyjście czy tryb – nie ma pomiędzy nimi specjalnej różnicy jakościowej, a sygnatura także nie zmienia się diametralnie. Różnice są jednak na tyle duże, że każdy tryb zasługuje na oddzielny opis. Zacznijmy od tego tranzystorowego, czyli za punkt wyjścia obierzmy tryb Solid-State, by później odnieść do niego tryby Triode i Ultra-Linear.

Cayin N3Pro w trybie Solid-State (3,5 mm i 4,4 mm)
Tranzystorowo Cayin N3Pro to neutralny, zrównoważony odtwarzacz o sygnaturze, która jest wypadkową analityczności i muzykalności. N3Pro nie barwi dźwięku – ani nie ociepla, ani nie ochładza brzmienia. Brzmi bezpośrednio, klarownie, ale tym samym nie brakuje mu nasycenia. Dźwięk jest świetnie zarysowany, precyzyjny i kontrolowany, ale to od słuchawek zależy ostateczny efekt – odtwarzacz nie wchodzi im w paradę. Moim zdaniem dźwięk nadaje się świetnie zarówno do krytycznych odsłuchów, ale także zastosowań ściśle muzykalnych. To efekt głębokiego i dociążonego basu, bliskiej średnicy oraz wysokiej dynamiki – brzmienie jest szybkie i angażujące.

Niskie tony nie są wycięte. Brzmią masywnie, ale w sposób kontrolowany i zróżnicowany pod względem faktury. Dobre wrażenie robi zarówno zejście w subbas, gęsty i ciepły midbas, jak i punktowy, lekki i szkicowy wyższy bas. Myślę, że niskie tony spodobają się wszystkim, którzy szukają zarówno dobrej jakości basu, jak i optymalnej jego ilości – Cayin N3Pro nie brzmi chudo, dół z pewnością nie jest ścięty czy anemiczny. Nie brakuje też energii – jeśli słuchawki na to pozwalają, to bas będzie wręcz wybuchowy. W rocku czy elektronice można liczyć na mocną stopę perkusyjną, wibrujące basówki czy syntezatory. Jeśli natomiast włączymy jazz, to kontrabas zabrzmi naturalnie, barwnie i gęsto, a nie jak subwoofer.

Pasmo średnie jest bliskie, a jego niższy i wyższy podzakres mają tyle samo do powiedzenia. W efekcie odtwarzacz nadaje się zarówno do nowoczesnych, syntetycznych brzmień, jak i muzyki bazującej w pełni na żywych instrumentach i wokalach. Te ostatnie są prezentowane blisko i neutralnie, ale zarazem naturalnie – dla przykładu niskie wokale są masywniejsze, a wyższe nie sprawiają wrażenia zgaszonych. Detali jest multum, a rozdzielczość wysoka – w średnicy dzieje się dużo, niuanse nie umykają uwadze, ale dźwięk nie jest przy tym maksymalnie techniczny, suchy czy szary, bo brzmienie nadal pozostaje barwne. Wciąż słychać, że tryb Solid-State to tranzystor – dźwięk jest twardo zarysowany, precyzyjny i dość bezwzględny. N3Pro nie muli, nie wygładza dźwięku oraz nie rozmywa przekazu.

Góra pasma jest znakomita! Odtwarzacz jej nie wyostrza, a tym samym nie stawia akcentu w najwyższych rejonach. Przez to wysokie wokale, gitarowe solówki, dęciaki czy smyczki są osadzone w wyższej średnicy, nie brzmią cyfrowo, nie sprawiają wrażenia oderwanych od reszty instrumentarium. Dzięki temu naturalnie rozbrzmiewają także talerze perkusyjne, odpowiednio metaliczne i „blaszane”. Łatwo docenić to słuchając starszych płyt, które brzmią naturalnie ziarniście, szumiąco czy piaszczyście, nie wydają się być dodatkowo tuningowane przez odtwarzacz. Moim zdaniem rozdzielczość góry jest rewelacyjna – łańcuszki na talerzach, dzwoneczki czy instrumenty perkusyjne rozbrzmiewają dźwięcznie i ze świetną kontrolą.

Scena dźwiękowa ma średnie wymiary. Cayin N3Pro nie generuje gigantycznej przestrzeni, ale jest ona poukładana i dość proporcjonalna. Moim zdaniem kształt sceny jest bliski kuli, może lekko elipsoidalny, bo kanały są od siebie dobrze odseparowane, szczególnie podczas korzystania z wyjścia zbalansowanego. Nie ma jednak efektu przełamania sceny w połowie, lewej i prawej słuchawki grającej oddzielnie, bo centrum jest nadal zapełnione. Nie mam zastrzeżeń odnośnie głębi czy wysokości sceny, podoba mi się bezpośredni, bliski i intymny przekaz, jak również holografia – multiarmatury, hybrydy czy słuchawki planarne generują kształtne, trójwymiarowe instrumenty. Osoby, które wolą jednak mocno koncertowe granie, przestrzeń niczym z filharmonii mogą jednak nie być zadowolone, bo N3Pro brzmi dość kameralnie.

Cayin N3Pro w trybie Triode (3,5 mm)
W trybie lampowym brzmienie staje się… jeszcze lepsze! Cayin N3Pro nie brzmi „lampowo” w stereotypowym, tym pejoratywnym znaczeniu – nie należy spodziewać się zamulenia, rozmycia, ekstremalnego ocieplenia czy totalnego wygładzenia dźwięku. Rozdzielczość nadal jest fenomenalna, dźwięk jest naturalnie zrównoważony, ale względem trybu Solid-State przybywa ciepła w średnim basie i niskiej średnicy, muzyka staje się barwniejsza i jeszcze bardziej nasycona. Mimo że zazwyczaj gustuję w neutralno-technicznych DAP-ach, to Cayin N3Pro w trybie lampowym absolutnie mnie zachwycił. Spędziłem z odtwarzaczem wiele tygodni, a mój entuzjazm wcale nie opadł – N3Pro w trybie Triode to naprawdę rasowe granie, lampy wewnątrz nie są tylko ozdobą czy ciekawostką.

Zachwyceni będą wszyscy, którzy mają dość technicznego, „bezdusznego” grania. Lampy w sekcji wzmacniacza powodują, że dźwięk jest cieplejszy, bardziej naturalny, łagodniejszy i po prostu przyjemniejszy w odbiorze. Kontur dźwięku jest nadal twardy, dźwięk zarysowany i zróżnicowany – nie słychać żadnego spadku jakościowego, a po prostu wzrost muzykalności. Środek jest wspaniały, bezpośredni, nasycony, wyrazisty i naturalny, co przekłada się na mocną perkusję, znakomite gitary klasyczne i akustyczne, świetne smyczki i instrumenty klawiszowe – dawno nie słyszałem tak naturalnego grania. Muszę przyznać, że wcale nie chciało mi się wracać do wyjścia 4,4 mm, bo N3Pro wciągał mnie na długie godziny w trybie Triode. Wprawdzie tryb Solid-State nie jest skrajnie techniczny, nadal brzmi muzykalnie i barwnie, ale w porównaniu do trybu Triode brakuje mu tej „magii”, nie potrafi aż tak angażować.

Scena w trybie Triode jest jednak trochę węższa w porównaniu do Solid-State i wyjścia 4,4 mm, co jest naturalną konsekwencją przejścia ze wzmacniacza symetrycznego na niesymetryczny. Scena w trybie Triode nie jest specjalnie mniejsza, prezentacja jest nadal bliska, intymna i kształtna, ale przestrzeń jest jednak bardziej kulista niż elipsoidalna, z uwagi na mniej kontrastową separację kanałów. Nadal nie czułem ciasnoty, ciągle doceniałem holografię, nie brakowało mi separacji samych instrumentów. Jeśli jednak mamy słuchawki, które potrzebują poszerzenia sceny i same w sobie brzmią już ciepło i naturalnie, to wyjście 4,4 mm może okazać się lepszym wyborem.

Cayin N3Pro w trybie Ultra-Linear (3,5 mm)
Okazuje się jednak, że wcale nie trzeba rezygnować z lamp, by poszerzyć scenę i poprawić zgranie z cieplejszymi czy ciemniejszymi słuchawkami. Z pomocą przychodzi tryb Ultra-Linear, który wydaje się być syntezą grania z tranzystorowego z wyjścia 4,4 mm oraz trybu lampowego Triode, ale w wersji technicznej. Dźwięk staje się jaśniejszy, mniej masywny i nie tak ciepły, a tym samym poszerza się scena – moim zdaniem Ultra-Linear oferuje szerszą scenę niż z wyjścia 4,4 mm! Separacja kanałów jest bardziej intensywna, a przekaz wydaje się być wyciągany ze środka głowy. Tym samym mniej zapełniony jest środek sceny, czyli Cayin N3Pro w trybie Ultra-Linear brzmi bardziej na boki, faworyzuje stereofonię.

Względem trybu Triode słychać mniej ciepła, bo średni bas oraz średnica robią krok wstecz. Nadal słychać nasycenie dźwięku, ale tym razem jest on podawany w bardziej liniowej i neutralnej formie, staje się jakby transparentny i techniczny. Muszę przyznać, że przełączałem się wielokrotnie pomiędzy Triode a Ultra-Linear i nie mogłem wskazać faworyta. Triode czarował ciepłem, nasyconą i bliską średnicą, wciągał i relaksował, pozwalając zrobić z muzyki tło. Ultra-Linear motywował zaś do rozkładania muzyki na czynniki pierwsze, wymagał skupienia się na dźwięku, analizy poczynań muzyków, jak i poszukiwania niuansów, detali. Moim zdaniem Triode to wersja muzykalna lampy, a Ultra-Linear to jej analityczny wariant. Świetnie, że N3Pro oferuje taki wybór, dzięki temu można dopasować brzmienie nie tylko do gustu i aktualnego nastroju, ale także do samych słuchawek.

Cayin N3Pro i tryby w pigułce
Tryb Solid-State: zrównoważony, techniczno-muzykalny, neutralny barwowo, ale nieźle nasycony dźwięk z bliską średnicą, wysoką kontrolą, twardym konturem. Kameralna scena o elipsoidalnym kształcie, dobre separacja kanałów, głębia i centrum przestrzeni.

Tryb Triode: ciepły, niezwykle naturalny, barwny, nasycony i muzykalny z bliższą średnicą, nadal precyzyjny i konturowy, ale bardziej relaksujący i przyjemny w odbiorze. Kameralna scena dźwiękowa o kulistym kształcie, z mniej kontrastową separacją kanałów.

Tryb Ultra-Linear: synteza Solid-State i Triode z inną przestrzenią. Mniej masywny, bardziej liniowy i neutralny dźwięk o analitycznym charakterze, lekko oddalona średnica i klarowniejsza góra pasma. Szersza scena dźwiękowa niż w dwóch pozostałych trybach.

Cayin N3Pro vs inne odtwarzacze
Trudno porównać ze sobą N3Pro i inne odtwarzacze z platformy testowej – opisywany Cayin oferuje tak naprawdę trzy sygnatury dźwiękowe, więc opisywanie każdego trybu w kontekście innych odtwarzaczy byłoby nie tylko czasochłonne, ale także trudne do strawienia przez czytelnika. Postanowiłem więc maksymalnie uprościć porównanie, zaczynając od tego, że żaden z posiadanych przeze mnie odtwarzaczy nie brzmi tak, jak N3Pro w trybie lampowym. Cayin jest dużo bardziej naturalny od FiiO M11 Pro, M15, iBasso DX200 czy Astell&Kern AK70 MKII. Tym samym wcale nie odstaje jakościowo od tych droższych modeli, a może wręcz z nimi wygrać – wszystko dzięki wbudowanym lampom.

Cayin N3Pro to jakby mieszanka dwóch modeli FiiO: M11 Pro oraz M15. Odtwarzacz nie brzmi tak technicznie i przestrzennie, jak ten pierwszy, ale również potrafi zabrzmieć liniowo, rozdzielczo, a jest przy tym bardziej barwny i naturalny. N3Pro nie jest też tak basowy, łagodny i przestrzenny, jak M15, ale także może zabrzmieć gęsto w niskich tonach, jest odpowiednio dociążony i muzykalny. Dzięki trzem trybom dźwięku N3Pro raz przybliża się do M11 Pro (Ultra-Linear), a raz do M15 (Triode), a innym razem stanowi ich wypadkową (Solid-State). Muszę przyznać, że Cayin N3Pro zrobił na mnie tak dobre wrażenie dźwiękiem i możliwościami, że pod względem samego brzmienia, wybrałbym go zamiast M11 Pro i… M15. Ten drugi brzmi przestrzenniej, ma nowsze przetworniki AKM, ale wbudowane lampy w N3Pro to bardzo mocny argument przeciwko zakupowi droższych odtwarzaczy.

Cayin N3Pro i synergia
Opis synergii ze słuchawkami jest również trudny, z tego samego powodu, ale sprawa jest jednocześnie dość prosta, bo dzięki nim Cayin N3Pro jest wysoce synergicznym odtwarzaczem. Trzy tryby dźwięku pozwalają nie tylko na przełączanie się pomiędzy muzykalną a techniczną sygnaturą, ale także na swobodne „dostrojenie” brzmienia do aktualnie używanych słuchawek, skompensowanie ich braków czy dostosowanie do preferencji.

Do neutralnych lub zrównoważonych słuchawek pasuje właściwie każdy tryb – Solid-State, Triode czy Ultra-Linear dadzą równie dobre efekty, w zależności od potrzeb. Chcemy zrównoważonego, precyzyjnego dźwięku – Solid State. Zależy nam na barwach, relaksie i nasyceniu – Triode. Nie chcemy zrezygnować z nasycenia lampy, ale zależy nam na szerszej scenie i klarowniejszym brzmieniu – Ultra Linear. W efekcie FiiO FH7, FA9, EM5, Campfire Audio Andromeda czy Solaris brzmiały bardzo dobrze bez względu na wybrane ustawienie. Ponadto sygnał był satysfakcjonująco czysty, wprawdzie w trybach lampowych było słychać szum np. na Andromedach, ale nie był on wysoki i sykliwy, a bardziej niski i głęboki, więc dało się go wychwycić głównie w ciszy. To też zasługa dostępnych trzech stopni podbicia, za co Cayinowi należą się brawa.

Jeśli jednak sięgniemy po ciemniejsze, basowe, barwne lub ciepłe słuchawki, to N3Pro także im dogodzi. W takich przypadkach polecam korzystać z trybu tranzystorowego, a w skrajnych sięgnąć po filtry cyfrowe typu „Sharp”. Filtrów cyfrowych jest ogólnie sporo i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jeśli jednak słuchawki brzmią zbyt duszno i gęsto w średnicy, to lepiej włączyć lampę i tryb Ultra-Linear – odsunięcie średnicy, wyklarowanie dźwięku i lekkie spłycenie basu ratują wiele połączeń. W efekcie Cayin N3Pro, po odpowiednim skonfigurowaniu, zgrywał się bez zarzutu także z Meze Rai Solo, FiiO FH3 czy Moondrop Starfield, słuchawkami barwniejszymi i cieplejszymi, na które korzystnie wpływał tryb Ultra-Linear. Zachwyciły mnie szczególnie FH3 w trybie Ultra-Linear i z kablem posrebrzonym – synergii nie miałem nic do zarzucenia.

Nie inaczej było ze słuchawkami nagłownymi, w tym planarami, którym nie brakowało mocy, dynamiki i niezłej holografii. Dla przykładu Ethery 1.1 od Dan Clark Audio doceniły tryb Triode, angażowały naturalną, barwną średnicą, ale robiły wrażenie także w bardziej analitycznym wydaniu, po włączeniu trybu Ultra-Linear. Audeze LCD-2 z dość „ostrym” kablem DoubleHelix Fusion Complement4 doceniły natomiast tryby Triode oraz Solid-State z filtrami typu „Slow”, ale z innymi kablami brzmiały świetnie także w pozostałych konfiguracjach. Podobnie było w przypadku nowości HiFiMAN-a, jaśniejszych słuchawek Deva, Sundara i HE-400i 2020. Odtwarzacz również pozwalał „dostroić się” na tyle, by poprawić zgranie z każdym modelem, ale moim zdaniem to Sundara były najbardziej elastyczne, grając dobrze w każdej konfiguracji. Świetnie efekty uzyskałem też z Sennheiserami HD 6XX, które brzmiały znakomicie właściwie w każdym trybie, można było skierować je na bardziej muzykalne lub techniczne tory.

Podsumowanie

Cayin N3Pro to nie tylko jeden z najlepszych odtwarzaczy, jakie testowałem, ale także jeden z najlepszych produktów, z jakimi kiedykolwiek miałem do czynienia. To sprzęt rewelacyjnie wykonany, estetyczny i wygodny w obsłudze, który został wyposażony w jasny ekran i zachwyca możliwościami – trzy tryby dźwięku, sporo opcji, intuicyjny system operacyjny to tylko część jego zalet. W praktyce okazuje się, że wbudowane lampy nie stanowią żadnego problemu, z N3Pro korzysta się tak samo, jak z tranzystorowych DAP-ów. Brzmienie jest moim zdaniem fenomenalne! Szczególnie zachwyciły mnie dwa tryby lampowe – Triode i Ultra-Linear.

Na dzisiejsze standardy ekran jest dość mały, a autorski system nie ma takich możliwości, jak Android. Ponadto nie udało mi się wykorzystać w pełni funkcji HiByLink Remote, ale możliwe, że to wina mojego smartfona. Moim zdaniem scena dźwiękowa mogłaby być trochę większa, ale nie dotyczy to każdego trybu.

Cayin N3Pro kosztuje około 500 dolarów amerykańskich, co w Polsce zapewne przełoży się na 2000-2500 zł. Nie jest to odtwarzacz tani, ale moim zdaniem ma szansę w konfrontacji ze znacznie droższymi DAP-ami – wybrałbym N3Pro zamiast M11, M11 Pro czy też iBasso DX220. Lampy to nie tylko ciekawostka, brzmienie jest naprawdę wysokiej próby. Zdecydowanie polecam zapoznać się z Cayinem N3 Pro, to odtwarzacz, który w pełni zasługuje na rekomendację. Gorąco polecam!

Dla Cayin N3Pro

Zalety:
+ niezłe wyposażenie
+ solidne wykonanie
+ atrakcyjne wzornictwo
+ dobra ergonomia
+ niezły ekran z interfejsem dotykowym
+ satysfakcjonująca funkcjonalność
+ rozbudowany interfejs
+ wydajny wzmacniacz
+ trzy tryby dźwięku, trzy sygnatury
+ wysoka synergiczność
+ brzmienie rewelacyjnej jakości w każdym trybie

Wady:
– pewne ograniczenia funkcjonalne (brak Androida)
– małe problemy z HiByLink Remote (mogą być jednostkowe)
– scena dźwiękowa mogłaby być trochę większa (w trybie Triode)

Sprzęt dostarczył:

cayin

REKLAMA
hifiman

2 KOMENTARZE

  1. J’écoute depuis aujourd’hui N3 Pro et le trouve vraiment très agréable à l’écoute.
    Une grande musicalité, de la dynamique, le tube apporte une belle chaleur. Il est aussi très intéressant sur la prise symétrique, offrant un espace ample et une aération n’ayant rien à envier à des amplis à prix bien plus élevés.
    Assurément, il est d’un très bon rapport qualité/prix par rapport à une amplification du même prix, voire bien plus cher. J’utilise habituellement un ampli Sennheiser HDV 820 et un Auris HA2 SE. L’écoute sur ce lecteur Cayin me procure un très grand plaisir, pourtant son prix est minime par rapport à ces deux amplis.
    Il a fait honneur à tous mes casques, ouverts ou fermés, de 30 à 300 Ohms, que ce soit sur la sortie 2.5 tube ou la 4.4 symétrique et ceci sans aucun complexe. Je me surprends à écouter des musiques compressées (wma 192 kb/s) avec une réelle satisfaction à laquelle je ne m’attendais pas du tout.
    Sachant que le covid, associé à l’incendie de l’usine de composants et puces Asahi Kasei dérangent actuellement la production des baladeurs audiophiles, le N3 Pro se place très bien par rapport à ses concurrents, car il est tout simplement encore disponible à l’achat. Il succède pour moi à un FiiO X5 III et le remplace brillamment.
    Donc, pour répondre à votre question, le Cayin N3 Pro concurrence sans souci les amplis du même prix. Son aisance à driver bien des casques lui permet même d’être un unique moyen d’écouter de la musique dans d’excellentes conditions. S’il vous intéresse, allez-y sans complexe !
    Bonne musique à vous et cordialement.

Skomentuj Mariusz Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj