Firma Blitzwolf jest znana jako producent akcesoriów do telefonów komórkowych, które cechują się bardzo dobrym współczynnikiem jakości do ceny. Prócz kabli czy ładowarek, firma ma jednak w swojej ofercie również słuchawki dokanałowe, a w nasze ręce trafił model o oznaczeniu BW-ES2, wyceniony na niespełna 25 dolarów.

BW-ES-2 to konstrukcja dwuprzetwornikowa, jednak w przeciwieństwie do popularnych ostatnimi czasy mariaży przetwornika dynamicznego z armaturowym, tu dostajemy bardziej klasyczne rozwiązanie, w którym dwa drivery dynamiczne grają obok siebie. Czy postawienie na starsze wzorce przekłada się jednak na dopracowane brzmienie?

Wyposażenie

Słuchawki zapakowane są w zaskakująco duże czarne pudełko, na którym umieszczono tylko nazwę firmy oraz modelu. Raczej niespotykanym rozwiązaniem jest to, że cała powierzchnia opakowania została pokryta nieco gumowatą w dotyku warstwą. Dzięki temu pewniej leży ono w dłoni i mniej swobodnie przesuwa się po biurku.

REKLAMA
final

W środku znajdziemy dość sporą instrukcję obsługi oraz umieszczone w piance sztywne etui, kryjące całość wyposażenia, w skład którego wchodzą:
• słuchawki Blitzwolf BW-ES2,
• trzy pary silikonowych nakładek w rozmiarach S, M oraz L,
• rzep do spinania przewodu,
• żabka umożliwiająca przypięcie kabla do ubrania.

Na uwagę zasługują dwa elementy. Po pierwsze etui ozdobione logiem producenta jest solidne, starannie wykonane i skutecznie zabezpiecza słuchawki przed uszkodzeniem. Biorąc pod uwagę, że w tej cenie często dostajemy tylko woreczek, albo w ogóle żadnego zabezpieczenia w transporcie, to Blitzwolfowi należy się spory plus. Natomiast w zupełnie drugą stronę idą oryginalne nakładki, gdyż na dobrą sprawę nadają się one do… wyrzucenia. Są za miękkie, a ich struktura przypomina nieco papier, niczym w najtańszych rozwiązaniach na rynku. Ciężko o właściwe uszczelnienie kanału, a zatem i o prawidłowe brzmienie. Jako że solidne zamienniki kosztują dosłownie kilka złotych, to ciężko zrozumieć taką oszczędność na tym elemencie.

Wykonanie

Kopułki wykonano z czarnego tworzywa sztucznego, dzięki czemu są one bardzo lekkie i w przeciwieństwie do metalowych konstrukcji nie wymagają wcześniejszego rozgrzewania w chłodniejsze dni. Do tego mamy dwa gumowe elementy: wypustkę wpasowującą się w zagięcie małżowiny oraz długą odgiętkę przewodu, która biegnie na całej wysokości obudowy. Zapewnia to zarówno dość wysoki komfort użytkowania, jak i stabilną pozycję słuchawek w uszach. Za jedyny ozdobnik można uznać duże oznaczenie kanału na zewnętrznej stronie, jednak i ono jest w kolorze czarnym, więc pod względem estetycznym BW-ES2 na pewno nie sprawią, że ich użytkownik będzie się wyróżniał z tłumu.

Zastosowany kabel wydaje się całkiem solidny, choć nie wyróżnia się niczym szczególnym. To standardowej grubości miedziany przewód, w całości pokryty gumową izolacją. Jest on lekki, elastyczny i nie przejawia większych tendencji do nadmiernego plątania. Na odcinku biegnącym do prawej kopułki umieszczono pilot z mikrofonem oraz kontrolą głośności. Całość wieńczy prosty wtyk mini-jack o pozłacanych stykach. Jego obudowa jest bardzo wąska, więc etui i pokrowce na telefony nie powinny stanowić przeszkody. Szkoda jedynie, że nie zastosowano obudowy łamanej pod kątem, która dodatkowo zabezpieczyłaby kabel przed uszkodzeniem. Jest co prawda gumowa odgiętka, ale w przeciwieństwie do tej przy słuchawkach, ma ona niewielką długość, więc nie należy owijać przewodu wokół telefonu lub odtwarzacza bez uprzedniego wypięcia jacka, gdyż grozi to jego uszkodzeniem.

Efekt mikrofonowy jest słyszalny, warto więc przypiąć przewód do ubrania w celu ograniczenia przenoszenia dźwięków ocierania się izolacji. Można co prawda założyć słuchawki z kablem poprowadzonym za uchem (over the ear), co dodatkowo ogranicza ten niepożądany efekt, jednak wówczas w celu zachowania odpowiedniego komfortu należy zamienić kopułki stronami.

Ostatnią cechą użytkową jest tłumienie dźwięków otoczenia. Stoi ono na solidnym poziomie, zwłaszcza po wymianie nakładek na solidniejsze, dzięki czemu bez problemów można korzystać z opisywanych Blitzwolfów w środkach komunikacji miejskiej.

Brzmienie

Źródła wykorzystywane podczas testów: Audioheaven Z6, Cyberdrive EX-2, Samsung Galaxy S7, Shozy Alien+, xDuoo D3, xDuoo X3.

Bas został wyraźnie zaznaczony. Cechuje go duże nasycenie dźwięków oraz ciepło, choć tuż po wyjęciu z pudełka należy dać słuchawkom pograć przez kilka godzin, by dół odpowiednio się rozruszał. Nie stara się on być techniczny, a raczej kieruje się w stronę muzykalności. Wyraźnie pulsuje, długo wybrzmiewa oraz zaokrągla dźwięki, choć zdecydowanie nie jest to “powolny miś”. Dynamika oraz zróżnicowanie na basie są – jak na ten przedział cenowy – co najmniej dobre. Główny akcent postawiono na mid-bas, a zejście jest zadowalające, mimo zauważalnego spadku w najniższych tonach. To nowoczesne, rozrywkowe brzmienie, które sprawdza się w wielu gatunkach muzycznych. Przekazuje ono duże pokłady energii, dzięki czemu BW-ES2 są dobrym wyborem gdy chcemy się trochę poruszać, czy to na siłowni, czy też na zewnątrz. Dzięki dobrej kontroli, Bliztwolfy potrafią natomiast dać przyjemność z odsłuchów również przy spokojniejszych utworach w muzyce klasycznej czy bluesowej.

Tony średnie są wsparte na podstawie basowej, ale tylko na tyle, by nadać im ciepła, bez zalewania wyższym basem. Co prawda tego ciepła jest na tyle dużo, że żywe instrumenty ciężko uznać za naturalne, jednak nie jest to męczący efekt, a taka charakterystyka dobrze wpisuje się w ogólne brzmienie słuchawek. Poszczególne dźwięki mają wydłużone wybrzmiewanie, które trochę rozmywa informacje, za to otrzymuje się przyjemnie rozrywkowy i nieprzesadzony pogłos, który pogłębia brzmienie. Istotną cechą ES2 jest to, że średnica zachowuje się dość liniowo na całej szerokości, dzięki czemu nie ma efektu jej nadmiernego wycofania, czy męczenia wyższym zakresem. Takie bezpieczne strojenie zapewnia dużą uniwersalność w doborze muzyki czy źródła, jedynie bardziej rozbudowane gatunki muzyczne, takie jak bogatsze koncerty symfoniczne, mogą wymagać czegoś na trochę wyższym poziomie szczegółowości, gdyż opisywane słuchawki nie zawsze potrafią nadążyć za zmianami brzmienia.

Wokale są ciepłe, ale przy tym dynamiczne, dzięki czemu nie tracą na wyrazistości. Jest w nich siła i intymność, co umożliwia długie i niemęczące odsłuchy. Nie są one jednak pozbawione wad. Po pierwsze, głosy kobiece operujące na wyższych zakresach są trochę przygaszone, niejako ściągnięte w dół, przez co ciężko polecić Blitzwolfy fanom opery czy Whitney Houston. Drugim problemem jest to, że niżej grające instrumenty czasami wysuwają się przed wokal, co daje dość nienaturalne wrażenie.

Tony wysokie to najsłabszy element w BW-ES2. O ile zaczynają się ciekawie, prezentując instrumenty w sposób zwarty i – w razie potrzeby – z wyraźnym blaskiem, to niestety dość szybko gasną. Jeśli słuchana muzyka w dużej części operuje na sopranach, to szybko zauważymy braki w rozciągnięciu, przez co całość staje się mocno ograniczona i matowa. Gdy jeszcze słuchawki przekazują nam dźwięki na akceptowalnym poziomie głośności, to skutecznie dopełniają niższe zakresy, zachowując zaskakująco wysoki poziom kultury, grając gładko i wyraźnie.

Pod względem sceny Blitzwolf BW-ES2 pokazują w swojej cenie całkiem przyzwoitą głębię. Nie grają specjalnie szeroko, więc ma się wrażenie, że muzyka krąży wokół nas, co dobrze pasuje do ciepłego strojenia słuchawek. Słabiej wypada holografia, gdyż źródła pozorne się rozmywają i czasami trudno jest określić kierunek z jakiego dochodzą dźwięki.

Pod względem szczegółowości ES2 pokazują wszystkie niezbędne informacje i właściwie nic poza tym, przez co wiele mikro-detali ginie w tle, co jest typowe dla słuchawek dokanałowych za mniej niż 100 złotych. Gdy jednak uwzględnić ich strojenie, ciężko uznać to za znaczącą wadę, to bowiem dokanałówki muzykalne i energetyczne, których celem nie jest analiza dźwięku.

Konsekwencją takiego brzmienia jest kierunek, w jakim powinniśmy poszukiwać do nich źródła. O ile ES2 nie są wymagające prądowo, to pod względem charakterystyki grania lepiej wybierać odtwarzacze neutralne lub nawet trochę chłodniejsze. Mocno ciepły Audioheaven Z6 pogłębił występujące pogłosy, przez co muzyka sprawiała wrażenie oddalonej. W mniejszej ilości (ale wciąż) efekt ten był obecny na xDuoo D3 oraz Samsungu Galaxy S7. Najciekawiej Blitzwolfy wypadły z Alienem+ oraz xDuoo X3, które równoważyły brzmienie słuchawek i zwiększały analityczność. Z „maluchów”, dobre połączenie zanotowałem natomiast z Cybredrivem EX-2.

Konkurentów w tym przedziale cenowym jest bez liku, od cieplejszych i bardziej basowych Takstarów Hi-1200 czy Fidue A33, po jaśniejsze i bardziej szczegółowe Hypersense Eclipse EX-2. Osobiście rozpatrywałbym opisywane Blitzwolfy jako poprawioną wersję Brainwavz Alpha. Równiejszą, ale ciągle mocno rozrywkową i ciepłą. Można je również potraktować jako tańszą alternatywę dla Shozy Zero – to bardzo podobne strojenie, choć bez zwartości i szczegółowości Shozy.

Podsumowanie

Blitzwolf BW-ES2 to kolejny ciekawy wybór słuchawkowy do 100 złotych. Są przyjemne w odbiorze, łatwe do napędzenia oraz wygodne w użytkowaniu. Nie znajdziemy w nich wyrafinowania rodem z wyższych półek cenowych, ale też nie o to chodzi. To typowe słuchawki na zewnątrz, które można szybko założyć i które mają zapewnić przyjemne przejście z punktu A do B. Dobrze sprawdzają się również przy ćwiczeniach, grając w sposób energetyczny. Brak zabezpieczenia przed wilgocią raczej wyklucza je jednak z użytku dla osób, które lubią się solidnie spocić w trakcie ruchu.

Zalety:
+ dynamiczny i zróżnicowany bas, który nie zalewa reszty pasma,
+ zaskakująco duża głębia sceny (jak na ten przedział cenowy),
+ wygodne,
+ dobre tłumienie dźwięków otoczenia,
+ solidne i sztywne etui w komplecie.

Wady:
– za szybko wygaszane soprany,
– czasami zbyt niska szczegółowość,
– słaba holografia,
– niskiej jakości oryginalne nakładki.

Sprzęt dostarczył:

logo

Słuchawki można kupić na banggood.com.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj