B400 to nowe, flagowe słuchawki armaturowe marki Brainwavz. Wewnątrz obudów z wydruku 3D, wyposażonych w gniazda MMCX, zamknięto cztery przetworniki z kotwiczkami zrównoważonymi. Producent obiecuje bogate wyposażenie, wzorową ergonomię i brzmienie bez zarzutu.

Marki Brainwavz nie trzeba przedstawiać. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych producentów słuchawek i akcesoriów, który od lat oferuje przystępne cenowo produkty. Brainwavz wspiął się na trochę wyższy pułap cenowy słuchawkami serii B, z której testowaliśmy jedynie model B200, czyli ciekawe, średnicowe dokanałówki, ale nie pozbawione wad. Przyszła kolej na test nowego, dużo bardziej zaawansowanego modelu. Tytułowe B400 to najdroższe, ale nadal atrakcyjnie wycenione IEM-y marki – kosztują 199 dolarów. Co potrafią i jak wypadają w porównaniu z konkurencją?

REKLAMA
final

Wyposażenie

Minimalistyczne pudełko skrywa piankową foremkę, zabezpieczającą futerał wypełniony słuchawkami oraz akcesoriami. Do dyspozycji jest pokaźne wyposażenie, czyli:

  • usztywniany futerał;
  • kabel słuchawkowy MMCX-3,5 mm;
  • kabel słuchawkowy z mikrofonem MMCX-3,5 mm;
  • sześć par silikonowych tipsów pojedynczych (po 2 pary w rozmiarach S, M, L);
  • para pianek Comply T-100 (rozmiar M, czerwone);
  • opaska z rzepu;
  • klips do ubrania;
  • instrukcja obsługi i dokumentacja.

Futerał jest znany z niższych modeli serii – czerwono-czarny, usztywniony i wydłużony. Nakładki silikonowe są wysokiej jakości, a miłym dodatkiem są pianki Comply w czerwonym kolorze. Dobrze prezentuje się też okablowanie, chociaż kabel do smartfona jest wyższej jakości – posiada aluminiowe elementy i solidny pilot. Drugi kabel jest pozbawiony mikrofonu i ma typowy dla marki, “igrekowy” rozdzielacz kabla, ale to również przewód niesymetryczny z wtyczką 3,5 mm. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby był zwieńczony wtyczką 2,5 mm. Kable zbalansowane są dostępne opcjonalnie i można je zamówić przy zakupie słuchawek.

Konstrukcja

Wizualnie B400 prezentują się jak inne słuchawki z serii B oraz jak wiele dokanałówek typu Over The Ear z przetwornikami armaturowymi. Po bliższych oględzinach okazuje się, że obudowy zostały wydrukowane za pomocą druku 3D z żywicy polimerowej. Widać pewne niedoskonałości, ale efekt jest i tak bardzo dobry. Obudowy są wzorowo spasowane, gładko obrobione i wyprofilowane ergonomicznie. Słuchawki dostępne są też w wielu wersjach kolorystycznych, w większości półprzezroczystych. Przetestowałem wersję w kolorze akwamaryny, a do wyboru są także: bezbarwna, czerwona, czarna oraz czarna nakrapiana, którą producent określa trafnie mianem kosmicznej czerni.

Obudowy słuchawek są obłe i gładkie od wewnętrznej części oraz bardziej kanciaste od zewnętrznej, gdzie zdobi je logo marki, ale dyskretne, wytłoczone w środku obudów. Gniazda MMCX umieszczono w górnej części i są one pozłocone. Tulejki wychodzą pod kątem, są wąskie i nie zostały zabezpieczone siateczkami. Widać przez nie filtry przetworników armaturowych.

Oba kable są splecione i zabezpieczone wspólną izolacją, odkształconą tak, że wygląda jak karbowana. Wspominany wcześniej kabel mobilny posiada wąski rozdzielacz z suwakiem, podłużny pilot z trzema przyciskami, a zakończony jest on prostą wtyczką 3,5 mm, dodatkowo pozłoconą. Wszystkie elementy są aluminiowe. Kabel bez pilota prezentuje się gorzej, posiada ogumowane elementy i dużo większy splitter, również wyposażony w suwak.

Użytkowanie i ergonomia

W praktyce słuchawki sprawdzają się dobrze, jak wiele słuchawek dokanałowych typu OTE. Ergonomia nie zawodzi, chociaż B400 nie są idealne pod względem użytkowym.

Kształt słuchawek jest udany. Obudowy są gładkie i przyjemne w dotyku, a cechują się także optymalnymi wymiarami. Słuchawki chowają się w małżowinach usznych, trzymają ich pewnie i nie odstają. Nie natrafiłem na problemy z wypełnieniem kanałów, nie musiałem specjalnie układać słuchawek w uszach lub szukać odpowiedniej głębokości aplikacji. Jednocześnie izolacja nie jest wyjątkowa – podczas słuchania muzyki otoczenie nie powinno przeszkadzać, ale w cichszych partiach utworów hałas miasta może dotrzeć do uszu. Brainwavz B400 mogą nie wygrać z rozklekotaną komunikacją miejską lub pociągami, ale poziom jest i tak satysfakcjonujący.

Zausznice obu kabli nie są giętkie i nie można nadać im kształtu. Nie natrafiłem jednak na żadne problemy ergonomiczne – zausznice trzymały się uszu, nie irytowały skóry i odpowiednio neutralizowały efekt mikrofonowy. Szkoda tylko, że oba przewody są dosyć sztywne – początkowo trudno je rozprostować, lekko sprężynują i nie układają się idealnie. W zestawie jest jednak klips do ubrania, który może poprawić stronę użytkową. Kabel mobilny bez problemu współpracował z moim smartfonem (OnePlus 5), oferując wysoką jakość rozmów. Rozmówcy chwalili czysty przekaz mojego głosu.

Specyfikacja

  • przetworniki: cztery z kotwiczką zrównoważoną
  • pasmo przenoszenia: 10 Hz-40 kHz
  • czułość: 115 dB
  • impedancja: 30 Ω
  • kabel: dwa MMCX z wtyczkami 3,5 mm, z pilotem i bez
  • masa: 25 g (z kablem do smartfona), 7 g (bez kabla)

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Andromeda, Polaris i Comet, Etymotic ER-4PT, Oriveti New Primacy, FiiO FH5, F9 PRO, Aune E1, iBasso IT01, Simgot EN700 PRO, Alpha&Delta D6
  • DAC/AMP i wzmacniacze: FiiO Q5 (AM3B), Leckerton UHA-760, Astell&Kern AK XB10, FiiO BTR1, FiiO BTR3
  • DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200, iBasso DX150, FiiO X5 III, FiiO M7, OnePlus 5
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz, Oriveti Affinity
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Brainwavz B400 i tipsy
Brzmienie było dobre bez względu na to czy korzystałem z tipsów silikonowych, czy piankowych. W pierwszym przypadku basu było trochę więcej, ale dźwięk był mniej klarowny. O dziwo z piankami Comply bas był spokojniejszy, ale słuchawki brzmiały trochę jaśniej. Pianki niestety dosyć trudno założyć, bo tulejki są trochę za szerokie. Po czasie Comply mogą być trudne do zdjęcia.

Brzmienie Brainwavz B400
Brainwavz postawił na armaturową klasykę, czyli średnicowe brzmienie, ale w unowocześnionym wydaniu. Słuchawki brzmią w sposób zarysowany, precyzyjny i kontrolowany. Stawiają na bliską średnicę, ale w muzykalnej wersji – brzmią naturalnie ciepło, ale bez przesady. Uniknięto wyostrzenia wyższego podzakresu środka, jak i sybilantów w sopranie. Efekt to zaskakująco muzykalne brzmienie, ale w wysokiej rozdzielczości i z dużą sceną o holograficznym charakterze. Słychać, że B400 to poczwórna armatura, ale nie da się ukryć, że konstrukcja nie jest hybrydowa, co przejawia się w przekazie basu.

Brainwavz B400 nie są słuchawkami basowymi. Niskie tony mają bardziej liniowy i punktowy charakter, jak przystało na armaturę. Słuchawki nie brzmią chudo, ale nie można spodziewać się też bardzo masywnego, gładkiego i miękkiego charakteru basu, co ma miejsce w słuchawkach hybrydowych. Bas nie gra tutaj pierwszych skrzypiec, nie popisuje się wyjątkowo głębokim zejściem, ale jest nadal wyraźny, obecny i wzorowo kontrolowany. Dół jest twardy, ma mocny atak i szybko wybrzmiewa, ale to wypadkowa techniczności i muzykalności – dźwięk nie jest wyjątkowo szkicowy, anemiczny lub płytki, nadal ma kształt i masę. Słuchawki dobrze różnicują fakturę instrumentów i prezentują dużo szczegółów, ale w sposób nienachalny. Dół B400 świetnie zgrywa się z jazzem, bluesem, lekkim rockiem, muzyką klasyczną, dobrze zrealizowaną muzyką popularną itp. Może jednak nie zadowolić fanów mocnego subbasu i mocno podbitego midbasu, gustujących w nowoczesnej elektronice lub ciężkim metalu. W takich gatunkach słuchawki nadal brzmią nieźle, ponieważ są szybkie i potrafią mocno uderzyć, ale trochę brakuje im masy i zagęszczenia w basie. Krócej rzecz ujmując, nie są to słuchawki dla „basogłowych”, ale reszta powinna być zadowolona.

Pasmo średnie jest bardzo bliskie i naturalne, ale zarazem rozdzielcze. Wyższe rejestry zostały uspokojone, ale jeszcze ich nie usunięto, więc daje się wychwycić lekkie ciepełko i spore nasycenie dźwięku. Towarzyszy temu minimalny efekt zgaszenia, lekkiego przytłumienia pasma – słuchawki mogą wydawać się czasami lekko przymglone, ale nie jest to intensywne i zależy od konkretnego połączenia ze źródłem. Moim zdaniem brzmienie jest nadal odpowiednio bezpośrednie i zarysowane, ale jednocześnie przystępne w odbiorze. Środek B400 nie brzmi agresywnie i nie jest nachalny, co tyczy się także szczegółowości – detali nie brakuje, ale słuchawki się nimi nie narzucają. Średnica to więc również mieszanka techniczności z muzykalnością. Można rozłożyć muzykę na czynniki pierwsze, śledzić poszczególnych muzyków orkiestry dętej, skupić się na bliskich i nasyconych wokalach, analizować smyczki, wsłuchać w każde uderzenie pałeczki perkusyjnej, ale równie dobrze można zamknąć oczy i się zrelaksować, odbierając muzykę w całości, bez rozrywania jej na poszczególne elementy.

Góra kontynuuje tendencję środka, czyli klarowność i bezpośredniość z zachowaniem kontroli. Pasmo to jest obecne, precyzyjne i bliskie. Odpowiednio doświetla brzmienie, niweluje przyciemnienie lub woal, więc muzyka podawana jest bezpośrednio, bez dystansu. Tym samym nie słychać żadnego „peaka” – góra nie jest wyostrzona, słuchawki nie wzmagają sybilizacji. B400 nie ukryją ewidentnych wad nagrań, ale też nie zrobią z nich „żyletek”, nie będą kłuły uszu. Jednocześnie góra nie jest piaszczysta, nie skrzy się i nie szeleści, ale słychać, że nie jest to pasmo wyjątkowo rozciągnięte. To moim zdaniem dobry kompromis – uważam, że warto poświęcić wyjątkowo rozbudowaną górę dla braku sybilizacji. B400 przywodzą na myśl testowane niedawno FiiO FH5, które również prezentowały górę z wysoką kulturą i bardzo dobrą kontrolą, tym samym unikając sybilizacji.

Scena jest duża i nie zawodzi pod względem holografii – słychać, że B400 to multi-armatury. Instrumenty mają swój kształt, zajmują w scenie określoną przestrzeń, a nie tylko punkty. Scena jest kolista, a każda płaszczyzna ma podobne proporcje – nie słychać braków w wysokości, szerokości czy głębi. Słuchawki mają tendencję do rysowania przekazu z przodu, bardziej zapełniają obszar przed słuchaczem, niż za plecami, co sprawdza się świetnie. Nie ma wrażenia, jakby scena „uciekała” gdzieś za głowę. Nie brakuje także powietrza – dystanse pomiędzy instrumentami są duże, więc separacja dźwięków jest wzorowa.

Brainwavz B400 vs inne słuchawki
Brainwavz B400 nie mogą jeszcze konkurować z najwyższą półką cenową pod względem holografii i rozdzielczości. Nie są tak szczegółowe, tak zarysowane i precyzyjne, ale w wielu przypadkach wygrywają muzykalnością oraz stosunkiem jakości do ceny.

Najciekawsze porównanie to FiiO FH5, czyli również czteroprzetwornikowe dokanałówki, ale hybrydowe – z przetwornikiem dynamicznym w miejsce niskotonowej armatury. Od razu słychać różnicę konstrukcyjną – dół w FH5 jest głębszy, miększy, masywniejszy i gładszy. Słuchawki FiiO brzmią bardziej efektownie, lepiej nadają się do metalu i elektroniki, ale pozostają bliskie w średnicy i czytelne w wysokich tonach. Przy nich Brainwavz B400 brzmią bardziej średnicowo, z mniejszym priorytetem w basie, który jest płytszy i bardziej punktowy. Słuchawki również angażują i brzmią odpowiednio twardo, ale nie brzmią tak gęsto, jak FH5. W efekcie wydaje się, że B400 mocniej separują instrumenty i brzmią bardziej technicznie od FiiO. Oba modele pozostają równie przyjemne w odbiorze – zarówno FH5, jak i B400 nie są wyostrzone w górze pasma lub wyższej średnicy.

Jest coś w B400 przypominającego Campfire Audio Andromeda. Brainwavz brzmią tak, jakby wygładzone, zmiękczone i ocieplone Andromedy, czyli z większą dozą muzykalności kosztem analityczności. Nie chcę być źle zrozumiany – B400 nie dorównują Andromedom w kwestii rozdzielczości i holografii, po prostu przypominają je przez priorytetową średnicę. W konfrontacji z Campfire Audio Polaris model B400 okazuje się brzmieć mniej gładko i miękko w basie, dużo bardziej średnicowo. Przy nich Polarisy wyraźnie oddalają pasmo średnie i zaznaczają skraje. Podstawowe dokanałówki Campfire, czyli Comet, brzmią mniej holograficznie, masywniej w basie, ale ciemniej w górze i paśmie średnim. Ponownie B400 okazują się faworyzować pasmo średnie, są cieplejsze i bardziej nasycone od Cometów. Słuchawki Brainwavz popisują się także bardziej rozbudowaną sceną, co jest efektem multi-armaturowej konstrukcji.

Ciekawie wypadło starcie z FiiO F9 PRO, czyli trójprzetwornikowymi hybrydami. FiiO F9 PRO mocniej rysują subbas, są gęstsze w midbasie (rezultat zastosowania przetwornika dynamicznego), ale brzmią także bardziej klarownie w paśmie średnim i górze, która jest ostrzejsza i czasami zdarza się jej lekka sybilizacja. B400 są mniej masywne w basie, stawiają średnicę bliżej i łagodniej rysują górę – tak jak wspominałem, są pozbawione sybilizacji. Scena jest większa w przypadku B400 – F9 PRO wymagają specjalnej synergii, by wygenerować dużą scenę. W tym przypadku werdykt będzie zależał od zgrania, synergii i preferencji. W niektórych połączeniach B400 będą znacznie lepsze, a w innych to F9 PRO mogą okazać się ciekawsze. Lubię oba modele – F9 PRO za dynamikę, bas i zarysowanie dźwięku, a B400 za muzykalność, maksymalną przystępność i naturalne ciepełko.

Oriveti New Primacy brzmiały z większym dystansem, bardziej neutralnie, mocniej w sopranie i znacznie bardziej analitycznie w porównaniu do B400, które również oferowały wysoki poziom, ale pozostawały muzykalne. Simgot EN700 PRO budowały większą scenę, brzmiały jaśniej, bliżej i bardziej gładko, ale nie były tak precyzyjne i szczegółowe co B400. Alpha&Delta D6 okazały się być dużo chudsze, ostrzejsze, ale trochę szersze w scenie, chociaż gorsze w holografii – cztery przetworniki w B400 generują bardziej kształtne instrumenty. IT01 od iBasso nie dorównywały holografią i rozdzielczością, brzmiały mniej średnicowo, nie były tak nasycone i gorzej kontrolowały górę – słychać, że B400 to wyższa półka i bardziej zaawansowana konstrukcja. Aune E1 nie stawiały środka tak blisko, brzmiały gładko w masywniejszym basie i jaśniej w klarownym sopranie. E1 budowały też większą scenę, ale generowały mniej kształtne instrumenty. Przy nich B400 brzmią dużo bliższą średnicą, są mniej nowoczesne – jest w nich coś „retro”.

Brainwavz B400 i sprzęt
Brainwavz B400 to słuchawki, które nie są wymagające odnośnie mocy, synergii, a także jakości źródła dźwięku. Skalują się wraz ze sprzętem, reagują na charakter odtwarzaczy, ale nie determinuje to zgrania. B400 odwdzięczają się na lepszych źródłach, ale nadal z powodzeniem można z nich korzystać podłączonych prosto do smartfona. Słuchawki nie są też wrażliwe na czystość sygnału, nie wzmagają szumu ze wzmacniaczy. Trudno wybrać mi najlepsze połączenie, bo wszystkich słuchało się bardzo dobrze, bez względu na charakter i półkę cenową odtwarzaczy.

FiiO Q5 z modułem wzmacniacza AM3B zgrał się rewelacyjnie. To neutralnie i technicznie brzmiący sprzęt, który dał słuchawkom trochę więcej precyzji, ale nie odjął muzykalności. Podobnie było z Leckertonem UHA-760, który również stanowi neutralną podstawę – w efekcie B400 zabrzmiały muzykalnie, ale z odpowiednią kontrolą i twardością, charakterystyczną dla przetworników armaturowych.

Następnie sięgnąłem po odtwarzacze muzyki. Słuchawki zgrały się rewelacyjnie z iBasso DX200, który wzmocnił niskie tony i zarysował wyższe średnie. B400 stały się gęstsze, bardziej dociążone, ale zachowały ciepło-naturalny charakter z odpowiednią przestrzenią. Nie było niespodzianek z iBasso DX150, gdzie dźwięk był mniej masywny, ale za to gładszy i bardziej muzykalny – to było również świetne połączenie, także scenicznie. Z Astell&Kern AK70 MKII efekt był najbardziej analityczny. B400 brzmiały bardziej punktowo i technicznie w basie, mocniej w górze pasma i wyższej średnicy, ale nadal przystępnie, dynamicznie i muzykalnie.

Nie było problemów ze zgraniem z FiiO X5 III (neutralnie, przestrzennie, szybko, ale gładko i łagodnie), a także z nowym FiiO M7 (twardo, masywniej w basie, bezpośrednio, ale trochę bardziej kameralnie w scenie). Bez problemu współpracował także OnePlus 5, z którym B400 brzmiały muzykalnie, również łagodnie, ale nadal precyzyjnie. Ładne efekty dał także adapter Bluetooth FiiO BTR3.

Podsumowanie

Brainwavz B400 to bez wątpienia najlepsze słuchawki tej marki, a także znakomita opcja w swojej cenie. Nie są to jednak słuchawki dla każdego – brzmią ciepło, są średnicowe i muzykalne. Nie spodobają się osobom szukającym wyjątkowo rozbudowanej góry i mocnej wyższej średnicy, a także fanom głębokiego subbasu, masywnego dźwięku lub V-kowania. To raczej propozycja dla osób gustujących w priorytetowej średnicy, którzy nie lubią ostrości, szorstkości i zbytniej techniczności. Słuchawki brzmią przystępnie i muzykalnie – nie syczą, nie kłują i nie męczą. Można się przy nich zrelaksować, nadal podziwiając rozdzielczość i holografię. Podobają mi się także obudowy z wydruku 3D, które zostały bardzo dobrze wyprofilowane. Ergonomia nie daje powodów do narzekania, tłumienie jest niezłe, nie brakuje też tipsów lub futerału. Wizualnie słuchawki również prezentują się dobrze, a są też solidnie wykonane.

Mam jednak parę zarzutów, które w ostatecznym rozrachunku nie rzutują negatywnie na jakość słuchawek. Wyższa średnica jest łagodna, dlatego brzmienie jest przystępne. Jednak z tego powodu dźwięk może wydać się lekko przymglony i zgaszony. Trzeba się z tym liczyć – priorytet miała łagodność. Nie są to też słuchawki wyjątkowo uniwersalne – przydałby się niskotonowy dynamik. Z tego powodu elektronika operująca subbasem nie brzmi efektownie, a metal lub cięższy rock mogą być trochę za chude. Nadal dobrze słucha się różnej muzyki, ale słuchawki brylują w tej lżejszej, opartej głównie na żywych instrumentach. Szkoda też, że w zestawie zabrakło kabla zbalansowanego 2,5 mm.

Słuchawki kosztują aktualnie około 200 dolarów amerykańskich, ale w promocji są czasami dostępne za 150 dolarów. To świetna cena jak za czteroprzetwornikowe armatury OTE tej klasy. Do najwyższej półki jeszcze trochę brakuje, ale stosunek jakości do ceny jest i tak wysoki.

 

Dla Brainwavz B400

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ bardzo dobre wykonanie
+ świetna ergonomia
+ praktyczny pilot do smartfona
+ niewymagające odnośnie synergii, mocy, czystości sygnału
+ muzykalne, naturalnie ciepłe brzmienie sfokusowane wokół średnicy o dobrej dynamice, twardym konturze, bez sybilizacji, ostrości, agresywności
+ obszerna scena dźwiękowa, dobra separacja i kształtne instrumenty

Wady:
– wyższej średnicy/góry pasma mogłoby być trochę więcej (brzmienie jest lekko przymglone)
– brak kabla 2,5 mm w zestawie
– trochę za sztywne okablowanie

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj