IKKO Gems OH1S to hybrydowe dokanałówki, które zostały wyposażone w pojedyncze przetworniki dynamiczne 10 mm oraz pojedyncze armaturowe Knowles 33518, oddzielone specjalnymi komorami.

Gems OH1S to mój pierwszy kontakt ze słuchawkami IKKO. Nie ukrywam, że model ten mocno mnie zainteresował – mowa w końcu o hybrydowych słuchawkach z efektownymi obudowami, które nie wymagają wydania fortuny, bo kosztują około 200 dolarów amerykańskich. Gems OH1S intrygują specjalnymi komorami z żywicy akrylowej oraz posrebrzonym kablem z wtyczkami MMCX. Byłem bardzo ciekawy, jak wypadają na tle konkurentów i czy mają szansę z droższymi modelami, więc porównałem je m.in. z BQEYZ Spring II, FiiO FH3, FD5 czy Sennheiserami IE300.

REKLAMA
final

Wyposażenie

Wyposażenie jest niezłe, a zarazem nietypowe, bo wraz ze słuchawkami otrzymujemy:

  • 6 par tipsów silikonowych (S, M, L);
  • 3 pary nakładek piankowych;
  • kabel MMCX > 3,5 mm (ok. 120 cm);
  • zapasowe filtry na tulejki;
  • etui;
  • przypinkę;
  • instrukcję obsługi i kartę gwarancyjną.

Tipsy budzą wątpliwości, ale nie chodzi wcale o eliptyczny kształt i szerokie, niesymetryczne kołnierze, a rozmiary. Miałem wrażenie, że nakładki zostały po prostu zdublowane, ale producent informuje, że w zestawie są tipsy w sześciu rozmiarach. Jeśli tak w rzeczywistości jest, to różnice są minimalne – gdybym przemieszał nakładki, prawdopodobnie nie potrafiłbym ich ponownie sparować. Pianki także należą do niestandardowych – są krótkie, pękate i gęste, a do tego zostały powleczone od zewnętrznej strony, więc przypominają Shure Olives.

Futerał jest specyficzny. Miałem co do niego wątpliwości, bo akcesorium przypomina portfel lub etui na dokumenty. Zabrakło w nim zamka błyskawicznego czy zatrzasku, bo etui zamyka się po prostu przepasując rzemykiem. Okazuje się jednak, że słuchawki bez problemu mieszczą się do środka i są przyzwoicie zabezpieczone, bo futerał wykonano z grubej skóry. Nie jestem pewien czy zastosowano prawdziwy surowiec, ale jeśli nie, to imitacja nie rozczarowuje jakością.

Konstrukcja

Słuchawki są oryginalne, zarówno pod względem wzornictwa, jak i wykonania. IKKO Gems OH1S wyglądają efektownie, ale nadal w miarę uniwersalnie – zrezygnowano z logotypów czy kolorowych akcentów na rzecz metalicznej barwy oraz wielokątnych wytłoczeń. Uwagę zwracają także materiały, bo obudowy wykonano z aluminium przekładanego wstawką z tworzywa sztucznego, a dokładniej żywicą akrylową. Nie jest to tylko kosmetyka, bo przezroczyste elementy to jednocześnie wewnętrzne komory akustyczne, które separują przetworniki.

Obudowy są trójkątne i trzyczęściowe, składają się z zewnętrznych pokrywek (aluminium), centralnych komór (żywica) oraz tulejek (aluminium). W górnej części umieszczono pozłocone gniazda MMCX oraz niewielkie odpowietrzniki. Kolejne można dostrzec od wewnętrznej strony, gdzie znajdują się także niewielkie oznaczenia kanałów, którym towarzyszą niewielkie znaczki producenta. Natomiast tulejki są długie, eliptyczne i zwieńczone wymiennymi filtrami w formie sitek.

Kabel także wyróżnia się z tłumu. To posrebrzona miedź monokrystaliczna, ale nie chodzi o sam przewodnik, bo to już dzisiaj nic specjalnego, a szarą, półprzezroczystą izolację, która odsłania żyłki – niektóre z nich są barwione na czerwono, inne na niebiesko. Dobre wrażenie robią także wtyczka oraz rozdzielacz z suwakiem, które są smukłe i również wykonane z aluminium, wypolerowanego na wysoki połysk. Natomiast przy gniazdach MMCX znajdują się częściowo elastyczne zausznice pokryte czarną izolacją.

Jakość wykonania jest bardzo dobra. Anodowane aluminium nie rozczarowuje, nie widać na nim żadnych skaz. Całość została precyzyjnie spasowana, czyli pomiędzy elementami metalowymi a plastikowymi są jednolite szczeliny bez wyszczerbień czy pozostałości poprodukcyjnych. Wszystkie materiały są przyjemne w dotyku, co tyczy się także kabla o gładkiej izolacji.

Ergonomia i użytkowanie

Ergonomia jest bardzo dobra, ale nie perfekcyjna. W moim przypadku słuchawki pewnie trzymają się uszu, nie uciskają i prawie z nich nie odstają, ale dość długie tulejki nie każdemu się spodobają. Przez nie musiałem zakładać słuchawki trochę płycej, niż zazwyczaj, jednocześnie stosując większe tipsy, by poprawnie uszczelnić kanały słuchowe. Posiadam średniej wielkości małżowiny uszne, które są jednak dość głębokie, więc nie stanowiło to problemu.

Jeśli jednak mamy płytkie kanały i niewielkie małżowiny, to Gems OH1S mogą bardziej odstawać i zapierać się wewnątrz głównie tulejkami. Moim zdaniem te ostatnie mogły być trochę krótsze, wówczas słuchawki byłyby bardziej uniwersalne ergonomicznie. Nie będą jednak narzekać osoby o głębszych kanałach słuchowych – jeśli wiele słuchawek ma dla nas niewystarczająco długie tulejki, to Gems OH1S powinny się sprawdzić. Z drugiej strony jeśli nawet słuchawki nie będą idealnie przylegać do małżowin usznych, to dzięki zausznicom i tak nie powinny wypadać.

Izolacja jest przeciętna. Bez względu na to, z jakich tipsów korzystałem, otoczenie było co najwyżej lekko przytłumione. Uzyskałem poprawną izolację zarówno z eliptycznymi tipsami, jak i pękatymi piankami, ale w obu przypadkach nie byłem odcięty od świata. IKKO Gems OH1S zachowywały się bardziej jak słuchawki półotwarte/wentylowane. Z drugiej strony w trakcie odsłuchów nic specjalnie mi nie przeszkadzało, nadal mogłem skupić się na muzyce. Izolacja może nie być jednak wystarczająca „na miasto” czy do komunikacji miejskiej. Ucieszą się za to osoby, które wolą słyszeć otoczenie, nie przepadają za pełnym wyciszeniem.

Niestety zausznice są moim zdaniem trochę za bardzo odgięte lub wtyczki MMCX zostały wyprowadzone pod zbyt dużym kątem, więc zausznice stykają się z małżowinami usznymi i lekko uciskają je w górnej części. Nie można ich dowolnie odgiąć, bo w zausznicach nie ma drucików. Na szczęście nie sprawia to specjalnego dyskomfortu i po kilku odsłuchach można się do tego przyzwyczaić. Natomiast sam kabel mógłby być bardziej elastyczny, bo lekko sprężynuje i potrafi nieznacznie stukać, co czasami dociera do uszu. Efekt mikrofonowy nie jest jednak problemem, bo w trakcie chodzenia nie słychać szurania czy dudnienia.

Specyfikacja

  • przetworniki: dynamiczny 10 mm (nanorurki węglowe) + armaturowy (Knowles 33518)
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-40 kHz
  • impedancja: 32 Ω
  • czułość: 109 dB
  • kabel: MMCX > 3,5 mm (ok. 120 cm)
  • masa: 5 g (pojedyncza słuchawka); 26,8 g (obie słuchawki z kablem i tipsami)

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Ara, Dorado 2020, Solaris 2020, Vega 2020, FiiO FA9, FD3, FD5, FH3, FH5s, FH7, Meze Rai Solo, Moondrop Starfield, BQEYZ Spring II, TinHiFi P1, Sennheiser IE300
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila II, Playmate Everest, FiiO Q5s, FiiO BTR5 i BTR3K, EarStudio ES100, Oriolus 1795, Qudelix-5K
  • DAP: Cayin N3Pro, FiiO M15 i M11 Plus LTD, Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), Google Pixel 4a 5G

IKKO Gems OH1S – tipsy
Uważam, że pianki to lepszy wybór do Gems OH1S. Dźwięk nie różni się mocno względem nakładek silikonowych ze względu na małą porowatość pianek, ale z nimi bas jest ciut mocniej dociążony i trochę pełniejszy, co służy słuchawkom. Nie wiąże się to jednak ze ścięciem góry czy stratą rozdzielczości, więc podczas testów częściej korzystałem z pianek.

IKKO Gems OH1S – brzmienie
Fani neutralnego, klarownego i wyrazistego dźwięku powinni być zadowoleni z IKKO Gems OH1S. Słuchawki brzmią jasno, mają mocną górę, ale dźwięk jest nadal dość gładki i przystępny – Gems OH1S oferują wysoką rozdzielczość i multum detali, ale nie są jeszcze „żyletkami”. Stąd dobrze słucha się lżejszych gatunków muzycznych, w których bas gra rolę drugoplanową. Jeśli jednak niskie tony muszą być w centrum uwagi, to OH1S nie są dobrym wyborem. Elektronika, rap, metal czy rap brzmią zbyt chudo i ostro, bo przetworniki dynamiczne mają mniejszy wpływ na brzmienie od armaturowych.

Niskie tony są skromne, ponieważ zostały ścięte w subbasie, a średniego oraz wyższego basu jest mniej od wyższej średnicy i sopranu. Dźwięk nie jest masywny, dociążony, a raczej lekki i zwiewny. Niespecjalnie szkodzi to żywym instrumentom, które nadal mają w miarę naturalny tembr, są dobrze zróżnicowane pod względem faktury, dynamiczne i kontrolowane. Bas jest szybki, punktowy, ale prezentowany raczej analitycznie. Muszę przyznać, że w jazzie, lekkich kawałkach rockowych czy bluesie świetnie słuchało mi się OH1S. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zmarnowano potencjał konstrukcji hybrydowej – dynamik się marnuje, powinien generować głębszy, masywniejszy i pełniejszy dół. Nadal słychać w dole przyjemną miękkość i ciepło, ciągle nie zapomnimy, że OH1S to hybrydy, ale basu powinno być po prostu więcej. Z mojej puli odtwarzania odpadł więc metal, a elektronika nie brzmiała tak, jakbym chciał.

Ścięty bas nie znaczy, że średnica jest z przodu, bo pasmo to również daje się przytłoczyć wyższym rejestrom. Jednak w tym przypadku instrumenty nadal nie rozbrzmiewają z oddali, a wokale są ciągle czytelne – dźwięk jest nadal bliski i klarowny, a zyskuje na tym scena, bo odsunięcie środka potęguje wrażenie głębi. Gitary, instrumenty klawiszowe czy dęte wyraźnie słychać, a ich dźwięk jest gładki i dość barwny. Brzmienie jednak przechyla się w stronę analityczną, bo wyższa średnica jest mocna – muzyka jest zarysowana, konturowa i precyzyjna, więc lekką ciepłotę kontruje chłodniejsza góra. Osoby preferujące klarowne, czyste brzmienie w wysokiej rozdzielczości nie będą narzekać, ale ci wrażliwi na wyższą średnicę, szukający masywnego, gęstego brzmienia najpewniej odbiorą OH1S jako słuchawki zbyt agresywne w przekazie.

To sprawka wysokich tonów, które są głównym daniem. Przełom wyższej średnicy i góry jest mocny – powoduje to właśnie dosadne zarysowanie dźwięku, który jest bliski, wyrazisty i bezwzględny. Nie ma mowy o woalu, mgiełce, zamuleniu muzyki, bo wszystko prezentowane jest jak na dłoni. Daje się to wychwycić np. po talerzach perkusyjnych, które wychodzą przed szereg. Niestety nie są one idealnie naturalne, potrafią lekko szeleścić, czasami szumią i skrzą się. Mnie brakowało w nich metaliczności i dźwięczności. Co ciekawe mimo jasnego charakteru i mocnych wyższych rejestrów, nie odebrałem słuchawek jako ostrych czy nieprzyjemnych. OH1S nie kłuły moich uszu, nie syczały i paradoksalnie ciągle wydawały mi się gładkie w przekazie. Jednak moim zdaniem wyższej średnicy i góry powinno być troszkę mniej, a basu i niższej średnicy – więcej.

OH1S brzmią w sposób kulisty, faworyzują głębię i wysokość przestrzeni kosztem szerokości. Nadal łatwo odróżnić od siebie oba kanały, ale ich separacja nie jest wyjątkowo kontrastowa – instrumenty są blisko siebie, a część z nich trafia w centrum głowy. Dobre wrażenie robi za to głębia oraz wysokość sceny, a wokół instrumentów jest tyle powietrza, że są one wzorowo odseparowane. W efekcie mimo przeciętnej szerokości sceny, miałem wrażenie, że brzmienie jest trójwymiarowe – instrumenty pojawiały się wokół mnie w przeróżnych punktach, przyjemnie analizowało mi się holografię. Gdyby tylko bas był głębszy, to instrumenty sprawiałyby wrażenie bardziej kształtnych, a mniej szkicowych.

IKKO Gems OH1S – porównania
Muszę przyznać, że Gems OH1S brzmią dość oryginalnie – są jasne, mocne i chłodne w wyższych tonach, jak i gładkie i lekko ciepłe w niższych zakresach. Jednocześnie nie słychać rozerwania pasm pomiędzy przetwornikami, więc nie jest to typowo „hybrydowe granie” z mocnym dołem i górą. Jednak FiiO FH5 czy nowsze FH5s robią lepsze wrażenie zejściem, kontrolą wysokich tonów i holografią. Te drugie dodatkowo pozwalają się przestroić, a tym samym wedle potrzeby uzyskać bliższy środek, więcej ciepła i mocniejszy bas. Z kolei dynamiczne FiiO FD5 także generują głębszy i pełniejszy bas, również odsuwają tony średnie, ale brzmią spokojniej w sopranie, także jasnym, ale ciut lepiej kontrolowanym.

BQEYZ Spring II to także słuchawki hybrydowe, ale trójprzetwornikowe (dynamiczno-armaturowo-piezoelektryczne), które moim zdaniem brzmią łagodniej, bardziej naturalnie, bliżej w średnicy i trochę pełniej w basie. Niskie tony też nie są dominujące, ale całościowo Spring II były dla mnie przyjemniejsze w odbiorze, brzmiały bardziej muzykalnie, a mniej technicznie. Jeśli jednak wolimy mocniejszy nacisk na wyższą średnicę i górę, to odbierzemy OH1S jako słuchawki lepsze. Należy też pamiętać, że piezoelektryk, mimo iż świetnie zestrojony, powoduje specyficzny przekaz sopranu w modelu Spring II – twardy i szybki, co nie każdy lubi. Góra w OH1S jest więc bardziej „armaturowa”, osadzona w wyższej średnicy i zarysowana.

Z kolei FiiO FH3 czy FD3 to bardziej basowe słuchawki. Te pierwsze są hybrydowe, także brzmią konturowo, ale w ich przypadku przetwornik dynamiczny ma dużo więcej do powiedzenia niż ten zastosowany w OH1S, bo swobodniej schodzi, wypełnia brzmienie i dodaje masy. Dynamiczne FD3 są bardziej muzykalne, głębsze w basie, który osiąga subbas, cieplejsze w przekazie, a tym samym spokojniejsze w górze, również klarownej, ale generowanej w mniejszych ilościach. Generalnie wymienione słuchawki oferują pełniejszy bas, co tyczy się także droższych FH7, Meze Rai Solo, Moondrop Starfield itp. Testowane niedawno Sennheiser IE300 również stawiają większy nacisk na dół pasma, który mocno uderza, wibruje i wypełnia zakamarki sceny. Przy nich IKKO Gems OH1S są dużo chudsze i płytsze w przekazie.

Gems OH1S przypominają mi dwa, starsze modele słuchawek dokanałowych, czyli hybrydowe Oriveti New Primacy oraz planarne TinHiFi P1. Te pierwsze są podobnie punktowe w basie i także mocne w górnych rejestrach, ale są bardziej precyzyjne, punktowe i selektywne. Moim zdaniem New Primacy brzmią równiej i przestrzenniej, a tym samym bardziej analitycznie. Natomiast TinHiFi P1 także stawiają na górę pasma, jeszcze chłodniejszą i ostrzejszą, ale tym samym prezentują bliższą, pełniejszą w niższym zakresie średnicę. Wniosek jest prosty – OH1S należą do słuchawek jasnych i bardziej technicznych, ale jest w nich nietypowa gładkość i miękkość, która dodaje im muzykalności.

IKKO Gems OH1S – synergia
Słuchawki nie reagują mocno na synergię, ale jest ona wskazana. Im bardziej basowe, ciepłe i łagodne w górze źródło, tym lepiej. Oczywiście jeśli lubimy mocną górę, bardziej analityczny przekaz, to w grę wchodzą też neutralnie brzmiące sprzęty. W innym przypadku wysokie tony i wyższą średnicę trzeba poskromić, by dodać słuchawkom masy i uprzyjemnić odsłuchy. Raczej nie zrobimy z OH1S mocno basowych dokanałówek, bo subbas jest na tyle ograniczony, że trudno go wzmocnić. Mimo tego w korzystniejszych konfiguracjach słuchawki stawały się bardziej uniwersalne, lepiej radziły sobie wtedy z elektroniką czy cięższym graniem gitarowym, ale ciągle nie były optymalne do takich gatunków. Nie trzeba się za to przejmować mocą, OH1S są łatwe do napędzenia.

Podczas odsłuchów FiiO M11 Plus LTD sprawdził się gorzej od łagodniejszego i bardziej basowego FiiO M15. Cayin N3Pro zgrywał się lepiej w konfiguracji lampowej Triode niż klarowniejszego i bardziej neutralnego trybu Ultra-Linear oraz z wyjść symetrycznych. Wolałem też Qudeliksa-5K od FiiO BTR5, bo ten pierwszy ma łagodniejsze skraje pasma i bliższe, cieplejsze tony średnie. Ten drugi natomiast lekko wzmocnił bas, ale też podkreślił górę, co nie było korzystne. Ponadto lepiej używać filtrów typu „slow” zamiast „fast”, jak i aktywować dostępne modulatory dźwięku, np. Pro-EQ w odtwarzaczu Astell&Kern AK70 MKII czy konwersję All-to-DSD w przypadku odtwarzaczy FiiO. Korzystne może być też EQ, a w przypadku Tidala lepiej brzmiała muzyka w formacie MQA (Master). Mimo że nie przepadam za MQA, to w tym przypadku łagodny przekaz tego formatu był dla OH1S korzystny.

IKKO Gems OH1S – okablowanie
Na koniec sprawdziłem alternatywne kable: posrebrzony FiiO LC-C, srebrny LC-D oraz hybrydowe FiiO LC-RE i Oriveti Affinity. Mam dwa, wręcz tradycyjne wnioski – pierwszy dotyczy połączeń zbalansowanych, drugi doboru kabla do charakteru słuchawek.

Po pierwsze słuchawki zyskują na połączeniach zbalansowanych, brzmią szerzej, ale scena jest ciągle kulista – separacja kanałów nadal nie jest wyjątkowo kontrastowa. Mimo tego „po balansie” czułem więcej swobody na boki, stereofonia robiła lepsze wrażenie. Wymiana przewodu na zbalansowany nie jest więc obowiązkowa, w tym przypadku nie doświadczymy wyjątkowo drastycznej zmiany, ale osoby preferujące szerszy przekaz z mocniejszą separacją kanałów raczej nie będą żałowali zakupu kabla 2,5 mm czy 4,4 mm.

Po drugie standardowy kabel do nie końca pasuje do charakteru słuchawek. Uzyskałem lepsze efekty z „łagodniejszymi” przewodami, czyli FiiO LC-RE oraz Orivetii Affinity. W obu przypadkach sopran się uspokoił, przybyło ciepła, a bas się lekko dociążył. Nie, nie trzeba od razu wydawać drugie tyle na kabel, wystarczy zakup przewodu miedzianego OCC zamiast posrebrzonego czy srebrnego. Uważam, że producent podjął złą decyzję – posrebrzany kabel robi lepsze wrażenie marketingowo, ale pod kątem sonicznym wcale nie musi służyć słuchawkom i właśnie tak jest w przypadku OH1S.

Podsumowanie

IKKO Gems OH1S można ocenić z dwóch perspektyw.

Melomani gustujący w lekkim, zwiewnym, rozdzielczym, ale jednocześnie angażującym brzmieniu powinni być zadowoleni. Gems OH1S brzmią mocno, jasno i wyraziście, ale są przy tym w miarę gładkie. Słuchawkom nie brakuje detali, ale dźwięk to wypadkowa techniczności i muzykalności – nie odebrałem OH1S jako słuchawek skrajnie zimnych, suchych czy surowych. Ciągle słyszałem dozę ciepła i niezłe nasycenie, świetnie słuchało mi się lżejszych brzmień.

Z kolei osoby wrażliwe na wysokie rejestry, mocne wyższe tony średnie lub preferujący głęboki, niskoschodzący bas się zawiodą. Lubię przeróżnie strojone słuchawki, ale w tym przypadku miałem wrażenie zmarnowanego potencjału konstrukcji hybrydowej. Przetwornik dynamiczny ma tutaj mniej do powiedzenia, generuje ścięte i dość chude pasmo – moim zdaniem subbasu brakuje, a midbas powinien być bardziej wypełniony. W efekcie elektronika czy metal nie brzmiały tak, jak powinny.

IKKO Gems OH1S kosztują 199 dolarów amerykańskich, a w Polsce są dostępne za niecałe 950 zł. Trochę się zawiodłem, bo np. BQEYZ Spring II zrobiły na mnie lepsze wrażenie, a w podobnej cenie można mieć także FiiO FH3 z dodatkowym kablem. Jeśli jednak bas nie ma dla nas znaczenia, a liczy się jasny i wyrazisty dźwięk, to OH1S mogą sprostać zadaniu.

Zalety:
+ niezłe wyposażenie
+ ciekawe wzornictwo
+ solidne wykonanie
+ przyzwoita ergonomia
+ wymienny kabel MMCX
+ łatwe do napędzenia
+ klarowne, bezpośrednie i czyste brzmienie
+ trójwymiarowa i napowietrzona scena

Wady:
– przeciętne tłumienie
– dość długie tulejki mogą być problematyczne
– braki w subbasie i midbasie
– scena mogłaby być szersza

Sprzęt dostarczył:

ikko

REKLAMA
hifiman

2 KOMENTARZE

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj