EarSonics S-EM6 to produkt pod wieloma względami wyjątkowy. To bowiem pierwsze sześcioprzetwornikowe, trójdrożne uniwersalne słuchawki dokanałowe, tylko czy warto wydać na nie aż ponad 4000 zł?
Niniejszy tekst to bardziej wrażenia z odsłuchów aniżeli pełnoprawna recenzja, a to dlatego, że sample trafił się pechowy, z balansem przesuniętym na prawą stronę. Innych defektów nie stwierdziłem, postanowiłem więc wyregulować kanały i sprawdzić co oferują armaturowe potworki. Nieczęsto trafia się okazja by wypróbować topowy produkt, a i ewentualna wymiana trwałaby dosyć długo, stąd też ochoczo zabrałem się do słuchania.
Co w zestawie?
Niedużo. Właściwie jest bardzo podobnie jak w poprzednich modelach francuskiego producenta, czyli:
- futerał (obszerny, ciekawy stylistycznie, wygodny i dobrze wykonany),
- tipsy (sześć par standardowych bi-flange oraz dwie Comply typu P),
- plastikowa skrzyneczka z rączką zamykana na zatrzaski (wypełniona gąbką z wygodną przestrzenią na słuchawki i kabel oraz czyścikiem w oddzielnej przegródce).
Znowu czuję pewien niedosyt tipsów, mimo że bi-flange są tutaj bezproblemowe. Jest za to skrzyneczka do transportu w trudniejszych warunkach i do przechowywania w domu oraz futerał, który przyda się przy odsłuchach „na mieście”. Niby chodzi tu o słuchawki, a nie o wszystkie gadżety, szmatki, różnorodne tipsy, płyny ułatwiające aplikację itp., których w zestawie nie ma, ale jednak bogate wyposażenie stanowiłoby miły dodatek.
Jak prezentują się słuchawki?
Świetnie, niczym customowe IEM-y – akrylowa obudowa została wyprofilowana tak by wypełniać małżowinę. Słuchawki trzymają się w uszach pewnie, nie irytują i nie odstają – są bardzo wygodne, mimo że izolacja nie jest idealna, ale i tak bardzo dobra. Spodziewałem się też, że sześciprzetwornikowa konstrukcja będzie znacznie większa. Pokrywa kopułek jest czarna, półprzezroczysta, a wewnętrzna część wraz z tulejką przezroczysta, wyraźnie widać więc “bebechy” słuchawek, upakowane w środku przetworniki (2xLow, 2xMid, 2xHigh) wraz z okablowaniem, filtrami itd.
Tulejka jest niestandardowa, zwężana ku końcowi – mieści się w przedziale T-100 w oznaczeniu Comply, ale przypomina tę ze słuchawek spersonalizowanych. Przewód jest wypinany – lewy wtyk ma dodatkowo niebieską kropkę, prawy – czerwoną. To ten sam przewód jak w innych EarSonics – solidny, ale surowy. Plecionka jest mocno skręcona, przy wtykach znajdują się odcinki pamięciowe (prowadnice). Przewód trochę kontrastuje – w SM3 V2 pasował do surowych obudów, tutaj przydałoby się coś bardziej efektownego, bo i same słuchawki takie są.
S-EM 6 charakteryzują się:
- skutecznością 124 dB/mW (są bardzo głośne),
- pasmem przenoszenia 10 – 20 kHz,
- impedancją 60 Ohm,
- 6 armaturowych zbalansowanych przetworników z trójdrożną zwrotnicą.
http://hd-opinie.pl/23336,audio,cztery-i-pol-tysiaca-w-uszach-test-dokanalowek-earsonic-s-em6.html#more-23336