Soul Byrd to niedroga nowość Beyerdynamica, czyli dokanałówki z przetwornikami dynamicznymi, które mają oferować zrównoważony dźwięk w wysokiej rozdzielczości. Niemiecki producent obiecuje wzorową ergonomię, solidne wykonanie i wpadające w oko wzornictwo.

Nowa seria Beyerdynamic Byrd składa się z czterech modeli słuchawek dokanałowych, czyli: Beat Byrd, Soul Byrd, Blue Byrd i Blue Byrd ANC. Pierwsze dwa są przewodowe, a dwa kolejne to słuchawki z interfejsem Bluetooth. Opisywane Soul Byrd stanowią więc drugi model w hierarchii, jeszcze niepozbawiony przewodu, ale ciekawy konstrukcyjnie – słuchawki posiadają nietypowe tipsy i mają w pełni chować się w małżowinach usznych. Jak Soul Byrd wypadają w praktyce i czy to rzeczywiście uniwersalna opcja do różnych gatunków muzyki?

REKLAMA
final

Wyposażenie

Niewielkie, ale efektowne pudełko skrywa słuchawki zabezpieczone ekologiczną foremką. Oprócz nich w zestawie są także:

  • pięć par silikonowych tipsów (rozmiary: XS, S, M, L, XL);
  • klips do ubrania;
  • etui;
  • instrukcja obsługi.

Tipsy wyglądają nietypowo, mają kształt kapeluszy. Nakładki są mocno rozszerzone na rantach i zostały wykonane z grubego silikonu, matowego i wyjątkowo gładkiego w dotyku. Klips do ubrania jest już przyczepiony do kabla, ma obrotowe mocowanie oraz delikatne ząbki.

Etui prezentuje się bardzo dobrze. Jest dość duże, ale smukłe i odpowiednio usztywnione. Wewnątrz niego jest także opaska do przypięcia słuchawek oraz kieszonka z siatki, a na zewnątrz zawieszka.

Konstrukcja

Beyerdynamic Soul Byrd to klasyczne, przewodowe dokanałówki o ciekawym wzornictwie. Kopułki słuchawek są płaskie od zewnętrznej strony, gdzie zdobią je aluminiowe pokrywki z nowym, minimalistycznym logo producenta. Pokrywki są anodowane i profilowane na krawędziach, które mienią się tak samo, jak wypukłe logo. Od wewnętrznej strony obudowy zostały natomiast wykonane z połyskujących tworzyw sztucznych, pękatych w kształcie. Wrażenie robią niewielkie wymiary – słuchawki są niewiele większe od samych nakładek z zestawu. Wykonanie nie budzi wątpliwości – użyte materiały są wysokiej jakości, a poszczególne elementy spasowano wzorowo.

Średniej wielkości tulejki wychodzą pod kątem i zostały zakończone filtrami z siateczek osadzonych głęboko w wylotach. Końcówki mają odstające ranty, o które pewnie zapierają się tipsy. Rozmiar tulejki to T-400 według klasyfikacji Comply. Obok tulejek, od wewnętrznej strony naniesiono duże oznaczenia kanałów w kolorze srebrnym. Na obudowach można dostrzec także dwa niewielkie odpowietrzniki – jeden otwór jest w górnej części, drugi w dolnej.

Kabel został wpięty w słuchawki od dołu. Przewód zabezpiecza gruby oplot z matowej gumy, który robi bardzo dobre wrażenie – wygląda na trwały i mocny. Kilkanaście centymetrów od prawej słuchawki znajduje się pilot z trzema przyciskami, zamknięty w plastikowej obudowie ze srebrnym logo marki. Niewielki rozdzielacz kabla jest płaski i posiada suwak o takim samym kształcie i wykończeniu jak splitter. Kabel został zakończony prostą, czteropinową wtyczką 3,5 mm, która jest pozłocona. Obudowa wtyczki jest niewiele szersza od samego wtyku.

Użytkowanie i ergonomia

W praktyce słuchawki nie zawodzą, mimo że do perfekcji jeszcze trochę zabrakło. Małe obudowy słuchawek są przyjemne w dotyku i rzeczywiście chowają się wewnątrz małżowin usznych. W moim przypadku w ogóle nie odstają, nie przeszkadzają pod czapką i umożliwiają nawet odsłuchy podczas leżenia na boku. Obudowy zostały korzystnie wyprofilowane – nie uciskają wnętrza uszu i nie irytują. Tworzywa są też ciepłe w dotyku, więc słuchawki nie będą powodowały dyskomfortu jesienią czy zimą.

Dobór tipsów to kluczowa sprawa, o czym przypomina sam producent – na kablu jest etykietka z poradą. Nakładki z zestawu prezentują się nietypowo, ale sprawdzają się dobrze. Tulejki nie są długie, więc słuchawki wchodzą w kanały słuchowe średnio płytko, stąd w moim przypadku najlepiej sprawdziły się nakładki XL. Mniejsze tipsy nie wypełniały uszu tak dobrze, co przekładało się na słabą izolację. W przypadku największych nakładek tłumienie jest już niezłe, chociaż hałas otoczenia nie zostanie w pełni zniwelowany. Zewnętrzne odgłosy nie przeszkadzały mi podczas odsłuchów muzyki na średnich poziomach głośności, a w trakcie ruchu nie traciłem także uszczelnienia kanałów.

Kabel nie zawodzi w praktyce. Jest elastyczny, dobrze się układa i łatwo go zwinąć przed umieszczeniem słuchawek w etui. Pilot można namierzyć bezproblemowo, przyciski na pilocie są dobrze wyczuwalne, a ich klik jest wzorowy. Producent obiecał zminimalizowane hałasy kabla, ale te niestety występują. Efekt mikrofonowy jest jednak nieznaczny – nie słyszałem tupania stóp, a jedynie ocieranie przewodu o policzki. Izolacja kabla jest jednak przyjemna w dotyku i nie irytuje skóry.

Niestety założenie słuchawek metodą OTE (Over The Ear) może nie być możliwe. Kabel wzorowo trzyma się uszu, suwak pozwala skrócić odcinki douszne, ale kątowe tulejki powodują problemy z uszczelnieniem kanałów. Konieczna byłaby zamiana słuchawek stronami i jednocześnie odwrócenie kanałów, co nie będzie możliwe w każdym odtwarzaczu lub smartfonie. W przypadku tych ostatnich warto skorzystać z aplikacji odtwarzającej foobar2000, która taką opcję posiada.

Specyfikacja

  • przetworniki: dynamiczne
  • pasmo przenoszenia: 10 Hz-20 kHz
  • impedancja: 18 Ω
  • skuteczność: 103 dB
  • THD: <0,015%
  • długość kabla: 120 cm (wtyczka 4-pin 3,5 mm, CTIA, trójprzyciskowy pilot)
  • masa: 6 g (jedna słuchawka, bez kabla)

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Atlas, Andromeda i Polaris, FiiO FA7, FH5 i F9 PRO, Oriveti New Primacy, Aune E1, iBasso IT01, Simgot EN700 PRO
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila, FiiO Q5 (AM3B), Leckerton UHA-760, Astell&Kern AK XB10, FiiO BTR3 i BTR1K
  • DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200, FiiO M9, M6 i M3K, OnePlus 6T
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz, Oriveti Affinity
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Soul Byrd nie zawodzą brzmieniem, które jest neutralne w barwie i dość zrównoważone tonalnie. Słuchawki nie brzmią liniowo, słychać lekki akcent w skrajach pasma, ale pozostają elastyczne – nie akcentują basu tam, gdzie nie trzeba i nie przesadzają z ilością wysokich tonów. Brzmią dość jasno, bezpośrednio i klarownie, ale jeszcze nie ostro. Rozdzielczość stoi na bardzo dobrym poziomie – można liczyć na dynamiczne i odpowiednio kontrolowane brzmienie, a także optymalne wymiary sceny dźwiękowej. Podczas odsłuchów słuchawki zaskoczyły mnie wielokrotnie – świetnie radziły sobie zarówno z gatunkami skupionymi wokół mocnego basu, jak i z brzmieniami średnicowymi.

Bas robi bardzo dobre wrażenie. Jest mocny w przełomie subbasu i midbasu, ale gdy trzeba, to wyższy zakres niskich tonów również dochodzi do głosu. Słuchawki mogą pochwalić się niezłym zejściem basu, potrafią zawibrować lub wręcz „zamruczeć” w nowoczesnej elektronice, ale także szybko i punktowo pulsować, jak i twardo uderzyć. Niskich tonów nie brakuje – są one gęste, miękkie i masywne. Słychać, że różnicowanie faktury było drugorzędne, że priorytet miała muzykalność, ale bas nie jest bezkształtną masą. Nadal można wychwycić wiele detali, szczególnie gdy sięga się po rocka lub jazz. Dół pasma pozostaje precyzyjny, kontrolowany i selektywny, nie dudni ani nie zalewa pozostałych pasm. Byłem równie usatysfakcjonowany z przekazu cyfrowych sampli, syntezatorów, jak i basówek lub kontrabasów.

W nowszych brzmieniach środek się oddala, ale gdy sięgniemy po żywe instrumenty, to rozbrzmiewa blisko, neutralnie w barwie i mocnym konturem, a to za sprawą obecnej wyższej średnicy. Pasmo środkowe nie jest rozmyte, zmiękczone i wygładzone, a rysowane wyraźną i odpowiednio twardą kreską. Nie jest to jeszcze totalnie analityczne brzmienie – uzyskano sensowny konsensus pomiędzy muzykalnością a technicznością. Słychać sporo detali, rozdzielczość nie zawodzi, ale jednocześnie dźwięk angażuje, sprawia przyjemność i pozwala się zrelaksować. Podoba mi się także dobre nasycenie – dźwięk nie jest suchy i potrafi ocieplić się lub ochłodzić, gdy wymaga tego materiał muzyczny. Z przyjemnością słuchałem dęciaków, smyczków, bębnów, klawiszy, a doceniałem także niskie oraz wysokie wokale, bezpośredni i barwny przekaz. Słuchanie metalu i cięższego rocka także było możliwe, chociaż wtedy dawały się we znaki częste problemy z jakością realizacji tego typu muzyki.

Góra pasma nie została wycięta – brzmienie jest jasne i wzorowo czytelne. Pasmo odpowiednio doświetla muzykę, zapobiega zgaszeniu, zamuleniu lub zawoalowaniu dźwięku. Góra pasma jest dobrze kontrolowana, więc mimo sporej jej dawki sybilizacja nie występuje, o ile nie jest ewidentnie zawarta w nagraniu. Słychać jednak, że mocniejszy jest niższy zakres wysokich tonów – góra ma zabarwienie średnicowe. Daje się wychwycić pewne zabrudzenie, lekką ziarnistość w talerzach perkusyjnych, wysokopnących się solówkach gitarowych lub smyczkach. Nie określiłbym Soul Byrdów mianem słuchawek brzmiących krystalicznie czysto, ale nie sprawia to większego problemu, bo dzięki temu przekaz jest bardziej naturalny. Słuchawki nie brzmią sztucznie, a góra pasma nie wydaje się być oderwana od średnicy.

Przestrzeń satysfakcjonuje, mimo że scena dźwiękowa wcale nie ma potężnych wymiarów. Uwagę zwraca przede wszystkim stereo – słuchawki potrafią kontrastowo odseparować kanały, wyraźnie dzieląc przekaz na dwie połówki, ale jeszcze go nie rozrywając. Określiłbym scenę jako elipsoidalną, rozciągniętą w poziomie – głębia i wysokość przestrzeni mają trochę mniej do powiedzenia, ale nadal satysfakcjonują. Soul Byrd potrafią zabrzmieć zarówno z przodu, jak i z tyłu głowy. Pozycjonują bas nisko poniżej linii uszu, a wiele instrumentów umieszczają nad głową. Towarzyszy temu dobre napowietrzenie, więc separacja nie zawodzi. Co ciekawe, słuchawki unikają wbijania instrumentów w środek głowy, wydają się wyciągać przekaz poza nią.

Beyrdynamic Soul Byrd i sprzęt
Słuchawki nie są specjalnie wymagające odnośnie sprzętu, ale lubią trochę więcej mocy. Uzyskałem dobre efekty zarówno ze smartfonem, adapterami Bluetooth, małymi przetwornikami, jak i przeróżnymi odtwarzaczami muzyki. Soul Byrd dobrze dogadują się z różnymi sygnaturami, ale reagują na ich charakter i skalują ze sprzętem – na sprzęcie z wyższej półki można liczyć na lepszą rozdzielczość i holografię.

W pierwszej kolejności sięgnąłem po FiiO Q5 z modułem AM3B, czyli moją aktualną referencję mobilną. Słuchawki wzorowo przekazały charakter sprzętu – zrównoważony, techniczny, ale nadal pełny w basie i rozciągnięty w sopranie. Jak na słuchawki tej klasy, rozdzielczość robiła wrażenie. Następny był Astell&Kern AK70 MKII, na który słuchawki również zareagowały bez niespodzianek – brzmienie było bardziej techniczne, mocne w średnicy, trochę płytsze w subbasie, ale nadal odpowiednio obfite w niskich tonach, gdy wymagała tego muzyka. Podobał mi się ten klarowny, bezpośredni i jasny przekaz, jeszcze bez sykliwości. W przypadku iBasso DX200 brzmienie się mocno dociążyło, stało się bardziej basowe, ale nadal bliskie w średnicy i rozdzielcze. Natomiast z FiiO M9 można było liczyć na gładsze, ale nadal bezpośrednie i klarowne brzmienie z dobrym basem i mocną górą. Skalowanie wraz ze sprzętem zostało zatem potwierdzone.

Opisywany słuchawki jednak raczej rzadko będą współgrały z tak drogimi źródłami, więc ciekawsze są rezultaty ze średnią i niższą półką cenową. Doceniłem Soul Byrdy z trzema adapterami – FiiO BTR3, BTR1K i Astell&Kern AK XB10. Ten pierwszy zapewnił gładkie, głębokie i przyjemne brzmienie o lekko ciepłym charakterze, ale nadal bezpośrednie i jasne. Z drugim słuchawki brzmiały bardzo podobnie, ale trochę płycej w basie i mniej swobodnie w górze. Z trzecim również nie było najmniejszego problemu, a wrażenie robiły: zagęszczony średni bas, bliska i zarysowana średnica, klarowna i kontrolowana góra, a także szeroka scena dźwiękowa. Wypróbowałem także adapter słuchawkowy OnePlusa 6T i byłem w pełni zadowolony bezpośrednim, czystym i klarownym brzmieniem z dawką gładkości.

Co z tańszymi odtwarzaczami? FiiO M3K zgrał się jak należy – słuchawki zaoferowały bliską, naturalną średnicę i dobrą scenę dźwiękową. Zabrzmiały cieplej i w sposób bardziej wyrazisty, a takiego połączenia słuchało się świetnie w żywej muzyce. FiiO M6 wypadł już bardziej rozrywkowo, podkreślając skraje pasma słuchawek.

Beyerdynamic Soul Byrd vs inne słuchawki
Jako konkurentów Soul Byrdów można wskazać np. modele: Final E3000C, FiiO FH1, RHA MA750 i HiFiMAN RE-400.

Final E3000C to mocny konkurent, słuchawki również stosunkowo uniwersalne, odpowiednio dociążone w basie, ale gładsze i brzmiące mniej klarownie. Przy nich Soul Byrd oferują mocniej zarysowany dźwięk środka, mocniej doświetlone brzmienie, przez co grają trochę bardziej technicznie, ale nadal potrafią być rozrywkowe.

FiiO FH1 generują mniej średnicy, ale mają mocniejszy i głębszy bas, a także bardziej rozciągnięte pasmo górne, które czasami potrafi być sykliwe. W porównaniu do nich słuchawki Beyerdynamic brzmią spokojniejszym basem, bliższą średnicą i równie klarowną górą, ale łagodniejszą w przekazie, bez ostrości. Moim zdaniem Soul Byrd są bardziej uniwersalne, mimo że generują płytszy bas.

RHA MA750 to bardziej V-kujące granie, mniej czytelne w średnicy, mocniej podkreślone w niższym basie i wysokiej górze. Soul Byrd brzmią bardziej średnim basem i niższym zakresem góry, a do tego bliżej stawiają średnicę. RHA wygrywają jednak sceną, która, jak na dokanałówki, jest wyjątkowo duża.

HiFiMAN RE-400 brzmią płytszym basem i nie mogą pochwalić się takim zejściem, ale to bardziej naturalne brzmienie. Soul Byrd są jaśniejsze, pełniejsze w basie i bardziej neutralne w średnicy. W RE-400 słychać więcej ciepła i gładkości. Pod względem sceny jest podobnie, chociaż odebrałem Soul Byrd jako słuchawki brzmiące szerzej, z mocniejszą stereofonią.

Słuchawki wypadły dobrze także w kontekście droższych rywali:
iBasso IT01 – bardziej zbity i twardy bas od Soul Byrd, lepsze proporcje sceny, trochę lepsza fakturowość niskich tonów, ale czasami lekka sykliwość i problemy z kontrolą sopranu;
Aune E1 – znacznie większa scena od Soul Byrd z mocniejszym napowietrzeniem, gładsze i bardziej miękkie brzmienie, neutralność tonalna, łagodniejszy, ale czystszy sopran, który jest trochę bardziej rozciągnięty;
Simgot EN700 PRO – w porównaniu do Soul Byrd znacznie większa scena i bardziej trójwymiarowa holografia (efekt użycia wentylowanych kopułek), czystszy sopran, wyższa rozdzielczość i szczegółowość.
FiiO F9 PRO – podobne rozmiary sceny do Soul Byrd, bardziej zróżnicowany bas, wyższa rozdzielczość, mocniej rozciągnięta góra, ale z pewną tendencją do sybilizacji.

Podsumowanie

Nie spodziewałem się tak solidnego ogólnego poziomu. Beyerdynamic Soul Byrd są dobrze wykonane, wygodne i do tego świetnie brzmią. W czasach gdy dominuje gładkie, rozrywkowe i dość sztuczne brzmienie, słuchawki oferują dźwięk zrównoważony, zarysowany i elastyczny, który sprawdzi się zarówno w rapie, efektownej elektronice, jak i pozwoli na bardziej analityczne odsłuchy lżejszej muzyki. Podoba mi się zrównoważona średnica zarysowana odpowiednim konturem, a także dobra holografia.

Słuchawki są lekkie i mocno chowają się w uszach, ale nie tłumią wzorowo. Moim zdaniem izolacja jest już akceptowalna, ale w wyjątkowo hałaśliwych warunkach może nie wystarczyć, co trzeba wziąć pod uwagę. Dobranie nakładek to ważna kwestia – jeśli te z zestawu nie będą pasowały, konieczne będą eksperymenty z innymi nakładkami na tulejkę T-400. Trzeba też pamiętać, że słuchawki są zestrojone dość jasno. Moim zdaniem nie przesadzono, ale osoby wyjątkowo wrażliwe na wysokie tony mogą narzekać.

Soul Byrd mają też pewne braki – bas mógłby być jeszcze bardziej zróżnicowany, a góra czystsza i mocniej rozciągnięta. W cenie wynoszącej 319 zł trudno na to jednak narzekać – moim zdaniem słuchawki są warte zakupu i stanowią mocną pozycję w tym przedziale cenowym.

Dla Beyerdynamic Soul Byrd

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ atrakcyjne wzornictwo
+ bardzo dobra (wysoka) ergonomia
+ wygodny kabel
+ uniwersalne i elastyczne brzmienie, głęboki i dynamiczny bas, klarowny i czytelny środek, jasna i kontrolowana góra pasma, a także spora i poukładana scena dźwiękowa

Wady:
– przeciętnie tłumienie
– lekki efekt mikrofonowy
– niekompatybilne z metodą zakładania OTE (konieczna zamiana stronami)

Sprzęt dostarczył:

beyerdynamic

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

 

REKLAMA
fiio

3 KOMENTARZE

  1. inne granie dostalem je na urodziny i nie ma co porównywać ich do dt150 ja porównywałem do DT 990 Pro 250 ohm to jest przepaść z tych popierdułek nie wyciśniesz aż takiej sceny i przestrzeni dźwiękowej.

Skomentuj Bogumił Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj