HiBy Music to chińska firma znana głównie z dostarczania rozwiązań programowych do przenośnych odtwarzaczy audio. Niedawno zaczęli pod swoją marką sprzedawać własne DAP-y, a jeden z nich o oznaczeniu R3 trafił w nasze ręce dzięki firmie Audioheaven.

Został on wyceniony na 999 złotych, a producent reklamuje go jako najmniejszy odtwarzacz z obsługą serwisu streamingowego Tidal. Czy to jedyna rzecz, która ma do niego przekonywać? Nie omieszkaliśmy sprawdzić.

Wyposażenie

HiBy R3 otrzymujemy w niewielkim czarnym pudełku z nasuniętym białym kartonikiem z zawieszką, na którym znalazło się miejsce na oznaczenie modelu, jego pełnowymiarowa grafika oraz informacje o producencie. W środku znajdziemy odtwarzacz oraz wyposażenie, w skład którego wchodzą:

REKLAMA
fiio

  • etui ochronne,
  • dwie szybki chroniące ekran,
  • przewód USB typu C,
  • instrukcja obsługi,
  • karta gwarancyjna.

Na pochwałę zasługują szybki – widać, że producent dba o klienta i nie zostawia go z problemem rysującego się ekranu. Miałem jednak obawy odnośnie etui, tj. czy będzie się ono dobrze trzymało odtwarzacza, skoro tak naprawdę tylko osadza się na bocznych ściankach, a jego biały kolor mocno kontrastuje z czarną obudową. Na szczęście obawy te zostały szybko rozwiane, gdyż etui po montażu nie wykazuje żadnych luzów, a kontrastujące barwy wyglądają bardzo nowocześnie, wręcz podkreślając urodę urządzenia.

Minus należy się za to za kartonik w którym schowano przewód USB. Jest on barwiony na czarno za pomocą farby, która bardzo chętnie zostawia smugi na kablu, a z racji białego koloru przewodu są one tym bardziej widoczne. Pod tym względem przydałaby się lepsza kontrola jakości.

Wykonanie

HiBy R3 ma ramkę wykonaną z aluminium, która dobrze układa się w dłoni, zarówno dzięki niedużym rozmiarom (82 x 61 x 13 mm), jak i przyjemnie zaoblonym krawędziom. Jego masa jest niewielka (95 g), ale na tyle odczuwalna, by nie było wrażenia jego nadmiernej delikatności.

Tył oraz przód odtwarzacza pokrywają szklane tafle, z czego istotna jest oczywiście ta frontowa, pod którą kryje się ekran IPS o przekątnej 3,2 cala i rozdzielczości 360×480 pikseli. Jest on naprawdę dobrej jakości, zapewnia żywe kolory, szerokie kąty widzenia i sprawnie reaguje na dotyk.

Po bokach obudowy umieszczono przyciski sterujące: na lewej ściance mamy kontrolę głośności, a na prawej zmianę utworów/przewijanie, pomiędzy nimi klawisz play/pauza, zaś nieco z boku włącznik, który również wygasza ekran.

Górna krawędź została przeznaczona na wyjścia słuchawkowe: standardowe 3,5 mm (moc 56mW na kanał), pracujące również jako wyjście liniowe, oraz zbalansowane 2,5 mm (moc 112mW na kanał).

Dolna krawędź to z kolei miejsce na slot na karty pamięci oraz gniazdo USB-C służące do ładowania, przesyłu plików oraz pozwalające uruchomić opcję DAC-a USB, by R3 działał jako zewnętrzna karta dźwiękowa. Należy jednak wspomnieć o wadzie, jaką współdzieli on z większością odtwarzaczy oferujących taką funkcjonalność. Chodzi o opóźnienie dźwięku względem obrazu, co praktycznie skreśla go jako urządzenie odtwarzające dźwięk w trakcie oglądania filmów czy grania w gry.

Całość jest napędzana przez procesor Ingenic X1000E, który do demonów szybkości nie należy, ale pod zoptymalizowanym systemem HiBy OS sprawdza się bardzo dobrze, zapewniając dużą płynność działania, a wszelkie problemy są naprawiane na bieżąco dzięki aktualizacjom OTA (przy braku Wi-Fi, można robić je również ręcznie za pomocą plików dostępnych na stronie producenta).

Oprogramowanie R3 zawiera niemalże wszystko i nie chodzi tylko o to, że dzięki przetwornikowi ES9028Q2M odtworzy on niemal każdy gęsty format muzyczny, ale o same możliwości systemu. Nie chcemy się bawić w zarządzanie biblioteką muzyki przez spinanie odtwarzacza z komputerem za pomocą kabla? Możemy to zrobić przez sieć, o ile oba urządzenia komunikują się za pomocą jednego routera. Mamy dziesięciozakresowy korektor, ale jeśli ktoś nie wie za co odpowiada dana częstotliwość, to może skorzystać z gotowych schematów przygotowanych przez producenta lub skorzystać z opcji MSEB, która za pomocą prostych suwaków pozwala określić, jak HiBy ma grać, opisując wszystko prostym językiem, gdzie można wybrać np. szybkość basu czy określić czy i jak mają być wyeksponowane wokale. To rozwiązanie proste, a jednocześnie skuteczne.

Do tego dochodzą cztery rodzaje filtrów na samym przetworniku, wybór wzmocnienia (niskie lub wysokie), określenie czy przerwy między utworami mają być słyszalne oraz czy uruchomione ma zostać wyrównywanie głośności ścieżek.

Pod względem komunikacji do dyspozycji mamy dwukierunkowy Bluetooth w wersji 4.1 z obsługą kodeka aptX – można więc streamingować z telefonu prosto na R3 lub podpiąć bezprzewodowe słuchawki. Najważniejszą cechą, jaką reklamuje HiBy, jest jednak obsługa serwisu muzycznego Tidal.

Gdy połączymy nasz odtwarzacz z siecią Wi-Fi, możemy przejść na stosowną zakładkę w systemie i po zalogowaniu się do konta na Tidalu otrzymujemy dostęp do naszej biblioteki, wyszukiwarki oraz nowości. Pewnym minusem jest brak opcji offline, więc po odłączeniu od sieci traci się kontakt z muzyką w serwisie, jednak ze względu na brak dostępnej pamięci wewnętrznej w R3 był to oczywisty kompromis. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by internet udostępniać za pomocą telefonu, dzięki czemu poza domem nie zostaniemy na lodzie.

Jak to wszystko sprawdza się w praktyce? Ekran dotykowy jest responsywny i wszystkie opcje działają bez zarzutu, jednak podczas pracy z HiBy spotkałem pewną niedogodności. Jest nią wysuwana z góry belka z najważniejszymi opcjami, podobna do tej znanej z telefonów opartych na Androidzie. O ile faktycznie skraca ona czas wykonania niektórych operacji, to na tak małym ekranie często wysuwałem ją przypadkowo, próbując wybrać jedną z niżej położonych ikon. Na szczęście można do tego przywyknąć i wypracować sobie odpowiedni sposób korzystania z górnego menu.

Całość zasila bateria o pojemności 1600 mAh, której naładowanie zabiera około 2,5 godziny, a deklarowany przez producenta czas odtwarzania wynosi 10 godzin. Ten ostatni przy cichym słuchaniu muzyki może jednak ulec wydłużeniu, gdyż w trakcie testów R3 rozładowywał się dopiero po około 12 godzinach.

Brzmienie

Odsłuchy odbywały się w następującym towarzystwie: Audioquest NightOwl, Audio-Technica ATH-M60X, Aune E1, Campfire Audio Jupiter, Cozoy Hera, Fostex TH610, MEE Audio P1, Shozy Star II.

Bas jest zauważalnie podbity, szczególnie w swojej środkowej części, co nadaje muzyce dodatkowego kopa. HiBy w modelu R3 nawet nie próbowało udawać, że robi sprzęt audiofilski, dla fanów wymuskanego brzmienia – tu na dole liczą się emocje, a nie szczegóły. O ile tych ostatnich tak naprawdę nie brakuje, to poszczególne dźwięki mają więcej luzu, są trochę zmiękczone, miło wybrzmiewające oraz sprężyste. Trochę brakować może za to większej wielowarstwowości basu, gdyż wiedząc jak brzmią niektóre utwory na bardziej „klinicznych” odtwarzaczach, czuć że dół w R3 jest częściowo spłaszczony i skupia dźwięki blisko siebie. Niemniej jednak pozostaje on nie tylko rozrywkowy, ale na tyle klasowy, że jego uniwersalność potrafi pozytywnie zaskoczyć. O ile takie strojenie przy elektronice czy metalu po prostu się sprawdza, to już przy koncertach na wiolonczelę słuchanie ich staje się przeżyciem.

Tony średnie zaczynają się z nutą ciepła biegnącą od strony basu, co daje poczucie wypełnienia dźwięku instrumentów operujących w tym zakresie, dzięki czemu gitara akustyczna czy niższe partie na altówkę wybrzmiewają łagodnie, z naturalną barwą, a przy tym w sposób dość zwarty i szczegółowy. Gdy przesuniemy się w górę pasma, zaczyna się jego podbijanie, co powoduje rozjaśnienie muzyki oraz poszerzenie sceny. Tu odchodzimy od wcześniejszej naturalności – całość robi się bardziej techniczna i bezpośrednia w odbiorze. Dla przykładu saksofon dostaje więcej blasku, ale nie męczy. Również dobrze się to komponuje z elektroniką, szczególnie nieco mocniejszą, od EBM po hardcore, które mając wsparcie w podkreślonym basie mocno wybijają rytm, wciągając tym samym słuchacza.

Wokale są trochę odsunięte i nieco wyostrzone, co przekłada się na większą podatność na sybilanty, szczególnie na najwyższych oktawach. Jednocześnie HiBy R3 jest dość mało wyrozumiały dla słabej jakości wokali i po prostu dość bezlitośnie pokazuje ich wady. Niemniej jednak poprawny śpiew, zarówno męski jak i żeński, jest przejrzysty i głęboki, bez uciekania w suche i mało emocjonujące regiony brzmienia, więc jego słuchanie pozostaje mocno angażujące.

Tony wysokie są wyraźnie zaznaczone, dodają sporo blasku instrumentom i ożywiają muzykę, dając wrażenie większego napięcia. Co prawda początkowo skrzypce czy trójkąt mogą wydawać się zbyt ofensywne, jednak całość sopranów ma dość gładki charakter, dzięki czemu nawet mimo dodatkowego doświetlenia dźwięków nie ma w nich przesadnej agresji. Taki sposób grania mocno zyskuje przy talerzach perkusji, które są przekazywane w sposób energetyczny i jednocześnie zaskakująco naturalny.

Detaliczność R3 na pewno nie stanowi jego największej zalety. O ile stoi ona na solidnym poziomie, jak na odtwarzacz z tej półki cenowej przystało, a mikrodetale są na wyciągnięcie ręki w naprawdę dużej ilości, to całość wydaje się trochę za bardzo rozmyta, by określić bohatera niniejszego testu urządzeniem nadzwyczaj analitycznym. Częściowo jest to konsekwencja samego strojenia, jakie zaoferowało HiBy, gdzie podbicia na skrajach dają wrażenie, że w muzyce dzieje się więcej niż ma to miejsce naprawdę, przez co ciężko się skupić na jednym elemencie.

Pod względem budowania sceny testowany maluch ma ciekawą właściwość – w niższych tonach gra dość blisko słuchacza, intymnie, by przechodząc wyżej w górę pasma rozbudowywać się scenicznie, oddalając od nas dźwięki. Choć całościowo nie dostaniemy nadzwyczaj rozbudowanej przestrzeni, to wspomniany efekt jej zmiany oraz zauważalna głębia przyprawiona dobrą holografią, dają zdecydowanie efektowne połączenie.

Wśród słuchawek, z którymi HiBy R3 tworzy dobrą synergię, ciężko znaleźć jeden konkretny wzór. Nie da się jednak nie zauważyć, że wbrew oczekiwaniom, odtwarzacz nie za bardzo się lubi ze słuchawkami z mocniej zaakcentowaną ciepłą średnicą.

Z większych słuchawek, dość zaskakująco, Fostexy TH610 okazały się znacznie lepszym towarzyszem niż AudioQuest NightOwl, mimo pewnych niedomagań prądowych nawet na wyjściu zbalansowanym, by w je pełni kontrolować. Na AudioQuestach dźwięk był trochę pozbawiony życia, ociężały i nie do końca zbilansowany tonalnie, podczas gdy Fostexy zagrały w sposób żywiołowy i spójny. Poza domem jednak lepszym wyjściem byłyby Audio-Technica ATH-M60X. To słuchawki ocieplone, z łagodną górą o dobrym rozciągnięciu oraz zwartym basem, które dobrze komponują się z HiBy i tworzą na tyle udaną parę, że podczas wspólnych wyjść nie zdarzyło mi się pomyśleć, że coś bym w nich zmienił.

Pośród dokanałówek dużym zaskoczeniem było zgranie z Campfire Audio Jupiter. Mimo że bywają one bardzo kapryśne w doborze źródła, to na R3 zachowywały się, jakby były pod niego strojone. Od basu po górę i przestrzeń wszystko było na wysokim poziomie, z naturalną barwą i wysoką kontrolą nad dźwiękiem. Kolejne zdziwienie przyszło ze strony Dunu Falcon-C, gdzie zamiast spodziewanego wzmocnienia podbicia na wyższej średnicy i sopranach jako sumy podobnego strojenia słuchawek i odtwarzacza dostajemy dobrze prowadzone V, z lekkim rozjaśnieniem, w sam raz do elektroniki. Trochę tańsze są Aune E1, które w parze z HiBy dają cieplejsze brzmienie z mocniej zaakcentowanym średnim basem i łagodniejszymi sopranami, a takie brzmienie z reguły nie męczy nawet przy długich odsłuchach.

Nie ze wszystkimi słuchawkami dokanałowymi jest jednak aż tak dobrze. Spotkały mnie dwa zawody: po pierwsze Shozy Star II zamiast dodatkowo rozciągnąć się na skrajach, dostało pewnej pogłosowości za którą niewątpliwie odpowiada odsunięcie wyższej średnicy, co przełożyło się na niższą energetyczność brzmienia “Gwiazdek”. Drugi przypadek to Cozoy Hera, które grają na R3 bardzo dobrze, dopóki nie pojawiają się wokale, które nagle są zbyt oddalone i rozmyte na tle instrumentów.

Jeśli spojrzymy na konkurencję, to w tym przedziale cenowym, który do niedawna nie był zbyt mocno obłożony, zaczyna się robić spory tłok. Pod względem czysto brzmieniowym, na pewno HiBy przegrywa z Shozy Alienem+, który oferuje dźwięk większy, bardziej klasowy i równiejszy. Tyle że Shozy system ma tak ubogi, że pod względem ergonomii użytkowania oraz możliwości nie jest w stanie nawiązać walki z R3. W takim starciu więc nie tyle wybieramy co brzmi lepiej, a czego oczekujemy od odtwarzacza.

xDuoo X20 to właściwie przeciwieństwo bohatera dzisiejszej recenzji – cieplejszy i ciemniejszy dźwięk, bardziej przewidywalny. Systemy w obu odtwarzaczach pochodzą od HiBy, jednak nie da się ukryć, że R3 oferuje jego nowsze wcielenie, o obsłudze Tidala nie wspominając.

Kolejnym przedstawicielem DAP-ów z przedziału tysiąca złotych jest FiiO M7, który brzmieniowo będzie bliższy R3 od wyżej wspomnianych konkurentów, ale jest przy tym znacznie uboższy funkcjonalnie od HiBy oraz oferuje typowe dla FiiO wrażenie syntetyczności sopranów.

Podsumowanie

HiBy R3 to odtwarzacz trochę nietypowy jak na nasze czasy – nieduży, mocno nastawiony na rozrywkowe granie, nie starający się udawać wielkiego wyrafinowania. To bynajmniej nie minus, bo R3 to po prostu odtwarzacz z konkretnym charakterem, który można polubić lub nie. A że dodatkowo oferuje nam niemal wszystko co tylko możliwe w przenośnym audio, od połączenia Bluetooth po obsługę usługi streamingowej Tidal, dodatkowo zapewniając wyjście zbalansowane, funkcję DAC-a USB czy masę możliwości dostosowania brzmienia pod nasze potrzeby. Do tego wygląda dobrze, sprawnie reaguje na dotyk i ma fizyczne przyciski. Po prostu nie sposób go nie docenić.

Zalety:
+ świeże, rozrywkowe brzmienie,
+ wysoka dynamika,
+ efektowne kreowanie sceny,
+ obsługa niemal wszystkich funkcji i formatów muzycznych spotykanych w przenośnym audio,
+ obsługa Tidala przez połączenie Wi-Fi,
+ wyjście zbalansowane,
+ małe rozmiary,
+ bogaty w opcje, responsywny i stabilny system,
+ fizyczne przyciski (obok dotykowego ekranu),
+ dobre wykonanie i bogate wyposażenie,
+ ładny (subiektywnie).

Wady:
– wyższa średnica i góra mogą być za mocno zaakcentowane,
– większa wrażliwość na sybilanty niż u konkurencji,
– oddalenie wokali na niektórych słuchawkach powoduje problemy z synergią,
– opóźnienia między dźwiękiem i obrazem przy korzystaniu z funkcji DAC-a USB.

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

Skomentuj Zdzisuaf Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj