12 Classics to wyższy model dokanałówek z oferty rumuńskiego producenta. Słuchawki są wyposażone w pojedyncze przetworniki dynamiczne pokryte tytanem, które zamknięto w drewnianych obudowach. Co potrafią?
Marka Meze obecna jest na rynku od lat, ale większą popularność zdobyła dopiero po premierze świetnego modelu 99 Classics, czyli słuchawek nagłownych z drewnianymi muszlami. Meze 99 Classics brzmiały muzykalnie, ale blisko równowagi, a do tego szczegółowo i w wysokiej rozdzielczości. Na ich podstawie powstały też nagłowne 99 Neo, wykonane z tworzyw sztucznych, basowe i bardziej efektowne w brzmieniu. Aktualnie w ofercie Meze dostępne są dwa modele dokanałówek – 11 Neo i tytułowe 12 Classics. Byłem ciekaw czy dwunastki to dokanałowy odpowiednik 99 Classics.
Wyposażenie
Niewielkie pudełko z grafikami utrzymanymi w eleganckim stylu skrywa niezłe wyposażenie. Do dyspozycji są:
- usztywniany futerał;
- trzy pary silikonowych tipsów pojedynczych (rozmiary S, M, L);
- para silikonowych tipsów dwukołnierzowych;
- para pianek termoaktywnych Comply T-500 (rozmiar M);
- klips do ubrania;
- opaska z rzepu;
- naklejki;
- instrukcja obsługi.
Futerał jest niewielki, ale sztywny i odpowiednio pojemny. Jest on zamykany na zamek, a wewnątrz został wyłożony miękkim materiałem i posiada dodatkową kieszonkę z siateczki. Tipsy są grube, gładkie i półprzezroczyste, a to samo tyczy się nakładek dwukołnierzowych. Nie zabrakło prostej instrukcji obsługi, a tym razem producent dołożył także naklejki z logo marki.
Konstrukcja
Producent konsekwentnie trzyma się charakterystycznego wzornictwa – Meze 12 Classics również wyglądają zarazem nowocześnie i klasycznie. Konstrukcja jest drewniano-aluminiowa, a słuchawki dostępne są w dwóch wersjach kolorystycznych: gun metal oraz iridium. Do testów otrzymaliśmy ten pierwszy wariant.
Obudowy słuchawek, wykonane częściowo z orzecha, są wklęsłe w środkowej części i rozszerzają się ku tulejkom. Te ostatnie są metalowe, proste i zabezpieczone filtrami z siatki. Z tyłu każdej słuchawki znajdują się wklęsłe zaślepki, obrobione tak samo, jak tulejki. Obie słuchawki zdobi logo Meze Audio.
Odcinki douszne kabla zostały wpuszczone w dolne części obudów, a miejsca mocowania dodatkowo zabezpieczono silikonową nakładką. Kabel ma grubą i matową izolację, która odpowiada kolorowi aluminiowych części słuchawek i zabezpiecza żyły wykonane z miedzi OFC o czystości 7N. Materiał izolacji jest półprzezroczysty, więc widoczne jest ekranowanie żył. Na prawym odcinku dousznym znajduje się jednoprzyciskowy pilot z mikrofonem w aluminiowej obudowie, również wklęsłej pośrodku. Podobnie jest z rozdzielaczem oraz prostą wtyczką 3,5 mm.
Wykonanie słuchawek nie zawodzi – spasowanie elementów jest odpowiednie, a obróbka wysokiej jakości. Drewno jak zwykle robi wrażenie, szczególnie gdy mowa o niewielkich słuchawkach dokanałowych.
Ergonomia i użytkowanie
Meze 12 Classics to symetryczne i niewielkie dokanałówki o prostych tulejkach. To niby przepis na wygodne słuchawki, ale niestety pod względem użytkowym nie jest idealnie – humor psuje jeden szkopuł.
Ergonomia jest rzeczywiście dobra. “Dwunastki” nosi się metodą klasyczną, a same obudowy tylko lekko wystają z uszu. Drewniane pierścienie są przyjemne w dotyku, a elementy metalowe prawie nie stykają się z uszami, więc po założeniu słuchawek nie czuć dyskomfortu. Tipsy odpowiednio wypełniają kanały słuchowe, ale ogólna izolacja nie jest specjalne mocna – otoczenie jest tylko przytłumione, więc słuchawki mogą nie poradzić sobie ze zgiełkiem komunikacji miejskiej czy ruchliwej ulicy.
Szkoda, że oznaczenia kanałów nie są wyraźniejsze, ponieważ mają one formę tylko niewielkich wytłoczeń na mocowaniu kabla przy słuchawkach. Poszczególne strony łatwo jednak zapamiętać dzięki pilotowi umieszczonemu poniżej prawej słuchawki. Jest do niego wygodny dostęp, a pojedynczy przycisk o wzorowym kliku łatwo wyczuć.
Niestety kabel powoduje mocny efekt mikrofonowy. Stukanie i szuranie kabla jest wyjątkowo intensywne – to chyba najbardziej hałaśliwy przewód ze wszystkich testowanych przeze mnie słuchawek dokanałowych. Przy klasycznej metodzie noszenia jest dla mnie nie do zniesienia, wykańczało mnie same ocieranie się odcinków dousznych o policzki. Co prawda słuchawki można założyć metodą Over The Ear żeby zminimalizować hałasy, ale niestety przy rozdzielaczu nie ma suwaka, więc trzeba uważać, by nie skręcić kabla w odcinkach dousznych. Jeśli jednak zachowany dyscyplinę podczas zakładania Meze 12 Classics metodą OTE, to kable nie powinny spadać z małżowin usznych.
Specyfikacja
- przetworniki: dynamiczne 8 mm, pokryte tytanem
- pasmo przenoszenia: 16 Hz-24 kHz
- impedancja: 16 Ω
- skuteczność: 101 dB (+/-3 dB)
- THD: <0,5%
- izolacja: do 26 dB
- kabel: OFC 7N, 120 cm z wtyczką 3,5 mm
- masa: 17 g (z kablem), ok. 7 g (same kopułki)
Brzmienie
- Słuchawki: Campfire Audio Andromeda i Polaris, Etymotic ER-4PT, Oriveti New Primacy i Basic, FiiO F9 PRO, F9, FH1, iBasso IT01
- DAC/AMP i wzmacniacze: FiiO Q5, Leckerton UHA-760, Astell&Kern AK XB10, FiiO BTR1
- DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200, FiiO X5 III, OnePlus 5
- Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz, Oriveti Affinity
- Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne
Słuchawki testowałem zarówno z nakładkami silikonowymi, jak i z piankami Comply. Uważam, że w drugim przypadku dźwięk jest trochę lepszy, nieznacznie łagodniejszy i pełniejszy. Jednocześnie pianki bardziej rozmywają przekaz, który na silikonach jest bardziej precyzyjny.
Obawiałem się przyciemnienia i mocno podbitego basu, a tymczasem Meze 12 Classics wydają się być inspirowane raczej charakterem nagłownego modelu 99 Classics. Nie jest to jednak ich bezpośredni odpowiednik w formie dokanałowej, gdyż słuchawki potrafią płatać figle i nie są aż tak uniwersalne brzmieniowo. Niespodzianki zdarzają się szczególnie w basie, który raz potrafi zabrzmieć precyzyjnie i żywo, a innym razem wydaje się być ścięty, chudy i bez energii. Czasami dół jest zbyt delikatny, zaś innym razem przyćmiewa środek. Generalnie Meze 12 Classics to raczej opcja dla osób szukających lżejszego, ale muzykalnego brzmienia do spokojniejszej muzyki.
Słuchawki nie spodobają się fanom mocnego zejścia subbasu (którego praktycznie nie ma), jak i napompowanego oraz masywnego midbasu (który został spłycony). Akcent trafił raczej w obszar wyższego basu, a efekt jest specyficzny – bas przyjemnie „plumka” w jazzie, bluesie i fusion, ale często brakuje mu masy, kształtu i „ciała”. Objawia się to szczególnie w mocno zrealizowanym brzmieniu gitary basowej lub kontrabasu, a także syntezatorów lub cyfrowych sampli, gdzie dół niby jest obecny, ale wydaje się być pusty. W nowszej elektronice, metalu lub rocku może brakować uderzenia niskich tonów, a także zwarcia oraz dynamiki. Niskie tony nie mogą poszczycić się mocnym atakiem, energią czy też szybkością – są spokojne i miękkie. Im gęstsze i bardziej skomplikowane nagrania, tym większe prawdopodobieństwo, że słuchawki się pogubią.
Pasmo średnie przypomina brzmienie modelu 99 Classics. Środek zwraca uwagę swoim gładkim i łagodnym charakterem, ocieplonym, ale nie zamulonym. Na silikonowych tipsach brakuje trochę masywności w niższej średnicy, a wyostrza się wyższa średnica. Stąd lepiej współgrały pianki, które dodały brzmieniu minimum dociążenia i trochę złagodziły górne rejestry. Ponownie brzmienie może sprawiać przyjemność, zrelaksować i wciągnąć – jest bezpośrednio, czytelnie i dosyć szczegółowo. Znowu zdarzają się niespodzianki – mimo że środek wydaje się jasny i bezpośredni, to jest jednocześnie spowity delikatną mgiełką, nieznacznie zawoalowany. Dźwięk nie jest idealnie krystaliczny – w lekkiej muzyce słuchawki potrafiły czarować, za to psuły humor w gatunkach cięższych i gęstszych. Brzmienie stawało się jazgotliwe, zbyt lekkie, tak jakby słuchawki nie wypełniały kanałów słuchowych, podczas gdy w rzeczywistości uszczelniały je poprawnie.
Wysokie tony to obecne, jasne i bezpośrednie pasmo. Nadają one brzmieniu klarowności, doświetlają średnicę, ale czasami trochę przesadzają. W niektórych nagraniach owocuje to wyostrzeniem, lekką sykliwością, a czasami także szeleszczeniem. Nie jest to pasmo równe ani mocno rozciągnięte, co słychać głównie w brzmieniu fortepianu, smyczków, wysokich wokali lub talerzy perkusyjnych. Dla przykładu te ostatnie są zbyt lekkie, za mało metaliczne, tak jakby blachy nie miały masy i nie różniły się specjalnie rozmiarem.
Holografia jest również specyficzna. Punktuje dobrym napowietrzeniem, separacją oraz szerokością sceny. Jest jednak płasko, praktycznie nie słychać wysokości, a głębia jest tylko delikatna. Odebrałem scenę nie jako kulistą lub elipsoidalną, a raczej w formie płaskiej elipsy, takiego niezbyt proporcjonalnego… naleśnika. Cierpi na tym ekspozycja instrumentów – niby słychać dystans do instrumentów, które pojawiają się w różnych miejscach, ale ich ekspozycja ogranicza się to głównie do szerokości sceny, tego jak blisko lub daleko pojawiają się dźwięki. O graniu w trójwymiarze nie ma mowy.
Meze 12 Classics vs inne słuchawki
Ostatnio poprzeczka została podniesiona. Słuchawki dokanałowe z pojedynczym przetwornikiem dynamicznym to już nic specjalnego, gdy łatwo dostępne są nawet trójprzetwornikowe hybrydy z gniazdami MMCX. Co prawda FiiO F9 są droższe od Meze 12 Classics, ale już dwuprzetwornikowy model FH1 stanowi ich bezpośrednią konkurencję.
FiiO F9 są bardziej analityczne i neutralne w barwie. Nie są idealnie równe – mają mocniejsze podbicie w sopranie, jak i pewne falowanie w średnicy. To jednak wyższy poziom od Meze – bardziej techniczne, przestrzenne i precyzyjne granie. Meze 12 Classics są przy nich ciepłe, gładkie, muzykalne i spokojne, ale brakuje im wypełnienia w basie, średnicy oraz precyzji w przekazie. Dwuprzetwornikowe i również hybrydowe FiiO FH1 to już bardziej basowe granie od Meze – dół jest pełny, gęsty i dynamiczny, a sopran także lekko podbity, ale lepiej rozciągnięty. Średnica w FH1 lekko się odsuwa, ale nadal pozostaje czytelna, a słuchawki FiiO mają więcej werwy i mocniejszy atak – w zestawieniu z nimi w 12 Classics można zauważyć braki w dynamice. Zestawianie F9 Pro z 12 Classics nie ma specjalnego sensu – topowy model z serii F to dużo wyższa półka jakościowa oraz bardziej wszechstronne brzmienie.
IT01 od iBasso to również trochę droższe, ale znacznie lepsze słuchawki. Ich średnica jest techniczna i zarysowana, bas gęsty, dynamiczny i sprężysty. Sopran ma pewne problemy z kontrolą, ale ponownie jest bardziej kompletny. Pod względem holografii iBasso również radzą sobie lepiej – ich scena jest większa i proporcjonalna.
Oriveti Basic to inne brzmienie – słuchawki ciemniejsze, bardziej basowe i rozrywkowe. Niby bliżej im do sygnatury 12 Classics, ale i tak wolę Oriveti – mają pełniejszy bas, grają masywniej i są bardziej przewidywalne.
Meze 12 Classics i sprzęt
Meze 12 Classics reagują na charakter sprzętu, ale raczej nie uda się zrobić z nich słuchawek mocno basowych i energicznych – pozostaną relaksujące, gładkie i spokojne. Możliwe jest jednak pewne wyprostowanie brzmienia, więc warto łączyć je ze źródłami o mocnym niskim i średnim basie oraz dociążonej niskiej średnicy. Trzeba uważać na górę, której lepiej nie wzmagać. Mimo niskiej impedancji i stosunkowo wysokiej skuteczności, Meze 12 Classics wymagają trochę więcej mocy niż typowe “doki”, ale do ich napędzenia nadal wystarczy smartfon.
Jak zwykle nie zawiódł mnie rewelacyjny Leckerton UH-760, który zaprezentował najbardziej zarysowane brzmienie bliskie w średnicy, ale nadal muzykalne i przyjemne w odbiorze. FiiO Q5 dopełnił i zaokrąglił bas, ale tym samym lekko wyostrzył wydźwięk góry (co neutralizowały pianki Comply). Astell&Kern AK70 MKII mocno zarysował brzmienie, ale także wyostrzył wyższe tony średnie oraz górę (mocniejsza sybilizacja i szeleszczenie). Z AK70 MKII lekko poprawiła się dynamika, ale repertuar słuchawek nadal pozostał ograniczony. Liczyłem, że iBasso DX200 poradzi sobie lepiej – basu niby było więcej, ale nadal brakowało ataku i szybkości niskich tonów. Było to jednak najbardziej gęste połączenie w średnim basie i niskiej średnicy. Zaskoczył mnie neutralny i gładko brzmiący FiiO X5 III, który uspokoił wyższe tony średnie oraz sopran, a także dopełnił bas. Nie trzeba było sięgać po pianki – brzmienie na silikonach stało się bardziej przystępne w odbiorze. Jednocześnie w tym połączeniu najbardziej było słychać ten woal, wspominaną mgiełkę na dźwięku.
Nie sprawdził się OnePlus 5, który oferuje trochę za twarde, za płytkie w basie i zbyt zarysowane brzmienie w wyższej średnicy. W przypadku adapterów Bluetooth lepiej wypadł AK XB10 (gładszy i bardziej nasycony) niż FiiO BTR1 (neutralny i jaśniejszy w sopranie).
Podsumowanie
Meze 12 Classics to specyficzne słuchawki, które mogą zarówno zachwycić, jak i zniechęcić. We mnie budziły skrajnie różne emocje – raz potrafiły zabrzmieć naturalnie, gładko, bardzo klarownie i szczegółowo, a innym razem wydawały się chude, dziwnie uwypuklone w wyższym basie i ostre w sopranie. Czasami przyjemnie pulsowały w basie, a w innym przypadku dół znikał, wydawał się mocno ścięty i bez energii. Były momenty gdy zamykałem oczy i uśmiechałem się, relaksując przy spokojnej muzyce, a w innej sytuacji chciałem jak najszybciej wyjąć je z uszu. Wszystko będzie zależeć od repertuaru i zgrania ze sprzętem, ale także wrażliwości użytkownika na efekt mikrofonowy.
Meze 12 Classics nie oferują uniwersalnego brzmienia, a same słuchawki trudno polecać w ciemno, bez odsłuchu. Nie są też tanie – w Polsce kosztują około 400 zł. Cena producenta robi lepsze wrażenie – wynosi 79 dolarów amerykańskich. W miarę możliwości warto je odsłuchać, szczególnie jeśli lubimy ciepłe i lekkie, ale nadal jasne brzmienie, bo mogą pozytywnie zaskoczyć. Fani mocnego basu, gęstego i dynamicznego grania raczej nie mają tutaj czego szukać, wtedy lepiej sięgnąć po wyceniane podobnie FiiO FH1.
Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ atrakcyjne wzornictwo
+ bardzo dobre wykonanie
+ lekka i wygodna konstrukcja
+ ciepłe, gładkie i muzykalne brzmienie, klarowne w sopranie, miękkie w basie i szerokie w scenie
+ dobre do lekkiej i spokojnej muzyki, wzorowo zrealizowanej, nastawionej na selektywne i relaksujące brzmienie
Wady:
– mocny efekt mikrofonowy (noszenie OTE jest możliwe, ale niepozbawione wad)
– nierówne brzmienie (braki w niskim i średnim basie, wyostrzenie w sopranie i wyższej średnicy)
– niska dynamika, słaby atak basu i ogólna szybkość
– płaska scena dźwiękowa, bez zróżnicowania w głębi i wysokości (brak 3D)
Sprzęt dostarczył: