Specyfikacja

 

 

REKLAMA
fiio

Ogólna:

  • przetwornik: Sabre ES9028PRO (Dual DAC) 32 bit/384 kHz
  • DSD do 512x
  • odbiornik USB: XMOS XU208
  • ekran 4,2” IPS (768×1280 pikseli), szkło Mitsubishi
  • ośmiordzeniowy procesor Rockchip Cortex-A53
  • 2 GB RAM LPDDR3
  • 64 GB pamięci wbudowanej
  • dwuzakresowe Wi-Fi 802.11ac oraz Bluetooth 4.0.
  • wymienny moduł wzmacniacza
  • 150-stopniowa regulacja głośności
  • akumulator: 4400 mAh 3,8V (litowo-polimerowy)
  • wymiary: 128,5 x 69 x 19,5 mm
  • masa: 240 g

 

 

Wyjście 2,5 mm:

  • napięcie wyjściowe: 6 Vrms
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (-0,16 dB)
  • SNR: 125 dB
  • crosstalk: -122 dB
  • THD+N: <0,0002%

Wyjście słuchawkowe 3,5 mm:

  • napięcie wyjściowe: 3 Vrms
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (-0,16 dB)
  • SNR: 122 dB
  • crosstalk: -118 dB
  • THD+N: <0,00032%

 

 

Wyjście liniowe 3,5 mm:

  • napięcie wyjściowe: 3 Vrms
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (-0,16 dB)
  • SNR: 122 dB
  • THD+N: <0,00025%

 

 

Brzmienie

 

  • Słuchawki: Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4, PlusSound X8), MrSpeakers Ether 1.1 oraz Ether C Flow (Forza AudioWorks Noir HPC mk2, DUM), Final Sonorus III, AKG K612 Pro, Focal
  • Spirit Professional, AKG K551, Noble Audio Savant i Noble 4, Etymotic ER-4PT, Brainwavz B200
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso (Sabre), RHA DACAMP L1, AIM SC808, ODAC i O2, Leckerton UHA-760, Zorloo ZuperDAC
  • DAP: FiiO X5 III, iBasso DX90
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

 

Odtwarzacz został przetestowany z oprogramowaniem w wersji 2.0.78 Beta, korzystałem z wyjścia 3,5 mm.

DX200 brzmi znakomicie – zaciera dystans pomiędzy urządzeniami mobilnymi a stacjonarnymi. Z jednej strony słychać, że to iBasso – da się w nim wyłapać rozmach DX100, jakby zmieszany z charakterem DX80. Z drugiej strony nie jest to typowe brzmienie, którego można się spodziewać po Sabre – nie jest tak „transparentnie”. DX200 brzmi bardziej twardo, średnicowo, bliżej analogowości. Nie jest to typowa analityczna neutralność, ocierająca się czasami o sztuczność. Mimo wysokiej rozdzielczości oraz niezwykłej dynamiki, odtwarzacz nie brzmi w pełni laboratoryjnie, totalnie szkicowo w basie, sterylnie w średnicy czy krystalicznie w sopranie. Jest w DX200 coś bliżej naturalności, ale jeszcze nie do końca.

Bas jest bardzo szybki i zwarty, idealnie kontrolowany. Wyciąga mnóstwo detali i nie ma problemów z dynamiką – jego atak robi wrażenie. To sprężyste niskie tony, brzmiące energicznie i rozdzielczo, które świetnie różnicują fakturę instrumentów, brzmią swobodnie oraz są kształtne. Kiedy trzeba, bas zabrzmi lekko i punktowo, a w innym przypadku zagęści się i dociąży. Ani razu niskie tony się nie pogubiły, zawsze były odpowiednio precyzyjne, wyraźnie zarysowane. Nie jest jednak idealnie – bas wydaje się preferować średni i wyższy zakres. Midbas jest bardziej zaznaczony niż subbas – zejście nie jest mocne, a najniższy zakres jest jakby nadal zabarwiony midbasem. Wzmaga to naturalność dźwięku, co trochę gorzej współgra z bardziej syntetycznymi gatunkami muzycznymi.

Średnica jest bliższa i bardziej wyrazista, niż zazwyczaj ma to miejsce w przypadku układów Sabre. Przetworniki tego producenta w większości przypadków stawiają na neutralność, czyste, wręcz krystaliczne i zbalansowane brzmienie, które nie przechyla się w żadną ze stron. W przypadku DX200 również mowa o neutralności, ale z większym priorytetem na pasmo środkowe. Średnica jest bliżej – przybliża instrumenty, wokale, stawia na bezpośredniość. Słychać tutaj coś rodem z DX80 – to twarde, mocno zarysowane, bardzo precyzyjne pasmo o wyraźnym konturze. Daleko mu do rozmycia, miękkości, łagodności – jest dosyć surowo i bezwzględnie. DX200 nie koloryzuje – nie łagodzi wyższej średnicy ani nie upiększa. To nadal analityczna sygnatura, więc może brakować muzykalności, przyjemności z muzyki. Priorytet mają rozdzielczość, masa detali i precyzja, a także szybkość i dynamika. To nie dźwięk, który będzie robił za tło, relaksował – DX200 narzuca się brzmieniem i popisuje możliwościami. Wymaga to krytycznych odsłuchów – muzyka ma mieć priorytet i raczej nie sprawdzi się jako dopełnienie innych czynności.

Soprany są według mnie łagodniejsze, niż bym się tego spodziewał po Sabre, chociaż to nadal góra wyraźnie osadzona w wyższej średnicy – nie odrywa się od niej. Mniej promienisty sopran dodaje pewnej analogowości i naturalności, a tym samym przybliża tony średnie. Nie ma mowy o przyciemnieniu, to nadal czytelne i bezpośrednie brzmienie. Góra nie jest po prostu wyostrzona, więc jednocześnie jest mniej laboratoryjna i nie aż tak sucha. Rozdzielczość jest nadal bardzo wysoka, a górze nie brakuje też precyzji. Góra doświetla wokale, nie wzmaga sykliwości, ale nie zamaskuje sybilantów. To sopran, który nie boi się ziarnistości, szumów starszych nagrań, ale bez problemu poradzi sobie z bardziej cyfrowymi brzmieniami. Smyczki są odpowiednio rozciągnięte i nie kłują, zaś talerze perkusyjne brzmią metalicznie i selektywnie – nie szeleszczą, nie szumią i nie zlewają się.

Holografia jest znakomita. Scena jest duża, ale nie kosztem pogorszenia czytelności – pierwszy plan pozostaje nadal blisko. Źródła pozorne są duże i bardzo kształtne – zajmują sporo miejsca w scenie. Instrumenty pozycjonowane są w pełni swobodnie – nie są usilnie wyciągane za obszar głowy, nie boją się zabrzmieć „z czaszki”. Towarzyszy im mnóstwo powietrza, bardzo mocna separacja, ale jeszcze bez rozrywania muzyki na drobne elementy. Przestrzeń jest proporcjonalna, kulista – nie ma efektu „hangaru”, przekaz jest nadal intymny.
 

DX200 i wyjście liniowe

Wyjście liniowe również oferuje dźwięk mocno zarysowany, rozdzielczy i przestrzenny, o równie wysokiej dynamice. Trochę inna jest tonalność – przybliżają się bas i sopran, za to średnica jest mniej zaznaczona. Dźwięk jest bardziej analityczny i transparentny, neutralny w domenie studyjnej i bardziej krystaliczny. Wyjście liniowe jest więc bardziej typowe, jak na Sabre.
 

iBasso DX200 oraz słuchawki

Odtwarzacz brzmi znakomicie z MrSpeakers Ether 1.1 – bas jest zwarty, szybki i kontrolowany, średnica bliska, mocno zarysowana i niezwykle szczegółowa, a sopran łagodny, ale świetnej jakości. Lepiej słucha mi się ich z DX200 niż z Bursonem Virtuoso, gdzie dźwięk jest jakby gładszy, bardziej oddalony w średnicy i mocniejszy w sopranie. Scena Bursona jest większa – szersza, z większymi dystansami pomiędzy instrumentami, Ethery brzmią z nim bardziej analitycznie, krystalicznie. Według mnie z DX200 bardzo dobrze wypadają też Ethery C Flow, które mają więcej basu i są gładsze w średnicy, co dobrze uzupełnia się z mocnym konturem DX200.

Audeze LCD-2 z DX200 również przypadły mi do gustu – średnica ma priorytet, bas jest precyzyjny i kontrolowany, ale mniej szkicowy niż w Etherach. Góra jest odpowiednio wyraźna, a szczegółowość wysoka. Nie ma problemów z separacją, napowietrzeniem, ale rozmiary sceny są już bardziej kameralne, jak na Audeze przystało. W połączeniu z Bursonem słuchawki brzmią jaśniej, bardziej neutralnie i przestrzennie, ale w obu przypadkach satysfakcjonująco.

Final Audio Sonorus III to również brzmienie o mocnej średnicy, więc DX200 potęguje ten efekt. Brzmią szczegółowo, precyzyjnie i bezpośrednio. Dźwięk jest lekko archaiczny, stąd najlepiej sprawdzają się w lżejszych brzmieniach, starszych gatunkach.

Etymotic ER-4PT (z adapterem do wersji 4S) brzmią już trochę za twardo, mocno analitycznie i szkicowo. Do krytycznych odsłuchów będzie jak znalazł, gorzej z rozrywką. Bez adaptera przybywa basu, ale prym nadal wiedzie twardy i rozdzielczy środek. W przypadku Noble Savant lub Noble 4 wrażenie robi precyzja dźwięku, ale ponownie gładkość i łagodność ustępują miejsca mocnemu konturowi. Brainwavz B200 także nieźle się dogadują – są cieplejsze i bardziej miękkie, więc DX200 dobrze się zgrywa. Słuchawki są jednak średnicowe, więc to pasmo ma w tym przypadku zdecydowany priorytet.

Świetnie wypadły AKG K551, czyli słuchawki ze średniej półki, które potrafią zaskakująco dobrze się skalować. Robią wrażenie rozdzielczością, ale ponownie przybliża się średnica, dźwięk się zarysowuje, ale jest za to spokojniejszy, lepiej kontrolowany w sopranie. Gorzej wypadły Focale Spirit Professional – wolę je bardziej z „typowym Sabre”. Generalnie DX200 to konsekwentne brzmienie, które nie dopasowuje się do słuchawek – to one muszą zgrać się z nim.
 

DX200 vs inne odtwarzacze

DX200 to pod względem technicznym najlepszy odtwarzacz, jaki miałem. DX90, DX80, FiiO X7, X5 III mu ustępują. Nie są to wyjątkowo kontrastowe różnice, ale żaden nie ma takiej dynamiki, przestrzeni i rozdzielczości. Wolę także DX200 od AK300 – cieplejszego, ciemniejszego od iBasso, ale tym samym bardziej muzykalnego. Rozmiary sceny kojarzą mi się z Astellem AK240, gdzie instrumenty były jednak bardziej oddalone. Ogólnie jest w DX200 coś z charakteru odtwarzaczy Astell&Kern – ten słyszalny priorytet na średnicę, jej mocniejsze zarysowanie.

DX200 i X5 III zestawiłem już w opublikowanym niedawno teście FiiO. Według mnie nie ma między nimi konkurencji – FiiO to gładsze, bardziej miękkie, mniej rozdzielcze i nie tak przestrzenne brzmienie. DX200 to wyższa dynamika, szybsze brzmienie o wyższej jakości. Jeśli jednak wyznacznikiem jest muzykalność i łagodność, to FiiO X5 III może bardziej przypaść do gustu – jego dźwięk nie jest tak narzucający się i bezwzględny, więc pozwala się zrelaksować.

DX90 trochę ustępuje dynamiką, jest wolniejszy i nie ma tak mocnego ataku. Źródła pozorne są mniejsze, podobnie jak scena (niższa i płytsza, mniej napowietrzona). DX90 brzmi bardziej miękko i jest przyjemniejszy w odbiorze, a to z uwagi na łagodniejszy przełom wyższej średnicy i sopranu. To nie ten poziom techniczny, ale „dziewięćdziesiątka” wypada nadal dobrze.

DX100 słuchałem już dawno – brzmiał jakby z większą przestrzenią (dystansem), bardziej neutralnie w stylu Sabre, ale jednocześnie dźwięk był zmiękczony i gładszy od DX200. “Setka” była przyjemniejsza w odbiorze, ale osobiście zawsze wolę mocniej zarysowany, konturowy dźwięk, także, gdy traci się przez to muzykalność.
 

Podsumowanie

iBasso DX200 oferuje znakomity poziom brzmienia, ale jednocześnie dosyć specyficzny charakter. Rozdzielczość jest kosmiczna, dynamika niesamowita, a holografia świetna. Ogólna szczegółowość oraz precyzja dźwięku godne są hi-endu – to bez wątpienia substytut stacjonarnego sprzętu, gotów poradzić sobie z topowymi słuchawkami. To mój zdecydowany faworyt pod względem ogólnej jakości dźwięku.

dx200

 

Mam jednak podobny zarzut, co w przypadku DX80. Nie dla każdego będzie to brzmienie przyjemne w odbiorze, bo i mnie potrafi zmęczyć i zniechęcić. Jest twardo, surowo i mocno – brzmienie narzuca się, zmusza do wsłuchiwania się w muzykę. Nie jest to dźwięk przyjemny i łagodny w odbiorze, raczej nie wybrałbym DX200 do relaksu czy drzemki ze słuchawkami. Rządzi analiza, konturowość dźwięku, techniczny popis. To nie DAP dla osób szukających priorytetowej muzykalności. Przynajmniej nie z aktualnym oprogramowaniem.

Cenię również solidne wykonanie urządzenia, niezłą ergonomię, dobry ekran i wysoką wydajność – system działa szybko i stabilnie. W tej cenie spodziewałem się jednak bardziej dopracowanego interfejsu – aplikacja odtwarzacza nie zachwyca, a system jest okrojony. Brakuje mi też sklepu Google Play, bo instalowanie z plików .apk nie zawsze się sprawdza oraz utrudnia aktualizacje.

 


rek

dla iBasso DX200

 

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ bardzo dobre wykonanie
+ niezła ergonomia
+ wysoka wydajność systemu, szybkie Wi-Fi
+ Android 6.0 z możliwością wgrywania swoich aplikacji
+ stacjonarne brzmienie: potężna dynamika, szybkość dźwięku, wysoka rozdzielczość, ogólna precyzja, mocna średnica, kontrolowane brzmienie basu i sopranu, multum detali
+ świetna holografia – rozmiar źródeł pozornych, proporcje sceny, mocne napowietrzenie, precyzyjne pozycjonowanie, czarne tło
+ dużo mocy (pod wymagające słuchawki)
+ neutralne, liniowe, transparentne brzmienie z wyjścia line-out

Wady:
– duży i ciężki (bardziej substytut stacjonarnego toru, aniżeli kieszonkowy odtwarzacz)
– pewne braki w subbasie, twardy, surowy, narzucający się dźwięk o mocnej średnicy (do analizy, nie do relaksu), który może wymagać synergii ze słuchawkami
– brak wsparcia aptX, brak Google Play
– taki sobie interfejs aplikacji odtwarzacza
– przeciętny czas pracy

 

Sprzęt dostarczył:

 
SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

  1. Na obecną chwilę (początek kwietnia) jest tyle błędów w oprogramowaniu odtwarzacza, że nie opłaca się go kupować. Należy poczekać, aż Chińczycy dopracują firmware, o ile się im to uda. Bo pozostałe playery zostawili z wersjami z lata 2016. Zastanawiałem się nad zakupem, ale nie zamierzam być beta-testerem, jak niektórzy z forum mp3store. Szkoda pieniędzy.

Skomentuj czernomorec Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj