FiiO FH1s to nowa wersja popularnych słuchawek hybrydowych, modelu FH1. Przetworniki są podobne, ale obudowy zostały zmienione. Słuchawki mają oferować jeszcze lepsze brzmienie, a do tego są tańsze od pierwowzoru. Jak wypadają w praktyce?

W styczniu przetestowałem Jade Audio EA3, czyli niedrogie hybrydy od submarki FiiO. Bazują one na modelu FH1, ale są dostępne tylko w sprzedaży bezpośredniej. Okazało się, że to zupełnie inne brzmienie od pierwowzoru – słuchawki są pod pewnymi względami lepsze, pod innymi gorsze, ale bez wątpienia stanowią atrakcyjną ofertę. W trakcie testu modelu EA3 otrzymałem przesyłkę z FiiO FH1s. Byłem przekonany, że to po prostu model EA3 z logo FiiO, ale okazało się, że tak nie jest. Słuchawki mają inne wyposażenie, zmienione okablowanie i różnią się specyfikacją – mają wyższą impedancję i niższą skuteczność. Wstępne oględziny wykazały, że dźwięk również nie jest identyczny. Postanowiłem zatem dogłębniej przyjrzeć się modelowi FH1s, zestawić go raz jeszcze z EA3 i poeksperymentować z okablowaniem.

Wyposażenie

FiiO FH1s zostały wyposażone w:

REKLAMA
hifiman

  • pudełko;
  • komplet tipsów z szerszym wylotem (rozmiary S, M, L);
  • komplet tipsów z węższym wylotem (rozmiary S, M, L);
  • parę pianek termoaktywnych;
  • kabel 2-pin 0,78 mm z wtyczką 3,5 mm (120 cm);
  • opaskę z rzepu;
  • instrukcję obsługi.

Zamiast pokrowca z modelu EA3, otrzymujemy pudełko znane z wyższych modeli słuchawek FiiO, np. FH5 lub FA1. To solidne i pojemne akcesorium, które zmieści same słuchawki, tipsy, a nawet i mały odtwarzacz. Pudełko jest jednak dużo większe od miękkiego futerału z modelu EA3, który jest bardziej praktyczny na co dzień. W zestawie otrzymujemy także dodatkowe nakładki piankowe, których brakowało w wyposażeniu Jade Audio EA3.

Konstrukcja

Na pierwszy rzut oka FiiO FH1s wyglądają identycznie jak EA3, pomijając okablowanie. Oba modele otrzymałem w wersji czarnej, oba ozdobiono metalicznymi logo – w przypadku EA3 jest ono naniesione poziomo, a w FH1s pionowo. Ponownie zastosowano obudowy typu OTE (over the ear), wykonane ze świetnych tworzyw sztucznych. Są one gładkie w dotyku i przypominają materiał zastosowany w modelu FA1 pochodzącym z wydruku 3D. Pokrywki znowu zdobią wkładki z wielu warstw celuloidu, wykonane w taki sposób, że wzór jest unikalny.

W obu modelach, tj. EA3 i FH1s, zastosowano metalowe tulejki, jednak w słuchawkach Jade Audio są one aluminiowe, a w FH1s mosiężne, czyli takie same, jak w FH1. Nie jest to tylko ozdoba, ponieważ tulejki stanowią jednocześnie komory przetworników armaturowych. W górnej części są takie same gniazda, jak w EA3. To standard 2-pin 0,78 mm, co jest akurat krokiem wstecz względem FH1, wyposażonych w złącza MMCX. Nie zabrakło też otworów wentylujących na środku obudowy (w centrum przetworników dynamicznych), jak i przy gniazdach 2-pin, co jest wspólne dla EA3 i FH1s.

Kable są natomiast zupełnie inne, jeśli chodzi o przewodnik, stronę wizualną i wtyczki. Co prawda w obu przypadkach do dyspozycji są przewody niesymetryczne z wtyczkami 3,5 mm, ale wtyczka w FH1s jest kątowa i ogumowana, a w EA3 prosta i aluminiowa. W obu przypadkach rozdzielacze są aluminiowe, mają walcowaty kształt i dodatkowe suwaki, ale splitter modelu FH1s jest wyraźnie większy. W modelu EA3 zastosowano posrebrzoną miedź, a w przypadku FH1s mamy do czynienia z miedzią monokrystaliczną wykonaną w geometrii Litza, czyli poszczególne żyłki są niezależnie izolowane. Producent zdecydował się też na czarną, półprzezroczystą izolację, co daje świetny efekt – FiiO FH1s wyglądają bardziej uniwersalnie, mniej rzucają się w oczy.

Ergonomia i użytkowanie

W praktyce FiiO FH1s sprawdzają się tak samo, jak EA3. Po szczegóły zapraszam do testu słuchawek Jade Audio.

FiiO FH1s bez wątpienia należą do słuchawek wygodnych – są lekkie, przyjemne w dotyku i mają odpowiednie proporcje, co jest progresem względem FH1. Tulejki są odpowiednio długie, nie trzeba męczyć się z aplikacją, wyczuwać na jaką głębokość należy je założyć, by uzyskać odpowiednie uszczelnienie kanałów słuchowych. Obudowy są wentylowane, więc nie występuje klikanie membran przetworników dynamicznych w trakcie zakładania (tzw. driver-flex), ale przez to izolacja jest pogorszona, choć moim zdaniem nadal wystarczająca do użytku mobilnego – poziom tłumienia jest zbliżony do modeli FH5 czy FH7.

Szkoda, że producent nie skusił się na gniazda MMCX. Kabel nie budzi specjalnych zastrzeżeń, dobrze się układa i ma odpowiednio elastyczne zausznice. Gdyby jednak wtyczki były obrotowe, zausznice leżałyby wygodniej na uszach. W moim przypadku opierały się bardziej o krawędzie małżowin usznych, a wolę, gdy zausznice są bliżej nasad małżowin usznych.

Specyfikacja

  • przetworniki: armaturowy Knowles 33518 oraz dynamiczny 13,6 mm
  • pasmo przenoszenia: 5 Hz-40 kHz
  • czułość: 106 dB
  • impedancja: 26 Ω
  • kabel: miedź monokrystaliczna (OCC), wtyczki 2-pin 0,78 mm, długość 120 cm
  • masa: 21 g (z kablem); 4,3 g (pojedyncza słuchawka

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Solaris, Atlas i Andromeda, FiiO FA7, FA1 i FH7, IMR Acoustics R2 Red i R1 Zenith, Oriveti New Primacy, Brainwavz B400, Aune E1, iBasso IT01, Simgot EN700 PRO, TinHiFi P1, Jade Audio EA3
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila, Burson Playmate Everest, FiiO Q5s (AM3E i AM3B), FiiO BTR5, Radsone EarStudio ES100
  • DAP: FiiO M15, FiiO M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), FiiO M5, OnePlus 7 Pro
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz, Oriveti Affinity
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Nie ma wątpliwości, że FiiO FH1s bazują na konstrukcji modelu EA3. Brzmienie jest podobne – słychać, że mamy do czynienia z hybrydą przetwornika dynamicznego oraz armaturowego. Z tego powodu skraje pasma mają trochę więcej do powiedzenia, niż średnica. Nie określiłbym FH1s mianem „V-ki”, brzmienie jest rozłożone raczej na planie litery U – średnica nadal nie została wycięta i jest równa, ma po prostu mniejszy priorytet. Zacznijmy od ogólnego opisu, by przejść do szczegółowego porównania z Jade Audio EA3.

Podobnie jak w przypadku EA3, bas został wyraźnie uspokojony względem modelu FiiO FH1, mimo że odpowiada za niego przetwornik dynamiczny o większej średnicy. Tym razem producent skupił się na jakości zamiast ilości i zestroił niskie tony w sposób zdecydowanie bardziej zrównoważony. Nie ma zatem takiego akcentu w średnim basie, dół jest bardziej liniowy i chętniej osiąga rejestry subbasowe, ale też śmiało wspina się w wyższe rejony, więc potrafi zabrzmieć punktowo i lekko. Bez względu na to, czy wybierzemy czarne tipsy (wzmacniające dół) czy szaro-czerwone (bardziej zrównoważone), otrzymujemy kontrolowane niskie tony serwowane w optymalnych ilościach – FiiO FH1s nie są słuchawkami basowymi. Według mnie brzmienie nie jest chude, ale nie zadowoli fana wyjątkowo rozrywkowego grania. Bas jest jednak miękki, gładki, przyjemny dla uszu i nieźle zróżnicowany, a także dynamiczny, więc jeśli stawiamy jakość nad ilością, będziemy zadowoleni. Muzykalność stoi na pierwszym miejscu, ale ciągle można łatwo odróżnić instrumenty, wychwycić detale linii gitar basowych, kotłów perkusyjnych itp.

Pasmo średnie ma mniejszy priorytet, słychać rozerwanie pomiędzy niskotonowym dynamikiem a wysokotonową armaturą, ale w średnicy nie ma zupełnej dziury. Zakres ten nadal jest nieźle zrównoważony, neutralny w charakterze. Wokale czasami są lekko z tyłu, ale ze względu na jasne i klarowne brzmienie średnicy pozostają czytelne. Środek nie jest wypychany, ale nie zalewa go bas ani nie maskuje góra. Nadal dobrze słucha się muzyki opartej na żywych instrumentach – słychać sporo detali, dźwięk nie jest przymglony, wszystko prezentowane jest bezpośrednio i klarownie. Brzmienie jest gładkie i dość barwne, chociaż nie można liczyć na wyjątkowo wypełnioną niższą średnicę. Jednak tym razem wyższa średnica, mimo iż obecna, nie jest też ostra, piaszczysta czy ziarnista – brzmienie środka jest ogólnie czyste, płynne i miękkie, ale nadal odpowiednio rozdzielcze i zarysowane.

Góry jest sporo, dzięki czemu brzmienie jest mocno doświetlone. Jednocześnie wysokie tony są prezentowane w sposób łagodny i przyjemny w odbiorze. W przeciwieństwie do modelu FH1, “eski” nie są sykliwe – góra jest kontrolowana, dość zrównoważona, czysta i nieźle rozciągnięta, co jest podobno zasługą mosiężnych komór przetworników armaturowych. Talerze perkusyjne rozbrzmiewają czysto i selektywnie. Może i nie są wyjątkowo dźwięczne, ale pozostają odpowiednio „metaliczne” i szczegółowe. Do tego smyczki wybrzmiewają swobodnie, dęciaki mają dość naturalny, wibrujący charakter, a gitary solowe nie sprawiają wrażenia zgaszonych. Przekaz góry jest rozdzielczy, precyzyjny, mocny, ale zarazem zrównoważony. Moim zdaniem strojenie wysokich tonów jest świetne – słuchawki prezentują naprawdę dobrą górę pasma, godną droższych konstrukcji.

Scena dźwiękowa ma elipsoidalny kształt, więc stereofonia ma pewien priorytet. Przekaz jest dość szeroko rozciągnięty, a separacja kanałów mocna – miałem wrażenie, że słucham FH1s podłączonych za pomocą kabla zbalansowanego, podczas gdy w rzeczywistości korzystałem z dołączanego do zestawu kabla 3,5 mm. Głębia jest na drugim miejscu, ale instrumenty są nadal dość kontrastowo zróżnicowane w ekspozycji. Dźwięki pojawiają się zarówno z tyłu głowy, jak i z przodu, ale są rozstawiane proporcjonalnie – nie ma wrażenia przesunięcia sceny do przodu lub do tyłu. Wysokość sceny jest lekko ograniczona, brzmienie wydaje się być spłaszczone, zróżnicowane bardziej na lewo i prawo niż w górę i w dół. Instrumenty nie są pozycjonowane jedynie na linii uszu, ale oscylują blisko wspólnej, poziomej osi. Nie mam zastrzeżeń odnośnie separacji i napowietrzenia – dźwięki się nie zlewają, jest pomiędzy nimi dużo swobody.

FiiO FH1s vs Jade Audio EA3 i inne słuchawki
Tak, jak wspomniałem – FH1s i EA3 to podobne słuchawki, ale nie takie same. EA3 mają trochę więcej basu, który wydaje się być głębszy ze względu na mocniejszy średni zakres. Dla porównania FH1s brzmią bardziej liniowo i płasko w basie, żaden podzakres nie wydaje się wybijać przed szereg. Średnica w modelu EA3 jest natomiast trochę bliższa, zarówno jej niższy, jak i wyższy zakres. Nie znaczy to, że FH1s są pod tym względem gorsze, ponieważ EA3 mają ostrzejszą, mocniej zarysowaną i ziarnistą wyższą średnicę. W tym kontekście FH1s brzmią bardziej gładko i łagodniej, a tym samym czyściej. Uważam, że EA3 przesadzają z wyższym zakresem średnicy, co wychodzi zdecydowanie lepiej modelowi FH1s. Identyczna sytuacja ma miejsce w górze pasma – EA3 wyostrzają sopran, który nie jest idealnie czysty, sprawia wrażenie piaszczystego, jakby zabrudzonego, natomiast FH1s mają znacznie czystsze górne rejestry, równiejsze, swobodniejsze, bardziej rozciągnięte.

Słychać, że brzmienie słuchawek FiiO jest lepsze, bardziej koherentne, przyjemniejsze w odbiorze, mniej chłodne i nie wyostrzone. Moim zdaniem FH1s wychodzą na prowadzenie, to ambitniejsze brzmienie dla bardziej wymagającego słuchacza. Dla porównania EA3, mimo iż również dobre w kontekście ceny, nie zostały zestrojone aż tak precyzyjnie, są mniej przyjemne w odbiorze i chłodniejsze, ale tym samym nie tak krystaliczne. Jednak to EA3 mają trochę więcej basu, co docenią fani rozrywkowych brzmień. FiiO FH1s pokazują się tutaj od bardziej technicznej strony i, mimo oddalonej średnicy, bliżej im do charakteru zrównoważonych FiiO FA1.

Wiemy, że FH1s i EA3 lekko różnią się specyfikacją (niższa skuteczność i wyższa impedancja w modelu FH1s), komorami przetworników armaturowych (mosiężne w FH1s, aluminiowe w EA3), a także kablami. Postanowiłem zatem zamienić okablowanie, ale nawet po tym EA3 nadal brzmiały inaczej od FH1s. EA3 z kablem od FH1s ciągle miały więcej basu (akcent w średnim zakresie) i brzmiały bardziej rozrywkowo. Okazało się jednak, że wyższa średnica się trochę uspokoiła, podobnie jak góra pasma, więc słuchawki zabrzmiały czyściej, cieplej i mniej ostro, ale nadal nie były tak klarowne i czyste w przekazie wyższych rejestrów, jak FH1s.

Dokonałem także odwrotnej zamiany, tj. posrebrzony kabel EA3 wykorzystałem do odsłuchów modelu FH1s. Okazało się, że to główny winowajca ziarnistości, zabrudzenia wyższych rejestrów – FH1s wyostrzyły się, zabrzmiały bardziej piaszczyście i szeleszcząco w wyższej średnicy i sopranie, ale ciągle były gładsze i czystsze od EA3. Moim zdaniem kabel posrebrzony to zły wybór do FH1s i niezbyt trafny do EA3 – oba modele brzmią lepiej z miedzianym kablem z modelu FH1s.

Uważam, że ani EA3, ani FH1s nie są rozwinięciem FiiO FH1, że producent mógł równie dobrze nazwać model FH1s zupełnie inaczej. Dobrze, to nadal hybrydowe słuchawki z podobną konfiguracją przetworników, jednak FH1 są zdecydowanie bardziej basowe i rozrywkowe – podkreślają niskie rejestry (gęsty midbas) i mają bardziej zarysowaną górę, która potrafi lekko zakłuć (peak w zakresie 8-10 kHz). Zarówno EA3, jak FH1s brzmią mniej basowo, osiągają głębszy subbas i spokojniejszy sopran. Wydaje mi się, że fani FH1 mogą odebrać FH1s oraz EA3 jako słuchawki zbyt chude i za lekkie w brzmieniu. Za to osoby, dla których FH1 były zbyt basowe, powinny być zadowolone z FH1s, bo to słuchawki zestrojone łagodniej i spokojniej.

FH1s przypominają trochę model FA1, czyli słuchawki wyposażone w pojedynczy przetwornik armaturowy. Dźwięk FH1s (i przy okazji także EA3) jest jednak bardziej rozrywkowy od FA1, ponieważ słychać głębszy bas przetwornika dynamicznego i odsuniętą średnicę. FA1 brzmią podobnie gładko, są również neutralne barwowo, ale stawiają pasmo średnie bliżej od FH1s, brzmią całościowo bardziej technicznie i analitycznie. Myślę, że FH1s można traktować jako trochę bardziej efektownego konkurenta FA1, ale FA1 to nadal słuchawki lepsze, równiejsze i bliższe w średnicy. To jednak kwestia gustu, bo myślę, że znajdą się osoby, które postawią FH1s wyżej od FA1 i jest to zrozumiałe – za sprawą hybrydowej konstrukcji słuchawki mają miększy i głębszy bas, co jest pożądane przez wielu melomanów.

FiiO FH1s i sprzęt
Z synergią jest prościej, niż w przypadku modelu EA3, chłodniejszego i ostrzejszego w przekazie wyższej średnicy i sopranu. FH1s są łagodniejsze, gładsze i bardziej neutralne z pewną dawką ciepełka, wynikającą z miedzianego kabla. W efekcie można sięgać zarówno po basowe i ciepłe, jak i neutralne źródła. Nadal unikałbym chłodnego, wyostrzonego sprzętu, ponieważ opisywane słuchawki nie mają wyjątkowo mocnego basu. Z tego powodu odtwarzacze o mocnym przekazie dołu pasma wcale nie zaszkodzą FH1s, a mogą wręcz pomóc, gdy preferujemy elektronikę, rap czy cięższe brzmienia rockowo-metalowe.

Najlepsze efekty uzyskałem ze źródłami muzykalnymi lub o mocniejszym/obfitszym basie (FiiO M15, FiiO M5, DX200, FiiO Q5s z modułem AM3E). Gorzej spisały się sprzęty analityczne/neutralne (FiiO M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, FiiO BTR5), szczególnie gdy, zależało mi na bardziej rozrywkowym brzmieniu, gatunkach opartych na niskich tonach.

Spodobały mi się szczególnie dwie konfiguracje, które dotyczyły urządzeń z półki cenowej adekwatnej FH1s. Były to odtwarzacz FiiO M5 (brzmienie nasycone, ciepłe, odpowiednio zaznaczone w basie i klarowne w sopranie) oraz adapter Radsone EarStudio ES100 (bliższa, cieplejsza i bardziej zarysowana średnica). Z M5 słuchawki brzmiały rozrywkowo, ładnie radziły sobie z elektroniką, a wraz z ES100 zaoferowały bardziej naturalne brzmienie do lżejszych gatunków muzycznych.

Podsumowanie

FiiO FH1s to bardzo dobre hybrydy, których jednak nie należy traktować jako następców FH1. Jeśli lubimy FH1, to może się okazać, że nowy model ma za mało basu, jest zbyt jasny i spokojny w brzmieniu. Gdy jednak potraktujemy FH1s jako zupełnie nowy produkt, otrzymujemy klarownie brzmiące słuchawki w wysokiej rozdzielczości z liniowym basem, zrównoważoną górą i gładką, aczkolwiek lekko odsuniętą średnicą. Byłem pod wrażeniem szerokiej sceny dźwiękowej, dużej ilości detali, gładkiego, ale odpowiednio bezpośredniego dźwięku, a także rozciągniętej i dobrze kontrolowanej góry pasma.

Szkoda, że zastosowano wtyczki 2-pin, które mają swoich fanów, ale moim zdaniem są krokiem wstecz względem standardu MMCX z modelu FH1. Wyposażenie jest dobre, ale przydałoby się także mniejsze etui, gdyż plastikowe pudełko nie jest tak poręczne i kieszonkowe. Ostatecznie basu mogłoby być trochę więcej, podobnie jak średnicy, ale to niejako konsekwencja hybrydowej konfiguracji przetworników.

W chwili publikacji niniejszej recenzji nie znam jeszcze polskiej ceny FH1s, ale za granicą słuchawki są dostępne za około 70 dolarów amerykańskich. Uważam, że relacja jakości do ceny jest bardzo dobra – FH1s nie zawodzą sceną, rozdzielczością i dynamiką. Jednocześnie przypominam, że model Jade Audio EA3 jest tańszy o 20 dolarów amerykańskich od FH1s. Jeśli wolimy trochę mocniejszy bas, nie zależy nam na super-czystej średnicy i górze pasma, lepiej kupić EA3. To dobry wybór także, gdy posiadamy już miedziany kabel 2-pin, który może wyeliminować wady wyższej średnicy i sopranu. Gdy jednak zależy nam na bardziej zrównoważonym dźwięku, wyższej rozdzielczości, czystszej średnicy i górze, to EA3 przegrywają z FH1s. FiiO FH1s to słuchawki lepsze jakościowo, zestrojone ambitniej, oferujące niuanse, które doceni wymagający meloman.

Według mnie ani EA3, ani FH1s nie są bezpośrednim rozwinięciem FH1, a raczej ich alternatywą. Z tego powodu osoby szukające następców FH1 powinny zainteresować się raczej modelem F9 Pro niż FH1s czy EA3. Jeśli jednak średnica jest najważniejsza, zależy nam na bardziej technicznym i zrównoważonym dźwięku, to żaden z powyższych modeli nie wygra z FA1.

Dla FiiO FH1s

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ atrakcyjne wzornictwo
+ wysoka jakość wykonania
+ dobra ergonomia
+ satysfakcjonująca izolacja
+ solidny, wygodny kabel
+ gładkie, klarowne brzmienie z liniowym basem, rozciągniętą górą i nadal obecną, neutralną średnicą
+ szeroka scena dźwiękowa, dobra separacja, sporo powietrza

Wady:
– wtyczki 2-pin zamiast MMCX
– basu i średnicy mogłoby być więcej
– brak miękkiego futerału w zestawie

Sprzęt dostarczył:

fiio

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

7 KOMENTARZE

  1. Witam serdecznie miałbym pytanie, które z wymienionych w porównaniu słuchawek wybrałby pan do gier w stylu CS:GO w którym jest ważne pozycjonowanie przeciwników. FH1S czy EA3 ?

    • Pozycjonowanie będzie podobne w obu modelach. Jednak do gier sieciowych/esportowych wybrałbym FH1S zważywszy na to, że są one trochę łagodniejsze od EA3 – wystrzały w CS:GO będą mniej ostre, nie tak metaliczne. Nie ucierpi na tym szczegółowość, FH1S nadal pozwolą z łatwością wychwycić kroki czy detale map.

  2. Dziękuję za odpowiedź, a takie jeszcze małe pytanie, może zna pan jakieś jeszcze lepsze IEMy do 400 zł ? Zależy mi na scenie i żeby nie były za ciężkie bo mam zamiar przesiadywać w nich po kilka godzin podczas streamowania.

    • do 400 naprawdę nic nie kupisz, szczególnie w segmencie iem. dorzuć 300 i zaopatrz się w nauszne akg k702 lub 150 do akg k701.

      pozycjonowanie kuleje w słuchawkach dousznych.

      • W teorii tak, bo pozycjonowanie w dużej mierze zależy od małżowin usznych, które są pomijane w przypadku konstrukcji dokanałowych. Tymczasem na turniejach profesjonalni gracze e-sportowi korzystają ze słuchawek dokanałowych, na które zakładają słuchawki wokółuszne w celu izolacji 🙂 Dzisiaj dużo zależy od samych gier, bo gry sieciowe oferują często tryby 3D (HRTF/binauralne), dzięki którym pozycjonowanie jest bez zarzutu także na słuchawkach dokanałowych.

    • Yo, możesz sprawdzić moondrop super starship (docelowo reference, chociaż może być i pulse). Poczytaj o obu modelach.

      Ale prawda jest taka jak wyżej, do 400 zł i to jeszcze w segmencie dokanałowym nic naprawdę godnego uwagi o ponadprzeciętnych możliwościach obrazujących nic nie znajdziesz.

      • Moondropy to rzeczywiście świetna rekomendacja – SSR wydają się być lepsze do gier ze względu na bardziej neutralne i klarowne brzmienie, bo SSP lekko oddalają średnie.

Skomentuj Maciej Sas Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj