Fostex T50RP MK4 przypominają poprzednika, ale wprowadzają szereg zmian. Producent odświeżył konstrukcję, zwiększył funkcjonalność i zastosował nowe przetworniki. Nadal bazują na technologii planarnej, ale cechuje je niższa impedancja i wyższa czułość, dzięki czemu mają być łatwiejsze do wysterowania.

Fostex T50RP MK3 zadebiutowały niemal dekadę temu, bo miały premierę w grudniu 2015 roku. Do mnie trafiły chwilę później – oceniłem wtedy ich brzmienie prosto z pudełka oraz z alternatywnymi nausznikami. Wprawdzie słuchawki nie przyniosły rewolucji względem modelu drugiej generacji, który zasłynął ogromnym potencjałem do modyfikacji, ale i tak prezentowały solidny poziom i zasłużyły na rekomendację. Byłem zadowolony z brzmienia „trójek” – klarownego i technicznego, ale jednocześnie angażującego.

REKLAMA
hifiman

Na następcę T50RP MK3 trzeba było długo czekać, a przez ten czas wiele się zmieniło. Rynek zdominowały słuchawki bezprzewodowe, a te profesjonalne lub audiofilskie stały się bardziej „przenośne”. Wszystko za sprawą niskoomowych i skutecznych przetworników, łatwych do wysterowania przez źródła mobilne, czyli odtwarzacze, dongle czy adaptery Bluetooth. Fosteksy T50RP MK4 wydają się odzwierciedlać te zmiany, bo japoński producent zastosował w nich nowe przetworniki planarne o niższej impedancji (28 Ω vs 50 Ω) i wyższej skuteczności (97 dB vs 92 dB).

Sprawdziłem, co dokładnie się zmieniło i czy Fostex T50RP MK4 to dobry wybór.

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • kabel 3,5 mm > 3,5 mm (długość ok. 200 cm);
  • przejściówkę 6,35 mm;
  • dokumentację.

Wyposażenie jest skromne, a akcesoria podstawowej jakości, bo elastyczny kabel z miedzi OFC, zwieńczony z obu stron wtyczkami 3,5 mm, niczym się nie wyróżnia. Do dyspozycji jest także adapter na dużego jacka, którego jednak zabrakło w zestawie sztuki testowej. O futerale czy choćby woreczku na słuchawki nie ma mowy.

Warto zauważyć, że okablowanie zostało uproszczone, bo starszy model był dostarczany z dwoma kablami – stacjonarnym 6,35 mm (300 cm) i przenośnym 3,5 mm (120 cm). Tym razem jeden przewód z przejściówką ma sprawdzić się w obu zastosowaniach i powinien, bo mierzy 200 cm, czyli jest niejako wypadkową starszych kabli.

Wciąż nie ma co liczyć na kabel zbalansowany, ale można go dokupić. Do wyboru są trzy warianty, czyli z wtyczkami: 2,5 mm (ET-RP2.5BL), 4,4 mm (ET-RP4.4BL) oraz XLR (ETRPXLR).

Konstrukcja i jakość wykonania

T50RP MK4 nie zaskakują, bo producent zastosował dobrze już znaną konstrukcję. Nie uważam tego za wadę – w sektorze słuchawek profesjonalnych nie ma miejsca na eksperymenty. Przyznaję też, że lubię słuchawki, które wyglądają jak narzędzia, a nie zabawki czy biżuteria i dokładnie takie są nowe T50RP MK4. Efekt potęguje także monochromatyczna kolorystyka, bo Fostex zrezygnował z pomarańczowych i srebrnych akcentów, którymi wyróżniały się słuchawki trzeciej generacji.

Modyfikacje bynajmniej nie ograniczają się do kolorystyki, bo model czwartej generacji przynosi nowe nauszniki, które są grubsze, kątowe, spłaszczone oraz wypełnione pianką z efektem pamięciowym. Zmiana jest mile widziana, bo pady to pierwszy element, który był wymieniany w słuchawkach starszych generacji. Do lamusa odeszło także gniazdo 3,5 mm z systemem blokady, które znajdowało się na pokrywie T50RP MK3. Tym razem zastosowano dwa, nieblokowane gniazda w standardzie 3,5 mm.

Łatwo też zauważyć, że muszle T50RP MK4 są bardziej zabudowane – maskownice znajdują się teraz jedynie za szynami pałąka, czyli nie ma ich już w dolnej częściach pokrywek. Ograniczono także ozdoby z dwóch logo do pojedynczego, a oznaczenia kanałów przeniesiono z muszli na spinki opaski pałąka. Ta ostatnia została ponownie zszyta na obrzeżach i wypełniona warstwą gąbki, a także okraszona dużym logo. Jednak w nowym modelu jest ono w kolorze czarnym, a nie białym, więc nie rzuca się tak w oczy.

 

Jakość wykonania jest satysfakcjonująca. Na tworzywach sztucznych nie dostrzegłem skaz, a konstrukcja została precyzyjnie spasowana. Materiały skóropodobne również nie rozczarowują – są gładkie w dotyku, miękkie i sprężyste. Do plusów należy zaliczyć to, że newralgiczne elementy skręcono śrubami, a gniazda 3,5 mm wpuszczono w obudowy, ale z zachowaniem zapasu na wtyczki o większych obudowach.

Ergonomia

Muszle zostały zamontowane za pomocą przegubów kulowych, więc dość swobodnie poruszają się w pionie i w poziomie, czyli dostosowują do słuchacza. Rozmiar należy już ustawić ręcznie – mechanizm regulacji jest bezstopniowy, a do tego pracuje płynnie i gładko. Opór regulacji był optymalny prosto z pudełka, czyli słuchawki nie rozregulowywały się ani na głowie, ani po odłożeniu na stojak. Mechanizm może wyrobić się z czasem, ale jest na to sposób – opór można dostosować dokręcając śruby krzyżakowe od wewnętrznej strony pałąka, te z większymi łbami.

Fostex T50RP MK4 ważą 330 gramów. Słuchawki przytyły więc 15 gramów względem poprzednika, ale jak na planary wciąż mowa o wadze piórkowej – audiofilskie, pełnowymiarowe modele nierzadko przekraczają 450 gramów, a niektóre ważą grubo ponad pół kilograma. Wysoka ergonomia to także zasługa proporcjonalnego wyważenia, nieprzesadzonego nacisku pałąka i całkiem niezłej opaski. Nie jest ona podwieszona, w przeciwieństwie do tej z modelu T60RP, ale nie uciska czubka głowy, a przynajmniej ja nie skarżyłem się na dyskomfort.

Nowe nauszniki zasługują na pochwały, bo są wystarczająco miękkie, dobrze przylegają i nie pocą przesadnie skóry. Podoba mi się również, że pady są głębsze od tych starszych, choć większe małżowiny uszne wciąż mogą się z nimi stykać lub opierać o wyściółkę. Nie powinno to jednak powodować dyskomfortu, bo materiały są przyjemne w dotyku. Mnie nauszniki nie zawiodły i nie czułem potrzeby ich wymiany, ale wciąż jest to możliwe – system mocowania padów jest taki sam, a zamienników nie brakuje.

Użytkowanie

Komory przetworników są ponownie półotwarte. Dlatego dźwięk lekko wycieka na zewnątrz, a otoczenie jest tylko nieznacznie przytłumione – podczas testów mogłem z powodzeniem skupić się na muzyce czy grach komputerowych, ale z pewnością nie byłem odcięty od świata. Zatem jest lepiej, niż w przypadku słuchawek otwartych, ale do modeli zamkniętych sporo brakuje. Warto wziąć to pod uwagę, jeśli szukamy słuchawek do słuchania/produkcji/grania w hałaśliwym otoczeniu.

Kabel wygląda przeciętnie, ale sprawdza się dobrze – jest elastyczny, lejący się i nie mikrofonuje za sprawą gładkiej izolacji, pozbawionej oplotu. Z kolei jego długość wynosząca 200 cm rzeczywiście nadaje się zarówno do odsłuchów ze sprzętu mobilnego, jak i stacjonarnego. Świetnie, że tym razem kabel możemy wpiąć w lewą lub w prawą muszlę, co jest znanym rozwiązaniem ze słuchawek studyjnych – jakiś czas temu chwaliłem za to Sennheisery HD 490 Pro. Gdyby tylko w zestawie był przewód zbalansowany…

Specyfikacja

  • konstrukcja: półotwarta, wokółuszna
  • przetworniki: planarne
  • pasmo przenoszenia: 10 Hz-40 kHz
  • impedancja: 28 Ω
  • czułość: 97 dB/1 mW
  • maksymalna moc wejściowa: 3000 mW
  • kabel: długość 200 cm, wtyczki 3,5 mm, miedź OFC
  • masa: 330 g (bez kabla)

Brzmienie

Słychać, że przetworniki zostały udoskonalone – brzmienie słuchawek stało się równiejsze, bo pełniejsze w basie i spokojniejsze w sopranie. Wciąż jednak pierwsze skrzypce gra pasmo średnie, które jest bliskie lub wręcz uwypuklone. Nie ukrywam, że się od tego odzwyczaiłem, więc początkowo miałem wrażenie, że T50RP MK4 brzmią „samym środkiem”. Wystarczyło jednak kilka chwil ze słuchawkami na głowie, by przestawić się na taką prezentację i docenić naturalną barwę dźwięku oraz szybkość i precyzję nowych Fosteksów.

Fostex T50RP MK4 – sygnatura dźwiękowa

Słuchawki nie mają problemu z reprodukcją niskiego, średniego i wyższego zakresu basu, więc potrafią już tłusto zawibrować, zabrzmieć masywnie i gęsto lub lekko i punktowo. Niskie tony są jednak dawkowane w ilościach studyjnych, czyli nie wychodzą przed szereg, mają liniowy charakter i są nastawione na wierność, a nie efektowność. Zatem słuchawki dobrze różnicują faktury instrumentów, a do tego nie rozczarowują dynamiką, bo bas szybko i punktowo uderza, po czym gwałtownie wygasa. Bez problemu ocenimy więc jakość muzyki, jak i posłuchamy jej dla przyjemności, a słuchawki raczej nie ograniczą repertuaru – słuchałem z powodzeniem jazzu, metalu czy elektroniki.

Pasmo średnie stanowi główne danie. Słychać, że jest ono zaakcentowane, co daje się wychwycić np. po werblach czy kotłach perkusyjnych, jak i oczywiście bliskich, bezpośrednich i naturalnych wokalach. To sprawka nasyconej i barwnej niższej średnicy, która ma pewien priorytet względem wyższego zakresu środka. Dzięki temu brzmienie jest trochę cieplejsze i gładsze, niż zazwyczaj w słuchawkach studyjnych. Tak, Fostex T50RP MK4 są przyjemne i łatwe w odbiorze, nie brzmią agresywnie i męcząco, a więc można je określić mianem słuchawek muzykalnych. Bez obawy – T50RP MK4 nadal przekazują dużo dźwiękowej informacji, brzmią precyzyjnie i w sposób zarysowany. Dźwięk nie jest po prostu skrajnie analityczny czy wyostrzony.

Spora w tym zasługa wysokich tonów – wyrazistych i klarownych, ale nie wyżyłowanych. Nie uświadczyłem sykliwości, góra pasma nie sprawiała wrażenia szklistej czy szeleszczącej, ale nie była jeszcze ścięta czy zgaszona. Dzięki temu brzmienie było czyste, bezpośrednie i dość naturalne, a do tego nie męczyło na dłuższą metę. Z powodzeniem posłuchamy więc smyczków, dęciaków, gitar solowych czy talerzy perkusyjnych, śledząc każde szarpnięcie strun czy uderzenie pałeczką. Spędzałem ze słuchawkami długie godziny i ani przez chwilę nie skarżyłem się na ostrość sopranu. Narzekać mogą tylko fani maksymalnie klarownego dźwięku, szukający pierwszoplanowego sopranu.

Scena dźwiękowa jest szeroka, głęboka i wysoka. Odebrałem przestrzeń jako większą, niż w wielu słuchawkach zamkniętych, ale jeszcze nie tak swobodną i bezkresną, jak w modelach otwartych. Nie sposób kręcić nosem na separację dźwięków czy napowietrzenie, a holografia również nie zawodzi – źródła pozorne są duże i kształtne, a więc trójwymiarowe. Spodobał mi się także bliski, ale jeszcze nie nachalny pierwszy plan, czemu zawdzięcza się bezpośrednią i czytelną prezentację. Krócej rzecz ujmując – Fostex T50RP MK4 budują scenę typową dla słuchawek studyjnych, czyli raczej wierną, niż efektowną.

Fostex T50RP MK4 – porównania z innymi słuchawkami

Niestety nie dysponuję poprzednikiem, ale odebrałem T50RP MK3 jako słuchawki płytsze w basie, jaśniejsze i mniej muzykalne. Moim zdaniem „czwórki” brzmią pełniej w niskich tonach, cieplej w paśmie średnim oraz łagodniej w sopranie. Według mnie są one znacznie lepiej zrównoważone, mimo strojenia z naciskiem na średnicę. Zaryzykuję też stwierdzenie, że T50RP MK4 są szybsze od MK3 – dźwięk mocno uderza, momentalnie wygasa, a więc bardziej angażuje. Testując nowy model serii bawiłem się zdecydowanie lepiej, niż w przypadku poprzednika i nie miałem żadnych zarzutów odnośnie szeleszczącego sopranu, za co krytykowałem starszy model.

Które słuchawki są lepsze? Ode mnie plus dla T50RP MK4 za przystępniejszy, bardziej zrównoważony i wszechstronny dźwięk. Uważam, że jaśniejsze i płytsze „trójki” są mniej przyjemne w odbiorze, bo bardziej techniczne, więc gdybym miał wybierać, bez wahania postawiłbym na nowy model. Problem w tym, że aktualnie „czwórki” są niemal dwukrotnie droższe od „trójek”. Jeśli nie zależy nam na łatwiejszym wysterowaniu, planujemy zmienić nauszniki, to wybierając T50RP MK3 i je modyfikując można sporo zaoszczędzić.

Fostex T50RP MK4 brzmią inaczej od konkurencyjnych Sennheiserów, czyli słuchawek otwartych i dynamicznych. Dla przykładu Sennheiser HD 550 mają trochę mniej średnicy i brzmią klarowniej w sopranie, a HD 400 Pro to słuchawki zdecydowanie płytsze w basie i mocniejsze w wysokich tonach, a więc znacznie bardziej analityczne. Odebrałem bohatera testu jako bardziej muzykalnego, czyli przyjemniejszego w odbiorze od wymienionych Sennheiserów.

W każdej konfrontacji wychwycimy też różnice w przetwornikach – moim zdaniem brzmienie planarów jest bardziej organiczne, zarysowane i naturalne w porównaniu do gładszych i miększych dynamików. Wybór jest jednak trudny, bo zarówno otwarte i bardziej analityczne Sennheisery HD 400 Pro, jak i półotwarte i muzykalne Fostexy T50RP MK4 to mocne opcje w cenie do 1000 zł. Werdykt to więc kwestia potrzeb czy gustu.

Ciekawym, ale bardziej melomańskim konkurentem modelu T50RP MK4 są FiiO FT1 Pro, czyli podobnie wycenione i również planarne słuchawki, ale o konstrukcji otwartej. FT1 Pro także brzmią ciepło, barwnie i angażująco, ale generują trochę więcej basu i mniej średnicy, więc bardziej efektowne. Przy nich Fostex T50RP MK4 pokazują swój profesjonalny, studyjny charakter, bo brzmią twardziej, jakby bardziej surowo. Jeśli lubimy taki techniczny sznyt, Fosteksy będą górą. Gdy jednak szukamy przede wszystkim rozrywki, to FT1 Pro wyjdą na prowadzenie.

Podobnie sprawa ma się w konfrontacjach z HiFiMAN-ami, a szczególnie modelami serii Sundara. To również mniej średnicowe i klarowniej brzmiące słuchawki o barwie bliższej neutralności. Przy nich Fostex T50RP MK4 generują wyraźnie więcej średnicy, brzmią cieplej i bardziej gładko. Moim zdaniem bohater testu jest przyjemniejszy w przekazie od Sundara czy Sundara Silver, a nie inaczej jest w porównaniu do modelu Ananda Nano, słuchawek mocniejszych w skrajach pasma i zdecydowanie mniej średnicowych.

Fostex T50RP MK4 – synergia i wysterowanie

Nowe przetworniki są rzeczywiście bardziej skuteczne, bo Fostex T50RP MK4 łatwo wysterować. Słuchawki brzmią dobrze z przeróżnych urządzeń, ale i tak warto im pomóc większym wzmocnieniem, bo zastosowane przetworniki mają pewne wymagania. Niemniej świetnie mi się ich słuchało zarówno z wydajnych źródeł (HiFiMAN EF600), jak i tych mniej (Cayin RU9, FiiO BTR7 i Questyle M18i). Nie czułem, aby słuchawki „niedomagały” podłączone do adapterów Bluetooth czy mobilnych przetworników.

Synergia nie powinna być problemem – lekko ciepłe i średnicowe strojenie gwarantuje dobre zgranie ze źródłami neutralnymi czy jasnymi, a sprzęty potęgujące bas czy ciepłotę, jak i uszczuplające średnicę również nie powinny zaszkodzić słuchawkom, bo tak naprawdę T50RP MK4 nie odbiegają daleko od równowagi. Co ciekawe model trzeciej generacji zalecałem łączyć z basowym, cieplejszym i łagodniejszym sprzętem, co chyba dobrze obrazuje jakie zaszły zmiany w strojeniu.

Podsumowanie

Fostex T50RP MK4 mocno przypominają poprzednika, ale przynoszą wiele pozytywnych zmian. Producent uprościł wzornictwo, zastosował uniwersalny kabel i dwa gniazda 3,5 mm, dzięki czemu możemy go wpiąć z lewej lub prawej strony. Na plus oceniam także nowe nauszniki, które są kątowe i trochę pojemniejsze, co wpływa korzystnie na ergonomię. Do zalet mogę zaliczyć również lekką konstrukcję, optymalny nacisk pałąka oraz obszerną regulację rozmiaru. Brzmienie przypadło mi do gustu – jest tym razem pełniejsze w basie, cieplejsze w średnicy i trochę łagodniejsze w sopranie. Przetworniki są rzeczywiście bardziej skuteczne, słuchawki łatwo wysterować.

Wady? Przydałby się kabel zbalansowany w zestawie, a izolacja akustyczna mogłaby być lepsza. Jestem też świadomy, że dla niektórych melomanów średnicy może być za dużo, a profesjonaliści mogą odebrać brzmienie jako zbyt miękkie czy gładkie.

Fostex T50RP MK4 kosztują około 1000 zł. Poprzednik był tańszy, ale przez dekadę sytuacja ekonomiczna mocno się zmieniła, więc wciąż mowa o budżetowych słuchawkach, szczególnie jak na planary. Mnie słuchawki przypadły do gustu, bo są wygodne i wszechstronne, a średnicowe i dość naturalne brzmienie stoi w sprzeczności z aktualnymi trendami. Jeśli więc zależy nam na ciepłym brzmieniu i mocnej średnicy, to zakup powinien być jak najbardziej udany.

Dla Fostex T50RP MK4

Zalety:
+ bardzo dobra jakość wykonania
+ dyskretne wzornictwo
+ wysoka ergonomia
+ dwa gniazda 3,5 mm
+ uniwersalny kabel
+ wygodne, kątowe nauszniki
+ wysoka synergiczność
+ łatwość w wysterowaniu
+ pełny bas, ciepła średnica i przystępna góra
+ szeroka scena dźwiękowa

Wady:
– brak kabla zbalansowanego
– przeciętna izolacja akustyczna
– bardziej muzykalny, niż studyjny charakter (może być zaletą)

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj