IT01 to nowe słuchawki dokanałowe iBasso, wyposażone w pojedyncze przetworniki dynamiczne z membranami pokrytymi grafenem. Mają zapewnić wyjątkową ergonomię oraz potężny bas dzięki dodatkowym rezonatorom.

Cenię produkty iBasso. Przetestowałem większość wzmacniaczy oraz wszystkie odtwarzacze tej marki, a dwa z nich (DX90 i DX200) zasiliły szeregi platformy testowej. Nie miałem jednak okazji sprawdzić możliwości pierwszych dokanałówek iBasso, czyli hybrydowych IT03 z wyższej półki – dużo tańsze IT01 to mój pierwszy kontakt ze słuchawkami azjatyckiej marki. Czy warto wydać około 100 dolarów? Jak iBasso IT01 wypadają w porównaniu do konkurencyjnych FiiO F9 oraz Oriveti Basic?

Wyposażenie

Słuchawki zapakowane są w estetyczne i solidne pudełko, a zabezpiecza je gruba foremka z pianki. W zestawie są:
• kabel z wtykami MMCX;
• 4 pary czarnych nakładek pojedynczych ze średnim wylotem;
• 3 pary szarych nakładek pojedynczych ze średnim wylotem;
• 3 pary czarnych, matowych nakładek pojedynczych z szerokim wylotem;
• 2 pary pianek termoaktywnych (rozmiary S i M);
• aluminiowe pudełko;
• instrukcja obsługi i karta gwarancyjna.

REKLAMA
final

Tipsów silikonowych jest pod dostatkiem, chociaż dwa pierwsze rodzaje różnią się tylko kolorem. Jedna para czarnych nakładek jest zdublowana, gdyż fabrycznie na słuchawkach znajdują się dodatkowe czarne tipsy w rozmiarze M. Do dyspozycji jest także sześć par nakładek o szerszym otworze wylotowym i krótszym płaszczu, ale ogólna jakość nakładek jest przeciętna. Ciekawie prezentują się pianki, które należałoby określić jako coś pomiędzy Comply serii T a Shure Olives – są mniej porowate, bardziej śliskie i połyskujące. Pudełko z zestawu również robi wrażenie – jest aluminiowe i przełożone gumą.

Konstrukcja

Słuchawki prezentują się całkiem nieźle, ale od razu widać, że to nie poziom metalowych FiiO F9 lub Oriveti Basic. IT01 imitują kształt słuchawek spersonalizowanych, są niewielkie, ale dosyć szerokie. Zostały wykonane z tworzyw sztucznych o połyskującym wykończeniu, a do wyboru są dwie wersje kolorystyczne: czarna oraz dwukolorowa (prawa słuchawka jest czerwona, a lewa niebieska). Uwagę zwraca kabel, który nadrabia brak aluminiowych obudów – to gruba plecionka w przezroczystej izolacji.

Słuchawki mają trójkątny kształt z zaoblonymi rogami. Pokrywki stanowią oddzielny element – naniesiono na nie bardzo drobne, ale precyzyjne oznaczenia modelu. W górnych częściach słuchawek zamocowano gniazda MMCX oraz umieszczono nadruki do identyfikacji kanałów. Od strony wewnętrznej słuchawki są wyprofilowane ergonomicznie i mają po dwa otwory odpowietrzające. Tulejki są metalowe, zabezpieczone siateczkami i ustawione pod kątem, ale inaczej niż zazwyczaj – tutaj odchylają się ku górze.

Kabel robi wrażenie. Jest spleciony z czterech grubych żył w oddzielnych i przezroczystych izolacjach. Prosty wtyk 3,5 mm jest aluminiowy, a z tego samego materiału wykonano też rozdzielacz oraz pierścieniowy suwak skracający odcinki douszne. Wtyczki MMCX są również przezroczyste, a rolę zausznic pełnią mocno ściągnięte koszulki termokurczliwe, odpowiednio ukształtowane i prawie niewidoczne. Mimo że kabel wygląda niczym drogi przewód z miedzi OCC, to w rzeczywistości jest to miedź beztlenowa 4N.

Ergonomia i użytkowanie

IT01 nie chowają się idealnie w uszach, mimo że sugeruje to konstrukcja. Obudowy lekko odstają, gdyż tulejki są dosyć długie. Pod czapką nie powinno być problemu, ale z leżeniem na boku może być już gorzej. Miałem pewne obawy odnośnie odchylenia tulejek ku górze, ale w praktyce sprawdza się to bardzo dobrze – IT01 pewnie trzymają się uszu, nie wypadają i nie uciskają małżowin. Obudowy z tworzyw sztucznych może nie wyglądają tak efektownie, jak te aluminiowe, ale za to są ciepłe i przyjemne w dotyku. Słuchawek praktycznie nie czuć w uszach.

Tipsy łatwo dobrać, a izolacja jest bardzo dobra, lepsza od tej z FiiO F9. To nadal nie poziom Etymotików, ale podczas odsłuchów hałaśliwe otoczenie nie powinno już przeszkadzać. Pianki z zestawu również sprawdzają się nieźle – nie rozprężają zbyt szybko i skutecznie uszczelniają kanały słuchowe. W przypadku tipsów silikonowych słychać jednak klikanie membran podczas zakładania, czyli tzw. driver flex, ale nie daje się to specjalnie we znaki.

Kabel jest dosyć ciężki, ale jego masę neutralizują zausznice, które pewnie trzymają się uszu. Mają one formę haczyków, są częściowo elastyczne, ale nie giętkie – nie można nadać im dowolnego kształtu. W praktyce nie stanowi to jednak problemu, a efekt mikrofonowy nie występuje.

Pochwalić należy również wtyki MMCX. Wychodzą ze słuchawek pod odpowiednim kątem i łatwo je wypiąć, ale trzymają się stabilnie. Splitter jest dosyć duży, ale nie umieszczono go za nisko, więc nie zdarzają się przypadkowe zahaczenia. Świetnie, że nie zabrakło suwaka – dobrze podciągnąć go bliżej brody, by zausznice trzymały się jeszcze pewniej. Nie podoba mi się natomiast splot kabla, który jest trochę za luźny – poszczególne żyły łatwo rozplątać, przez co są trochę bardziej podatne na uszkodzenia.

Specyfikacja

• przetworniki: dynamiczne 10 mm, pokryte grafenem
• pasmo przenoszenia: 10 Hz – 42 kHz
• czułość: 108 dB@mW
• THD: <1%
• impedancja: 16Ω
• średni pobór mocy: 10 mW
• kabel: 120 cm, pozłocona końcówka 3,5 mm
• masa: 8 g (bez kabla)

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Andromeda i Polaris, Noble Audio Savant i Noble 4, Etymotic ER-4PT, Oriveti New Primacy i Basic, FiiO F9 PRO, F9 i F5, RHA CL750
  • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso (Sabre ESS9018), RHA DACAMP L1, AIM SC808, ODAC i O2, Leckerton UHA-760, Astell&Kern AK XB10
  • DAP: iBasso DX200, Astell&Kern AK70 MKII, FiiO X5 III, FiiO X3 Mark III, iBasso DX90, OnePlus 5
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Nazwa marki zobowiązuje – niskie tony to bez wątpienia główne danie w brzmieniu IT01, ale nie tylko pod względem ilościowym, a także jakościowym. Sygnatura jest V-kująca, ale nie ekstremalnie. Średnica ma mniejszy priorytet, ale nie została jeszcze wycięta – słuchawki pozostają klarowne i bezpośrednie. Góra to dosyć mocne pasmo, które walczy o uwagę z niskimi tonami, ale jeszcze nie syczy. Słychać pewien konflikt ciepłego basu (podkreślonego w średnim zakresie) oraz lekko wyostrzonej i chłodnej góry. To samo można powiedzieć o rozdzielczości poszczególnych pasm – poziom jest nierówny, o czym za chwilę. IT01 pozostają jednak łatwe w odbiorze – priorytet postawiono na efektowność i muzykalność, a nie analityczność.

Niskie tony zaskakują. Nie jestem fanem mocnego basu, gdyż zazwyczaj tłumi on szczegółowość, zalewa brzmienie i odbiera muzyce klarowności. IT01 bez wątpienia podbijają midbas, którego jest sporo, ale dół nie jest serwowany w niestrawnych ilościach i nadal potrafi efektownie zejść w subbas. To masywne i mocne niskie tony, które są obłe i gęste, ale i tak potrafią uderzyć stopą, w miarę sprawnie wygasnąć i szybko pulsować. Kontrola dołu pozostaje bardzo dobra, a pozytywnie zaskakuje też jego rozdzielczość. Bas jest szczegółowy i zróżnicowany pod względem faktury. Przekazuje naprawdę dużo informacji i nie wchodzi mocno w paradę pozostałym instrumentom. Pochwalić należy też kształtność niskich tonów – bas nie jest płaski i zajmuje w scenie raczej większy obszar niż punkt. Dodatkowe rezonatory to nie tylko chwyt marketingowy – jak na pojedynczy przetwornik dynamiczny dół iBasso IT01 jest rzeczywiście zaskakująco dobry.

Może wydać się to pozbawione sensu, ale iBasso IT01 brzmią jakby podkreślono górę i dół, a nie wycięto średnicy. Nie słychać mocnego dołu pośrodku pasma, a raczej skraje wychodzące odważniej przed szereg. Nie jest to ekstremalnie V-kujące strojenie, nie słychać bezdennej dziury w centrum pasm. Tym samym wokale są tylko lekko oddalone, a żywe instrumenty nie znikają gdzieś w tle. Nadal można posłuchać lżejszej muzyki, docenić dęciaki, klarowne damskie wokale, a także te męskie (mimo odchudzenia). W jazzie kontrabas lub niski fortepian zdecydowanie wyjdą przed szereg, a w rocku lub metalu bas będzie dzielnie konkurował z gitarami – pozostałe pasma pozostaną czytelne, ale nie będą wypchnięte na przód. Słuchawki zaburzają instrumentalne priorytety, nie silą się na wierność, stawiają na czystą rozrywkę. Dobrze, że wyższa średnica nie została zgaszona, więc dźwięk jest wyraźnie zarysowany – nie słychać przesadnej miękkości lub gładkości, ale nie jest jeszcze ostro czy szorstko.

Góra to moim zdaniem najsłabsze pasmo w IT01 – słychać problemy z kontrolą i to nawet po rozegraniu słuchawek. Wysokie tony nie są sykliwe, nie kłują i nie syczą, ale czasami zlewają się, szeleszczą i brzmią sztucznie. To dosyć szklisto-szumiący charakter, ale o dziwo nadal szczegółowy i dobrze doświetlający pozostałe pasma. Nie ma jednak co liczyć na idealnie precyzyjne cykanie talerzy perkusyjnych czy kontrolowane cyfrowe sample. Lepiej byłoby, żeby brzmienie zostało lekko przyciemnione, co zamaskowałoby wady wysokich tonów. Sporo będzie zależeć jednak od materiału muzycznego, sprzętu oraz tipsów – ja najlepsze rezultaty uzyskiwałem na piankach z zestawu.

Scena jest mała, ale holografia nie zawodzi. IT01 brzmią ciasno, bas jest gęsty i wypełnia scenę, a instrumenty ustawiane są w sposób zwarty i są bardzo blisko słuchacza, bez dystansu do muzyki. Powietrza jest mało, ale separacja wciąż stoi na satysfakcjonującym poziomie, mimo że poszczególne dźwięki są blisko siebie. Pochwalić należy jednak ich kształtność i ogólne proporcje kolistej sceny. Bas zapełnia okolice ramion, instrumenty i wokale wybrzmiewają wyżej. Dużo dzieje się w obszarze głowy, ale instrumenty pozycjonowane są także w płaszczyźnie przód-tył, a stereofonia jest wyraźnie słyszalna. Jeśli od rozmiaru sceny ważniejsze jest pozycjonowanie, to IT01 nie zawiodą.

iBasso IT01 i tipsologia

Według mnie najlepiej sprawdzają się pianki, gdyż najwięcej wybaczają pod względem sopranu. Na silikonowych tipsach, tych węższych i szerszych, góra się często sypie – brakuje kontroli, wysokie tony zlewają się i szeleszczą. Pianki nie gaszą góry, nie wycinają jej i nie mulą brzmienia, co często ma miejsce w przypadku produktu Comply. Względem silikonowych nakładek sopranu nie ubywa, ale jakimś sposobem staje się on bardziej precyzyjny. Nadal nie jest idealnie trzymany w ryzach i ciągle bardziej lekko szeleści aniżeli czysto „cyka”, ale poziom i tak jest zdecydowanie lepszy, resztę trzeba dostroić synergią sprzętową lub wymianą kabla.

iBasso IT01 i sprzęt

Dla własnego bezpieczeństwa lepiej unikać wyostrzających odtwarzaczy i wzmacniaczy, ale i takie mogą się zgrać, o ile oferują kontrolowany sopran. Podobnie jest z połączeniami wyraźnie podbijającymi dół pasma – trzeba uważać, by nie przedobrzyć. IT01 nie są wyjątkowo czułe na szum wzmacniaczy, nie zamaskują go w trudniejszych przypadkach, ale nie powinien przeszkadzać on w odsłuchach. Opisywane słuchawki iBasso lubią rozdzielcze źródła i odwdzięczają się zróżnicowaniem basu i średnicy.

Odtwarzacz iBasso DX200 należy do mocno dociążonych i twardo zarysowujących brzmienie. IT01 nie odchudził, ale też nie zaakcentował mocno basu. Przybliżyła się za to niska średnica, która nadała klarowności gitarom i perkusji. Brzmienie było masywne i gęste, dobre do elektroniki, rocka, a także cięższego grania. Scena nie powiększyła się, a góra nie zyskała na kontroli, pozostając szklisto-szumiąca. Starszy iBasso DX90 był trochę lżejszy w basie, cieplejszy i gładszy oraz spokojniejszy w sopranie. Wyraźna separacja kanałów wzmocniła stereofonię, średnica lekko się przybliżyła, więc połączenie było korzystne pod względem synergii.

FiiO X5 III dogadał się bardzo dobrze – to gładkie i łagodne brzmienie o neutralnym charakterze. Bas nie został podbity, średnica była cieplejsza i bardziej bezpośrednia, a góra się złagodziła i była bardziej zdyscyplinowana. Stracił na tym kontur dźwięku, gdyż brzmienie było mniej zarysowane. Dobre wrażenie robiła szerokość sceny. Zaskoczyło mnie zgranie z FiiO X3 Mark III, którego odebrałem jako chłodniejszego i jaśniejszego, a w połączeniu z IT01 basu ubyło, średnica i góra stały się bliższe oraz mocniej zarysowane, a sopran zyskał na precyzji. Brzmienie było po jasnej stronie mocy, ale w normie – niesłusznie spodziewałem się, że będzie zdecydowanie „za gorąco” w górze pasma. W porównaniu do innych odtwarzaczy było słychać jednak mocniejszy szum, ale ciągle na akceptowalnym poziomie. IT01 z OnePlusem 5 zabrzmiały bardziej płytko w basie, dosyć ciasno w scenie i z mocnym sopranem, który niestety trochę za mocno się „sypał”.

Leckerton UHA760 dogadał się ze słuchawkami – to precyzyjne i neutralne granie, więc nie można liczyć na zamaskowanie wad wysokich tonów. RHA DACAMP L1 potęgował V-kowanie w standardowej konfiguracji – odjęcie basu i sopranu przybliżało środek i wyrównało brzmienie. Przestrzeń była o dziwo wyraźnie większa niż w pozostałych konfiguracjach, szczególnie pod względem szerokości sceny.

iBasso IT01 vs inne słuchawki

Konkurencyjne FiiO F9 to zupełnie inne słuchawki, mimo że również nie stawiają średnicy wyjątkowo blisko i także mają trochę na sumieniu odnośnie reprodukcji sopranu. F9-tki są bardziej przestrzenne i generują muzykę z większym dystansem. Słychać sporo powietrza i luzu, gdyż basu jest mniej – jest płytszy i spokojniejszy, więc brzmienie jest zdecydowanie lżejsze. iBasso IT01 to przy F9 gęstsze, cięższe, masywniejsze i mniej przestrzenne brzmienie – są bardziej kameralne w scenie i nie budują dystansu do dźwięku. F9 potrafią zakłuć górą, ale ta jest jednak bardziej precyzyjna, raczej cykająca niż szeleszcząca. Chociaż wolę lżejszy dźwięk, to bas w IT01 robi większe wrażenie – jest podbity, ale jednocześnie bardziej szczegółowy i zróżnicowany pod względem faktury instrumentów. Trudno wyłonić zwycięzcę – jeśli liczy się bas, to iBasso będą lepszym wyborem, a gdy szukamy spokojnego i bardziej zrównoważonego grania, to FiiO F9 wyjdą na prowadzenie. Lubię F9 z piankami, ale jeśli w grę wchodzi muzyka skoncentrowana wokół basu, to chętniej sięgałbym po dokanałówki iBasso. Wyższe F9 PRO to moim zdaniem już lepszy wybór, gdyż łączą zalety obu konstrukcji, są bardziej precyzyjne i analityczne oraz nie przesadzają w basie, którego nie brakuje. Trzeba jednak pamiętać, że iBasso naprawdę wiele wyciągnęło z pojedynczego przetwornika, podczas gdy oba modele FiiO to trójprzetwornikowe hybrydy.

Oriveti Basic są nieznacznie tańsze, ale ustępują iBasso IT01. Brzmią ciemniej i cieplej, a są także podbite w średnim basie. Całościowo rozdzielczość dołu jest jednak niższa, a bas płytszy w subbasie i mniej szczegółowy. Brzmienie nie jest tak klarowne i bezpośrednie, ale trochę bardziej wyluzowane, łatwiejsze i spokojniejsze w odbiorze. Wszystko przez łagodniejszy sopran, którego jest mniej, a jest on tym samym trochę bardziej precyzyjny.

Droższe Oriveti New Primacy stawiają na spokojniejszy, bardziej punktowy i zdyscyplinowany bas, sporą przestrzeń i bardziej brzmienie – iBasso są przy nich raczej rozrywkowe i kameralne przestrzennie. Noble Audio Savant lub Noble Audio 4 to większa przestrzeń i bardziej płaskie, armaturowe granie. Etymotic ER-4PT z adapterem do wersji S to jak zwykle liniowość, rozdzielczość i bliska średnica. Słuchawki iBasso są przy nich ewidentnie zmodulowane i bardziej rozrywkowe. Brainwavz B200 brzmią głównie retro średnicą, przegrywają z IT01 pod względem basu oraz muzykalności. RHA CL750 są wyraźnie ostrzejsze, chłodniejsze i mają płytszy bas. FiiO F5 również generują mniejszy dół, ale za to bliżej stawiają średnicę – iBasso IT01 robią większe wrażenie swoją muzykalnością i rozdzielczością dołu.

Podsumowanie

Początkowo iBasso IT01 nie zrobiły na mnie wrażenia. Wydały mi się zbyt basowe, a w górze pasma słychać było wyraźne braki w kontroli. Podobnie jak w przypadku FiiO F9 z pomocą przyszły pianki z zestawu. Bas lekko się uspokoił, a góra zyskała na precyzji. IT01 to nadal basowe brzmienie ze średnicą o mniejszym priorytecie, ale niskie tony oferują zaskakująco wysoką rozdzielczość, całość jest dynamiczna i angażująca, a jednocześnie szczegółowa. Faktura instrumentów basowych jest mocno różnicowana, a wrażenie robią też dociążenie i holografia. Szkoda, że góra ma braki w selektywności – jej lekko szeleszczący charakter nie do końca mi odpowiada, ale IT01 nadrabiają ergonomią, świetnym basem i muzykalnością.

Przy pierwszych porównaniach odebrałem FiiO F9 jako lepsze słuchawki, ale stopniowo byłem tego coraz mniej pewny. Jeśli liczy się bas, ważne jest mocniejsze dociążenie i zarysowanie dźwięku, to iBasso okażą się lepsze. Są wygodne, nieźle tłumią, a tworzywa sztuczne nie psują specjalnie humoru. Doki FiiO to wybór dla fanów lżejszego, bardziej przestrzennego oraz klarownego grania.

Moim zdaniem iBasso IT01 i tak zasługują na rekomendację. Podpadły mi wysokimi tonami, ale pozostałe aspekty wypadają już zdecydowanie lepiej. Bolączki łatwo też wybaczyć w kontekście niewygórowanej ceny (109 USD).

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ bardzo dobre wykonanie (mimo zastosowania tworzyw sztucznych)
+ udane wzornictwo
+ wysoka ergonomia i niezłe tłumienie
+ mocny, wysokiej jakości przewód z wtykami MMCX
+ rewelacyjny bas w wysokiej rozdzielczości, kształtny i mocno różnicowany pod względem faktury; drugoplanowa, ale szczegółowa średnica; klarowna góra i ogólna muzykalność
+ niewielka scena, ale z bardzo dobrym pozycjonowaniem

Wady:
– braki w kontroli wysokich tonów (lekko szeleszczący sopran, warto skorzystać z pianek)
– sztuczność dźwięku i odchudzenie średnicy
– trochę za luźny splot kabla i lekki driver-flex

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
hifiman

2 KOMENTARZE

Skomentuj Maciej Sas Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj