FiiO FT3 to otwarte słuchawki wokółuszne o intrygującej specyfikacji. Wyposażono je w 350-omowe przetworniki dynamiczne z diamentopodobnymi membranami o średnicy 60 mm, a także modularny kabel z miedzi monokrystalicznej. Nowe słuchawki mają zapewnić czyste brzmienie z głębokim basem.

Jakiś czas temu opisałem świetne SV023 od Sivga, czyli wysokoomowe słuchawki o konstrukcji otwartej, które zachwyciły mnie właściwie w każdym aspekcie, począwszy od wykonania, przez ergonomię, aż po brzmienie. Trudno nie odnieść wrażenia, że tytułowe FT3 to bezpośrednia odpowiedź na model SV023. FiiO również postawiło na otwarte komory, ale zastosowało większe przetworniki (60 mm vs 50 mm) o jeszcze wyższej impedancji (350 omów vs 300 omów).

REKLAMA
fiio

Producent chwali się także membranami z DLC (Diamond-Like Carbon), modularnym kablem z miedzi monokrystalicznej cenionej marki Furukawa oraz dwoma rodzajami nauszników w zestawie. Jakby tego było mało, FiiO FT3 są wyraźnie tańsze od Sivga SV023, bo wyceniono je na 1699 zł w porównaniu do 1999 zł. Nie pozostało mi nic innego, jak sprawdzić co potrafią nowe FT3 oraz zestawić je m.in. z Sivga SV023 oraz HiFiMAN Sundara.

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • modularny kabel z opaską (ok. 300 cm);
  • wtyczki 3,5 mm oraz 4,4 mm;
  • adapter XLR > 4,4 mm;
  • adapter 6,35 mm > 3,5 mm;
  • alternatywne nauszniki hybrydowe;
  • futerał;
  • worek na słuchawki;
  • instrukcję obsługi.

Wyposażenie jest bogate, a akcesoria wysokiej jakości. Dla przykładu usztywniony futerał posiada solidny, maskowany zamek błyskawiczny oraz wygodną rączkę. Wewnątrz niego znajdziemy też opaskę na kabel, a także odpinany organizer na osprzęt. Zmieścimy w nim zarówno wtyczki 3,5 mm oraz 4,4 mm, jak i dedykowane im przejściówki, czyli 6,35 mm oraz XLR 4-pin. Producent dorzucił także alternatywne nauszniki, które są hybrydowe i perforowane w przeciwieństwie do tych welurowych, założonych fabrycznie na słuchawkach.

 

Warto wiedzieć, że kabel jest limitowany, a dokładniej zastosowany przewodnik od Furukawa, bo jego produkcję zakończono w 2013 roku. Wtedy też FiiO wykupiło pozostały asortyment. Zapas przewodu powinien wystarczyć do wyprodukowania 5000 sztuk słuchawek, później japońska miedź monokrystaliczna zostanie wymieniona na inną.

Konstrukcja

FiiO FT3 jednocześnie robią wrażenie i budzą wątpliwości. Zacznijmy od plusów, czyli imponującej jakości wykonania, ponieważ dominuje anodowane i masywne aluminium, z którego wykonano zarówno obudowy słuchawek, jak i pałąk. Nie rozczarowuje także „welur”, wykorzystany w nausznikach oraz opasce pałąka, a nic złego nie można zarzucić elementom skóropodobnym, którymi obszyto szczyt opaski oraz szyny pałąka. Całość została też wzorowo spasowana oraz dodatkowo skręcona śrubami w newralgicznych punktach.

Wzornictwo jest natomiast specyficzne. Nie mam zastrzeżeń do stonowanej kolorystyki czy też samego kształtu słuchawek, bo obudowy są okrągłe, a pałąk z podwieszoną opaską to również absolutna klasyka. Efekt psują maskownice, które przypominają… shurikeny, alufelgi lub ostrza piły tarczowej, czyli prezentują się agresywnie i raczej „gamingowo”, niż audiofilsko czy melomańsko. Pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą, ale uważam, że matowoczarne i minimalistyczne HiFiMAN Sundara czy drewniane oraz eleganckie Sivga SV023 wyglądają lepiej.

Oprócz wspomnianych ostrzy, na obudowach słuchawek można dojrzeć także logo FiiO na koliście wyżłobionym tle oraz standardowe gniazda 3,5 mm, obok których wygrawerowano niewielkie oznaczenia kanałów. Nie ma ich natomiast na cienkich siateczkach wewnątrz obwarzankowych nauszników, które zostały zszyte na rantach i wypełnione sprężystą gąbką. Warto zerknąć także na same przetworniki, które zostały ergonomicznie odchylone oraz zabezpieczone rozetowymi zabudowami.

 

Gruby, długi i elastyczny kabel kradnie show. Zabezpieczono go gładkim w dotyku oplotem, przez który można wyczuć skręcone żyły. Uwagę zwracają także metalowe elementy, czyli wtyczki 3,5 mm oraz duży rozdzielacz, które zostały efektownie wyfrezowane. To samo dotyczy modularnej wtyczki z wykręcanym płaszczem, znanej ze słuchawek dokanałowych FiiO. Wewnątrz niej jest czteropinowe złącze oraz niewielka prowadnica na gwintowane wkłady z zestawu.

Widełki w kształcie procy pozwalają na poruszanie muszlami w pionie oraz na boki, ale zakres ruchu jest ograniczony – nie ma możliwości składania słuchawek na płasko czy odwracania muszli na zewnątrz. Co ciekawe zastosowano sprężyny, które automatycznie prostują muszle w płaszczyźnie góra-dół (osi poziomej). Opaska przypomina tę z Sivga SV023, ale została ona zawieszona na naciągu i wyścielona cienką warstwą gąbki zamiast szeregu „poduszek”. Natomiast metalowe szyny pałąka powleczono sztuczną skórą, zgrzaną oraz zszytą na krawędziach.

Ergonomia i użytkowanie

Nie mam większych powodów do narzekania na ergonomię. Na mojej głowie słuchawki trzymają się pewnie, pałąk nie miażdży styku szczęk, a opaska bez problemu okala głowę i nie miażdży jej czubka. Moim zdaniem siła naciągu opaski jest optymalna – rozmiar się nie rozregulowuje, a muszle nie przesuwają się na głowie, więc mechanizm regulacji rozmiaru jest rzeczywiście bezobsługowy. W efekcie FT3 to jedne z najwygodniejszych słuchawek, mogłem korzystać z nich przez długie godziny bez uczucia dyskomfortu.

Nie znaczy to jednak, że komfort jest perfekcyjny. Po pierwsze FT3 są dość ciężkie, bo 391 gramów to już rewiry słuchawek planarnych. Dla porównania Sivga SV023 ważą 318 gramów i są lepiej wyważone, bo w przypadku FT3 pałąk jest masywniejszy od muszli. Ponadto nauszniki FT3 nie są pojemne – ich wewnętrzna średnica wynosi ok. 5,5 cm, więc małżowiny uszne mogą stykać się z padami. Nauszniki Sivga SV023 są większe, mierzą wewnątrz około 5 cm na 6,5 cm, a do tego są kątowe, czyli grubsze w tylnej części.

W praktyce oba modele słuchawek należą do wygodnych, ale w ostatecznym rozrachunku Sivga SV023 wychodzą na prowadzenie, a przynajmniej w mojej, stricte subiektywnej ocenie. Przemawiają za nimi obszerniejsze, głębsze oraz hybrydowe nauszniki, a także niższa i lepiej rozdystrybuowana masa. Z drugiej strony nacisk pałąka w FT3 jest mniejszy, co może mieć duże znacznie dla osób z większymi czaszkami, noszących okulary czy wrażliwych na ucisk.

Kabel jest ciężki, lejący się i dobrze się układa. Świetnie, że producent zastosował uniwersalne wtyki 3,5 mm, podobnie jak HiFiMAN, a dużym plusem są wspominane, modularne wkłady oraz adaptery, a szczególnie przejściówka XLR 4-pin, której nie mają Sivga SV023. Problemem może być jednak długość kabla FT3, bo jest on trzymetrowy. Dla porównania kabel z SV023 mierzy 2 metry, więc na co dzień może być bardziej praktyczny. Ponadto konkurencyjne Sivga także oferują balans prosto z pudełka oraz przejściówki do małego i dużego jacka.

Atutem FT3 względem SV023 są dodatkowe nauszniki, które łatwo wymienić, bo zamocowano je na solidnych zatrzaskach. Początkowo miałem z tym problem, ale okazało się, że należy wypinać nauszniki naciągając je od zewnątrz, a nie od wewnątrz, bo inaczej zatrzaski uparcie się trzymają. Wpinanie nauszników jest także proste, bo są na nich dwa bolce centrujące, a zatrzaski wskakują z satysfakcjonującym klikiem. Ponadto pady idealnie przylegają do rantów muszli, bo wyklejono je warstewką pianki.

Specyfikacja

  • konstrukcja: otwarta, wokółuszna
  • przetworniki: dynamiczne 60 mm
  • pasmo przenoszenia: 7 Hz-40 kHz
  • czułość: 105 dB
  • impedancja: 350 Ω
  • nacisk pałąka: 4 N
  • kabel: miedź monokrystaliczna, 2x 3,5 mm > 3,5 mm/4,4 mm + adaptery 6,35 mm i XLR (ok. 300 cm)
  • masa: 391 g

Brzmienie

W testach słuchawek dokanałowych wybieram najkorzystniejsze tipsy, które później wykorzystuję w odsłuchach. Planowałem zrobić to samo w przypadku FT3, ale tym razem sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo oba rodzaje nauszników wyraźnie zmieniają sygnaturę dźwiękową. Zacznijmy opis odsłuchu od welurowych padów, założonych fabrycznie na słuchawkach, co będzie podstawą do opisu padów hybrydowych.

FiiO FT3 – brzmienie z nausznikami welurowymi
Futurystyczne wzornictwo i duże przetworniki sugerowały, że brzmienie będzie efektowne, a bas mocno podbity, a tymczasem FiiO FT3 oscylują wokół równowagi. Wprawdzie w fabrycznej konfiguracji słychać pewne akcenty w skrajach pasma, ale do typowego, konsumenckiego strojenia naprawdę daleko. Sygnatura dźwiękowa jest raczej neutralna tonalnie, czyli ani ciepła, ani zimna, a FT3 brzmią szybko, dość precyzyjnie i klarownie. Słuchawki mogą pochwalić się też dużą sceną dźwiękową, więc wykorzystano potencjał otwartej konstrukcji. Skrótowo określiłbym dźwięk FT3 z padami welurowymi jako mariaż analityczności z muzykalnością.

Bas jest nasycony, głęboki i przyzwoicie liniowy. FiiO FT3 osiągają częstotliwości subbasowe, ale akcent przypada raczej na średni zakres dołu. Niskie tony mają niezły atak, wybrzmiewają szybko i swobodnie, ale nie uderzają z wyjątkowo dużą siłą, co jest typowe dla wielu otwartych słuchawek. W niskich tonach nie brakuje też kontroli czy nasycenia, a bas nie wychodzi przed szereg nieproszony, więc fani zrównoważonego przekazu powinni być zadowoleni. Z kolei szukający ekstremalnie dużej dawki basu mogą poczuć niedosyt, bo FT3 z pewnością nie są słuchawkami basowymi. Ja znajduję się raczej w tej pierwszej grupie, czyli doceniam ogólną równowagę oraz barwność niskich tonów. Nie zachwyciła mnie za to fakturowość basu – nie jest on zlaną masą, ale ma raczej miękki, spójny i wygładzony charakter. Nie określiłbym niskich tonów FT3 jako twardych, konturowych czy mocno zarysowanych. Niemniej w tej cenie poziom jest wciąż satysfakcjonujący.

Pasmo średnie nie jest wypchnięte, ale ma neutralny charakter – słychać zarówno barwy i nasycenie niższego podzakresu, jak i twardość oraz klarowność wyższego. Dzięki temu FT3 współpracują z różnymi rodzajami głosu, instrumentami dętymi, gitarowymi czy perkusyjnymi, a także smyczkami. W paśmie średnim słychać już więcej informacji, dźwięk jest nadal gładki i przyjemny, ale już mocniej zróżnicowany i szczegółowy. Nie brakowało mi detali w werblach, gitarach akustycznych czy trąbkach, a głosy wokalistów również satysfakcjonowały tembrem. Byłem zadowolony z kontroli i precyzji średnicy, która nie sprawiała wrażenia zawoalowanej, zgaszonej czy przyciemnionej. Nie określiłbym też pasma średniego mianem ostrego czy agresywnego, ale sporo będzie zależało od synergii, bo słuchawki mają pewne wymagania od sprzętu czy realizacji muzyki. O tym jednak za chwilę.

Wysokie tony są klarowne, wyraziste i rozciągnięte. Góra pasma doświetla te pozostałe, nadaje słuchawkom bezpośredniego charakteru i przekazuje multum informacji. Wysokie tony nie zostały ścięte, więc wokale rozbrzmiewają tak, jak należy, podobnie jak smyczki czy gitary solowe. Z przyjemnością można śledzić także talerze perkusyjne, zróżnicowane, metaliczne, ale jeszcze nie ostre. Ogólna rozdzielczość wysokich tonów jest naprawdę imponująca, a dźwięk sprawia wrażenie niezwykle czyste i precyzyjnego, co jest zapewne w dużej mierze zasługą wysokoimpedancyjnych przetworników dynamicznych. Należy jednak wiedzieć, że góra pasma jest stosunkowo mocna, FiiO FT3 z pewnością nie są przyciemnione. Nie nazwałbym słuchawek ostrymi, ale znowu wiele będzie zależało od zgrania zarówno ze sprzętem, jak i muzyką, a także osobistych preferencji. Wrażliwi na sopran mogą odebrać FT3 jako słuchawki zbyt jasne.

Scena dźwiękowa to również atut modelu FT3. Przestrzeń jest duża i proporcjonalna, kanały mocno odseparowane, a ekspozycja instrumentów trójwymiarowa. Moim zdaniem scena nie jest jednak elipsoidalna, a kulista, bo równie dużo dzieje się w szerokości, jak i głębi czy wysokości. Pierwszy plan jest blisko, ale słychać także dalsze warstwy – oddalone chórki czy drugoplanowe linie melodyczne. Co ciekawe słuchawki zanurzają słuchacza w muzyce i nie wbijają instrumentów w środek czaszki, bo te znajdujące się w centrum, wybrzmiewają jakby lekko sprzed twarzy. Jest zatem w przestrzeni FT3 coś „głośnikowego”. Efekt potęguje też mocna separacja instrumentów oraz duże napowietrzenie, bo pomiędzy instrumentami są duże dystanse, a tło jest czyste.

FiiO FT3 – brzmienie z nausznikami hybrydowymi
Hybrydowe i perforowane nauszniki, czyli te „skórzano-welurowe”, wyraźnie zmieniają dźwięk, kierując je na stricte analityczne tory. Sygnatura dźwiękowa z lekko „uśmiechniętej” (podkreślone skraje pasma) staje się płaska. Basu ubywa i robi się on zwarty oraz punktowy – słychać w nim więcej informacji, więc faktura instrumentów jest bardziej zróżnicowana, ale kosztem uderzenia i wypełnienia, bo niskie rejestry przybierają formę szkicowych. Tym samym przed szereg wychodzi pasmo średnie, mocno zarysowane, bardzo precyzyjne i bezpośrednie. Natomiast wpływ na wysokie tony jest najmniejszy, ale te wydają się być bardziej osadzone w średnicy, rozbrzmiewają naturalniej. Co ciekawe scena z alternatywnymi nausznikami wydała mi się szersza, stała się jakby bardziej elipsoidalna, ale kosztem głębi.

Nie wyolbrzymiam, zmiana dźwięku jest na tyle duża, że FT3 to słuchawki 2w1 – welurowe nauszniki zapewnią bardziej muzykalne brzmienie z głębszymi tonami, a te hybrydowe analityczne i płaskie. Które są lepsze? Trudno zdecydować. Początkowo uznałem, że wolę pady welurowe, bo zapewniają nadal dość zrównoważone brzmienie, które jest muzykalne i stosunkowo uniwersalne. Jednak im dłużej korzystałem z padów hybrydowych, tym bardziej podobał mi się zwarty i zróżnicowany bas, bliska średnica i ogólna klarowność, godna studyjnych słuchawek. Zatem wymienne nauszniki to w tym przypadku użyteczne narzędzie tuningu.

FiiO FT3 – porównania z Sivga SV023, HiFiMAN Sundara oraz innymi słuchawkami
FiiO FT3 oraz Sivga SV023 więcej łączy niż dzieli. Brzmienie jest na tyle podobne, że w ślepym teście uznałbym, że oba modele mają wspólnego producenta. Jeśli się jednak wsłuchamy to wyjdzie na jaw, że Sivga SV023 mocniej odsuwają pierwszy plan, co potęguje scenę dźwiękową. Charakter konkurenta jest też gdzieś pomiędzy FT3 z welurowymi i hybrydowymi nausznikami – SV023 nadal brzmią muzykalnie, ale mają bliżej pasmo średnie oraz mocniej zróżnicowany bas. W obu modelach słychać też przyjemną gładkość, nie brakuje barw, a wysokie tony są rozciągnięte i precyzyjne.

Wybór nie jest łatwy. Podoba mi się trochę większa dawka basu w FT3, ale niskie tony SV023 są z kolei bardziej zróżnicowane, z czym słuchawki FiiO mają pewne problemy, a przynajmniej z nausznikami welurowymi. Odebrałem też słuchawki Sivga jako brzmiące naturalniej ze względu na bliższą średnicę i twardziej zarysowane pasma. Przy nich brzmienie FT3 sprawia wrażenie lekko zmiękczonego, trochę za gładkiego. Oba modele cechują się też rozbudowaną, wyrazistą i rozdzielczą górą pasma, która jest jednak trochę przystępniejsza w FT3. Gdybym miał zignorować różnicę w cenie i skupić się tylko na brzmieniu, to postawiłbym na Sivga SV023. Niemniej FiiO FT3 oferują naprawdę zbliżony poziom, więc o wyborze może zadecydować cena lub kwestie ergonomiczno-funkcjonalne.

HiFiMAN Sundara generują wyraźnie mniejszą scenę dźwiękową, brzmią twardziej i nie mają tak zrównoważonej góry pasma. Daje się też wychwycić lekko odsuniętą średnicę oraz spokojniejszy bas w porównaniu do FT3 z padami welurowymi. Moim zdaniem przebieg góry pasma jest bardziej zrównoważony w FiiO FT3, ale Sundara mają mniej sopranu, więc brzmią trochę łagodniej i są łatwiejsze w odbiorze. Znowu nie ma mowy o dużej różnicy, ale jakościowo stawiam wyżej zarówno FT3, jak i Sivga SV023. Z drugiej strony aktualnie Sundara kosztują 1400-1500 zł, więc teoretycznie są najbardziej opłacalne. Trzeba tylko pamiętać, że są one skromnie wyposażone i brakuje im kabla zbalansowanego w zestawie, a ten niesymetryczny nie zachwyca jakością.

Sięgnąłem jeszcze po również otwarte i dynamicznie, ale znacznie droższe Meze Audio 109 PRO. FiiO FT3, podobnie jak Sivga SV023, mogą z nimi powalczyć, mimo ogromnej różnicy w cenie. Co ciekawe sygnatura Meze 109 PRO jest bliżej FiiO FT3 (z welurowymi padami) niż Sivga SV023, bo znowu mowa o pewnych akcentach w skrajach pasma. Jednak Meze 109 PRO stawiają dalej pierwszy plan, co potęguje scenę, a także przekazują więcej informacji w niskich tonach oraz górze pasma. Słychać zatem, że słuchawki rumuńskiego producenta są z wyższej półki, ale 109 PRO wymagają dopłaty rzędu 2300 zł względem FiiO FT3 i nie mają kabla zbalansowanego w zestawie. Ponadto nie każdy zamiennik będzie pasował ze względu na głęboko osadzone gniazda 3,5 mm w muszlach 109 PRO.

FiiO FT3 – synergia
Słuchawki wymagają odpowiednio wydajnego sprzętu i pewnej synergii, ale nie są wybitnie wymagające. Temat należy potraktować raczej zdroworozsądkowo – mowa o 350-omowych słuchawkach, więc potrzebne jest coś więcej niż podstawowy odtwarzacz czy smartfon, o ile posiadamy takiego z wyjściem słuchawkowym. Skuteczność jest nadal stosunkowo wysoka (105 dB), więc obejdzie się bez elektrowni. Brzmienie jest też neutralno-jasne, więc rozjaśnianie słuchawek nie jest dobrym pomysłem. Lepiej postawić na basowe, ciepłe lub też zrównoważone źródło w zależności od potrzeb.

Sprawdziłem słuchawki z różnymi urządzeniami, zarówno stacjonarnymi, jak i mobilnymi. FiiO K9 Pro ESS zgrał się bardzo dobrze, ale góra pasma była stosunkowo mocna, więc trochę lepiej wypadł łagodniejszy FiiO Q7. Byłem pod wrażeniem poziomu z HiFiMAN-em EF400, ale to także klarownie brzmiący DAC/AMP, więc repertuar musiał być poprawnie zmasterowany, bo inaczej wysokie tony mogły lekko ciąć uszy. Osobiście celowałbym raczej w sprzęt z brzmiący w stylu AKM czy Burr-Brown niż ESS Technology, w tym stereotypowym pojmowaniu sygnatur kostek poszczególnych producentów.

Podsumowanie

FiiO FT3 to solidny produkt. Słuchawki rozpieszczają jakością wykonania i wyposażeniem, satysfakcjonują ergonomią oraz robią wrażenie funkcjonalnością – wypinany, mocny i modularny kabel nie ograniczy użytkownika. Raczej nikt nie będzie chciał go wymieniać, bo zastosowano posrebrzoną miedź OCC od Furukawa. Do plusów należy zaliczyć także dwa rodzaje nauszników, które pozwalają przestroić słuchawki. Przestrzenne, klarowne i muzykalno-analityczne brzmienie to wisienka na torcie.

Szkoda, że kabel nie jest krótszy – myślę, że dwumetrowy odcinek byłby wystarczający do różnych zastosowań. Natomiast nauszniki mogłyby być pojemniejsze. Ponadto bas nie jest wybitnie zróżnicowany, gdy na słuchawki założone są pady welurowe. Wzornictwo również mnie nie przekonuje, ale to już kwestia drugoplanowa.

FiiO FT3 kosztują 1699 zł i uważam, że są tego warte. Miło mi się je testowało i porównywało z Sivga SV023. Oba modele słuchawek zdecydowanie zasługują na rekomendację – FT3 polecam chcącym przestrajać słuchawki padami, a SV023 to dobry wybór dla fanów klasycznego wzornictwa, którym nie zależy na eksperymentach z nausznikami. Słuchawki FiiO cechują się lepszą relacją jakości do ceny, ale Sivga SV023 oferują jednak trochę wyższą ergonomię i brzmią bardziej naturalnie, dlatego mogą być warte dopłaty. Osobiście z kilku powodów wybrałbym model SV023, ale byłbym zadowolony także z FT3.

Rekomendacja dla FiiO FT3

Zalety:
+ solidne wykonanie
+ bogate wyposażenie
+ wysokiej jakości fabryczny kabel
+ modularne wtyczki i adaptery
+ wysoka ergonomia
+ dwa rodzaje nauszników w zestawie
+ muzykalno-analityczne brzmienie
+ duża, trójwymiarowa scena dźwiękowa

Wady:
– długość kabla może być wadą
– niezbyt pojemne nauszniki
– przeciętne zróżnicowanie basu z nausznikami welurowymi
– kontrowersyjne wzornictwo

Sprzęt dostarczył:

fiio

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

 

REKLAMA
fiio

10 KOMENTARZE

  1. Łał, takie dynamiki to ja rozumiem. Tak sobie marzyłem o SV023 lub iBasso SR3 i teraz FIO wbija się pomiędzy te 2 modele. Będę musiał odsłuchać wszystkie jak będę miał okazje. Trochę przeraża waga, ale wygląda na to, że to bardzo dobry produkt mimo kontrowersyjnego wyglądu.

  2. Dzień dobry,chciałbym na początku -nie typowo odnieść się do stylu recenzji,pada słowo,audiofilsko ,brzmi to jak megalomańsko, itp.Po za tym,no właśnie,tu nie wcelu niedoceniana młodzieży,ale „czuć”, że nie ma pan ,a lot an experience, jeśli chodzi ogólnie o sferę audio . No cóż ja mam 55 . Większość młodzieży w ogóle,muzyka i sprzęt mało zajmuję. Polecam blog Audiofanatyk,autor to moim zdaniem, expert od słuchawek Headfonia też jest dobra.Pozdrawiam- Meloman

  3. Witam. Widzę, że kreuje Pan nową nazwę na miedź beztlenową – miedź monokrystaliczna. Fakt to fachowe określenie a dla wielu coś innego lepszego.
    Pozdrawiam , Aleksander

    • Według specyfikacji kabel został wykonany z posrebrzonej miedzi monokrystalicznej, czyli OCC (Ohno Continuous Cast). Najpewniej myli Pan miedź OCC z OFC (Oxygen-Free Copper).

  4. Witam . Pomijam posrebrzanie a zajmę się samym rdzeniem z miedzi. Faktycznie pomyliłem sie, nie przyszło mi do głowy że przewód jest tak wykonany i wziąłem go za OFC. Jednak z uwagi na wytrzymałość i sztywność nie zachwycał bym się. Oto przetłumaczony fragment z Wiki.
    „W przeciwieństwie do metali z niekompletnymi powłokami D, wiązania metaliczne w miedzi nie mają charakteru kowalencyjnego i są stosunkowo słabe. Ta obserwacja wyjaśnia niską twardość i wysoką ciągliwość monokryształów miedzi.[10] W skali makroskopowej wprowadzenie do sieci krystalicznej rozległych defektów, takich jak granice ziaren, utrudnia płynięcie materiału pod przyłożonym naprężeniem, zwiększając tym samym jego twardość. Z tego powodu miedź jest zwykle dostarczana w postaci drobnoziarnistej polikrystalicznej, która ma większą wytrzymałość niż formy monokrystaliczne.” Ogromna większość przewodów jest przeciagana w toku produkcji czyli nie monokrystaliczna. Kable OFC także są przeciągane bo ich atutem jest miękkość i przewodność. Jeśli stawia się na „laboratoryjną” przewodność kosztem twardości, kruchości to oczywiście OCC.
    Pozdrawiam, Aleksander

  5. Witam. A co można powiedzieć o tych samych słuchawkach Fiio ale 32 omowych.
    Będzie jakaś recenzja?
    Pozdrawiam
    Wojciech.

Skomentuj Maciej Sas Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj