Od pewnego czasu można zauważyć na rynku audio wyraźny rozkwit słuchawek bezprzewodowych, który dodatkowo przyspieszył, gdy do gry mocniej włączyły się firmy z Chin. Jedną z nich jest Bluedio, wyrastające na czołowego producenta przystępnych cenowo dużych słuchawek Bluetooth. W nasze ręce, prosto z firmy Mozos, trafił model F2 (skrót od Faith 2), wyceniany na 219,99 złotych. Do porównania otrzymaliśmy też tańsze nauszniki T450BT firmy JBL, której produkty są rozpoznawalne niemal na całym świecie. Jak w teście wypadają obie pary?

Wyposażenie


Bluedio F2 otrzymujemy zapakowane w duży czarny karton z nasadzoną wsuwką, prezentującą grafiki słuchawek, uproszczoną instrukcję oraz podstawowe dane techniczne. Po jej ściągnięciu ukazuje się właściwe pudełko, które dość mocno przywodzi na myśl produkty z nieco wyższej półki cenowej. Jego wierzchnia faktura przypomina płótno, na którym umieszczono tylko logo firmy oraz jej adres internetowy. W środku natomiast z jednej strony naklejono solidną kopertę z dość grubą i ładną instrukcją, podczas gdy z drugiej znalazło się miejsce na najważniejsze rzeczy tj.:

  • słuchawki Bluedio F2,
  • sztywne etui transportowe,
  • miękkie etui na okablowanie,
  • przewód do ładowania USB – microUSB typu C,
  • przewód słuchawkowy jack 3,5mm – microUSB typu C,
  • pierścienie ochronne na pady.

REKLAMA
terra

Uwagę przyciąga zwłaszcza sztywne etui, niemal całe czarne, z przetłoczonym logiem Bluedio, czerwonym zamkiem ciekawie łamiącym barwę oraz z przymocowanym karabińczykiem, dzięki któremu można przypiąć etui np. do plecaka i nie martwić się, że zagubi się gdzieś w bagażach.

Ciekawym rozwiązaniem jest też użycie kabla jack–USB, gdyż z reguły konkurencja sięga po bardziej oczywiste rozwiązanie typu jack–jack. W przypadku F2 firma pozbyła się dodatkowego portu, a więc potencjalnej słabości (gorzej gdy zechcemy skorzystać z rozwiązań firm trzecich…). Ogólnie całość dodatków oraz opakowania wygląda bardzo dobrze, sprawiając wrażenie, że mamy do czynienia z produktem z wyższej półki cenowej.

JBL są zamknięte w znacznie częściej spotykanym mniejszym kartonowym pudełku, na którym nadrukowano grafiki prezentujące słuchawki oraz informacje marketingowe. Same T450BT wciśnięto w plastikowy blister, a za jedyne dodatkowe akcesorium służy kabel USB do ładowania baterii. Do tego dochodzą instrukcja oraz karta gwarancyjna, jednak o jakimkolwiek etui czy choćby woreczku transportowym możemy zapomnieć.

Wykonanie


Bluedio F2 łączy trzy materiały: aluminium (z którego wykonano pałąk oraz widełki), plastik (tworzący muszle) oraz syntetyczna skóra (wypełniona gąbką, stanowiąca obicie pałąka oraz padów). Zdecydowanie cieszy zastosowanie metalu w tak newralgicznym miejscu, co powinno wydatnie przedłużyć żywot słuchawek. Po rozpadających się widełkach w Creative Aurvana Live! czy Denonach AH-D1100 miło zobaczyć przystępną cenowo pozycję, w której producent zadbał o solidne wykonanie. Gdy dodamy do tego dziewięciostopniowy system regulacji wysokości pałąka oparty na wyraźnych ząbkach, to ciężko znaleźć tu jakiś słabszy element.

Również pady oraz obicie pałąka zostały dopracowane. Są dostatecznie elastyczne, by niwelować ucisk na głowę, a jednocześnie nie za miękkie, dzięki czemu nie czuć elementów znajdujących się pod nimi.

Przy padach warto się zatrzymać nieco dłużej. Pierwszą rzeczą jaką znalazłem na pudełku, jeszcze przed jego otworzeniem, był napis mówiący o tym, że mamy do czynienia z konstrukcją wokółuszną. Otóż jest ona na granicy pomiędzy słuchawkami wokółusznymi, a nausznymi. Osobiście mam nieco większe uszy i pady już częściowo na nich leżą, przyciskając je do głowy – osoby z mniejszymi organami słuchowymi powinny w całości mieścić je w nausznicach. Na szczęście nawet przy tym nachodzeniu na uszy nie powodują dyskomfortu przy odsłuchach rzędu dwóch godzin. Po tym czasie warto zrobić sobie krótką przerwę, gdyż nawet mimo dużej elastyczności gąbki znajdującej się pod ekoskórą i materiałowi na wewnętrznej części padów, który poprawia cyrkulację powietrza, to skóra zaczyna się pocić, a przy nałożonych okularach nacisk na oprawki zaczyna przeszkadzać. Ów docisk odpowiada jeszcze za jedną cechę F2, a mianowicie ich dużą stabilność – by groziły spadnięciem z głowy potrzeba naprawdę intensywnego ruchu. Gdybyśmy chcieli wymienić pady na nieco większe lub np. welurowe, producent nieco ograniczył taką możliwość, gdyż są one klejone do pierścieni mocujących, więc mając chęć sięgnięcia po zamienniki, jesteśmy zmuszeni do ich cięcia lub rozklejania.

Gorzej jest za to ze spasowaniem poszczególnych części, co widać, gdy ściągniemy F2 z głowy. Obracając muszlami, wyraźnie słychać piski i zgrzyty świadczące o ocieranie się o siebie elementów połączeniowych. Dodatkowo stukają one o widełki, nie pozwalając zapomnieć, że te zostały zrobione z kawałka plastiku nie najwyższych lotów. Na szczęście po ponownym włożeniu słuchawek wszelkie niedociągnięcia znikają, a F2 przestają wydawać niepożądane dźwięki, pozwalając cieszyć się muzyką.

Podobnie prezentują się plastikowe przyciski i naklejony napis „FAITH” na pałąku. Gdy spojrzymy na nie dokładnie, wyglądają po prostu tanio i pozwalają zobaczyć gdzie oszczędzał producent, by zachować przystępną cenę. To jednak na szczęście kosmetyka, pozbawiona znaczenia, gdy ze słuchawek korzystamy zgodnie z ich przeznaczeniem, a nie przyglądamy się szczegółom.

A jak wygląda sprawa z JBL T450BT? Są wykonane z czarnego matowego plastiku i poza padami nie znajdziemy tu innego materiału. O ile tworzywo wygląda na wyższej jakości niż w Bluedio, to już brak metalu w pałąku może budzić obawy odnośnie trwałości takiego rozwiązania. W ręku konstrukcja trochę terkocze, gdy plastikowe części obijają się o siebie, jednak podobnie jak w przypadku F2, efekt ten całkowicie zanika po założeniu słuchawek na głowę.

Pady są znacznie mniejsze niż u konkurenta – T450BT to jednoznacznie nauszny model. Zastosowany materiał to marszczona skóra syntetyczna, wypełniona miękką gąbką. Są one wygodne, ale ze względu na skąpą wentylację ucho poci się dość szybko. Zdecydowanym plusem w porównaniu do Bluedio jest ich klasyczny system mocowania, dzięki któremu na słuchawki możemy założyć niemal dowolne zamienniki o średnicy 70 mm.

Pod względem estetyki dostajemy dość ascetyczny model, gdyż poza logo JBL na muszlach nic się nie wyróżnia – czarna i zwarta bryła zdecydowanie nie rzuca się w oczy. Osobiście postrzegam to jako zaletę, gdyż słuchawki nie przyciągają uwagi niepożądanych osób, choćby w środkach komunikacji miejskiej.

Z innych ciekawostek, dość ciekawie umieszczono port microUSB do ładowania akumulatora, gdyż nie znajduje się on pod kopułką lub z boku, jak w przypadku zdecydowanej większości słuchawek Bluetooth, a na jej górze, dzięki czemu po założeniu T450BT na głowę jest on całkowicie schowany pod widełkami pałąka.

Pod względem funkcjonalności na pierwszy rzut oka obie pary wyglądają podobnie. Bezprzewodowe połączenie Bluetooth, mikrofon, włącznik oraz przyciski sterujące głośnością, odtwarzaniem i odbiorem rozmów telefonicznych. Gdy jednak spojrzymy trochę głębiej, Bluedio zaczynają mocno dominować. Obsługują nowszy protokół BT (4.2 zamiast 4.0), zapewniający szybszy transfer danych, a zatem odtwarzanie muzyki w wyższej jakości; posiadają aktywną redukcję szumów (ANC); umożliwiają słuchanie muzyki za pomocą kabla, co przydaje się po rozładowaniu baterii, a F2 i tak wytrzymują około 5 godzin dłużej na jednym ładowaniu niż JBL (według specyfikacji 16 vs 11 godzin – w praktyce w obu przypadkach około godziny mniej). O ile w codziennym użyciu trochę wyższa przepustowość czy dłuższy czas działania mogą mieć mniejsze znaczenie, a dla wielu połączenie kablowe pozostanie jedynie ciekawostką, to już aktywna redukcja szumów jest bardzo przydatna na mieście. Działa ona sprawnie, zauważalnie zmniejszając ilość zewnętrznych hałasów, jakie do nas docierają, sprowadzając je do akceptowalnego poziomu.

Niestety obie pary łączą też dwie wady. Pierwsza i mniejsza z nich to szumienie układów BT, które jest słyszalne w trakcie przerw między utworami oraz przy cichym słuchaniu (czyli raczej nie na ulicy). Druga, bardziej uciążliwa, to jakość rozmów przez mikrofon wbudowany w kopułki. Niestety, by przeprowadzić zrozumiałą dyskusję przez Bluedio lub JBL, musimy znajdować się w spokojnym miejscu oraz mówić dość głośno i wyraźnie, choć i tak nasz głos będzie zauważalnie zniekształcony.

Jednocześnie F2 i T450BT należy pochwalić za stabilność połączenia. Na zewnątrz, gdy nie oddalamy się zbytnio od telefonu będącego źródłem sygnału, nie musimy się martwić o zakłócenia czy wręcz zrywanie sparowania, jakie czasami można zaobserwować w innych modelach, gdy fale muszą przejść przez ludzkie ciało. Podobnie wygląda to w domu – zostawiając smartfon lub laptopa na biurku możemy spokojnie udać się do sąsiedniego pokoju, a muzyka powinna grać dalej. Dopiero dwie ściany w bloku z płyty wywołały przerwania w dźwięku, a przy trzech połączenie zostało zerwane, to jednak bardzo dobry wynik.

Brzmienie


Źródła wykorzystywane podczas testów: Dell Latitude E5410, Samsung Galaxy S7, Shanling M0, xDuoo X3 II.

Bluedio F2 można rozpatrywać brzmieniowo na trzech płaszczyznach: przewodowo oraz bezprzewodowo z włączonym lub wyłączonym ANC, gdyż w każdej sytuacji grają inaczej. Najbardziej popularne powinno być zwykłe połączenie BT i to ono posłuży za punkt wyjściowy.

W uszy w pierwszej kolejności rzuca się bas. Jest go sporo, schodzi nisko i zaczyna się wygaszać dopiero zbliżając się do średnicy, w okolicach 100 Hz, a do tego zakresu prowadzony jest dość równo. Poszczególne tony zostały pogrubione oraz ocieplone, wzbogacając nasycenie dźwięku i wydłużając jego wybrzmiewanie. Na szczęście projektanci nie przesadzili w strojeniu w tym kierunku i F2 nie raczą nas mdłym, rozleniwionym brzmieniem. Bas potrafi być zaskakująco szybki i zwarty, uderzając w punkt lub mrucząc kiedy trzeba, a przez to jest przyjazny wielu gatunkom muzycznym. Brakuje jedynie nieco zróżnicowania, bardziej dynamicznej reakcji na zmiany głośności w paśmie, jednak uwidacznia się to dopiero przy starciu z konkurencją z wyższej półki.

Tony średnie zaczynają się od zauważalnego spadku, który trochę przyciemnia ich brzmienie i zamazuje część informacji, przez co można odnieść wrażenie pewnego zabrudzenia tej części pasma. Przez to żywe instrumenty są nieco rozmyte i przytłumione, zanika ich dźwięczność. F2 znacznie lepiej sobie radzą z muzyką syntetyczną, gdzie wspomniany ubytek nie jest tak odczuwalny, a czasami wręcz pożądany, podkreślając komputerowe pochodzenie brzmienia. Nie znaczy to na szczęście, że jesteśmy ograniczeni tylko do elektroniki, gdyż nawet folkowych nagrań można słuchać z przyjemnością, chociaż trzeba być gotowym na pewne przekłamania.

Bardziej naturalnie wypadają wokale, które są delikatnie wypchnięte przed instrumenty, co w połączeniu z ciągle słyszalną nutą ciepła, nadaje im odpowiedniej intymności. Ciekawiej jednak wypada śpiew kobiecy od męskiego, gdyż posiada więcej blasku i nie jest tak podatny na wpływ przyciemnienia z początkowej fazy średnicy.

Tony wysokie zaczynają się wyraziście, z wyczuwalnym blaskiem, są też lekko rozjaśnione. Skrzypce i talerze perkusji są dźwięczne i wystarczająco przekonywające, by dobrze bawić słuchacza. Niestety dość szybko się wygaszają, chowając wyższe dźwięki za średnicą, a zwłaszcza za basem. Ma to jednak również dobrą stronę – dzięki początkowemu podbiciu otrzymujemy poczucie bardziej dynamicznego brzmienia, a dalszy spadek chroni nas przed ofensywnymi sopranami, które w słabiej zrealizowanych nagraniach mogą być męczące.

Pod względem sceny F2 prezentują się poprawnie jak na zamknięte słuchawki z tego przedziału cenowego. Przede wszystkim cieszyć może zauważalna głębia oraz odseparowanie planów w przestrzeni. Daje to poczucie wielowarstwowości muzyki, z wyrazistym głównym planem oraz dobrze zarysowanym tłem. Gorzej wypada holografia, gdyż źródła pozorne zdają się rozmyte, co utrudnia ich lokalizację.

Szczegółowość określiłbym mianem wystarczającej. Otrzymujemy podstawowe informacje z zakresu analizy, jednak wiele mikrodetali zostaje rozmytych w rozrywkowym charakterze brzmienia słuchawek.

Gdy uruchomimy moduł ANC następuje zaskakująca różnica w przekazie. Podczas gdy często aktywna redukcja szumów podbija bas, to w opisywanych Bluedio jest dokładnie przeciwnie. Jest on obecny, szczególnie odczuwalny w okolicach 80 Hz, jednak nie ma pozycji dominującej jak w przypadku “gołego” Bluetootha. Dzięki zrównaniu się dołu ze średnicą muzyka staje się bardziej czytelna, można z niej wyłowić więcej niuansów, a spadek na początku tonów średnich nie jest aż tak odczuwalny. Niewielkiej poprawie ulega również pozycjonowanie. Niestety w tym trybie nie potrafiłem do końca uciec przed uczuciem pewnej sztuczności sceny, jakby była ona generowana przez nadmierne pogłosy. Nie było to natarczywe, ale w dłuższym okresie czasu męczyło.

Po podpięciu słuchawek do odtwarzacza po kablu, F2 potrafią pokazać swój prawdziwy potencjał, który jest trochę tłumiony przez układ BT. To ciągle słuchawki o rozrywkowym charakterze z linią basową na pierwszym miejscu, ale gdy dostarczymy im odpowiedniej jakości sygnał, najlepiej z nieco jaśniejszego źródła, otrzymamy wyraźną poprawę w dynamice, co skutkuje naturalnym wzrostem ilości detali, większym zróżnicowaniem w poszczególnych pasmach oraz czytelniejszymi wyższymi sopranami. Minus? Delikatna dominacja prawego przetwornika nad lewym, którą można dostrzec w trakcie spokojnych odsłuchów.

A jak na tym tle wypadają JBL T450BT?

Bas jest wyraźnie wyczuwalny, jednak nie aż tak dominujący jak w przypadku Bluedio. Inny jest też jego charakter, z wyraźnym akcentem w środkowej części dołu i szybkim spadku przy najniższych częstotliwościach, co wpływa na ich płytszy odbiór. Nie ma na szczęście poczucia ich nadmiernego wycięcia, a muzyka w tym rejonie jest wystarczająco nasycona, by dać przyjemnie ocieplony przekaz, który potrafi się sprawdzić w wielu gatunkach, nawet jeśli same słuchawki nie są aż tak tak uniwersalne co F2. W porównaniu z nimi, brakuje większej różnorodności na dole, ale ciągle jest na tyle dobrze, że nie jesteśmy raczeni jednostajnym pulsowaniem.

Tony średnie to dość mocna strona JBL-i. Są cofnięte względem podstawy basowej, jednak mają równiejszy przebieg niż Bluedio – nie uświadczymy tu przygaszenia na początku, co dobrze wpływa na spójność i barwę średnicy. Mimo niższego poziomu detali niż u konkurenta, ciepłe i lekko oddalone od słuchacza brzmienie pozwala cieszyć się muzyką. Zastrzeżenia można mieć jedynie do klasyki czy jazzu, gdzie szybkie zmiany żywych instrumentów potrafią nadmiernie je zlewać, co odbiera im naturalność.

Wokale są wysunięte do przodu i intymne. Nie są podatne na sybilanty, ale za to brakuje im trochę blasku w wyższych partiach, na czym potrafi ucierpieć śpiew kobiecy, pozbawiony dodatkowej iskry. Za to męskie, silne głosy są energetyczne i wyraziste, więc ogólna ocena tego elementu muzyki potrafi być mocno związana z tym, w które jej rejony się udamy.

Tony wysokie zostały zestrojone jako tło dla niższych składowych pasma. Nigdy nie pchają się do przodu, nie są agresywne i oferują ciepłe oraz gładkie brzmienie. Przy partiach smyczkowych czy w momentach gdzie duże znaczenie mają talerze perkusji, wyraźnie będzie brakowało lepszego wyciągnięcia sopranów w górę. Wybrzmiewają one krótko, ale dość dynamicznie, dzięki czemu jest w tym jednak dostrzegalna jakość, co przekłada się na zaskakująco przyjemne odsłuchy.

Scena trzyma się blisko głowy, a pierwszy plan mocno dominuje nad tłem, co jednocześnie zaburza pozycjonowanie instrumentów w przestrzeni. Na szczęście dobry efekt stereo, mimo że z ubogą głębią, pozwala odsunąć muzykę nieco od naszej głowy, więc nie ma się poczucia klaustrofobii.

Szczegółowość jest przeciętna, wyraźnie ustępuje F2 i można ją określić jako zgodną z oczekiwaniami. Otrzymujemy wszystkie istotne informacje i tak naprawdę niewiele ponad to, co przekłada się na nieco gorszy odbiór całości nagrań, gdyż słuchając dobrze znanych utworów słyszymy, że coś nam ucieka w tle.

O ile w przypadku JBL T450BT dostajemy dość solidne brzmienie jak na słuchawki bezprzewodowe, to dźwiękowo odstają one choćby od niedawno testowanych nauszników Audictusa. Te ostatnie co prawda są przewodowe, ale też tańsze, za to Bluedio F2 zaskakują. Nie trzeba nadzwyczaj się wsłuchiwać, by znaleźć podobieństwo do owianych legendą Creative’ów Aurana Live. Oczywiście Creative’y nie mają tak zauważalnego spadku na niskiej średnicy oraz bardziej eksponują tony wysokie, ale ogólna charakterystyka dość szybko je do siebie zbliża. Z kolei po użyciu ANC dźwięk staje się równiejszy i bardziej szczegółowy, nie należy jednak patrzeć na nie jako na tańszą wersję MEE Matrix2, gdyż te są zdecydowanie jaśniejsze od F2, a ich konstrukcja jest półotwarta. Bluedio idą bardziej w stronę Shure SHR240A, choć z bardziej miękkim dźwiękiem.

Podsumowanie


Bluedio F2 to bardzo ciekawy produkt, mający podstawy ku temu, by mocno zaznaczyć swoją obecność na polskim rynku. Solidnie wykonane, umożliwiające granie zarówno bezprzewodowo, jak i po kablu, wyposażone w aktywną redukcję szumów i po prostu bardzo solidnie brzmiące, a to wszystko za nieco ponad 200 złotych. Nie ustrzeżono się pewnych problemów, zarówno przy strojeniu, jak i wykonaniu, ale w tym budżecie narzekać na to to wręcz grzech.

W przypadku JBL T450BT sprawa wygląda trochę inaczej. Brzmią przystępnie, są dość wygodne i stabilnie trzymają sygnał, ale wykonanie może budzić pewne obawy, a zastosowanie starszych technologii oraz ograniczenia funkcjonalne jednak stawiają ten model poniżej młodego “chińskiego tygrysa”, a oficjalna cena JBL-i jest zauważalnie korygowana w dół przez rynek, mimo że cena sugerowana w momencie premiery była praktycznie taka sama, co Bluedio.

Zalety Bluedio F2:

  • dobrej jakości ciepłe i rozrywkowe brzmienie,
  • skuteczna aktywna redukcja szumów (ANC),
  • możliwość grania bezprzewodowego, jak i po kablu,
  • długi czas pracy na jednym ładowaniu,
  • wygodna konstrukcja,
  • solidne wykończenie pałąka,
  • bogate wyposażenie w tym budżecie,
  • współczynnik możliwości do ceny.

Wady Bluedio F2:

  • wyraźny spadek na niższej średnicy, przyciemniający brzmienie,
  • klekocząca obudowa,
  • widoczne oszczędności na części użytych materiałów i przy wykończeniu,
  • słabej jakości mikrofon.

Zalety JBL T450BT:

  • przyjemnie ocieplone i spójne brzmienie,
  • rozsądny czas pracy na jednym ładowaniu,
  • bezpieczna stylistyka.

Wady JBL T450BT:

  • wykonanie budzące wątpliwości,
  • brak wyposażenia dodatkowego,
  • słabej jakości mikrofon,

Sprzęt dostarczył:

logo

REKLAMA
terra

2 KOMENTARZE

  1. Szkoda pieniędzy, poza tym, że słuchawki nie działają podczas ładowania to ANC nie redukuje głosu ludzkiego a jedynie szum tła. Dodatkowo włączenie ANC mocno zmienia dźwięk muzyki.
    Nie polecam.

  2. A ja polecam F2. Melomanem nie jestem, ale do różnorakiej muzyki nadają się idealnie. Wygodne, scena muzyczna brzmi dobrze, ludzie narzekają że bass jest za duży-zawsze można EQ go zniwelować i ustawić pod siebie. Pink Floyd brzmi świetnie, cięższe brzmienia również :).

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj