Wśród rosnącej popularności bezprzewodowych słuchawek TWS, kolejne marki kierują swoje spojrzenia w stronę tej części rynku audio. Jedną z nich jest 1MORE, której produkty są coraz bardziej rozpoznawalne również w Polsce. Modelem, który trafił w nasze ręce jest 1MORE E1026BT-1, bardziej znany pod nazwą Stylish. To słuchawki dokanałowe całkowicie pozbawione zewnętrznego okablowania. Są one wycenione na 99 dolarów i wyposażono je w łączność Bluetooth 5.0 oraz po jednym przetworniku dynamicznym na stronę. Biorąc pod uwagę, że tego typu konstrukcja sprzyja aktywnościom poza domem, nie omieszkaliśmy sprawdzić jak Stylishe wypadają w codziennym użytkowaniu.

Wyposażenie


1MORE E1026BT-1 otrzymujemy w dość standardowym białym kartoniku z zawieszką, na którego froncie umieszczono grafiki prezentujące słuchawki oraz kilka podstawowych informacji. Z tyłu mamy już bogatszą specyfikację podaną w kilku językach (polskiego brak). Karton jest otwierany na magnes i po odchyleniu klapki ujrzymy po jej wewnętrznej stronie typowe dla 1MORE szkice prezentujące zawartość opakowania, co zawsze dodaje poczucia elegancji. Z kolei w samym pudełku, pod przezroczystą nakładką zabezpieczającą, w wyprofilowanej piance umieszczono słuchawki, etui oraz dodatkowy kartonik z wyposażeniem, w skład którego wchodzą:

  • płaski kabelek micro-USB do ładowania,
  • trzy pary silikonowych nakładek w rozmiarach XS, S, oraz L (rozmiar M jest fabrycznie założony na słuchawki),
  • dwie pary silikonowych stabilizatorów w rozmiarach S oraz L (M-ki są założone na słuchawki),
  • przydymiony plastikowy woreczek zabezpieczający.

Dodatkowo na samym dnie leży dość gruba koperta z dokumentacją.

REKLAMA
fiio

Dość ciekawym rozwiązaniem są wspomniane stabilizatory. Z reguły w słuchawkach dokanałowych mają one formę haczyków, mających na celu utrzymanie całości w uchu podczas intensywnego ruchu. Tutaj są to elastyczne „skrzydełka” opierające się lekko na muszli małżowiny, nie zaczepiając się w jej górnej części. Reszta jest już dość standardowa, chociaż woreczek wygląda mało zachęcająco. Teoretycznie powinien chronić przed wilgocią, ale w wilgotnym otoczeniu będzie się ona raczej w nim zbierała…

Wykonanie


1MORE Stylish są dostępne w czterech kolorach: różowym, złotym, zielonym oraz czarnym. To paleta barw bardziej uderzająca w kobiecą estetykę i po reakcji koleżanek muszę przyznać, że faktycznie był to udany zabieg. Do nas trafił model zielony, więc dość neutralny, a i tak wzbudził zainteresowanie. Przy czym nie jest to typowa zieleń, a dość jasna mięta, kojarząca się z lodami lub cukierkami.

Tulejki są dość wąskie i prowadzone pod dużym kątem, dzięki czemu można je wygodnie ułożyć w kanałach. Przy komorze przetwornika umieszczono niedużą plastikową wypustkę, służącą do zakotwiczania silikonowych stabilizatorów, dzięki czemu zawsze są one założone poprawnie i nie mają tendencji do przesuwania się na kopułkach. Obok nich mamy literowe oznaczenie kanału, ale służy ono do prawidłowego doboru skrzydełek, gdyż te przysłaniają niemal całą tulejkę i to na nich widać wskazanie właściwej strony. W najwyższym punkcie każdej słuchawki znajduje się przycisk sterujący, od frontu mikrofon, a dodatkowo lakierowane zewnętrzne dekielki nadają całości nieco blasku. Ponadto zdobi je logo producenta oraz dioda sygnalizującą pracę słuchawek.

Plastikowe etui ma kształt zbliżony do jajka, czy też może raczej dużego Tic Taca, co wygląda ciekawie. Dość łatwo można je schować w kieszeni czy torebce. Na górze umieszczono logo 1MORE, z tyłu złącze micro-USB, a z przodu diodę wskazującą proces ładowania oraz przycisk do otwierania klapki. Ten ostatni jest bardzo ciekawym dodatkiem, gdyż zapobiega przypadkowym otwarciom, a zawiasy szybko odbijają od pozycji zamkniętej, dając bezproblemowy dostęp do słuchawek. Szkoda jednak, że zastosowano stary typ USB, zamiast obecnie dominującego USB-C, gdyż na wielu osobach wymusi to korzystanie z dodatkowego okablowania.

Choć nie wszyscy lubią sterowanie słuchawkami TWS za pomocą przycisków fizycznych, tu całość rozwiązano bardzo rozsądnie. Przede wszystkim, nie wciskamy kopułek do ucha, tylko trzymamy je między palcami i z góry naciskając wybieramy potrzebne funkcje, a dostępne są praktycznie wszystkie niezbędne opcje. Zmiana głośności odbywa się pojedynczym kliknięciem – ściszenie na lewej słuchawce, pogłośnienie na prawej. Analogicznie jest ze zmianą utworów – na lewo przytrzymanie przycisku przez dwie sekundy by wrócić, na prawo by zmienić na następny. Reszta jest wspólna dla obu słuchawek: podwójne kliknięcie wstrzymuje i wznawia odtwarzanie oraz pozwala na odebranie połączeń, potrójne wywołuje asystenta głosowego, a dłuższe przytrzymanie albo odrzuca połączenie, albo pozwala na wyłączenie słuchawek. Całość jest intuicyjna i łatwa do opanowania.

Pod względem pracy na jednym ładowaniu producent deklaruje 6,5 godziny na samych słuchawkach, a doładowując je z etui możliwe mają być 24 godziny słuchania muzyki. Ta druga wartość jest całkiem bliska prawdzie, natomiast przy codziennym użytkowaniu 1MORE wytrzymywały między 5,5 a 6 godzin ciągłego grania. To absolutnie zadowalający wynik, gdyż nawet ze względów zdrowotnych nie powinniśmy tyle czasu trzymać słuchawek w uszach bez robienia przerw. Gdy ta następuje, Stylishe i tak trafiają do etui, gdzie akumulatorki się ładują, więc koniec końców nie powinniśmy mieć problemów z nagłym brakiem prądu, oczywiście jeśli pamiętamy, by co kilka dni podpiąć etui do uzupełnienia energii.

Jeśli jednak ktoś korzysta ze słuchawek kilka godzin dziennie, to tu nie powinien się martwić o wygodę, gdyż mamy do czynienia z lekką (6,2 grama na każdą kopułkę) i dobrze wyprofilowaną konstrukcją, a stabilizatory są mniej inwazyjne od haczyków jeśli chodzi o utrzymywanie kopułek w miejscu, dzięki czemu dość łatwo można wręcz zapomnieć, że mamy cokolwiek w uszach. Jest tego również druga strona, gdyż wysoką wygodę okupiono większą wrażliwością na gwałtowne ruchy, więc w biegu czy w trakcie bardziej intensywnych ćwiczeń słuchawki mogą wypaść z kanałów.

Nie powinniśmy się również nastawiać na specjalnie dobrą izolację od otoczenia, gdyż nie mamy aktywnej redukcji szumów, a pasywna jest mocno przeciętna i sporo zewnętrznych dźwięków dochodzi do słuchacza. Łącząc to ze słabszym trzymaniem się ucha od typowo sportowych słuchawek, raczej należy rozważać Stylishe na spacery czy do pracy biurowej, gdzie musimy reagować na dzwoniący telefon czy ludzi wchodzących do gabinetu, a nie do tramwajów czy na siłownię.

Za to dobrze należy ocenić wysoką kulturę pracy. Komunikaty głosowe o stanie naładowania baterii czy parowaniu urządzenia są przekazywane przyjemnym kobiecym głosem, a szum elektroniki jest na tyle nieduży, że nawet wieczorem ciche słuchanie nie jest zakłócane. Z kolei zasięg przy połączeniu przez protokół BT 5.0 zapewnia stabilność do 10 metrów nawet gdy między nami a telefonem znajduje się ściana.

Problemem jest jednak jakość rozmów telefonicznych, choć dotyczy to właściwie wszystkich konstrukcji tego typu. Po prostu mikrofon znajduje się za daleko od ust, więc ściąga jednocześnie dużo hałasu z otoczenia, przez co w zatłoczonych miejscach rozmowa staje się praktycznie niezrozumiała dla drugiej strony. Za to obsługa kodeków aptX, obok bardziej oczywistych AAC oraz SBC powinna zapewnić odpowiednio wysoką jakość przesyłanej muzyki.

Brzmienie


Źródła wykorzystane podczas testów: iBasso DX160, nVidia Shield TV, Samsung Galaxy S10e, Shanling M0, xDuoo X3 II.

Bas w słuchawkach 1MORE Stylish jest zauważalnie podkreślony, ale głównie w jego środkowej części, która niesie ze sobą największą dawkę energii. Poniżej 50 Hz już się wygasza, więc mimo że możemy jeszcze wyłapać informacje z tych najniższych dźwięków, to są one dość skąpe i zdecydowanie nie są w stanie potężnie zawibrować. Ogólna charakterystyka dołu to granie trochę ocieplone, lekko zmiękczające poszczególne dźwięki, ale ciągle dynamiczne, więc w razie potrzeby potrafi mocno uderzyć, choć może czasami w tym uderzeniu brakować precyzji. Mimo tego tony niskie mają w sobie przyjemne poczucie naturalności, a ich różnorodność jest zadowalająca i pozwala przekazać nisko schodzące linie melodyczne w tym samym czasie w wystarczającym stopniu, byśmy nie mieli rozmazanej plamy dźwięku. I choć trochę za bardzo mogą się one ze sobą łączyć, to wspomniane ciepło na instrumentach sprawia, że daje to poczucie bliskości muzyki. Stylishe, mimo strojenia dalekiego od neutralnego, dobrze wypadają pod względem uniwersalności dołu i mogą nie nadążąć jedynie za najbardziej dynamicznymi gatunkami i dusić ich żywiołowość, natomiast cała reszta, od klasyki, przez pop, elektronikę i rap, aż po spokojniejszy metal, oferuje miłe dla ucha brzmienie, może niekoniecznie wypełnione drobnymi smaczkami, ale świetnie sprawujące się podczas wyjść z domu.

Tony średnie płynnie przechodzą z niższych i w większości trzymają ich charakterystykę. Mamy zatem dość ciepłe brzmienie, gdzie instrumenty są rysowane grubszą linią, z odpowiednią dawką intymności, która sprawdza się zwłaszcza w nagraniach akustycznych, chętnie czarując słuchacza. By wzbogacić odbiór muzyki o więcej energii, trochę podbito wyższą średnicę, co rozjaśnia całość przekazu i sprawia, że instrumenty operujące w tym zakresie są bardziej zwarte. Z jednej strony jest to strojenie nowoczesne, dopasowane do aktywności oraz współczesnej muzyki, z drugiej jednak bardziej eksponuje pewne braki jakościowe, przez co czasami dźwięki idące w stronę tonów wysokich robią się trochę za nerwowe, co szybciej męczy słuch.

Ze względu na taką konfigurację tej składowej brzmienia, opisywane 1MORE’y lepiej sprawdzają się w rozrywkowej muzyce nowoczesnej, często stroniącej od żywych instrumentów. Wynika to z tego, że w tych ostatnich łatwo wyłapać przekłamania w ich barwie oraz wybrzmiewaniu. O ile podkolorowane granie jak najbardziej może się podobać, tak nieco wydłużony czas w którym wibrują struny gitary czy fortepianu, szczególnie w niższych partiach, daje wrażenie nieco za słabo napiętych strun. Nie jest to wielka różnica, ale jednak zauważalna.

Wokale, jako wchodzące w skład tonów średnich, dość dokładnie się wpisują w tak prowadzone brzmienie. Jest zatem gęsto i ciepło na dole, przez co nisko schodzące męskie głosy są trochę zbyt nosowe i rozmyte, dodające efekt „kataru” u wykonawców. Z kolei podbicie na wyższej średnicy wypycha do przodu śpiew kobiecy, dodając mu energii i blasku, ale przy tym Stylishe dość mocno reagują na ich jakość i niechętnie ukrywają błędy w realizacji, wyciągając nadmiarowe sybilanty.

Tony wysokie na początku są nieco rozjaśnione, ale ze względu na zaokrąglanie poszczególnych dźwięków nie jest to męczące i dość szybko się wygładza. Instrumenty operujące w tym zakresie wciąż są rysowane nieco grubszą linią, zaoblając ich brzmienie i odbierając część blasku. Nie robi się ciemno, ale początkowo można spodziewać się grania bardziej wyrazistego. Plus tego jest taki, że soprany stają się delikatniejsze w odbiorze i bardziej odporne na słabe realizacje, więc o ile skrzypce zostaną nieco przygaszone, tak gorszej jakości nagrania pozostaną bezpieczne dla słuchacza nawet przy większej głośności.

Pod względem rozbudowania sceny, jest przyzwoicie – dźwięki rozchodzą się na boki z zadowalającą swobodą, a także można zauważyć pojawiającą się głębię, zarówno z przodu, jak i za słuchaczem. Wskazując więc na samą wielkość i budowę przestrzeni, mamy ją dobrze skonstruowaną i dającą dużo miejsca na rozłożenie instrumentów. Niestety bolączką jest tutaj holografia – poszczególne plany są mocno rozmyte, a ocieplone brzmienie dodatkowo pogłębia ten efekt, przez co ciężko czasami poprawnie ustalić pozycję instrumentów na scenie, a rozłożenie kanałów na lewy i prawy przy samej głowie przestaje być wyraźne.

Szczegółowość jest za to solidna, oczywiście jak na ten typ słuchawek. Co prawda nie dostrzeżemy tu mikrodetali w tle muzyki, ale też Stylishe nie zostały stworzone do analizy nagrań. To co najważniejsze mamy podane w muzyce oraz trochę dodatkowych informacji po wsłuchaniu się głębiej w nagrania. Najdrobniejsze szczegóły umykają, jednak to nie one stanowią główną część utworów.

Pod względem synergii, oczywiście powyżej opisywane słuchawki 1MORE nie sprawiają żadnych problemów, skoro to wbudowana w nie elektronika odpowiada za brzmienie. Wśród źródeł wykorzystanych w teście, z każdym jednym Stylish oferowały bardzo podobne wrażenia odsłuchowe, więc nie musimy się przejmować zmianą sprzętu i tym jak wpłynie ona na zgranie ze słuchawkami.

Spoglądając w stronę konkurencji, 1MORE Stylish kojarzą mi się z nieco tańszymi MEE Audio X10, które również oferują rozrywkowe i uniwersalne granie, ale jednak są trochę jaśniejsze, a przez to również lepiej wypadają pod względem holografii. Są za to zdecydowanie bardziej standardowe pod względem wyglądu i niczym nie przyciągają wzroku, podczas gdy 1MORE-y są przyjemnym wizualnie gadżetem.

W podobnej cenie dostępne są również HELM Audio TWS, które także mogą się podobać, ale pod względem strojenia dają znacznie cieplejsze i bardziej basowe granie, a przez to są również mniej uniwersalne niż Stylishe. HELM stanowią jednak lepszą alternatywę do sportu ze względu na większą stabilność w uchu, ale za to swoim rozmiarem mogą odstraszać osoby o mniejszych uszach.

Jeśli natomiast kluczowy jest budżet, a chcemy zachować nieco zbliżony sposób prezentacji muzyki, można się skusić na UGreen HiTune, bardziej zwyczajne pod względem estetyki, z mniejszą sceną i nieco szorstkie w przekazie, ale pod kątem samego strojenia dość podobne.

Podsumowanie


1MORE E1026BT-1 Stylish są interesującymi bezprzewodowymi słuchawkami dokanałowymi, ale producent bardziej postarał się o to, by wyglądały lepiej od konkurentów, niż żeby lepiej od nich brzmiały. Choć przekazywany przez nie dźwięk nie jest zły, cechuje się dużą uniwersalnością i na wyjścia na zewnątrz dla wielu osób na pewno będzie w pełni satysfakcjonujący, to jednak w tej cenie niczym się nie wyróżnia. Jeśli jednak szukamy gadżetu, szczególnie do kobiecej torebki, niewątpliwie jest to produkt warty rozważenia.

Zalety:
+ ciepłe brzmienie z wyraźną podstawą basową, pozwalające na długie odsłuchy,
+ duża uniwersalność w doborze muzyki,
+ ciekawy, nieco kobiecy wygląd,
+ wygodne,
+ długi czas pracy na jednym ładowaniu,
+ nieduże etui pozwalające na trzykrotne naładowanie słuchawek do pełna.

Wady:
– słyszalny ubytek w niskim basie,
– zbyt ciepła niska średnica, co ogranicza dynamikę,
– holografia zachwiana przez strojenie,
– rozczarowująca stabilność w uchu,
– niski poziom odcięcia od dźwięków zewnętrznych.

Sprzęt dostarczył:

elko

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

2 KOMENTARZE

  1. Super recenzja, całkowicie się zgadzam. Posiadam te słuchawki,słabo się trzymają w uszach, musiałem dodatkowe haczyki zakładać, teraz jest dobrze, ale trochę jest problem z zamknięciem etui. Posiadam też Bose soundsport free, które grają trochę lepiej. Ogólnie słuchawki grają przyjemnie, ale tak jak w recenzji niczym konkretnym się nie wyróżniają.

    • Ja polecam wyciągnąć te gumowe haczyki i pozostać z samymi tipsami (gumkami), chociaż te polecam zmienić np.na JVC spiral dot.
      Wtedy zakładamy słuchawkami standardowo, po czym przekręcamy przeciwnie do wskazówek zegara, tak by dioda byla skierowana w górę. Wtedy dobrze siedzą, tłumienie też jest lepsze.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj