Specyfikacja


  • ekran 0,96” OLED
  • czytnik kart microSD (brak pamięci wbudowanej)
  • aluminiowa, ekranowana obudowa
  • moc wyjściowa: 250 mW Q 32 Ohm
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
  • wzmocnienie: +3 dB
  • THD+N: 0,005%
  • SNR: 107 dB
  • obsługa słuchawek 8–300 Ohm
  • czas odtwarzania: do 10 godzin, czas ładowania: 2 godziny
  • wymiary: 70,6 x 40,6 x 12,5 mm
  • waga: 50 g

REKLAMA
final

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Final Audio Design Pandora Hope IV, AKG K551, Focal Spirit Professional, Master&Dynamic MH40, Etymotic ER-4PT (ER-4S), HiFiMAN RE-400, MEElectronics M6 Pro
  • DAC/AMP i wzmacniacze: IFI Nano iDSD, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Heed Canamp II
  • DAP: iBasso DX100, DX90, Calyx M, Cowon P1 Plenue, Sansa Clip Sport, Sansa Clip Zip
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series

Wreszcie dobra alternatywa dla odtwarzaczy Sansa, choć trochę droższa. X2 to wyższa półka dźwiękowa, a także więcej mocy. Brzmienie jednak zmieniło się w trakcie pisania testu, w końcu oprogramowanie odtwarzaczy ma ostatnio większe znacznie niż zastosowany przetwornik lub wzmacniacz. Do softu 4.0 brzmienie było masywniejsze, ciemniejsze, cieplejsze i gęstsze, aktualizacja 5.0 urządzenie wyrównało, odciążyło i rozjaśniło – wszystko za sprawą mocniejszej wyższej średnicy i sopranu.

X2 oferuje dynamiczny dźwięk z dobrą przestrzenią. Stawia na naturalną równowagę, jest więc lekko ciepło, a dźwięk jest dobrze dociążony. Średnica bliska i bezpośrednia, a góra łagodna, ale obecna. To muzykalne brzmienie o dobrej detaliczności i całkiem ambitnej scenie. Odtwarzacz buduje scenę poza głową, mocno zarysowuje stereo, podkreśla wysokość przestrzeni i różnicuje dźwięk także w głębi, a towarzyszy temu dobra separacja oraz sporo powietrza. Tło nie jest zbyt czyste, gdyż X2 szumi, co jest problematyczne przy bardziej skutecznych słuchawkach.

Niskie tony są sprężyste, kontrolowane i dociążone. Mają odpowiednią dynamikę, wybrzmiewają jak trzeba, nie są skrócone, ani nie atakują mocnym uderzeniem – to dosyć uniwersalne prezentacja. Bas jest ciepły, gęsty, potrafi być punktowy i bardziej rozlany. Nie jest to chudy, anemiczny, szkic basu, ma też więcej energii niż odtwarzacze Sansa, jest pełniejszy i równiejszy, dodaje też trochę dołu chudszym słuchawkom. Średnica jest lekko wysunięta, ale nie przesadnie zmiękczona ani wyostrzona. Niskie i wyższe średnie są dobrze zrównoważone, ale z uwagi na prezentację góry ogólny efekt pozostaje ciepły. Sopran to trochę słabsze pasmo – jest lekko złagodzony, ale obecny. Trochę się zlewa, czasami szeleści. Talerze brzmią dosyć chudo i sztucznie, ale jest dostatecznie jasno, by nie było mulenia dźwięku. Więcej do powiedzenia wydają się mieć więc bas i średnica, stąd lekko ciepły nalot. Nie jest jednak tak ciepło i „misiowato”, jak w FiiO X1, a, co ważne, brzmienie ma ogólnie dobrą rozdzielczość, zwłaszcza średnica, którą odbieram jako priorytetową. Jest ona najbardziej precyzyjna, wyciąga sporo detali, sprawia przyjemność. Wokale i żywe instrumenty brzmią bardzo dobrze, chociaż to raczej granie pod gitary i dęciaki niż wysokie smyczki. To również niezłe brzmienie pod cięższe gatunki i elektronikę. Bas jest dociążony i dynamiczny, potrafi być masywny, więc dobrze słuchało się efektownych nagrań, także na chudszych i bardziej analitycznych słuchawkach. Grajek stawia ogólnie na muzykalność, przyjemność z odsłuchów w sporej scenie, a nie na rozkładanie dźwięku na czynniki pierwsze i mikrodetale.

xDuoo X2 i słuchawki

X2 daje więc więcej życia i ciepła słuchawkom. Etymotic ER-4S się ociepliły, zagęściły w basie, dociążyły oraz złagodziły w sopranie. Góra straciła na jakości, ale średnica się przyjemnie wzmocniła, a bas dociążył brzmienie. Nie było już tak sucho i twardo, lecz bardziej miękko i płynnie. Słuchawki w wersji ER-4P szumiały już mocniej – na 100-ohmowych ER-4S szum był praktycznie niesłyszalny, a odtwarzacz także poradził sobie z ich niską skutecznością i impedancją. HiFiMAN-y RE-400 również się zgrały, dociążyły i miały dosyć wyraźnie zarysowane średnie, a potrafią czasami brzmieć jak przez mgiełkę – X2 im przypasował. MEE M6 Pro trochę lepiej zgrywały się z X2 na poprzednim sofcie, gdy odtwarzacz brzmiał masywniej, cieplej i gęściej. Efekt był jednak dobry także z najnowszym oprogramowaniem, chociaż już mocniejszy w wyższej średnicy.

Final Audio Design Hope IV to mój pogromca gorszych sekcji wzmacniacza i niestety słuchawki wyciągnęły mocny szum odtwarzacza. To słuchawki nagłowne o impedancji 8 Ohm z dodatkowymi przetwornikami armaturowymi, podczas gdy X2 lepiej parować ze słuchawkami o wyższej impedancji i nieprzesadzonej skuteczności – te niskoohmowe, bardzo skuteczne i mocno tłumiące mogą wyraźnie szumieć. Opisywany xDuoo zgrał się bardzo dobrze także z AKG K551 – szum był tylko delikatnie słyszalny, ale nie podczas słuchania muzyki. Brzmienie się przyjemnie dociążyło, było odpowiednio dynamiczne. Odtwarzacz poradził sobie także z Focalami Spirit Professional, dając im więcej życia i dodając brzmieniu dynamiki. Rozdzielczość nie była przesadnie wysoka, ale i bez wstydu, a szum był tylko delikatny. Ogólnie X2 powinien zgrać się z wieloma słuchawkami – nie zamuli tych cieplejszych i ciemniejszych, a te jaśniejsze i chudsze trochę „dopieści”.

xDuoo X2 vs Sansa

Clip+, Zip oraz Sport to gorsze brzmienie. Znów różnice nie są drastyczne, ale wszystkie te odtwarzacze oferują chudsze brzmienie o słabszej dynamice i scenie. Sport jest bardziej neutralny, jaśniejszy, ale także chudszy w basie, mniej dynamiczny i nie tak dociążony. Sansy mają raczej małe sceny, brzmią w głowie. Separacja jest dobra, ale instrumenty nie są precyzyjnie eksponowane – nie ma efektownej głębi, szerokości i wysokości sceny. X2 zapewnia większą przestrzeń i bardziej różnicuje pozycjonowanie instrumentów. Do tego Sandiski potrafią zabrzmieć świetnie, ale zdarza im się też brzmienie „anemiczne”, pozbawione dynamiki, energii, zwłaszcza w dole pasma. Bas X2 jest już bardziej sprężysty, a i większa moc robi swoje. XDuoo to jednak odtwarzacz droższy, a trzeba doliczyć także kartę. Ja chętnie bym dopłacił do brzmienia, obsługi i jakości wykonania, ale gdy ważna jest każda złotówka, to Sport, Clip lub Zip są również dobrym wyborem.

Podsumowanie



xduoo
XDuoo X2 nie jest odtwarzaczem idealnym, ale na sumieniu ma właściwie tylko dosyć wysoki próg szumu, który jest konsekwencją większej mocy. Producent pracuje nad oprogramowaniem i wiele udało się poprawić. Trochę przesadzono z szybką wyświetlacza, ale to już mniej ważna kwestia. Brzmieniowo X2 radzi sobie bardzo dobrze: kreuje dobrą przestrzeń, dociąża brzmienie, zgrywa się z wieloma słuchawkami i różną muzyką. To też bardzo dobre wykonanie, świetny materiał obudowy i całkiem niezła obsługa – jak najbardziej warty jest zakupu.


power
dla xDuoo X2

Zalety:
+ solidnie wykonanie, metalowa obudowa
+ świetne wymiary, dobra ergonomia
+ proste oprogramowanie, szybka obsługa
+ stabilna praca
+ sporo mocy
+ dobrze dociążone, dynamiczne brzmienie o bliskiej średnicy i dobrej przestrzeni, pozycjonowaniu instrumentów
+ dobra sygnatura do wielu słuchawek


Wady:
– szum
– lustrzana powłoka, dużo większa niż wyświetlacz
– brak alfabetycznego segregowania muzyki
– dosyć topornie działające przyciski
– specyficzny, „chiński” soft

Sprzęt dostarczył:



SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

4 KOMENTARZE

  1. Ciekawy to sprzęcik.
    Rozumiem, że różnica względem Fiio x1 nie będzie jakaś kolosalna.
    Mogłbyś słów parę na ten temat?

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj