ISK HP2011 to przystępnie wycenione słuchawki, które cechują się konstrukcją zamkniętą oraz wokółuszną i posiadają przetworniki dynamiczne o średnicy 50 mm. Producent określa je mianem profesjonalnych i obiecuje wysokiej jakości brzmienie.

Niedawno przetestowałem udany i doceniony model ISK HD9999, w zamyśle również stworzony do studia, ale w praktyce brzmiący dość muzykalnie i nowocześnie. HD9999 są niezwykle wygodne, bogato wyposażone i całkiem solidnie wykonane, ale nie są wyjątkowo tanie, bowiem to koszt 200-250 zł. ISK HP2011 są więc teoretycznie tańszą alternatywą dla HD9999, gdyż ich cena to 129 zł, a także oferują wokółuszną i zamkniętą konstrukcję oraz pięćdziesięciomilimetrowe przetworniki. Przekonajcie się, czy warto je kupić i jakich kompromisów należy się spodziewać.

REKLAMA
final

Wyposażenie

Słuchawki są dostarczane w skromnym pudełku, które jednak dobrze spełnia swoje zadanie. W tej cenie nie można oczekiwać bogatego wyposażenia, ale ISK HP2011 i tak wypadają pod tym względem nieźle. Producent dodał adapter 6,3 mm (nakręcany), a także pokrowiec, wykonany ze sztucznego, ale grubego materiału i zaciskany na sznurek z klipsem. Wykonanie pokrowca to nic specjalnego, ale sama już obecność takiego akcesorium jest bez wątpienia korzystna.

Konstrukcja

ISK HP2011 to słuchawki typu „już to gdzieś widziałem”. Konstrukcja jest rzeczywiście OEM-owa, a to także ewidentna inspiracja rozwiązaniami Beyerdynamika. W efekcie HP2011 przypominają słuchawki Takstara, gamingowe HyperX Cloud, a tym samym są podobne do innego modelu ISK, czyli półotwartych HF2010. Producent postawił na podobną kolorystykę, czyli matową czerń oraz srebrne wstawki, zarówno gładkie, jak i szczotkowane. Końcowy rezultat jest niezły, ale widać, że wzornictwo miało znaczenie drugoplanowe.

Muszle mają eliptyczny kształt i wypukłe oraz obłe komory przetworników, które przypominają meloniki. Czarne pokrywki ozdobiono srebrnymi nadrukami oraz charakterystycznymi wklęsłościami, na których znalazły się oznaczenia kanałów. Kabel wpięto w lewą muszlę, jest on zamocowany na stałe, mierzy aż trzy metry, a wieńczy go gwintowana wtyczka 3,5 mm.

Nauszniki z zestawu nie imponują materiałem, który nie jest tak gładki i miękki, jak ekologiczna skóra, ale i tak robią dobre wrażenie. Zastosowano skóropodobny materiał, który jest gruby i sprężysty, został precyzyjnie zszyty i dość obficie wypełniony gąbką. Wewnątrz padów nie zabrakło także siateczek, które zabezpieczają przetworniki.

Obie muszle zamontowano w pałąk za pomocą typowych widełek, które są aluminiowe i zostały lekko wyszczotkowane. Widełki łapią słuchawki w dwóch punktach, a mocowanie jest ruchome i pozwala na odchylanie słuchawek w osi poziomej. Regulacja rozmiaru jest natomiast rozsuwana. Producent naniósł na widełki wytłoczoną, ośmiostopniową skalę, ale to jedynie „ściągawka”, ponieważ regulacja nie jest stopniowa i pracuje dość opornie.

Pałąk ma formę obustronnej opaski z gąbką wewnątrz, która od góry jest wykonana ze sztucznej skóry, a od dołu z elastycznej siatki o dość dużych oczkach. Opaskę pałąka spinają plastikowe elementy, które zostały skręcone śrubami. W nich poprowadzono także odcinki kabla łączące obie muszle, które są sztywne, ale odpowiednio krótkie i tym samym zabezpieczone oplotem.

Wykonanie słuchawek jest przeciętne. Jakość tworzyw nie zachwyca – łatwo zauważyć nie do końca precyzyjne spasowanie elementów, dość surową obróbkę aluminiowych widełek, jak i pewne skazy. Materiały skóropodobne, izolacja przewodu oraz sprężyste gąbki wypełniające pady i pałąk robią jednak pozytywne wrażenie. Jakość wykonania mogłaby być lepsza, ale efekt w kontekście ceny jest nadal dobry.

Użytkowanie i ergonomia

Konstrukcja przekłada się na dobrą ergonomię, co nie jest niespodzianką – w praktyce ISK HP2011 sprawdzają się podobnie do wspominanych modeli ISK HF2010, Takstar Pro 80 czy HyperX Cloud. Znajdzie się kilka wad ergonomicznych, ale nie rzutują one negatywnie na ogólną ocenę.

Nacisk pałąka jest optymalny, czyli wyczuwalny i odpowiednio mocny, by słuchawki pewnie trzymały się głowy, ale jeszcze nie tak duży, by miażdżył głowę i uciskał szczękę. Nauszniki nie są wyjątkowo miękkie, więc nacisk czuć, ale dzięki temu pady równo przylegają do głowy, a tym samym zapewniają przyzwoite tłumienie. Słuchawki nie izolują pasywnie wyjątkowo intensywnie – jeśli nie odtwarzamy muzyki, to otoczenie słychać, ale podczas odsłuchów już nic nie powinno przeszkadzać.

Pałąk ma odpowiedni profil, nie ugniata czubka głowy ani się nie przesuwa. Siatka od spodu zapewnia dobrą izolację, ale może być trudna do utrzymania w czystości, ponieważ może ścierać i gromadzić naskórek. Regulacja rozmiaru pałąka ma pewne braki. Mam czaszkę średnich rozmiarów, a musiałem rozsuwać pałąk na stopień szósty z ośmiu dostępnych. Jest więc podobnie, jak w przypadku wspominanych Takstarów Pro 80, które również oferowały trochę za małą regulację. Posiadacze dużych głów mogą narzekać, ale za to ucieszą się osoby z małymi czaszkami, dla których wiele słuchawek jest po prostu za dużych, nawet na minimum regulacji.

Kabel spisuje się nieźle. Jest lekko sztywny, ale nadal dobrze się układa. Przewód ma aż trzy metry, więc jeśli dokonujemy odsłuchów siedząc daleko od wzmacniacza lub podpinamy słuchawki do karty dźwiękowej z tyłu komputera stacjonarnego, to będziemy zadowoleni. Jeśli jednak słuchamy z mobilnego odtwarzacza lub biurkowego DAC/AMP-a, to nadmiar kabla może przeszkadzać i trzeba będzie go zwinąć. Świetnie, że zastosowano wtyczkę 3,5 mm z adapterem, więc ISK HP2011 sprawdzą się w różnych scenariuszach użytkowych.

Specyfikacja

  • przetworniki: dynamiczne, 50 mm
  • konstrukcja: zamknięta, wokółuszna
  • pasmo przenoszenia: 15 Hz-30 kHz
  • impedancja: 32 Ω
  • skuteczność: 94 dB
  • maksymalna moc wejściowa: 500 mW
  • moc znamionowa: 200 mW
  • nacisk pałąka: 3 N
  • kable: 3,5 mm z adapterem na 6,3 mm, długość 3 m
  • masa: 323 g (z kablem)

Brzmienie

  • Słuchawki: Audeze LCD-2 Closed Back i Audeze LCD-2 (Double Helix Fusion Complement4), MrSpeakers Ether 1.1 (Forza AudioWorks HPC Mk2 i DUM), Sennheiser HD 6XX, AKG K612 Pro, Final Sonorus III, Focal Spirit Professional, 1MORE H1707
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila, Burson Conductor Virtuoso (Sabre ES9018), Burson Playmate Everest, FiiO Q5s (AM3E i AM3B), Leckerton UHA-760, FiiO BTR3, EarStudio ES100
  • DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), FiiO M11, OnePlus 6T
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz, Oriveti Affinity
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

HP 2011 oferują bardzo dobre brzmienie o ściśle określonym charakterze. Ponownie słychać, że producent lubuje się w brzmieniu jasnym, klarownym, bezpośrednim i szczegółowym. Jednocześnie słuchawki nie odbiegają mocno od neutralności, mimo pewnego wyostrzenia w sopranie, a tym samym nie podbijają basu. W efekcie HP2011 są mniej rozrywkowe, a bardziej analityczne i tym samym zrównoważone od wspominanego, droższego modelu HD9999. Z tego powodu HP2011 bliżej do brzmienia studyjnego – spodobają się fanom wierniejszego przekazu, nastawionego na detale i rozkładanie muzyki na czynniki pierwsze.

Bas jest trzymany w ryzach, a tym samym skoncentrowany wokół średniego i wyższego podzakresu niskich tonów. Subbas jest ścięty, stąd słuchawki raczej nie sprawdzą się w nowoczesnej elektronice, która często chętnie operuje tym zakresem. Przekaz niskich tonów jest kontrolowany i dynamiczny, ale jednocześnie punktowy. Bas nigdy nie wychodzi przed szereg, nie dominuje i nie zalewa pozostałych pasm. Moim zdaniem HP2011 prezentują dół w ewidentnie studyjno-monitorowy sposób. Jeśli lubimy mocny, wibrujący bas, raczej nie mamy tu czego szukać. Gdy jednak ponad to stawiamy laboratoryjny aspekt brzmienia, preferujemy spokojny i zdyscyplinowany bas, który przekazuje sporo detali i jest nieźle zróżnicowany, to HP2011 będą jak znalazł. Według mnie niskich tonów mogło być więcej, ale z przyjemnością podziwiałem fakturowość kontrabasów i wirtuozerskich basówek. Bas nie jest tutaj zlaną, mdłą „papką”, lecz jest zróżnicowany i zarysowany.

Średnica nie została mocno wycofana. Jest tylko lekko oddalona, a tym samym trochę wyostrzona w wyższym zakresie. Pasmo to jest raczej neutralne w barwie i przyzwoicie nasycone, mimo braku popularnego podkreślenia w niskim zakresie. Brzmienie HP2011 nie jest suche – przekaz wokali, perkusji, dęciaków lub gitar jest dość barwny i wyrazisty. Ponownie słychać dobrą kontrolę, zarysowane instrumenty i sporo detali, więc nie mam wątpliwości, że analityczność góruje nad muzykalnością. Muzyka nadal wciąga i angażuje, ale bezpośredniością i szczegółami, a nie ewidentnym podkoloryzowaniem czy tanią efektownością. To przekaz dla fanów wnikania w detale, analizowania poszczególnych linii melodycznych, którzy nie boją się lekko wyostrzonego charakteru słuchawek. Rozdzielczość nie jest jeszcze topowa, ale w kontekście ceny absolutnie nie zawodzi.

Za wyostrzenie brzmienia odpowiada nie tylko wyższa średnica, ale także sopran, który jest podawany w konkretnych porcjach. Słychać, że ten rejon miał priorytet, co jest sprzeczne z obowiązującymi trendami, stawiającymi bas na pierwszym miejscu. Dzięki temu przekaz lekko się ochładza, jest mocno doświetlony i klarowny, sprawia wrażenie bardzo czystego i bezpośredniego. Góra jest nieźle kontrolowana i sensowna jakościowo, ale nie można oczekiwać cudów. Czasami da się wychwycić pewne braki w kontroli, lekkie szeleszczenie lub szklistość, czy też nieznaczną piaszczystość. Zważywszy na cenę słuchawek, nadal trudno kręcić nosem, ale warto mieć na uwadze, że góra nie jest jeszcze perfekcyjnie czysta. Dużo będzie zależało od sprzętu i masteringu utworów muzycznych – słuchawki mogą wzmagać sykliwość nagrań i być za ostre np. do kiepsko zrealizowanego cięższego rocka lub metalu.

Scena dźwiękowa jest średnich rozmiarów, a szerokość jest priorytetowa. Z tego powodu określiłbym przestrzeń mianem elipsoidalnej w poziomie, ponieważ stereofonia ma trochę więcej do powiedzenia i słychać dość wyraźny podział na kanały. Nadal można jednak liczyć na dobrą głębię i wysokość – niewiele brakuje do kulistej przestrzeni. Instrumentom towarzyszy odpowiednie napowietrzenie – poszczególne dźwięki są odseparowanie i nie zlewają się ze sobą. Słuchawki nie prezentują jeszcze wybitnie wielowarstwowego dźwięku, mają tendencję do traktowania wszystkich instrumentów jako pierwszoplanowych, ale daje się wychwycić dalsze plany, np. detale w chórkach, pogłosy i inne efekty tła.

ISK HP2011 i sprzęt
Nie polecam łączyć słuchawek ze źródłami ewidentnie jasnymi i chłodnymi. Neutralne przetworniki i wzmacniacze będą dobrym wyborem, ale najlepiej sprawdzą się te ocieplone, przyciemnione lub nawet basowe. Zbyt jasne źródła mogą spowodować nadmierną ostrość i chudość dźwięku, co zdecydowanie ograniczy repertuar i może męczyć, nawet fanów mocnych wysokich tonów. Neutralny sprzęt zapewni klarowne i analityczne granie, a ten basowy i cieplejszy doda słuchawkom muzykalności i doładuje niskie tony. HP2011 nie są wyjątkowo wymagające pod względem mocy, ale mają dość niską skuteczność, więc podstawowe układy zintegrowane mogą nie wysterować ich poprawnie.

AIM SC808 spisał się bardzo dobrze. Słuchawki zabrzmiały z nim dość gładko, klarownie i przystępnie w odbiorze, ale nadal z mocnym pasmem wysokim i dobrą przestrzenią. Rezultat był analityczny, ale jednocześnie przyjemny w odbiorze. Bardziej podobało mi się połączenie z Tempotec Serenade PCI-Express, czyli niedawno przetestowaną dźwiękówką, która prezentuje zagęszczony i wyrazisty bas, bezpośrednią średnicę i trochę złagodzoną górę. To świetna sygnatura pod HP2011, które z kartą Tempoteca zapewniły spokojniejszy sopran i pełniejszy bas, co zdecydowanie wyszło im na dobre. Słuchawki stały się bardziej muzykalne i przystępniejsze w sopranie, ale nadal pozostały po analitycznej stronie mocy.

FiiO K5 Pro okazał się troszeczkę za ostry w sopranie, co nie do końca podobało się ISK-om. Podobny efekt było słychać we współpracy z FX-Audio DAC-X6, który także prezentuje górę dość mocno, więc w tym przypadku dźwiękówka Tempotec Serenade spisała się lepiej. Niestety przystępny cenowo FiiO K3 również przesadza z wysokimi rejestrami, więc także nie polecałbym go do HP2011. Lepiej od niego wypadła zintegrowana karta dźwiękowa, wbudowana w płytę główną MSI Z370 Gaming Pro Carbon, oparta na układzie Realtek ALC1220. Efekty były bardzo dobre – słuchawki zabrzmiały świetnie, co świadczy o tym, że, by grać dobrze, HP2011 nie potrzebują wybitnego sprzętu, ale dla najlepszych efektów nie obejdzie się bez odpowiedniego zgrania. Należy jednak pamiętać, że układ dźwiękowy we wspomnianej płycie głównej generuje sporo mocy, co nie dotyczy każdej integry – w niektórych przypadkach mocy może być za mało.

ISK HP2011 vs inne słuchawki
Zacznijmy od porównania z prawie dwukrotnie droższymi HD9999, które są lepszymi słuchawkami, ale nie zadowolą każdego. HD9999 brzmią bardziej typową V-ką – mają zarówno podkreślone niskie, jak i wysokie rejestry. Brzmienie wyższego modelu jest bardziej efektowne i rozrywkowe, ale nadal klarowne i jasne. HP2011 prezentują bas znacznie oszczędniej, a tym samym bardziej naturalnie – niskie tony są zarysowane i nie aż tak gładkie. Z tego powodu średnica w HP2011 wydaje się być bliżej. Góra jest podawana podobnie mocno w obu modelach, ale mniej czysto w HP2011 – HD9999 są pod tym względem bardziej krystaliczne. Scena to również domena HD9999 – jest po prostu większa i szersza. Nie mam wątpliwości, że HD9999 to technicznie półka wyżej, jednak pod względem brzmienia nie jest to bezpośrednie rozwinięcie HP2011. Jeśli lubimy bardziej zrównoważony dźwięk, to HD9999 mogą okazać się zbyt basowe i V-kujące. Z tego powodu nie zdziwię się, jeśli niektórzy postawią znaczek wyższości przy HP2011, które brzmią równiej.

ISK HP2011 można traktować jako zamkniętą wersję półotwartego modelu ISK HF2010 z tą różnicą, że model półotwarty ma przetworniki 60-omowe. Słuchawki różnią się konstrukcją pałąka i oczywiście muszli, ale to również podobne granie o klarownym i przestrzennym przekazie, sporej dawce detali i zdyscyplinowanym basie.

HP2011 to bezpośrednio konkurent Snabów HS-42M, czyli słuchawek specyficznych wizualnie, ale lepiej wyposażonych ze względu na wypinane kable. Brzmienie Snabów jest również jasne i klarowne, ale tym samym bardziej rozrywkowe i mniej rozdzielcze. Bas w HS-42M nie jest tak kontrolowany, brzmienie jest gładsze i bardziej muzykalne. Moim zdaniem w tej konfrontacji ISK HP2011 wychodzą na prowadzenie – potrafią zabrzmieć bardziej technicznie i wierniej.

Jest w HP2011 coś przypominającego Takstary Pro 80, ale z mniejszym basem i trochę mocniejszą górą. To też słuchawki jaśniejsze od HyperX Cloud, które mają łagodniejsze górne rejestry oraz mocniejszy bas. Nie jest to poziom Encore Rockmaster OE, które także oferują pełniejszy bas, ale tym samym bardziej rozrywkowe brzmienie. Podobnie jest w przypadku konfrontacji z ISK MDH8500. Oba wspomniane modele są jednak droższe od HP2011, a w ich kontekście wcale nie ma wstydu.

Co z tańszymi alternatywami? ISK HP-580 przegrywają technicznie, a tym samym brzmią inaczej – mają bardziej nadmuchany i zlany bas. Przy nich HP2011 rysują niskie tony oszczędniej, ale bardziej szczegółowo i naturalnie, a tym samym analitycznie. Góra tańszego modelu HP-580 jest ciemniejsza i łagodniejsza. HP2011 są przy nich jasne, ale ich góra jest i tak lepiej kontrolowana. Superluxy HD681 to słuchawki w teorii podobne do HP2011, ale w praktyce bardziej sykliwe i gorzej kontrolowane w basie. Z racji półotwartej konstrukcji scena w HD681 wydaje się większa, ale HP2011 wygrywają fakturowością i rozdzielczością.

Podsumowanie

ISK HP2011 nie są słuchawkami, które zachwycą wzornictwem lub wykonaniem. Prezentują się zwyczajnie, a dostrzec można pewne wady materiałów. Kabel nie jest wypinany, nie otrzymujemy też bogatego wyposażenia, w tym zamiennych nauszników. Po słuchawkach nie można też oczekiwać potężnego basu i wyjątkowo rozrywkowego dźwięku.

Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że ISK HP2011 kosztują 129 zł, to trudno rozwodzić się nad brakami słuchawek, które właściwie są detalami. Konstrukcja jest nadal solidna, nauszniki wygodne, pałąk spełnia zadanie, okablowanie jest długie, a w zestawie nie brakuje adaptera 6,3 mm i pokrowca. Brzmienie jest w kontekście ceny bardzo dobre i rzeczywiście dość profesjonalne, klarowne, dobrze kontrolowane w basie, szczegółowe i przestrzenne. Nie ukrywam, że dźwięk w kontekście ceny mi zaimponował, a same słuchawki stanowią bardzo ciekawą alternatywę dla półotwartych i trochę bardziej wymagających prądowo ISK HF2010.

Trzeba jedynie pamiętać o synergii, tak aby opisywane słuchawki nie okazały się zbyt ostre.

Dla ISK HP2011

Zalety:
+ niezłe wyposażenie
+ nadal solidna konstrukcja
+ dobra ergonomia
+ długie okablowanie z przejściówką 6,3 mm
+ przyzwoite tłumienie
+ klarowne, rozdzielcze i bezpośrednie brzmienie z jasną górą i kontrolowanym basem
+ spora, szeroka scena dźwiękowa

Wady:
– pewne braki w jakości materiałów i wykonania
– wysokie tony mogą być za ostre
– zakres regulacji rozmiaru mógłby być większy

Sprzęt dostarczył:

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj