Amiron 100 to podstawowe słuchawki TWS w ofercie Beyerdynamic. Wyposażono je w aktywną redukcję hałasu, sześć mikrofonów oraz interfejs Bluetooth 5.3. Słuchawki mają wytrzymywać nawet 8 godzin na jednym ładowaniu, zachwycać ergonomią oraz angażować dźwiękiem.

Amiron 100 nie są pierwszymi słuchawkami TWS w ofercie niemieckiego producenta, bo w 2022 roku zadebiutował model Free Byrd. Poprzednik cechował się jednak konstrukcją pozbawioną tzw. stemów, czyli wydłużonych elementów, które zwykłem nazywać z przekąsem „antenkami”. Nie brakuje ich w nowym modelu i… dobrze. Może wyglądają one archaicznie, ale dzięki nim słuchawki pewniej trzymają się małżowin usznych, co jest ważne w przypadku TWS-ów. Nie bez powodu Apple pozostało wierne konstrukcji tego typu, a w ich ślady poszła konkurencja – dzisiaj nawet słuchawki Samsunga wyglądają jak przemalowane AirPodsy.

REKLAMA
fiio

Stemy to nie jedyne, co odróżnia Free Byrd od Amiron 100 – nowe słuchawki są niemal o połowę tańsze od protoplasty, bo to podstawowy model w ofercie. Mimo tego wyposażono je w ANC, obsługę dotykową i aplikację na smartfona, jak i wiele innych ficzerów. Przez te kilka lat technologia poszła do przodu, funkcje z topowych modeli zawitały do tych budżetowych, co odzwierciedlają Amiron 100. Problem w tym, że nowe słuchawki wcale nie są takie tanie – wyceniono je na około 600 zł. Muszą więc bronić się aktywną redukcją hałasu i jakością dźwięku, żeby były warte zakupu. Sprawdziłem to.

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • sześć par tipsów silikonowych (rozmiary XS, S, 2x M, L, XL);
  • kabel USB-A > USB-C (długość 25 cm);
  • etui ładujące;
  • dokumentację.

Pierwsze rozpakowanie to przyjemne doświadczenie. Tipsy wyeksponowano na ekologicznej foremce, więc łatwo dobrać rozmiar nakładek, a producent ich nie żałował – ze słuchawkami otrzymujemy aż sześć par końcówek. Co więcej rozmiar średni został zdublowany, więc wielu użytkowników będzie miało zapasowe końcówki. Same tipsy są też ponadprzeciętnej jakości – wykonano je z grubego i elastycznego silikonu, a poszczególne rozmiary odróżniono kolorami trzpieni.

Konstrukcja

Wzornictwo jest zgodne z duchem minimalizmu za sprawą matowej kolorystyki oraz obłych kształtów. Dominuje czerń, obudowy są opływowe, a stemy spłaszczone, więc na pierwszy rzut oka trudno odróżnić Amiron 100 od innych słuchawek TWS. Beyerdynamic jednak nie bał się ozdób, których wielu producentów unika, bo na obudowach nadrukowano logo marki oraz modelu, a panele dotykowe okraszono metalicznymi znaczkami. Bez obawy – nadruki są niewielkie i w zasadzie niewidoczne, a charakterystyczne litery „Y” nie rzucają się w oczy.

Konstrukcja słuchawek jest standardowa. Na stemach dostrzeżemy styki i mikrofony do obsługi rozmów, a na obudowach mikrofony systemu ANC, otwory odpowietrzające oraz czujniki zbliżeniowe. Nie obyło się także bez eliptycznych tulejek z siateczkami, o które wzorowo zapierają się tipsy z zestawu, jak i czytelnych oznaczeń kanałów, czyli liter „L” i „R”. Na swoich miejscach są też wspomniane panele dotykowe, znajdujące się w górnych częściach słuchawek, którym nadano okrągły i wklęsły kształt.

Etui również wygląda typowo – jest zaoblone, spłaszczone i elipsoidalne. Na froncie zauważymy logo oraz niewielką diodę statusową, a na dolnej krawędzi samotne złącze USB-C. Wieczko z silnymi magnesami również nie odstaje od normy, a wewnątrz etui są zwyczajne, magnetyczne foremki ze stykami na dnie. Jedynie umiejscowienie przycisku parowania/resetowania jest nietypowe, bo znajduje się on na prawej „krawędzi”, a nie obok złącza USB-C czy z tyłu etui.

Jakość wykonania satysfakcjonuje. Tworzywa sztuczne nie podpadają wykończeniem i nie są podatne na rysy, a elementy zostały dobrze spasowane. Nie inaczej jest w przypadku etui – zastosowano silne magnesy, a wieczko przylega idealnie i jest niemal pozbawione luzów. Jedyne, do czego można się przyczepić, to widoczne spojenia na obudowach słuchawek oraz podatność na smugi – zarówno etui, jak i słuchawki szybko pokrywają się odciskami palców, ale taki jest urok matowych powierzchni.

Ergonomia

W moim przypadku stemy nie są potrzebne – mam to szczęście, że słuchawki dokanałowe nigdy mi nie wypadają. Niemniej dzięki nim czułem się pewniej ćwicząc czy biegając, bo stemy służą niczym przeciwwaga i dodatkowo zapierają się o płatki małżowin usznych. Nie mogłem więc spowodować, żeby słuchawki wypadły mi z uszu, nawet gdy się o to starałem. Ani przez moment nie narzekałem też na uciskanie, podrażnienia skóry czy inne niedogodności, więc na co dzień zapominałem, że mam słuchawki w uszach. Ergonomię oceniam zatem na szóstkę.

Etui również spełnia swoje zadanie. Pudełko zajmuje mało miejsca w plecaku czy torbie i z powodzeniem mieści się w kieszeni spodni. Tworzywa nie są ponadto śliskie, więc etui pewnie leży w dłoni. Otwieranie wieczka czy wyciąganie słuchawek z wnętrza także nie stanowią wyzwania. Warto jednak zauważyć, że etui zostało zaprojektowane tak, żeby leżało na większym boku, a nie stało na dolnej krawędzi. Jeśli korzystamy ze słuchawek głównie przy biurku, to będziemy musieli każdorazowo podnosić i odkładać etui, żeby wyjąć czy schować słuchawki, co w czasach pracy zdalnej czy hybrydowej stanowi pewną niedogodność.

ANC i tryb transparentny

ANC z powodzeniem redukuje niższe częstotliwości, a do tego niemal nie generuje szumu własnego. Gorzej wypada redukcja wyższych częstotliwości, które przebijają się do uszu. Winowajcą jest przeciętna izolacja pasywna – Amiron 100 zakłada się dość płytko, więc słuchawki nie uszczelniają w pełni kanałów słuchowych. Szkoda, ale taki jest aktualny trend – dzięki temu kanały słuchowe nie są rozpierane i „oddychają”, ale właśnie kosztem izolacji. Zatem Amiron 100 umożliwią już komfortowe słuchanie w przestrzeni miejskiej czy skupienie się na pracy, ale ANC raczej nikogo nie powali na kolana.

Tryb transparentny również nie powoduje opadu szczęki – słuchawki nie wydaje się znikać z uszu, a nasz głos nie jest idealnie klarowny, a lekko przytłumiony i oddalony. Tak naprawdę nie ma dużej różnicy w stosunku do pozostałych trybów – z wyłączonym lub nawet włączonym ANC także pozostawałem w kontakcie ze światem. Zatem tryb transparentny pozwoli się z kimś porozumieć, usłyszeć nadjeżdżające samochody czy komunikat na peronie, ale często nie będziemy musieli go włączać, żeby uzyskać zbliżony efekt. Znowu winna przeciętna izolacja pasywna.

Użytkowanie i funkcjonalność

Panele dotykowe spisują się świetnie! Są wklęsłe, więc łatwo na nie trafić, i poprawnie rozpoznają poszczególne komendy. Dotknięcia są też potwierdzane sygnałami dźwiękowymi oraz komunikatami głosowymi, więc mamy pewność, że komenda „weszła”, czyli zmieniliśmy utwór lub zwiększyliśmy głośność. Panele interpretują pojedyncze, podwójne, potrójne dotknięcia oraz przytrzymanie, a poszczególne komendy są konfigurowalne w aplikacji mobilnej. Te niechciane da się także wyłączyć.

Funkcjonalność jest w porządku. Słuchawki działają pod kontrolą Bluetootha 5.3 z LE Audio – oprócz kodeków SBC i AAC obsługiwany jest także przyszłościowy standard LC3. Amiron 100 obsługują ponadto multipointa, którego działanie potwierdziłem, parując słuchawki jednocześnie z komputerem oraz smartfonem. Nie obyło się także bez ładowania indukcyjnego Qi oraz szybkiego ładowania (10 minut w etui = 3 godziny działania), a muzyka pauzuje się automatycznie dzięki czujnikom zbliżeniowym. Za brak tych ostatnich krytykowałem niedawno Creative Aurvana Ace Mimi.

Niestety wcięło możliwość personalizacji dźwięku, czyli Amiron 100 nie mogą dostroić się do użytkownika na podstawie testu słuchu, co także nie jest rzadkością w słuchawkach ze średniej półki. To jedna z głównych funkcji testowanych niedawno i podobnie wycenionych Creative Aurvana Ace Mimi. Stopień ochrony IP54 także nie jest niczym wyjątkowym, niemniej Amiron 100 nadają się już do sportu – pot czy pył nie powinny uszkodzić słuchawek.

Jakość rozmów jest całkiem niezła. Rozmówcy nie skarżyli się na przekaz głosu, bez problemu mnie rozumieli i to nawet, gdy znajdowałem się w hałaśliwym otoczeniu, o ile zgiełk nie był ekstremalny. W drugą stronę również nie było problemu, czyli także nie narzekałem na brzmienie głosu rozmówców.

Czas pracy

Producent obiecuje do 8 godzin działania bez ANC oraz do 6 godzin z ANC. Sprawdziłem ten drugi scenariusz, ale z kodekiem AAC, a nie SBC. Okazało się, że osiągi akumulatorów są słabsze, bo Amiron 100 wytrzymały dokładnie 4 godziny i 40 minut z głośnością ustawioną na 75 dB. Wynik jest w porządku, zważywszy na to, że w przerwach słuchawki i tak doładowują się w etui, niemniej do rekordzistów daleko.

Poniżej wyniki uzyskane przez inne modele w zbliżonych warunkach:

  • Creative Aurvana Ace Mimi (ANC i LDAC) – 3 godziny i 27 minut;
  • Creative Aurvana Ace Mimi (ANC i AAC) – 4 godziny i 47 minut;
  • Nothing Ear (2) (ANC i LHDC) – 3 godziny;
  • Sennheiser Accentum True Wireless (ANC i aptX) – 4 godziny i 59 minut;
  • Sennheiser Momentum True Wireless 4 (ANC i aptX Adaptive) – 5 godzin i 34 minuty;
  • Sony WF-1000XM5 (ANC i LDAC) – 5 godzin i 30 minut.

Aplikacja mobilna

Specjaliści od UI i UX nie zawiedli, bo aplikacja jest estetyczna i funkcjonalna, a wszystkie opcje znajdują się bezpośrednio na ekranie głównym, więc jest do nich łatwy dostęp. To tam znajdziemy wskaźniki akumulatorów (w słuchawkach oraz etui), prognozowany czas pracy, korektor graficzny oraz konfiguracje ANC i paneli dotykowych. Z łatwością wyłączymy także czujniki zbliżeniowe czy komendy głosowe, a także aktywujemy tryb niskich opóźnień. Ten ostatni może przydać się w grach, ale na co dzień nie jest potrzebny – dźwięk nie wymija się z obrazem.

Korektor graficzny pozwala na dostosowanie pięciu pasm, ale niestety w dość okrojonym zakresie, bo od 150 Hz do 8000 Hz. Przygotowano też kilka presetów, jak i możliwość zapisywania własnych ustawień. ANC czy tryb transparentny działają już zero-jedynkowo, czyli nie dostosujemy ich intensywności. Aplikacja nie daje też pełnej swobody w programowaniu przycisków dotykowych, bo poszczególnym panelom przypisano różne zestawy komend do wyboru. Dla przykładu pojedyncze dotknięcia mogą tylko pauzować i wznawiać odtwarzanie, a podwójne nie umożliwiają kontroli muzyki, bo zostało to zarezerwowane dla potrójnych dotknięć.

Specyfikacja

  • interfejs: Bluetooth 5.3 z LE Audio (kodeki SBC, AAC i LC3)
  • zasięg: do 15 m
  • przetworniki: dynamiczne
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-22 kHz
  • funkcje: ANC, tryb transparentny, multipoint, automatyczne pauzowanie, aplikacja mobilna, szybkie ładowanie, obsługa asystentów głosowych, odporność na pył i zachlapania (IP54), ładowanie indukcyjne
  • czas pracy: do 8/27 godzin bez ANC (jednorazowo/łącznie); do 6 godzin z ANC
  • masa: 4,2 g (pojedyncza słuchawka); 41,6 g (etui)

Brzmienie

Beyerdynamic Amiron 100 brzmią muzykalnie, czyli obietnice producenta zostały spełnione. To zasługa podkreślonego basu, podkoloryzowanej średnicy i uspokojonego sopranu. Nuda? Niekoniecznie. Amiron 100 wyróżniają się z tłumu, bo brzmią mniej cyfrowo, niż zazwyczaj słuchawki TWS. Zawdzięcza się to ciepłym niskim, bliskim średnim i niewyżyłowanym wysokim tonom. Imponująca jest również dynamika – Amiron 100 popisują się atakiem i brzmią energicznie, z czym wiele TWS-ów ma problemy.

Beyerdynamic Amiron 100 – brzmienie na ust. fabrycznych (EQ OFF)

Bas jest zaskakująco dobry! Swobodnie schodzi w subbas i jest wypełniony w midbasie, więc muzyka rozbrzmiewa gęsto i masywnie. Bas nie zalewa jednak pozostałych pasm i nie zamula, bo cechuje się szybkim atakiem i wygasaniem, a gdy wymaga tego repertuar, to potrafi leniwie się przelewać. Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby sięgnąć po spokojniejsze gatunki muzyczne – kontrabasu czy fortepianu nie pomylimy z subwooferem, a stopa perkusyjna nie będzie walczyła o uwagę z wokalami. Szczegółów także nie powinno brakować, bo Amiron 100 różnicują fakturę instrumentów i przekazują sporo detali w dolnych rejestrach. Bas nie jest więc zlaną, bezkształtną masą.

Pasmo średnie nie jest wycofane, ale daje się wychwycić pewien akcent w niższym zakresie, czyli średnica jest ocieplona, brzmi gładko i przystępnie. Momentami brakowało mi mocniejszego wyższego podzakresu, ale nie miałem jeszcze wrażenia, że dźwięk jest rozmyty czy zgaszony – muzyka wciąż rozbrzmiewała jak na dłoni, po prostu bez krzty agresji. Takie strojenie gwarantuje zgranie z przeróżnymi gatunkami muzycznymi – muzyka popularna, rap, elektronika, rock czy nawet ciężki metal brzmią świetnie. Gitary nie są jazgotliwe, a gorzej zrealizowana muzyka nie powoduje zgrzytania zębami. Zatem fani nasyconego, barwnego i relaksującego dźwięku będą zadowoleni.

Wysokie tony są uspokojone, ale nie zostały zupełnie ścięte. Pasmo jest też dość elastyczne – w jazzie talerze perkusyjne nie brzmią cyfrowo, a sample w elektronice stają się bardziej chłodne i syntetyczne. Nie należy też obawiać się sykliwości – Amiron 100 są zawsze przyjemne w odbiorze, więc pozwolą odprężyć się w podróży czy też dodadzą energii na siłowni. Fani mocnych wysokich tonów mogą jednak narzekać na „brak pazura”, bo słuchawki brzmią raczej łagodnie w sopranie. Moim zdaniem o przyciemnieniu czy zamuleniu dźwięku nie ma jeszcze mowy, ale góra pasma rzeczywiście mogłaby być klarowniejsza. Jest na to sposób – słuchawki można z łatwością przestroić w aplikacji. O tym jednak za chwilę, najpierw rzućmy uchem na scenę dźwiękową.

Beyerdynamic Amiron 100 brzmią szeroko, bo kontrastowo separują kanały dźwiękowe, a w parze ze stereofonią idą także głębia oraz wysokość – instrumenty są więc pozycjonowane także w płaszczyznach przód-tył i góra-dół. Źródła pozorne są ponadto kształtne, więc sprawiają wrażenie trójwymiarowych, a w szczególności bas, który lubi wypełniać zakamarki sceny dźwiękowej. Instrumenty jednak nie zlewają się ze sobą, więc łatwo wydzielić poszczególne linie melodyczne. Do gustu przypadł mi też bliski, ale nie nachalny pierwszy plan – muzyka rozbrzmiewa więc bezpośrednio i intymnie, ale przestrzeń bynajmniej nie jest ciasna.

Beyerdynamic Amiron 100 – brzmienie z EQ

Jeśli nie przepadamy za wzmocnionymi niskimi tonami, preferujemy bardziej zrównoważony dźwięk średnicy i klarowniejszą górę, to wystarczy wybrać ustawienie „Neutral”. Brzmienie wtedy stanie się dokładnie takie – bas już nie będzie wychodził przed szereg, ocieplenie średnicy zostanie zredukowane, a wysokie tony staną się bliższe. Do głosu dojdą więc średnie oraz wyższe rejestry, co poprawi zgranie ze spokojniejszym repertuarem, nada muzyce bardziej klarownego charakteru.

Do dyspozycji są także profile: „Bass”, „Smooth”, „Loudness” oraz „Speech”, których nazwy są adekwatne do tuningu. Mnie jednak nie były potrzebne – na co dzień wystarczały mi dwie konfiguracje, czyli wyłączone EQ oraz preset „Neutral”. Ta pierwsza sprawdzała się świetnie, gdy potrzebowałem rozrywkowego dźwięku, a druga przychodziła z pomocą, gdy zależało mi na równiejszym brzmieniu.

Wypróbowałem też ręczny korektor. Nie musiałem walczyć z suwakami, wystarczyło mi zredukowanie pasm 150 i 250 Hz oraz nieznacznie zaakcentowanie pozostałych. Po korekcji dźwięk pozostał muzykalny, a basu nie brakowało, ale brzmienie się rozjaśniło. W takiej konfiguracji słuchawki wciąż angażowały, brzmiały mniej analitycznie od korektora „Neutral”. Warto więc poeksperymentować, jeśli gotowe profile nas nie satysfakcjonują.

Beyerdynamic Amiron 100 – porównania

Słuchawki marki Soundcore brzmią zazwyczaj efektownie za sprawą mocno podbitego basu, wycofanej średnicy i wzmocnionego sopranu. Mam tutaj na myśli zarówno modele serii Liberty, jak i Space. Nie muszę wskazywać konkretnych, bo azjatycki producent stroi swoje słuchawki konsekwentnie. Wprawdzie aplikacja Soundcore oferuje multum profilów dźwięku, ale trudno uzyskać tak naturalne brzmienie, jak w przypadku Amiron 100 – zawsze słychać pewną cyfrowość. Nie zauważam jej w brzmieniu Beyerdynamiców, prawdopodobnie za sprawą ciepłego tembru i uspokojonej góry pasma. Jeśli więc zależy nam przede wszystkim na naturalnym dźwięku, to Amiron 100 będą górą od przeróżnych modeli Soundcore’a.

Więcej podobieństw słychać w brzmieniu testowanych ostatnio Creative Aurvana Ace Mimi, które także nie skąpią basu, brzmią ciepło i masywnie. Znowu Amiron 100 są bliższe równowagi, a ich sygnatura dźwiękowa sprawia wrażenie bardziej naturalnej. Ponadto Amiron 100 twardziej zarysowują dźwięk, cechują się lepszym atakiem basu i trochę bardziej różnicują faktury instrumentów. Miałem więc wrażenie, że Amiron 100 oferują wyższą rozdzielczość dźwięku, brzmią precyzyjniej i mają więcej werwy. Prosto z pudełka wolę Amiron 100 od Aurvana Ace Mimi, ale brzmienie tych drugich słuchawek można zdecydowanie poprawić korektorem. Ponadto Aurvany obsługują kodek LDAC, którego niestety brakuje w Amiron 100.

Amiron 100 wypadają świetnie na tle słuchawek Sennheiser Accentum True Wireless, które wprawdzie też brzmią muzykalnie i ciepło, ale moim zdaniem ustępują rozdzielczością Beyerdynamicom. Amiron 100 brzmią według mnie ambitniej, mają wyższą dynamikę i reprodukują więcej szczegółów, a już szczególnie po ich wyrównaniu za pomocą korektora. Analogii można doszukać się też w strojeniu słuchawek Sony, nawet droższych serii WF. Dla przykładu WF-1000XM5 także brzmią barwnie, dociążają dźwięk i angażują muzyką. Jedynie scenę modelu od Sony odebrałem jako większą, ale to jednak słuchawki pozycjonowane wyżej. Z kolei Nothing Ear (2) okazały się brzmieć bardziej płasko i jaśniej prosto z pudełka, ale zdecydowanie płycej w basie. Nie pomogła korekta – Ear (2) nie były wstanie wygenerować tak głębokiego i dynamicznego basu, jak Amiron 100.

Podsumowanie

Beyerdynamic Amiron 100 to jedne z ciekawszych słuchawek TWS, które testowałem. Pozornie są zwyczajne, bo cechują się standardową konstrukcją i mają typowy zestaw cech – oferują ANC, tryb transparentny, mulitpointa, ładowanie Qi i inne, obowiązkowe funkcje. Osiągi akumulatora są również standardowe. Brzmienie teoretycznie również nie zaskakuje, bo jak przystało na słuchawki mobilne, Amiron 100 są muzykalne – generują głęboki bas, brzmią ciepło i przystępnie. Sygnatura dźwiękowa jest jednak bardziej naturalna, niż zazwyczaj, a dynamika świetna. Moim zdaniem słychać, że Amiron 100 to produkt od profesjonalno-audiofilskiej, a nie typowo konsumenckiej marki.

Do pełni szczęścia trochę zabrakło. ANC nie jest wybitne, podobnie jak tryb transparentny, co można jednak usprawiedliwić przeciętną izolacją pasywną – Beyerdynamic zaprojektował słuchawki tak, by nie zatykały szczelnie kanałów słuchowych. Zabrakło też testu słuchu z personalizacją brzmienia.

Beyerdynamic Amiron 100 kosztują około 600 zł. Liczyłem na lepszą redukcję hałasu, ale brzmienie mnie nie zawiodło, a wręcz przeciwnie – słuchawki sprawiły mi masę przyjemności za sprawą naturalnego i dynamicznego dźwięku, więc chętnie korzystałbym z nich na co dzień. Uważam, że Amiron 100 to mocna pozycja w wyższej średniej półce i warto się nimi zainteresować, jeśli zależy nam na muzykalnym, ale dość naturalnym i uniwersalnym brzmieniu.

Zalety:
+ sześć par tipsów w zestawie
+ estetyczne wzornictwo
+ poręczne etui
+ wysoka ergonomia
+ intuicyjna obsługa
+ funkcjonalna aplikacja mobilna
+ multipoint, ładowanie Qi i ANC
+ przyzwoita jakość rozmów
+ głęboki i dynamiczny bas, ciepła średnica oraz przystępny sopran
+ przestrzenna scena dźwiękowa

Wady:
– przeciętne ANC i nasłuch
– brak personalizacji dźwięku

Sprzęt dostarczył:

beyerdynamic

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj