TWS800 są topowymi słuchawkami typu True Wireless Stereo w ofercie azjatyckiego producenta. Posiadają Bluetooth 5.0, działają łącznie prawie 32 godziny i mają zachwycać brzmieniem na poziomie audiofilskim.

Przetestowałem już pierwsze, prawdziwie bezprzewodowe słuchawki HiFiMAN-a, czyli starszy model TWS600, który budzi mieszane odczucia. Z jednej strony „sześćsetki” zachwycają precyzyjnym, zarysowanym dźwiękiem w wysokiej rozdzielczości, wyróżniającym się na tle typowego, rozrywkowego brzmienia popularnych słuchawek Bluetooth. Z drugiej strony brzmienie TWS600 jest mocno techniczne, uwypuklone w średnicy, dość suche i mało muzykalne. Nie mam wątpliwości, że TWS600 to słuchawki specyficzne, które jednych zachwycą, a innych momentalnie zniechęcą.

REKLAMA
final

Producent postanowił podnieść poprzeczkę – TWS800 są słuchawkami z wyższej półki, które są droższe od np. Sennheiserów Momentum True Wireless 2 czy też Bose QuietComfort Earbuds. Producent inspirował się spersonalizowanymi słuchawkami dokanałowymi (tzw. custom IEM-ami), dzięki czemu TWS800 mają zapewnić wzorową ergonomię. Oprócz Bluetootha 5.0, zastosowano też wysokoimpedancyjne przetworniki dynamiczne, wydajne wzmacniacze wbudowane oraz panele dotykowe zamiast przycisków. Sprawdźcie, jak TWS800 spisują się na co dzień i czy rzeczywiście zachwycają brzmieniem.

Wyposażenie

Wyposażenie jest bogatsze, niż zazwyczaj w słuchawkach TWS, bo zestaw zawiera:

  • trzy pary nakładek pojedynczych z wąskim wylotem;
  • parę nakładek pojedynczych z szerokim wylotem;
  • parę wydłużonych nakładek pojedynczych (białych);
  • trzy pary nakładek typu bi-flange;
  • parę nakładek typu tri-flange;
  • kabel USB typu C (54 cm);
  • etui ładujące;
  • pokrowiec;
  • instrukcję obsługi.

Ilość nakładek robi wrażenie, ale to znowu specyficzny, a wręcz chaotyczny miszmasz różnych tipsów. Białe tipsy lub te z szerszymi wylotami są dostępne tylko w jednym rozmiarze, a nakładki dwukołnierzowe różnią się zastosowanym silikonem, bo te średnie są matowe, a małe i większe połyskujące. Ponadto chętnie zamieniłbym olbrzymie, wielokołnierzowe tipsy na komplet pianek termoaktywnych, moim zdaniem bardziej uniwersalnych i praktycznych.

Pozostałe akcesoria są niezłe – etui jest metalowe, a kabel USB cienki, ale ze smukłymi, nowoczesnymi wtyczkami. Co ciekawe w zestawie jest także dodatkowy, zaciskany na sznurek pokrowiec za pomocą którego można dodatkowo zabezpieczyć etui. Woreczek wygląda na welurowy, ale został wykonany z charakterystycznego, sztucznego i nieprzyjemnego w dotyku materiału, często stosowanego przez producentów z Azji do produkcji tego typu akcesoriów.

Konstrukcja

Narzekałem na wzornictwo TWS600, które jest nietypowe, wręcz kosmiczne. Wyższy model TWS-ów HiFiMAN-a także prezentuje się oryginalnie, ale efekt jest już znacznie lepszy. Tym razem producent postawił na metaliczne i lustrzane wykończenie, co dotyczy zarówno etui, jak i samych słuchawek. Obudowy mocno połyskują, ale tym samym kolorystyka jest dość stonowana, ponieważ mieniący się metal zestawiono z matowoczarnymi tworzywami. Uważam, że TWS800 są znacznie ładniejsze, a tym samym bardziej uniwersalne od TWS600.

Obudowy słuchawek są duże i trzyczęściowe. Zewnętrzne pokrywki (faceplate’y) przypominają kształtem słuchawki spersonalizowane lub dokanałówki typu OTE. Aluminiowe panele są zagięte, więc lekko zachodzą na obudowy. Znajdują się na nich precyzyjnie naniesione logo producenta i niewidoczne interfejsy dotykowe. Pod panelami są także dyskretne diody, które jakimś sposobem prześwitują przez pokrywki. Same obudowy są już czarne i ogumowane, gładkie oraz przyjemne w dotyku. Znajdują się na nich jedynie pozłocone styki do ładowania, umieszczone na wydłużeniach. Natomiast wewnętrzna część obudów jest ponownie aluminiowa, co tyczy się także tulejek z podziurkowanymi filtrami, obok których naniesiono oznaczenia kanałów.

Etui jest również metalowo-plastikowe. Wypukła pokrywa i spłaszczony spód to znowu mocno wypolerowane aluminium, więc materiał przypomina stal. Efekt jest ciekawy, ale specyficzny, ponieważ etui jest pękate, przez co wygląda trochę jak poduszka lub popielniczka, chociaż niewątpliwie przyciąga wzrok. Środkowa i wewnętrzna część etui jest już wykonana z czarnych tworzyw sztucznych o matowej obróbce, które ponownie powleczono silikonem. Z tyłu pudełka nie brakuje USB typu C, za co należą się brawa, bo wielu producentów nadal nie może rozstać się z micro USB. Wewnątrz są zaś głębokie foremki na słuchawki ze sprężynowymi stykami oraz wskaźnikiem baterii w postaci czterech diod.

TWS800 nie rozczarowują jakością wykonania. Producent nie oszczędzał na aluminium, na tworzywach nie widać skaz, a całość została ze sobą precyzyjnie zespolona. Może wzornictwo nie każdemu przypadnie do gustu, ale moim zdaniem TWS800 robią równie dobre wrażenie, co Momentum True Wireless 2 i tym samym wyglądają lepiej niż plastikowe Bose QC Earbuds.

Ergonomia, użytkowanie i funkcjonalność

Uważam, że producent niepotrzebnie wspomina o „inspirowaniu się słuchawkami spersonalizowanymi”, bo wprowadza to w błąd. Oczywiście, kształt aluminiowych pokrywek rzeczywiście kojarzy się z CIEM-ami lub ergonomicznymi dokanałówkami typu OTE, ale TWS800 są w rzeczywistości duże, mają konstrukcję zewnętrzną, czyli zaprojektowano je tak, by odstawały z małżowin usznych. Nie wydaje mi się, żeby komukolwiek udało się w pełni schować je w uszach – w moim przypadku w małżowinach mieszczą się głównie tulejki, czyli jedynie wewnętrzne części obudowy, podczas gdy reszta lekko odstaje poza ucho. Na nic więc ergonomiczny kształt, gdy obudowy i tak sterczą poza uszami…

Mimo że wolę słuchawki, które chowają się w uszach i zapierają o małżowiny, to TWS800 oferują i tak bardzo dobrą ergonomię. Wystarczy włożyć je do uszu i okręcić w ten sposób, by ustawić w pionie w kształcie litery L – wcięcia paneli powinny być skierowane do przodu, a łukowate do tyłu, w stronę małżowin usznych. Słuchawki pewnie trzymają się uszu, są lekkie, nie uciskają, nie irytują skóry i tym samym dobrze tłumią, wyraźnie wyciszając otoczenie – TWS800 pozwalają skupić się na muzyce nawet w dość hałaśliwych warunkach. Muszę przyznać, że mimo braku dodatkowych, ergonomicznych haczyków, nie udało mi się spowodować, by słuchawki wypadły z uszu – mogłem z nimi skakać, ćwiczyć czy nawet biegać, czemu sprzyja odporność na zachlapanie i pot. Co innego, że noszenie ich pod czapką może być problematyczne, a przypadkowe zahaczenie o słuchawki może spowodować, że wylądują one na ziemi.

Obsługę rozwiązano nieźle. Panele dotykowe są odpowiednio czułe, ale standardowo wymagają dość stanowczych dotknięć, co jednak da się szybko opanować. Sam projekt obsługi też jest niezły – pojedyncze dotknięcia pauzują muzykę, dwukrotne dotknięcia lewej słuchawki ściszają, prawej zwiększają głośność, a utwory zmienia się trzykrotnymi dotknięciami analogicznie do głośności. Ten ostatni element najtrudniej opanować, ale to norma dla wielu modeli słuchawek TWS, także z przyciskami zamiast paneli – trzy odpowiednio szybkie kliknięcia bywają wyzwaniem w trakcie spaceru. Osobiście preferuję jednak panele dotykowe, ponieważ wciskanie twardych przycisków fizycznych powoduje jednocześnie dociskanie słuchawek do ciała/ucha, co powoduje dyskomfort, a nic takiego nie ma miejsca w trakcie obsługi TWS800.

Świetnie, że słuchawki są odporne na zachlapanie (norma IPX4), a obie wyposażone są w mikrofony i mogą działać niezależnie – wystarczy wyjąć lewą lub prawą z pudełka, by wygodnie prowadzić rozmowy. Niestety są one przeciętnej jakości, rozmówcy skarżyli się na lekko zdystansowany, nie do końca czysty przekaz głosu. Etui punktuje nie tylko za USB typu C, ale także wskaźnik akumulatora oraz bezproblemowe wkładanie i wyjmowanie słuchawek – łatwo je podważyć, a po odłożeniu poprawnie się stykają. Szkoda jednak, że brakuje zewnętrznej diody, więc by sprawdzić naładowanie akumulatorów po podłączeniu do zasilacza trzeba każdorazowo otwierać pudełko.

Co ciekawe etui zamyka się samoczynnie. Pokrywa wolno opada aż do zamknięcia, z czym się jeszcze nie spotkałem. Proces ten trwa chwilę, a zamknięciu towarzyszy donośne klapnięcie, ponieważ w krawędziach nie brakuje magnesów. Może automatyczne zamykanie etui nie jest funkcją rewolucyjną, ale zapominalscy ją docenią – wnętrze zostanie samoistnie zabezpieczone przed kurzem czy zalaniem. Z drugiej strony wcale nie mam pewności, że samozamykająca się pokrywa to nie przypadek przy pracy, bo producent w ogóle o tym nie wspomina.

Jeśli jednak spojrzymy na konkurencję, to opisywanym HiFiMAN-om brakuje wielu funkcji znanych z Sennheiserów, Bose i innych słuchawek z wysokiej półki. Niestety etui nie naładujemy indukcyjnie, co jest coraz bardziej powszechnym rozwiązaniem, a o ANC można tylko pomarzyć. Wprawdzie aktywna redukcja w dokanałówkach nie jest równie mocna, co w słuchawkach nagłownych, a TWS800 dobrze tłumią pasywnie, niemniej ANC byłoby i tak mile widziane. Szkoda też, że zabrakło wsparcia dla zaawansowanych kodeków, bo do dyspozycji są jedynie standardy SBC i AAC. Wiadomo, że za brzmienie odpowiada bardziej strojenie przez DSP, że kodeki nie są wyznacznikiem jakości dźwięku, ale słuchawki tej klasy powinny wspierać choćby aptX-a.

TWS800 odstają także pod względem czasu działania, bo 4-4,5 godziny jednorazowo to dzisiaj absolutne minimum. Wspominane Jabry Elite 75t wytrzymują prawie dwa razy tyle, a Galaxy Buds+ osiągają 11 godzin grania na jednym ładowaniu. Jednak TWS800 to słuchawki z przetwornikami o wysokiej impedancji i wydajnymi wzmacniaczami, a samo etui naładuje je jeszcze sześciokrotnie, dając łącznie około 31,5 godziny grania. Czas działania jest zatem i tak niezły, a osobiście nigdy nie korzystam z TWS-ów dłużej niż godzinę-dwie na spacerze lub zakupach, więc stosunkowo krótki jednorazowy czas działania nie powinien stanowić dużego problemu.

Oprogramowanie

Brak dedykowanej aplikacji do konfiguracji to kolejny element odróżniający TWS800 od popularnych, konsumenckich słuchawek. Zarówno Jabra Elite 75t, Galaxy Buds+, Sennheiser Momentum TW2 czy Bose QC Earbuds posiadają mniej lub bardziej funkcjonalną aplikację na smartfona z korektorami, możliwością spersonalizowania sterowania czy innymi „bajerami”. Może i oprogramowanie nie jest nieodzowne, a jego brak w słuchawkach nastawionych na maksymalną jakość dźwięku jest do wybaczenia, ale chyba każdy się zgodzi, że prosta aplikacja z korektorem graficznym byłaby mile widziana.

Specyfikacja

  • przetworniki: dynamiczne z membranami Topology Diaphragm
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz
  • interfejs: Bluetooth 5.0 z obsługą kodeków SBC i AAC
  • zasięg: 10-35 m
  • funkcje: wodoodporność IPX4, obsługa asystentów głosowych
  • czas działania: do 4,5 godziny jednorazowo + 27 godzin z etui (31,5 godziny łącznie)
  • czas ładownia: 1 godzina (słuchawki); 2 godziny (etui)
  • masa: 6,9 g (jedna słuchawka); 57,7 g (etui)

Brzmienie

  • Słuchawki: Bose QuietComfort Earbuds, Jabra Elite 75t, Samsung Galaxy Buds+, RHA TrueConnect 2, Tronsmart Apollo Bold, Creative Outlier Air Sports, Campfire Audio Andromeda i Solaris, FiiO FA9, FH7 i FH3, Meze Rai Solo, Moondrop Starfield
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila II, Burson Playmate Everest, FiiO Q5s (AM3B i AM3E), FiiO BTR5, BTR3K i UTWS1, EarStudio ES100, Oriolus 1795, Qudelix-5K
  • DAP: FiiO M15 i M11 Pro, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), OnePlus 7 Pro

HiFiMAN TWS800 – tipsy
Nie mogę opisać wpływu różnych nakładek na dźwięk, ponieważ ze wszystkich końcówek z zestawu pasowały mi jedynie te zwykłe, pojedyncze z wąskimi wylotami i to na nich oparłem opis wrażeń odsłuchowych. W przypadku TWS800 nawet białe/półprzezroczyste tipsy nie uszczelniały moich kanałów słuchowych, a używałem ich z modelami przewodowymi, np. RE-400 lub RE-600s.

HiFiMAN TWS800 – brzmienie
TWS800 to bez wątpienia słuchawki True Wireless Stereo dla audiofila – brzmienie jest dalekie od typowego, konsumenckiego grania z mocno podbitym basem, wyraźnie ocieplonego i wygładzonego. Dźwięk jest bardziej precyzyjny, twardziej zarysowany i klarowniejszy, a tym samym w wyższej rozdzielczości od tego z popularnych modeli. Jednak TWS800 nie są już tak specyficzne i analityczne, jak model niższy – mają w sobie więcej muzykalności, brzmią przystępniej, dzięki czemu są bardziej uniwersalne. To też chyba najlepsze technicznie i zarazem najbardziej zrównoważone TWS-y, jakie znam. Jakość dźwięku naprawdę robi wrażenie, bo TWS800 przypominają dobrej klasy dokanałówki przewodowe, a przy okazji zostały zestrojone charakterystycznie dla marki, tj. są neutralno-jasne. Nie znaczy to jednak, że TWS800 są perfekcyjne, bo do ideału trochę zabrakło.

TWS800 nie są słuchawkami dla „basogłowych”. Nie brzmią chudo, nadal są przyzwoicie dociążone w średnim basie, ciągle zabrzmią nieźle w gatunkach elektronicznych czy rockowych, ale nie wyciągają głębokiego subbasu, nie popisują się zejściem. Nadal potrafią pulsować, lekko „zamruczeć” czy zawibrować, ale niskie tony nie są podbite, nie wychodzą przed szereg. Bas zwraca uwagę raczej jakością, a nie ilością – ma dobrze zróżnicowaną fakturę, jest barwny i nasycony, przekazuje sporo detali, jest precyzyjny, kontrolowany i sprężysty. Jednocześnie nie jest to zupełnie punktowe i suche granie, słuchawki nie brzmią zupełnie szkicowo, mają w sobie sporo „funu”, energii i wypełnienia w basie. Gdyby zejście było głębsze, właściwie nie miałbym powodów do narzekania, ale osoby słuchające głównie żywych instrumentów nie powinni narzekać.

Pasmo średnie jest neutralne, ale tym samym nie bezbarwne. Słychać pewne ciepło w niższej średnicy, a daje się wychwycić również lekką gładkość, bo brzmienie nie jest zupełnie konturowe czy maksymalnie twarde. TWS800 grają dość równo, trzymają dźwięk w ryzach, ale nie są przy tym laboratoryjne. Pasmo średnie nie jest ani wycofane, ani wypchnięte. Wyższej średnicy nie wycięto, bo dźwięk nie jest zawoalowany, przymglony czy zgaszony – TWS800 prezentują środek jak na dłoni, wyraziście i mocno, ale jeszcze nie zimno lub ostro, a przy tym nie szczędzą detali. Można liczyć na naturalnie brzmiące instrumenty, bezpośrednie gitary, wyraziste dęciaki, przekonujące klawisze czy też bliskie wokale. Wielokrotnie zapominałem, że mam w uszach słuchawki Bluetooth typu TWS, miałem wrażenie, że słucham zwykłych dokanałówek hybrydowych, bo środek to właśnie pewna wypadkowa dźwięku dynamików i armatury. Jest muzykalnie, ale zarazem technicznie.

Wysokie tony są wyraziste. Mocno doświetlają pozostałe pasma, są przy tym nieźle rozciągnięte, ale nadal osadzone w wyższej średnicy. Talerze, smyczki czy wysokie wokale nie wydają się być oderwane od pasma średniego, a tym samym nie brzmią cyfrowo. Góra jest selektywna, nie szumi, a tym samym rozbrzmiewa czysto i klarownie – dźwięk nie jest piaszczysty czy ziarnisty. Daje się jednak wychwycić minimalne problemy z kontrolą, lekkie zlewanie się talerzy perkusyjnych i szeleszczenie, ale z czasem przekaz góry się poprawia – przetworniki trzeba rozruszać. Góry jest jednak sporo, więc radzę dobrze poeksperymentować z nakładkami, żeby znaleźć takie, które najbardziej uszczelnią kanały słuchowe, inaczej słuchawki mogą zabrzmieć ostro. TWS800 ogólnie mają dość mocny przekaz sopranu – moim zdaniem jeszcze nie przesadzono, słuchawki nadal nie sybilizują, ale nie jest to dobry wybór dla fanów łagodnego przekazu, a tym bardziej nie dla osób preferujących przyciemniony dźwięk.

Scena dźwiękowa jest wyjątkowo szeroka, mocno rozciągnięta na lewo i prawo, co wynika częściowo z samej specyfiki słuchawek TWS, bo mamy do czynienia jednak z dwiema, mniej lub bardziej niezależnie działającymi słuchawkami. Można więc liczyć na kontrastową stereofonię, ale nadal z dobrze zapełnionym centrum przestrzeni, gdzie często trafia bas lub wokale. Na drugim miejscu jest głębia, bo sporo dzieje się w płaszczyźnie przód-tył, ale niestety przestrzeń jest dość niska. Scena przypomina kształtem naleśnik, ponieważ instrumenty są eksponowane głównie na linii uszu, co też jest normą dla wielu dokanałówek z Bluetoothem. Mimo tego nie ma wrażenia ciasnoty, a napowietrzenie jest obfite, więc separacja dźwięków nie budzi zastrzeżeń.

HiFiMAN TWS800 vs inne słuchawki
Trudno wskazać mi podobne dokanałówki TWS z modeli, które miałem okazję testować. Najbliżej są TWS600, co nie zaskakuje, ale model wyższy jest znacznie lepszy. Tym razem średnica nie jest tak wypchnięta, dźwięk nie jest tak suchy i szkicowy, bo TWS800 brzmią pełniej w niskich tonach, są lepiej zrównoważone i bardziej przestrzenne. W efekcie TWS600 są mocno techniczne i analityczne, a TWS800 są przy tym także muzykalne, angażują i relaksują oraz dogadują się z większą ilością gatunków muzycznych, także popularnych. Nie mam wątpliwości, że TWS800 to lepszy produkt w ogólnej ocenie, ale wyższy model jest jednak znacznie droższy, aktualnie aż sześciokrotnie…

Topowe Sennheisery Momentum True Wireless 2 i Bose QuietComfort Earbuds to już konkurenci TWS800, może jeszcze nie bezpośredni, ale ze zbliżonego pułapu cenowego. Momentum TWS2 to jednak słuchawki łagodniejsze, bardziej ocieplone i tym samym mocniej wygładzone – rozdzielczość dźwięku jest niższa, brzmienie jest raczej rozrywkowe i przystępne. Mimo że Sennheisery nadal nie są mocno basowe i również mają dość bliskie tony średnie, to TWS800 brzmią dużo bardziej zróżnicowaną średnicą, oferują bardziej konturowy, wysoce precyzyjny przekaz znany z przewodowych dokanałówek. Momentum są może przyjemniejsze w odbiorze, ale TWS800 wygrywają poziomem technicznym.

Sytuacja jest podobna w przypadku Bose QuietComfort Earbuds, bo w porównaniu z TWS800 to także ciepłe, łagodne, wręcz lekko mdłe słuchawki o relaksującym charakterze, nastawione w pełni na muzykalny przekaz, bo podkreślają bas i wysokie tony. HiFiMAN TWS800 brzmią dużo bardziej rozdzielczo, twardziej, precyzyjniej i równiej, a przy tym przekazują dużo więcej szczegółów. Lubię Momentumy, doceniam QuietComfort Earbuds, ale moim zdaniem TWS800 deklasują zarówno Sennheisery, jak i Bose. To typowe zderzenie dźwięku konsumenckiego ze sprzętem klasy audiofilskiej i nie przesadzam. TWS800 są górą.

Tańsze TWS-y to również nie to. Świetne Jabry Elite 75t to przy TWS800 mocna V-ka – słuchawki wyciągają wyraźnie głębszy subbas, ale ogólnie pompują dużo więcej niskich tonów, brzmią cyfrowo w górze oraz nie generują tak szerokiej sceny. TWS800 są przy nich zdecydowanie bardziej zrównoważone, wręcz liniowe w przekazie. Podobnie jest z RHA TrueConnect 2, Creative Outlier Air Sports czy Tronsmart Apollo Bold – to także modele grające mniej lub bardziej efektowne i basowo. Najbliżej TWS800 są moje ulubione Samsung Galaxy Buds+, które także brzmią neutralnie, również są dość bliskie równowagi, ale jeszcze nie mogą pochwalić się taką rozdzielczością, tak zarysowaną średnicą i również brzmią sztuczniej. Zatem w mojej ocenie żaden model nie podejmuje walki z TWS800, o ile zapomnimy o różnicy w cenie, bo HiFiMAN-y są jednak droższe o 800-1300 zł od wymienionych wyżej modeli.

Zaznaczam też, że nie każdy postawi znaczek większości przy modelu TWS800, bo mimo wysokiej rozdzielczości, słuchawki są jaśniejsze i bardziej techniczne od najczęściej kupowanych słuchawek typu TWS. Fan nowoczesnej elektroniki, metalu, muzyki popularnej może bardziej docenić wspominane Momentumy, Bose czy Jabry. Natomiast osoba preferująca neutralny, zrównoważony dźwięku może być w pełni zadowolona ze znacznie przystępniejszych cenowo Galaxy Buds+. HiFiMAN TWS800 to nadal wybór dla szukających jak największej ilości detali, szerokiej sceny, brzmienia możliwie najbliższego równowagi, a nie efektownego czy basowego. Gdy takie są kryteria, to TWS800 wydają się być bezkonkurencyjne.

Jeśli jednak jesteśmy gotowi na pewne kompromisy użytkowe, to dla TWS800 znajdzie się mocna alternatywa, czyli zakup adaptera pokroju FiiO UTWS1 oraz przewodowych dokanałówek z wymiennym kablem. Pozwoli to stworzyć podobny jakościowo lub lepiej brzmiący zestaw w niższej lub zbliżonej cenie. Takie rozwiązanie nie będzie jednak aż tak praktyczne, jak słuchawki TWS, ponieważ adapter UTWS1 trzeba ładować kablem z podwójnymi wtyczkami microUSB, bo nie jest on wyposażony w etui ładujące z powerbankiem. Gdy jednak liczy się jak najwyższa jakość dźwięku, to np. FiiO FH5 czy Meze Rai Solo z UTWS1 dadzą lepsze efekty soniczne.

Podsumowanie

Określenie HiFiMAN-ów TWS800 mianem słuchawek audiofilskich jest trafne. Wyglądają elegancko, są solidnie wykonane, dość komfortowe, nieźle izolujące i wygodne w obsłudze. Etui jest spore, ale poręczne i nie powoduje większych problemów. To samo tyczy się czasu działania, który nie jest rekordowy, ale na co dzień wystarczający. Słychać też, że producent skupił się na brzmieniu – dość zrównoważonym, neutralnym, klarownym i na wysokim poziomie technicznym, ale z zachowaniem muzykalności, dozy gładkości i z dobrym przekazem barw. Scena również imponuje szerokością, słuchawki brzmią wręcz, jak zbalansowane doki.

Audiofilskość słuchawek przejawia się także w tym bardziej pejoratywnym znaczeniu – słuchawki są dość duże i zignorowano funkcje z topowych modeli konsumenckich. ANC, etui ładowane indukcyjnie, topowa jakość rozmów, obsługa asystentów głosowych – tego nie uświadczymy. Da się to wybaczyć, bo brzmienie rekompensuje braki, ale z drugiej strony mile widziane byłoby chociaż wsparcie dla kodeka pokroju aptX-a, w końcu często wspierają go wielokrotnie tańsze modele.

HiFiMAN TWS800 kosztują 300 dolarów amerykańskich, nie uwzględniając kosztów wysyłki i dodatkowych opłat importowych. Na tę chwilę znalazłem je tylko w jednym, krajowym sklepie za kwotę 1600 zł, a i tak nie są dostępne od ręki. W efekcie mimo że TWS800 zachwycają brzmieniem, wygrywają z topowymi modelami konsumenckimi, są świetnie wykonane, wygodne i dobrze izolują, to trudno je bez wahania polecić. Jeśli liczy się dźwięk, a cena nie ma znaczenia, warto je kupić – mnie słuchało się ich świetnie. W innym wypadku lepiej szukać alternatyw lub stworzyć swój zestaw w oparciu o adaptery Bluetooth.

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ solidne wykonanie
+ ciekawe wzornictwo
+ bardzo dobra ergonomia
+ przemyślana, dotykowa obsługa
+ niezłe etui z USB C
+ samozamykające się pudełko
+ długi łączny czas działania
+ dobra izolacja
+ zrównoważone, techniczno-muzykalne brzmienie w wysokiej rozdzielczości
+ szeroka i głęboka scena dźwiękowa, mocna separacja instrumentów

Wady:
– niska funkcjonalność
– przeciętna jakość rozmów
– brak zewnętrznej diody na etui
– krótki jednorazowy czas działania
– brak obsługi zaawansowanych kodeków Bluetooth

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj