ISK HD9999 to popularne słuchawki o zamkniętej i wokółusznej konstrukcji, wyposażone w dynamiczne przetworniki 50 mm. Producent obiecuje profesjonalne brzmienie z głębokim basem, wzorowy komfort i nienaganną izolację.

HD9999 to już dobrze znane słuchawki, z którymi miałem wcześniej kontakt i doceniłem ich możliwości. Byłem ciekawy jak wypadną w nowym kontekście – z kartami dźwiękowymi i stacjonarnymi wzmacniaczami z aktualnej platformy testowej. Intrygowało mnie też jak radzą sobie w grach sieciowych i czy stanowią dobrą alternatywę dla słuchawek gamingowych, np. modelu HyperX Cloud Alpha. W końcu ISK HD9999 można kupić już za około 200-250 zł, a to w teorii uniwersalna opcja do różnych zastosowań. Czy to nadal dobry wybór?

Wyposażenie

Jak przystało na słuchawki z Państwa Środka, wyposażenie jest bogate. Kartonowy kufer skrywa duży futerał, który jest usztywniony, zamykany na zamek i wyposażony w dodatkowe uchwyty. Wewnątrz niego znajdziemy słuchawki zabezpieczone elastyczną opaską oraz komplet akcesoriów, czyli:

REKLAMA
hifiman

  • parę nauszników;
  • kabel prosty 3,5 mm (długość 3 m);
  • kabel spiralny 3,5 mm (długość około 1,5 m);
  • adapter 6,3 mm;
  • pasek do futerału;
  • instrukcję obsługi.

Wymienne nauszniki mają względem padów zamocowanych fabrycznie inny profil. Okablowanie jest wypinane, do czego wykorzystano wtyczki mini XLR z blokadami. Producent zadbał nawet o pasek do futerału, który ma regulowaną długość i plastikowe karabińczyki.

Konstrukcja

Nie jest niespodzianką, że azjatyckie marki mniej lub bardziej kopiują rozwiązania Beyerdynamica lub AKG. Model ISK HD9999 to bez wątpienia wizualny klon słuchawek austriackiej marki, a dokładniej modelu AKG K271 MKII. Nie dotyczy to jednak kolorystyki, ponieważ ISK postawił na złotawe akcenty zamiast srebrnych. W konstrukcji dominują matowe tworzywa sztuczne bardzo dobrej jakości, ozdobne wstawki są aluminiowe, a pozostałe elementy skóropodobne. Konstrukcja potrafi lekko zaskrzypieć, ale jest zwarta i odpowiednio spasowana.

Muszle słuchawek są duże, lekko wypukłe i okrągłe. Aluminiowe, wyżłobione pierścienie otaczają krawędzie muszli i jednocześnie stanowią ich zabezpieczenie. Nauszniki są po prostu naciągnięte na słuchawki. Te fabryczne są grube, mają spłaszczony profil i zostały wypełnione sprężystą pianką pamięciową. Pady zapasowe prezentują się trochę gorzej – są wypukłe, płytsze i wypełnione gąbką.

Z obu muszli odstają mocowania pałąka, które są częściowo ruchome. Prawą stronę zdobi logo ISK Audio, a na lewej jest gniazdo mini XLR. Pałąk składa się z dwóch szyn, spiętych z opaską za pomocą plastikowych klipsów, na które naniesiono oznaczenia kanałów. Pod pałąkiem jest podwieszona opaska z systemem naciągu opartym na gumkach. Opaska jest szeroka – została zgrzana i ozdobiona złotym logo producenta.

Kable prezentują się dobrze. Mają matowe, gumowe izolacje, są odpowiednio grube i tym samym elastyczne. Uwagę zwraca szczególnie rozciągliwy kabel, który mierzy 1,5 metra, ale dodatkowo posiada odcinek spiralny. Oba przewody zakończono prostymi wtyczkami 3,5 mm, które są gwintowane – można na nie nakręcić adapter 6,3 mm z zestawu. Zarówno wtyczki, jak i przejściówka zostały pozłocone. Prosty kabel prezentuje się trochę gorzej, jest cieńszy i ma nadruki w kolorze białym, które jednak nie rzucają się w oczy.

Użytkowanie i ergonomia

ISK HD9999 oferują znakomitą ergonomię! Osoby, które miały wcześniej kontakt ze słuchawkami AKG, poczują się tutaj jak w domu. Opaska pałąka samoczynnie dopasowuje rozmiar, a przy tym jest ona szeroka i dobrze przylega do głowy. Mimo że nie jest wyjątkowo elastyczna, to nie powoduje żadnego dyskomfortu. Naciąg jest optymalny – słuchawki nie są na głowie ani zbyt luźne, ani zbyt napięte. Nie musiałem ich co chwilę poprawiać – raz założone utrzymywały pozycję.

Domyślnie założone nauszniki również nie psują humoru. Są grube, głębokie i odpowiednio miękkie. Może nie osiadają na głowie niczym poduszki, ale już poprawnie neutralizują nacisk pałąka, który można uznać za optymalny. Może wewnątrz pady nie są wyjątkowo pojemne, ale nawet jakby miały częściowo opierać się o małżowiny uszne, to i tak nie powinny powodować dyskomfortu. Zamknięta i wokółuszna konstrukcja przekłada się też na niezłą izolację. Słuchawki jeszcze nie wyciszają zupełnie zewnętrznych hałasów, ale tłumią otoczenie na tyle, że podczas odsłuchów lub grania nic nie powinno specjalnie przeszkadzać.

Wymiana nauszników nie jest trudna, ponieważ pady są na tyle elastyczne, że łatwo je ściągnąć ze słuchawek lub naciągnąć na rant muszli, mimo że nie ma tam dodatkowego wcięcia ułatwiającego ową procedurę. Niestety zapasowe nausznik budzą wątpliwości – są sztywniejsze i płytsze, nie są tak przyjemne w dotyku, a ponadto lekko uciskają. Dodatkowo w ich przypadku większe małżowiny uszne mogą opierać się o sztywne zabudowy przetworników. Pod względem komfortu nauszniki standardowe wypadają zdecydowanie korzystniej.

Okablowanie również sprawdza się dobrze. Świetnie, że zastosowano wtyczki mini XLR, a doceniam też fakt, że oba kable zwieńczono małymi wtyczkami 3,5 mm, więc ze słuchawek można korzystać wygodnie zarówno z urządzeń mobilnych, jak i z tych stacjonarnych. Do gustu przypadł mi szczególnie kabel spiralny, który jest elastyczny i rozciągliwy, co w praktyce sprawdza się wzorowo.

Specyfikacja

  • przetworniki: dynamiczne 50 mm
  • konstrukcja: zamknięta, wokółuszna
  • pasmo przenoszenia: 8 Hz-38 kHz
  • impedancja: 32 Ω
  • skuteczność: 96 dB (1 V rms)
  • maksymalna moc wejściowa: 1500 m
  • kable: prosty 3 m (wtyczka 3,5 mm), spiralny 1,5 m (wtyczka 3,5 mm) + adapter 6,3 mm
  • masa: 270 g

Brzmienie

  • Słuchawki: Audeze LCD-2 Closed Back i Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), MrSpeakers Ether 1.1 (Forza AudioWorks HPC Mk2 i DUM), Sennheiser HD 6XX, AKG K612 Pro, Final Sonorus III, Focal Spirit Professional, 1MORE H1707, Sony WH-H900N
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila, Burson Conductor Virtuoso (Sabre ES9018), Burson Playmate Everest, AIM SC808, Tempotec Serenade, FX-Audio DAC-X6, FiiO Q5 (AM3B), Leckerton UHA-760, FiiO BTR3, EarStudio ES100
  • DAP: FiiO M11, iBasso DX200, Astell&Kern AK70 MKII
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Producent sugeruje, że ISK HD9999 to słuchawki monitorowe. W praktyce okazuje się, że rzeczywiście oferują wysoką szczegółowość i rozdzielczość, ale nie brzmią liniowo czy średnicowo, a są strojone raczej bardziej rozrywkowo. Sygnaturę można określić mianem V-kształtnej, ale zachowano zdrowe proporcje – nie należy obawiać się totalnego wycięcia środka i basu zalewającego muzykę. Pasmo średnie jest lekko oddalone, ale bas nie został ekstremalnie wzmocniony, a wysokie tony są klarowne i wyraziste, ale nie należą jeszcze do wyjątkowo ostrych. W efekcie nadal można z powodzeniem posłuchać przeróżnych gatunków muzycznych, zarówno rozrywkowych, jak i spokojniejszych. Bez względu na repertuar łatwo docenić wysoce klarowny, bezpośredni i czysty dźwięk o wysokiej dynamice. Zacznijmy od odsłuchów ze standardowymi nausznikami.

Bas jest zaakcentowany, ale rozsądnie – niskie tony nadal nie dominują i nie męczą. Myślę, że podawane są w dość optymalnej dawce i w sposób elastyczny – to od muzyki zależy jaki priorytet będzie miał bas. Zarówno fani głębokiego dołu i gatunków elektronicznych, jak i osoby preferujące spokojniejszy przekaz nie powinny być zawiedzione. Bas potrafi zejść nisko w subbas (ale jeszcze nie ekstremalnie), prezentuje soczysty i gęsty midbas, ale z powodzeniem przekazuje także wyższy, bardziej punktowy zakres niskich rejestrów. Podoba mi się energia i sprężystość dołu, który jest zwarty, dobrze kontrolowany i jednocześnie nieźle zróżnicowany pod względem faktury i szczegółowości. Nie jest to jeszcze bas wyjątkowo rozdzielczy, nie brzmi laboratoryjnie, przechyla się raczej w stronę muzykalną niż analityczną. Wszystko dlatego, że bas jest gładki, lekko zmiękczony, nie uderza wyjątkowo twardo i punktowo. W niektórych sytuacjach potrafi się minimalnie zlać, ale to w dużej mierze kwestia realizacji muzyki i charakteru sprzętu. Byłem i tak zadowolony z brzmienia nowoczesnej, jak i klasycznej elektroniki, rocka, metalu, rapu, muzyki popularnej, ale także jazzu, fusion, bluesa itp.

Pasmo średnie jest krok wstecz w stosunku do basu i sopranu, ale z kilku powodów nie należy traktować tego jako wady. Po pierwsze środek jest prezentowany w sposób neutralny i zrównoważony – to klarownie brzmiąca średnica, która ani nie przechyla się w stronę niższego zakresu, ani nie jest wyostrzona w wyższym. Po drugie lekkie odsunięcie środka potęguje aspekt przestrzenny – brzmienie jest nadal bezpośrednie, ale sprawia wrażenie swobodnego i napowietrzonego. Po trzecie rozdzielczość średnicy jest nadal wysoka, a skrajne pasma są na tyle dobrze kontrolowane, że średnica pozostaje czytelna, zróżnicowana, a zarazem dość analityczna w przekazie, a to ze względu na brak woalu lub koca oraz odpowiednie zarysowanie konturu. Brzmienie jest wyraziste, krystalicznie czyste, precyzyjne i szczegółowe. Wokale nadal nie giną w tle, a żywych instrumentów ciągle słucha się dobrze.

Wysokie tony są również podkreślone, podobnie jak bas. Nie ma mowy o przyciemnieniu, zgaszeniu wysokich rejestrów czy zamuleniu. Słychać wykrystalizowanie góry – muzyka nadal nie syczy, nie kłuje i nie tnie uszu, ale jest mocno doświetlona, jasna i klarowna. W niektórych przypadkach dźwięk może jednak stać się ostrawy, co będzie zależało od realizacji muzyki i sprzętu towarzyszącego. Wrażliwi na wysokie rejestry mogą nie być zadowoleni, ale osoby szukające bezpośredniego i wyrazistego przekazu będą zachwycone. W tym przypadku jestem w tej drugiej grupie – doceniam rozciągnięcie góry i ponadprzeciętną szczegółowość w przekazie np. talerzy perkusyjnych, smyczków, dęciaków czy solówek gitarowych. Podoba mi się brak dystansu, bezpośredni, żywy i neutralny, a zarazem dość analityczny przekaz góry, co stanowi dobrą kontrę wobec miękkiego i soczystego basu.

Przestrzeń to również mocny aspekt ISK HD9999. Scena dźwiękowa jest duża i ma kształt elipsoidalny, gdyż pierwsze skrzypce gra stereofonia. Przekaz rozpościera się pomiędzy kanałami i jednocześnie wyraźnie oddala w lewą i prawą stronę. Nadal nie słychać rozerwania sceny w połowie – oba kanały odpowiednio ze sobą współpracują. Głębia i wysokość to aspekty drugoplanowe, ale nadal nie zawodzą – łatwo wychwycić zróżnicowanie zarówno w pionie, jak i w płaszczyźnie przód-tył. Jeśli dodamy do tego wzorową separację dźwięków, przekaz który rozbrzmiewa głównie poza głową, dobrą ekspozycję instrumentów oraz intensywne napowietrzenie, to otrzymujemy kawał dobrej sceny dźwiękowej.

ISK HD9999 i alternatywne nauszniki
Zapasowe nauszniki są moim zdaniem nie tylko gorsze jakościowo i mniej komfortowe od padów standardowych, ale też niekorzystnie wpływają na brzmienie, co może jednak zależeć od synergii ze sprzętem.

Brzmienie HD9999 z płytszymi padami jest mniej basowe – niskie tony oddalają się i uspokajają, nie są już tak soczyste i głębokie. Z tego powodu minimalnie przybliża się średnica, ale zarazem wyostrza też góra pasma. Słuchawki z drugim typem nauszników brzmią ostrzej, jaśniej i bardziej analitycznie, co może sprawdzić się z kartami dźwiękowymi lub wzmacniaczami, które wycinają górny zakres, zbyt mocno przyciemniając lub ocieplając brzmienie.

Jeśli jednak źródło dźwięku brzmi neutralnie lub jasno, to wymiana nauszników będzie krokiem wstecz – wysokie rejestry mogą stać się za ostre, zbyt szkliste, gorzej kontrolowane, a basu może być za mało. Efekty są nadal dobre, ale mnie brakowało głębi basu, a góra stawała się momentami lekko męcząca, więc wolę standardowe nauszniki.

ISK HD9999 i sprzęt
ISK HD9999 nie są słuchawkami specjalnie wymagającymi. Moim zdaniem należy traktować je jako stacjonarne, które dzięki niskiej impedancji łatwo napędzić z dźwiękówek czy podstawowych wzmacniaczy, ale jednocześnie z powodzeniem zasilić z czegoś większego. Moim zdaniem najlepsze efekty dadzą zrównoważone źródła, ale cieplejsze, ciemniejsze, bardziej muzykalne sprzęty również nie powinny stanowić przeszkody. Unikałbym jedynie sprzętu ewidentnie zimnego, chudego w basie i wyostrzonego, bo w takiej sytuacji słuchawki mogą stać się zbyt „gorące” w górnych rejestrach. Skupiłem się na odsłuchach z typowo stacjonarnymi DAC/AMP-ami, zarówno z wysokiej, jak i niskiej półki.

DAART Aquila jak zwykle skierowała brzmienie na bardziej techniczne tory. Bas stał się twardszy, trochę chudszy i bardziej zwarty, średnica się lekko przybliżyła, a góra pozostała klarowna i kontrolowana. Aquila bez wątpienia spotęgowała analityczną stronę słuchawek. Podobnie było z Bursonem Conductorem Virtuoso z przetwornikiem Sabre ES9018, który również zaprezentował słuchawki z bardziej analitycznej strony, ale w gładszym wydaniu. Znowu było klarownie, rozdzielczo, głęboko w basie i jednocześnie precyzyjnie w sopranie. Następny w kolejności był Burson Playmate Everest, z którym HD9999 zabrzmiały rewelacyjnie! Nie brakowało zarówno głębokiego i kontrolowanego basu, krystalicznej średnicy, jak i bezpośredniego oraz precyzyjnego sopranu, a nie ucierpiała także przestrzeń. Raczej nikt nie będzie łączył HD9999 z tak drogimi źródłami, niemniej pozwoliło mi to przekonać się, że słuchawki całkiem nieźle skalują ze sprzętem, czyli reagują na jego jakość.

Następnie przyszła pora na dźwiękówki, czyli AIM SC808 i Tempotec Serenade, obie w fabrycznych konfiguracjach. Ta pierwsza nie zaprezentowała się tak dobrze, jak droższe urządzenia z platformy testowej, ale robiła wrażenie gładkim, klarownym i nadal rozdzielczym przekazem – HD9999 brzmiały zgodnie ze swoim charakterem. Druga karta, czyli Tempotec Serenade, która wkrótce będzie przedmiotem oddzielnego testu, lekko przyciemniła sopran, ociepliła bas i niską średnicę, co również sprawdziło się świetnie. To dobra konfiguracja także z ekonomicznego punktu widzenia.

Na koniec sięgnąłem po niedrogie combo, czyli FX-Audio DAC X6, które również stanowi cenowego kompana słuchawek i doczeka się dedykowanego testu. Brzmienie w tym przypadku również było bez zarzutu – soczysty bas, czyste tony średnie, klarowna góra, wszystko było na swoim miejscu. Słuchawki zabrzmiały zgodnie ze swoim charakterem, stanowiły wypadkową muzykalności i analityczności, robiły wrażenie klarownością i głębokim dołem.

ISK HD9999 vs inne słuchawki
ISK HD9999 brzmią inaczej od słuchawek z platformy testowej. Focale Spirit Professional to właśnie monitorowe brzmienie bliskie w średnicy, precyzyjne, dość małe w scenie. HD9999 generują od nich głębszy bas, klarowniejszą górę i mniej średnicy; nie zawodzą rozdzielczością, a są jednocześnie bardziej muzykalne od Focali. Jeszcze droższe Final Sonorus III również stawiają na uwypukloną średnicę, podczas gdy słuchawki ISK skupiają się bardziej na skrajach pasma. Otwarte Sennheisery HD6XX są cieplejsze, ciemniejsze i łagodniejsze w przekazie, bardziej rozdzielczym i przestrzennym. Wszystkie powyższe modele są jednak zdecydowanie droższe od HD9999, a w konfrontacjach wcale nie ma wstydu.

A jaka jest bezpośrednia konkurencja modelu HD9999? To np. nowe Takstary PRO 82, które oferują trójstopniową regulację basu. Niestety PRO 82 mają spore problemy z kontrolą basu, a na mniej basowych ustawieniach brzmią mocno płytko. Moim zdaniem HD9999 robią lepsze wrażenie nasyceniem niskich tonów, klarownością, kontrolą i przestrzenią – stawiam je wyżej od Takstarów.

Kolejnym konkurentem są trochę droższe Snab Euphony AF100, czyli słuchawki chudsze w basie, bardziej wyostrzone w sopranie i wyższej średnicy. W tej konfrontacji moim zdaniem HD9999 również wychodzą na prowadzenie, gdyż mają pełniejszy bas, neutralną średnicę i również klarowną, ale mniej ostrą górę pasma. W efekcie słuchawki ISK są bardziej muzykalne, a nadal pozostają odpowiednio techniczne do bardziej krytycznych odsłuchów.

ISK HD9999 w grach – pojedynek z HyperX Cloud Alpha
Na koniec konfrontacja z jeszcze jednym konkurentem z bardziej gamingowego punktu widzenia. ISK HD9999 to ciekawa alternatywa dla popularnych HyperX Cloud Alpha. Te ostatnie uważam za bardzo dobre słuchawki gamingowe, które radzą sobie także z muzyką, a do tego są wygodne i solidnie wykonane.

Okazuje się jednak, że kontrola basu w Cloud Alpha jest gorsza od tej z HD9999 – średni zakres niskich tonów bywa lekko natarczywy, a słychać także lekko kartonowy nalot na średnicy, tak jakby komory przetworników nie były dobrane optymalnie. HD9999 to moim zdaniem wyższy poziom ogólny, zarówno pod względem przekazu basu, szczegółowości, jak i ogólnej kontroli pasm. HyperX Cloud Alpha stawiają jednak trochę bliżej średnicę, co zapewnia lepszy przekaz kroków i detali map w sieciowych strzelankach.

Pozycjonowanie w obu modelach jest bardzo dobre, ale odkryłem, że Cloud Alpha budują trochę mniejszą scenę i pozycjonują bardziej kierunkowo, nadal przekazując przybliżony dystans z jakiego dobiegają dźwięki na wirtualnym polu bitwy. ISK HD9999 również umożliwiają z łatwością zidentyfikować skąd wybrzmiewa dźwięk, ale jednocześnie lepiej przekazują jak daleko znajduje się jego źródło. W efekcie z czystą satysfakcją pozycjonowałem na ucho innych graczy w Battlefield V.

Podsumowanie

Dobre brzmienie się nie starzeje – ponownie nie zawiodłem się możliwościami ISK HD9999. To słuchawki, które punktują pod wieloma względami. Są bogato wyposażone, solidnie wykonane, wygodne i nieźle izolują od otoczenia. Wypinany przewód to duży atut konstrukcji, wymienne nauszniki to miły dodatek, a futerał doceni każdy podróżujący meloman. Brzmienie także nie zawodzi. Jest V-kujące, ale przestrzenne i nadal uniwersalne, a do tego zarazem techniczne i muzykalne. Można liczyć zarówno na wysoką rozdzielczość dźwięku, jak i sporą dawkę rozrywki.

Szkoda jedynie, że zapasowe nauszniki są gorszej jakości. Mają też inny kształt, więc wpływają na brzmienie, rozjaśniając je i odchudzając, co może, ale nie musi być korzystne. Niskim tonom czasami minimalnie brakuje precyzji, a może zdarzyć się też, że wysokie tony będą w niektórych utworach trochę za ostre. Wymagana jest więc pewna synergia ze sprzętem i dobrej jakości repertuar.

ISK HD9999 kosztują aktualnie około 250 zł, a czasami są dostępne w promocji za 200 zł. Moim zdaniem są jak najbardziej warte zakupu zarówno z perspektywy melomana, jak i gracza. Polecam zainteresować się nimi nawet, jeśli nie przepadamy za brzmieniem na planie litery “V”. W tym przypadku strojenie nie ogranicza wcale repertuaru – nadal świetnie słucha się muzyki bazującej na żywych instrumentach.

Dla ISK HD9999

Zalety:
+ solidne wykonanie
+ bogate wyposażenie
+ wymienne przewody
+ wysoki komfort
+ dobre tłumienie
+ energiczne, muzykalne, klarowne i satysfakcjonująco technicznie brzmienie
+ obszerna scena dźwiękowa, niezła holografia i wzorowe pozycjonowanie w grach

Wady:
– zapasowe nauszniki są gorszej jakości i mogą negatywnie wpływać na dźwięk
– małe braki w kontroli skrajnych pasm (zależnie od realizacji muzyki)
– średnica mogłaby być trochę bliższa

Sprzęt dostarczył:

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

10 KOMENTARZE

  1. Witam.

    Tuż po zakupieniu słuchawek BlitzWolf BW-ES2 czytałem ich recenzje na Państwa stronie i tak z grubsza pokrywa się ona z moją opinią. Z grubsza, ponieważ gdy zakładam słuchawki tej samej marki, a konkretnie bliźniaczy jednak bezprzewodowy model BW-FYE7 , to zaczyna mi brakować tej przestrzeni z ES2 wszerz, którą ujęliście jako skromną. Zauważyłem, że jest ona tworzona przez mocniej wyeksponowane wysokie tony względem FYE7. Niewykluczone, że to co ja nazywam skromną, ale fajną przestrzenią wszerz, Państwo nazwaliby graniem bardziej bezpośrednim z niezłą separacją podstawowych instrumentów. Tzn. wszystko gra zaraz koło głowy i w jej środku, ale jednak słychać że instrumenty mają swoje miejsce, a wokalista jest po środku.

    Nie ma jednak róży bez kolców. Bowiem FYE7 mają mocniejszy zakres 100 – 400 Hz, co daje odczucie przede wszystkim solidniejszej całej linii basowej podczas odsłuchu, jednak co potem odkryłem podbijając ten zakres w ES2… to właśnie dzięki temu zakresowi średnio-wysokie tony są mniej przestrzenne, mniej bezpośrednie i bardziej przygaszone, a mniej istotne cichsze dźwięki stają się jeszcze mniej słyszalne. Po lekkim podbiciu od 30 do 400 Hz jedne i drugie słuchawki grają bardzo, bardzo podobnie.

    Niestety, chciałbym mieć jedno i drugie na raz – solidniejszy zakres 100 – 400 Hz oraz „przestrzenne”, rozdzielcze i wyraźne wysokie tony. Wydaje mi się jednak, że osiągnięcie czegoś takiego w słuchawkach dokanałowych będzie problemem. Dlatego też właśnie piszę ten komentarz akurat pod ISK HD9999. Jak zmieniałem co kilka minut jedne i drugie słuchawki podczas odsłuchu to z biegiem czasu zacząłem mieć wrażenie, że te wysokie tony w ES2 są nawet za mocne, co wcześniej raczej nie przechodziło mi przez myśl. Zacząłem uważać, że choćby delikatne podbicie pasma 100 – 400 Hz (niekoniecznie tego do 60 Hz, którego wystarczy) jest potrzebne, mimo że do momentu posłuchania FYE7 tak nie uważałem. Dodam, że FYE7 odsłuchiwałem na poprawionym kodeku SBC tzn. takim, który działa z przepustowością około 500 kbps w trybie Dual Channel zamiast Joint Stereo, nie odcinając pasm od 16 KHz w górę, dzięki czemu mp3 320 kbps których głównie słucham powinny brzmieć możliwie wiernie mimo bezprzewodowości i wydawałoby się, podstawowego kodeka, który po poprawkach prawdopodobnie spełnia swoją rolę lepiej niż AptX bez HD. Bez tej poprawki wysokie tony mają sporo zniekształceń.

    Po tym całym objaśnieniu odnośnie innych słuchawek którymi chciałem nieco rozjaśnić moją dźwiękową sytuację, mogę w końcu przejść do pytań na temat ISKów 🙂 Sporo osób narzeka, że wokale w nich są za mocno wycofane. Czy lekkie podbicie niższej średnicy w korektorze nie rozwiązuje problemu? Czy może po podbiciu te rejestry stają się mniej czyste? Czy słuchając ISKów ma się poczucie, że są raczej bezpośrednie w swoim wybrzmiewaniu, czy może dominuje odczucie przestrzeni w którąś stronę? Góra potrafi zakuć w uszy, ale czy sybilizują? Będę je podpinać do ALC892, niestety bez wzmocnienia dla słuchawek, które to najnowsze integry już mają. Przynajmniej przez jakiś czas. Potem może dokupię jakiś minimalistyczny wzmacniasz słuchawkowy. do około 300 zł. Mogę też dodać, że dawniej u brata słyszałem jak brzmią Creative HS-800 Fatality Gaming i były zbyt przebasowione. Ewidentnie taka konstrukcja słuchawek i inne źródło pewnie za dużo by nie zdziałało. Ja sam miałem kiedyś też słuchawki Modecom MC-828 (Striker), niby do komputera z mikrofonem za około 100 zł, ale grały całkiem, całkiem… choć w nich też kombinowałem coś w korektorze przy średnich pasmach, jak dobrze pamiętam. Wiem na pewno, że gdy sytuacja prezentuje się tak, że słuchawki nie mają za dużo basu, to przeważnie zaczynają mi przeszkadzać pasma w okolicach 3 – 4 KHz, ale to też nie w każdych utworach. Wtedy albo podbijam niskie tony i w efekcie jest to zniwelowane, albo właśnie minimalnie obniżam te pasma. Czemu tak robię? Bo odnoszę wrażenie, że słuchawki wtedy zaczynają w wielu utworach nieco czyściej grać. W sumie tutaj chyba skończę mój cały męczący wywód. Jeżeli ktoś dojdzie do tego etapu komentarza i odpowie, to będę wdzięczny 🙂

    Pozdrawiam,
    Łukasz

  2. Eh, tak sobie słucham muzyki z moich bieda-dokanałówek, czyli BlitzWolf BW-ES2 i ten dźwięk, po podbiciu pasma od 0 do 400 Hz bardzo mi odpowiada. Bieda-dokanałówki za 70 zł mi odpowiadają i nie przeszkadza mi to, że dość szybko ucinają wysokie tony np. talerze perkusyjne… grają przede wszystkim czysto. Po czytaniu recenzji oraz komentarzy dot. ISKów czy innych podobnych słuchawek od SuperLuxów nabieram obawy, że będzie z nimi coś nie tak, a przecież ISKi nie są tanie. Między innymi z sybilizowaniem wysokich tonów czy też ze zbytnim wycofaniem wokali. Czytałem też o metaliczności wysokich tonów w ISKach, której to wcale nie widzę w moich ES2, a której bardzo bym nie chciał. No nic, może w końcu zdecyduję się kupić HD9999 i sprawdzić, jak to brzmienie ma się w praktyce, a w razie czego skorzystać z prawa zwrotu.

  3. Dodam również, że zanim zamówiłem z Chin te dokanałówki to kupowałem kilka różnych par dokanałówek w PL do 100 zł i żadne nie grały tak jak chciałem, choć niektóre się do tego zbliżały. Jedne basu prawie nie miały, inne miały słabą separację podstawowych instrumentów (zlewały się) lub brak odpowiedniej przestrzeni dla nich, jeszcze inne lekko metaliczne lub po prostu niezbyt czyste wysokie tony. Przestałem mieć zaufanie do kolejnych wyborów dot. dokanałówek i stwierdziłem, że przyzwyczaję się do ich wad. Okazało się, że BW-ES2 są pierwszymi, które z brzmienia mają tak mało wad, że przy pierwszym ich założeniu odsłuch odbywał się u mnie z przyjemnością. Najpierw z Chin musiał sprowadzić je brat, bo on miał podobny problem do mojego, tyle że ja już przestałem mieć nadzieję na przyzwoicie grające słuchawki dokanałowe do 100 zł 😛 i powiedziałem, że nie zamawiam, bo pewnie znowu będzie zawód. Aż tu nagle sprawdziłem jak grają wtedy, kiedy już przyszły jemu i mega pozytywnie się zaskoczyłem. Z bezprzewodowymi FYE7 było podobnie, bo choć góra była odrobinę mniej czysta i przestrzenna to i tak całkiem dobra, a podstawa basowa nieco lepsza. Stąd ten cały mój wywód – brak zaufania do kolejnych zakupów słuchawek 😀

    • Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz. Już zapoznałem się z treścią Pana komentarzy, rozumiem rozterki 🙂 Muszę przyznać, że mimo wycofania średnicy, odbieram wokale ISK HD9999 jako bezpośrednie i nadal czytelne. Nie są może idealnie z przodu, ale nie czuję mocnego zdystansowania czy też zdominowania przez pozostałe instrumenty. Moim zdaniem środek jest prezentowany nadal odpowiednio czytelnie, nie czułem potrzeby podbijania niskiej średnicy, a w przypadku HD9999 raczej nie polecam ruszania wyższego podzakresu środka. Sporo będzie zależało jednak od samego sprzętu – jeśli źródło samo wycofuje środek, to wtedy korekcja może pomóc. Odnośnie wysokich tonów modelu HD9999 – tak, to rzeczywiście mocne pasmo, ale cechuje się ogólnie niezłą kontrolą i rozciągnięciem. Sporo będzie zależało od samej muzyki, jej realizacji. Nie natrafiłem jednak na sybilizację, o ile sykliwość nie była ewidentną wadą nagrań.

      Nie odniosę się jednak do innych, wymienionych przez Pana słuchawek. Testował je Grzegorz Fabianowicz, być może on będzie mógł odnieść ich sygnaturę do modelu HD9999.

    • ISK znam tylko z opisu, więc zdecydowanie ciężko jest mi się odnieść bezpośrednio, ale znając opinie Macieja na temat sprzętu, który obaj znamy, to bym widział HD9999 jako mocno inne granie niż Blitzwolfy. BW-ES2 grają ciepłym i bezpiecznym dźwiękiem, z wygaszoną górą, na czym cierpi pozycjonowanie oraz szczegółowość, podczas gdy ISK, to już granie V, z mocniej zaznaczonymi sopranami, ogólnie bardziej wyraziste.
      Jednak czy byłyby one męczące, to ciężko stwierdzić, gdyż góra wysokiej jakości, nawet gdy jest jej trochę więcej potrafi dać większą frajdę ze słuchania niż bylejaka zgaszona. Na pewno jednak tu jest większa przestrzeń i szczegółowość, a gdybym miał w ciemno je przyrównać do tanich chińskich dokanałówek, to wskazałbym KZ ZSN, więc jeśli nie chcesz ryzykować wydania od razu 250 złotych, można zacząć od jakichś 60 by sprawdzić, czy taki dźwięk Ci odpowiada.

      • Kupiłem ISK HP 580 i… preferuję chyba jednak granie BlitzWolfów ponad to od HP 580. Śmieszne to trochę, bo duże słuchawy na uszach robią wrażenie i wydaje się, że fajnie to będzie grać, a tu jednak wolę malutkie dokanałóweczki BW-ES2, przy których podbijam tylko trochę zakres do 300 Hz i jest fajnie. Jak dla mnie porównanie wypada tak, że BW-ES2 grają średnicą z wystarczającym dodatkiem basu i wysokimi jako uzupełnienie, podczas gdy ISKi własnie V-ką.

        Problem tylko polega na tym, że mam nieodparte wrażenie, że przez nieco wycofaną średnicę ISKów dźwięk na nich jest jakby… nieczysty, niewyraźny? Podbić zakres 500 – 1000 Hz o kilka decybeli to po prostu muszę, aby przyjemnie mi się ich słuchało. Niby wyraźnie więcej detali słychać wśród górnych partii, ale dla mnie nie robi to aż tak dużego znaczenia chyba. Chyba lubię coś, co zwie się niekiedy domózgowym graniem średnicy 😀 Czy takie Superluxy HD 330 z jakimś DAC pod USB byłyby dobrym nausznym zamiennikiem BW-ES2? albo coś innego? Oczywiście tak, żeby góry nie zjadło i bas w dalszym ciągu był solidny.

      • W BW-ES2 jeszcze oprócz podbijania pasma 0 – 300 Hz mniej więcej 3 – 4 dB, delikatnie obniżam także 4 – 6 KHz, tak o 2 – 3 dB (często mi to pasmo przeszkadza w słuchawkach) czy też podbijam 10 – 16 KHz o jakieś 4 dB, ale to wszystko jak widać w takich zdrowych proporcjach i nie jest niezbędne. Oryginalny charakter brzmienia tych słuchawek już bez korekcji podoba mi się na tyle, aby odsłuch był w miarę przyjemny.

      • Chociaż heh, to zależy od utworu. Gdzie nie gdzie zaczyna powstawać nieprzyjemna luka w odsłuchu po obniżeniu 4 – 6 KHz 😉 ale zazwyczaj ze różnymi słuchawkami miałem taki problem że ten zakres musiałem obniżać. BW-ES2 są takim wyjątkiem. Czyli można powiedzieć, że jedynie podbijanie tak 8 – 10 KHz wzwyż, co żeby np. syczenie perkusji było wyraźniejsze oraz 0 – 0,3 KHz, żeby podstawa basowa solidniejsza… i na takie zmiany BW-ES2 świetnie reagują, lubią się z korektorem.

  4. Szukam pełnowymiarowych słuchawek do 1000 zł z basowym brzmieniem podobnym do tego z ISK HD9999.
    Mam też AKG M220 PRO, BRAINWAVZ HM5, Sennheiser Momentum M2 podpięte pod FiiO E10K Olympus 2 i ASUS XONAR D1, ale ich mało basowe brzmienie do mnie nie przemawia …
    Co możecie mi polecić ?

Skomentuj Mateusz Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj