Specyfikacja


  • procesor: ARM Cortex A9 1,2 GHz (dwurdzeniowy)
  • wyświetlacz: 3,7” AMOLED (480×800)
  • metalowa obudowa unibody
  • pamięć wbudowana: 128 GB (+ microSD do 256 GB)
  • bateria: 3000 mAh (do 8,5 godzin pracy, 4 godziny ładowania z adaptera)
  • wymiary: 64,5 x 116,4 x 13,4 mm
  • waga: 173 g
  • DAC PCM1792A
  • 140-stopniowa regulacja głośności
  • SNR: 120 dB
  • THD+N: <0,0006%
  • crosstalk: -134 dB
  • napięcie wyjściowe: 2 Vrms
  • impedancja wyjściowa: 3 Ohm
  • zegar TCXO (jitter 1 ps)

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Final Audio Design Pandora Hope IV, Shure SRH1440, AKG K612 Pro, AKG K551, Focal Spirit Professional, Master&Dynamic MH40, Etymotic ER-4PT (ER-4S), HiFiMAN RE-400
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Sony UDA-1, IFI Nano iDSD, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Heed Canamp II
  • DAP: iBasso DX100, DX90, Calyx M
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series

    Każdy z Hi-Endowych DAPów ma w sobie coś specyficznego, odróżniającego go od reszty i nie inaczej jest z P1. Inne DAP-y skupiają się jednak jakby wokół średnicy, podczas gdy opisywany Cowon właśnie środek lekko oddala. Więcej do powiedzenia wydają się mieć bas i góra, ale jeszcze nie na tyle, by można było mówić o brzmieniowej V-ce. Z uwagi na wyrazisty bas dźwięk pozostaje jednak minimalnie ciepły, oczyszcza on lekko środek. Sopran jest podawany w mocny, ale nie sykliwy sposób, w efekcie czego brzmienie ma całościowo jakby lekko cyfrowy charakter: świeży, czysty i jasny – prezentowany w sposób bezpośredni, bliski. Nie jest jednak efekciarsko i na siłę muzykalnie, a rozdzielczo i szczegółowo – to całkiem atrakcyjna mieszanka.

    Bas to nie gęsty, masywny i mocny midbas. Nie ma średnicowego uwypuklenia tego pasma, jego wypchnięcia, masy. Mocniejszy jest raczej subbas – to dalej nie super tłusty dół, na wskroś syntetyczny, ale instrumenty basowe mają więcej dociążenia i zejścia. Efekt bardzo ciekawy, bo kontrabas nie przybliża się do słuchacza, ma swoje miejsce, ale jednocześnie bardziej zapełnia niższe składowe, zagęszcza bas. To jeszcze nie subwoofer, ale instrumenty basowe mają za sobą mocniejszy subbas, ten fundament. Robią wrażenie, wydają się być mocne, sprężyste. Nie jest to chudy, punktowy wyższy basik, ani dominujący midbas, a właśnie lekko cyfrowe tło, podstawa brzmienia. Pozostałe DAP-y wydają się mieć w miejscu subbasu roll-offa, bo na P1 nawet słuchawki ze słabszym subbasem (np. Etymotic) zyskują go więcej. Nie przesadzono jednak z ilością, to raczej pewne wykończenie dźwięku niż dominujące pasmo. Bas wyciąga nadal sporo detali, jest kontrolowany, nie gubi się, ale nie wypycha na wierzch detali, które mają swoje miejsce. Można subbasu i midbasu mieć więcej – wbudowane efekty z serii BBE „basują” dużo bardziej.

    Średnica w takiej sytuacji jest krok w tył. To raczej czyste pasmo, ale nie wygładzone. Rysowane jest mocno i wyraźnie, ale bez ziarnistości, piaszczystości, szorstkości. Muzyka się bardziej krystalizuje, jest przejrzyściej, jaśniej i trochę bardziej chudo. Starsze nagrania brzmią jak przepuszczone przez pewien filtr, ale nadal atmosfera jazzowego klubu jest niezła. Częściej jednak sięgałem po gatunki bardziej syntetyczne, szybszą i wolniejszą elektronikę, które współpracowały lepiej niż te średnicowe. Nie eliminuje to jednak wokali, instrumentów dętych, mocnej perkusji – słychać dużo detali, brzmienie jest dobre, ale nie w pełni naturalne, delikatnie z tyłu. Bas nie zalewa pozostałych pasm, absolutnie ma swoje miejsce, ale jego wibrujący charakterek wydaje się mieć większy priorytet. U mnie rządziły Juno Reactor, Aphex Twin, Shpongle, Meshuggah, The Prodigy, Noisia, Massive Attack, ale także Depeche Mode, Jean-Michel Jarre, Vangelis. Rzadziej gościli w playlistach Wynton Marsalis, Louis Armstrong, Duke Ellington lub Patricia Barber.

    Sopran również wydaje się wychodzić lekko przed średnicę, ale nie ilościowo. Jest szybki i cyfrowy, jasny, czysty, krystaliczny. Nie szumi, ale nie syczy i nie kłuje, nie jest też zapiaszczony. Ma sporo detali, jest precyzyjny i rozdzielczy, ale stawia na pewne wyostrzenie, krystalizację dźwięku. Stąd każde uderzenie talerza perkusyjnego brzmi mniej naturalnie, krócej i czyściej. Normalnie nie byłbym z tego zadowolony, ale jest w górze Plenue coś wciągającego, innego. Nie jest to krystaliczność w stylu Sabre, a coś bardziej cyfrowego, tak jakby preset “normal” również działał jako filtr, podobnie jak inne ustawienia.

    Sporo dzieje się w scenie, w której również słychać cyfrowość. Odtwarzacz faworyzuje głębię, ale wyraźnie separuje kanały. Napowietrzenie też jest spore, ale scena nie jest duża ani rozstrzelona na boki. Tło jest przyciemnione, instrumenty jasne i bezpośrednie, odrywające się od tła. Nie są one jednak agresywne, pozostają bliskie i bezpośrednie. Pozycjonowanie jest zróżnicowane na płaszczyźnie przód-tył oraz dół-góra, z tym że scena P1 wydaje się być lekko uniesiona – więcej dzieje się ponad linią uszu, ale jednocześnie trochę z tyłu, z pewnym wycofaniem. Trudno zrobić z P1 tło muzyki, ekspozycja instrumentów wciąga tak jak faktura basu i sopranu.

    Cowon P1 Plenue i słuchawki

    P1 nie zaskakuje, jest przewidywalny, trzyma ten sam charakter bez względu na słuchawki. Etymotic ER-4S zabrzmiały bliżej V, dużo czyściej w średnicy i mniej surowo, a bardziej efektownie, nowocześnie. Mocniej zaznaczył się bas, któtego dalej nie było dużo, ale zyskał na zejściu. Podobnie z AKG K551, którym również przybyło subbasu i zaczęły bardziej mruczeć w niskich tonach, trochę tracąc jednak na gładkości średnicy, stając się bardziej rozrywkowe. Basu dalej nie było dużo – nie dominował, przyciągał właśnie charakterem, a nie ilością. Dużo działo się w głębi również w Etymotikach ER-4S, które lubią mocną głębię, spodobało się to także HiFiMAN-om RE-400.

    Trochę mniej pasowało to Focalom Spirit Professional, które nie za bardzo lubią, gdy sprzęt próbuje zmienić charakter grania. Zaletą była bliższa góra, ale słuchawki mają mocne średnie i wolą żeby tak zostało. Tutaj środek się oddalił i bardziej zbił, zabrzmiał matowo, trochę sztywno. Focale wolą być blisko i bezpośrednio ze średnicą, czasami nawet trochę natarczywie. Ciekawy efekt dało połączenie z AKG K612 Pro – mocy nie brakło, dopełnił się bas (tam gdzie słuchawki mają roll-offa), ale oddaliła się średnica, a słuchawki zabrzmiały bardziej cyfrowo. Odsunięcie środka spowodowało mniej bezpośrednie brzmienie, jakby jeszcze bardziej przestrzenne. Brakowało mi jednak mocniejszej średnicy, było za czysto i trochę za chudo.

    Hybrydowe Final Audio Design Hope IV nie szumiały, a są wyjątkowo czułe na brudną sekcję wzmacniacza – to niskoohmowy sprzęt oraz wyjątkowo niska skuteczność. Bardzo ciekawie zgrały się z P1 – średnica była mniej twarda i szorstka, powiększyła się scena, poprawiło zejście basu, ale odchudził midbas. Góra nie była ostra, ale brzmienie pozostało jasne i trochę chłodniejsze niż zazwyczaj. Dźwięk był jednocześnie zdystansowany i głęboki w scenie, ale nadal czytelny.

    Cowon P1 Plenue vs inne odtwarzacze

    Calyx M to praktycznie odwrotność Cowona. Oferuje on mocniejsze, bliskie, ciepłe i gęste tony średnie, a w jego basie dominuje raczej midbas, dół jest gęstszy, ciepły, bliski, wolniejszy. Calyx M też nie jest naturalny, ale nie ma w nim tej cyfrowości. Górę P1 rysuje czyściej i mocniej, podczas gdy Calyx M ma tam roll-offa, jest ciemniejszy i zabrudza talerze, wydaje się być w sopranie lekko szumiący. P1 to trochę wyższa rozdzielczość – mimo mniejszej ilości średnicy jest bardziej analityczny. Za to ciepło M, zagęszczenie środka, nasycenie i twardość, lekka ziarnistość dają bardziej przyjemny, muzykalny, wciągający efekt. Mnie podoba się bardziej wersja Cowona, której bliżej do pewnej równowagi w barwie, w Calyxie brakuje mi sopranu i jasności. Scenicznie w obu przypadkach jest podobnie, ale z uwagi na więcej średnich w M jest tam jakby ciaśniej w scenie, z kolei w P1 bardziej syntetycznie i swobodnie – więcej tam powietrza. To jednak Calyx buduje bardziej kształtne instrumenty, większe źródła pozorne.

    DX90 z oprogramowaniem 2.1.5 oferuje cieplejszy midbas, gładsze brzmienie, mniej cyfrowy charakter, bliższą średnicę. Scena kreowana jest podobnie, w głębi, ale mniej w szerokości i bez takiego uniesienia, pozycjonowania w górze. P1 potrafił zabrzmieć bardziej nad głową. Rockbox to już surowszy, twardszy, mocniej zarysowany przekaz z bliższą średnicą. Jest bardziej analitycznie, ale też wierniej – P1 brzmi przy iBasso bardziej cyfrowo. DX90 bardziej trafia w mój gust, ale mniej dzieje się w scenie, czasami brakuje mocniejszego subbasu, wysokości sceny.

    AK100 II cechują bliższe, mocniej zrysowane tony średnie oraz trochę szersza scena, ale jednocześnie dosyć surowy charakter, lekko szary i surowy. Jest w nim coś bardziej naturalnego, nie jest tak czysty, cyfrowy w sopranie, bardziej midbasowy w basie. Potrafi jednak zaskoczyć (jak to nowa seria AK) i różnie zgrywa się ze słuchawkami. Bardziej do gustu przypadł mi jednak P1.

    Najwyższa półka, czyli AK240 to bliższa średnica, więcej ciepła w tym paśmie, a do tego łagodniejsza i trochę ciemniejsza góra. AK240 to także większe źródła pozorne, szersza scena, budowana bardziej poza głową. P1, podobnie jak M, ma scenę mniejszą, a instrumenty są bardziej punktowe, płaskie. AK240 to już większy rozmach, dystans pomiędzy instrumentami, więcej detali, mocniejsze różnicowanie barwy instrumentów. Flagowiec Astell&Kern także miewa jednak “synergiczne niespodzianki”. Rarytas od iBasso, czyli DX100 oferuje większą scenę, źródła pozorne, ale też bardziej zrównoważone brzmienie, gładsze i liniowe, ale jednocześnie muzykalne i analityczne. Scena P1 wydaje się bardziej kameralna, średnica chudsza, a góra ostrzejsza – Cowon stawia na swój cyfrowy charakter.

    Podsumowanie



    To nie moje brzmienie, ale korzystało mi się i słuchało muzyki z P1 bardzo przyjemnie. To dla mnie coś nowego, ciekawszego. Może trochę przejadło mi się czarowanie średnicą i stąd ten cyfrowy charakterek z mocniejszym subbasem zamiast midbasu i krystaliczną górą był dla mnie miłą odmianą. Wybrałbym P1 zamiast AK100 II oraz Calyxa M, ale ostatecznie celowałbym jednak w coś z mocniejszym środkiem.

    plenue
    Oprócz dobrego brzmienia, P1 zapewnia także bardzo wygodną obsługę. Soft jest dobrze skrojony pod procesor, a wyświetlacz sensowny: nie za duży, nie za mały. Jest dobrej jakości, ale bez marnowania rozdzielczości HD na same okładki muzyki. Sam design Plenue jest też ładny, a prosty. Podobają mi się także przyciskowa regulacja głośności oraz wymiary i waga urządzenia.


    power
    dla Cowon P1 Plenue

    Zalety:
    + bardzo dobre wykonanie
    + świetny design
    + futerał w zestawie
    + wygodna obsługa i praktyczne wymiary
    + dobry, prosty w obsłudze soft o dużych możliwościach konfiguracji
    + bardzo dobre brzmienie o bardziej cyfrowym charakterze, wyraźny subbas, czysta średnica, mocna i precyzyjna góra, wysoka rozdzielczość
    + mocna separacja, sporo powietrza, precyzyjne pozycjonowanie, także w wysokości sceny
    + wydajny procesor


    Wady (właściwie jedynie subiektywne brzmieniowo i użytkowo):
    – futerał nie pasuje do wszystkich wtyków
    – brzmienie może być zbyt cyfrowe (nawet na normal), może brakować średnicy
    – może nie współgrać z ostrzejszymi, V-kującymi słuchawkami (raczej pod średnicowe)
    – zbędna zaślepka portów

    Sprzęt dostarczył:



    SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

    REKLAMA
    fiio
  • DODAJ KOMENTARZ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj