Przedmiotem testu są dwu- oraz trójprzetwornikowe słuchawki armaturowe z Niemiec. To wyższa półka – SD2 to koszt 359 euro, a SD3 to 489 euro. Co potrafią?

Zdjęcia wykonano obiektywem Samsung NX 60mm f/2.8 Macro ED OIS SSA wypożyczonym przez Samsung Electronics Polska

SD2 i SD3 z serii StageDiver (nie StageDriver) mają bardzo dobre opinie. To profesjonalne monitory studyjne, kierowane raczej do muzyków, ale jak to zwykle bywa są też melomani, którzy cenią sobie taki typ prezentacji. Same słuchawki wykonane zostały na podstawie 500 cyfrowych skanów i analizie budowy ludzkiego ucha, a efekt to wypadkowa badań. Oba modele mają taką samą konstrukcję, więc większość opisu dotyczy zarówno SD2, jak i SD3.

Do testu zostały użyte także dodatkowe przewody: Hybrid IEM produkcji Forza AudioWorks oraz Thor Copper produkcji Effect Audio.

InEar-Monitoring



Producent jest jeszcze mało znany na scenie audio. Założycielem firmy jest Andreas Schmitt, który ma 25-letnie doświadczenie w produkcji różnych spersonalizowanych produktów dotyczących słuchu. Twórcy zapewniają o profesjonalnym podejściu, zarówno do urządzeń ochrony słuchu, jak i sprzętu dla muzyków lub mediów. InEar-Monitoring chwali się też, że używa do tego najnowszych technologii, o czym moją zaświadczyć testowane słuchawki serii StageDiver.

Opakowanie i akcesoria



Oba modele dostarczane są w surowych pudełkach oklejonych firmową taśmą, skrywają spore skrzynki marki Pelican. Pudełka są wodoodporne z wentylacją zapobiegającą zasysaniu się, a w środku wypełniono je miękką gumą. Świetny dodatek.

stageduver
stageduver
W wyposażeniu obu modeli znajdują się także trzy pary silikonowych nakładek (zwykłych pojedynczych) adapter 6,3 mm z długą metalową obudową oraz zestaw trzech specjalnych ściereczek do czyszczenia słuchawek.

REKLAMA
final

Konstrukcja



StageDiver SD2 i SD3 to bez wątpienia oryginalne słuchawki, oba modele mają takie same obudowy.

Słuchawki wykonane są z akrylu w kolorze błyszczącej czerni, które przypomina akryl. Kształtem przywodzą na myśl słuchawki spersonalizowane – odzwierciedlają kształt wewnętrznej części małżowiny, są ze wszystkich stron obudowy mocno profilowane. Tulejka jest wąska z mocno rozszerzonym wylotem. Widać także filtry (wymienne), rozróżnione kolorami – czerwień dla prawego, błękit lewego kanału. Nad tulejkami jest dodatkowe oznaczenie – modelu słuchawek, numeru seryjnego, a także kanału.

stageduver
stageduver
stageduver
W górnej części kopułek znajdują się głęboko wpuszczone wtyki przewodu, również oznaczone kolorami zgdone ze standardem starych Westone’ów (2-pin). Słuchawki przystosowane są do noszenia OTE, kabel za uchem wspomaga długa zausznica z elastycznej przezroczystej izolacji. Sam przewód oferuje izolację w kolorze srebrnym – to plecionka zwieńczona splitterem w kształcie litery “Y”, zakończona kątowym wtykiem mini-jack.

Wykonanie słuchawek nie pozostawia nic do życzenia – są mocne i dopracowane. StageDivery bardzo mi się podobają – wyglądają profesjonalnie i futurystycznie. Efekt jest w sumie minimalistyczny, w przeciwieństwie do nowych serii dokanałówek Westone’a, które cechuje więcej wizualnych bajerów.

stageduver
stageduver
stageduver
stageduver
W ofercie niemieckiego producenta znajdują się także przewody z mikrofonem, zwykłe w wersji czarnej oraz zapasowe filtry. Same słuchawki dostępne są też w rozmiarze S – z mniejszymi obudowami, można także zamówić wersję z drewnianymi pokrywami obudów. Te nie prezentują się tak dobrze jak na słuchawkach Heir Audio, ale również mają swój urok.

REKLAMA
hifiman

3 KOMENTARZE

  1. Witam
    Dobra recenzja.
    Nurtuje mnie jedno pytanie – Jak dwa, bądź trzy przetworniki mogą być bardziej szczegółowe od pięcio-przetwornikowej konstrukcji uznanej marki?
    Mógłbyś przybliżyć temat?

  2. Ilość przetworników o niczym nie przesądza. Od większości wymienionych słuchawek w teście bardziej szczegółowe są Etymotic ER-4S, a to słuchawki o pojedynczym przetworniku. Wszystko zależy od strojenia, zwrotnicy i ogólnego przeznaczenia. Czasami producent da ciała ze zwrotnicą i zniknie wyższa średnica, a to przesądza o czytelności pasma, ilości detali itd. Studyjne Etymotic ER-4S wyciągają więcej detali niż monitorowe Westone UM Pro 50, a to stosunek jednego przetwornika do pięciu. Ogólnie zauważyłem, że słuchawki monitorowe zazwyczaj nie atakują ilością detali, a dają niejako podgląd na muzykę o czym pisałem w teście Westone UM Pro 20.

  3. ilość przetworników to niezły marketing i uzasadnienie ceny, choć ja również jestem zdania, że ta ilość o niczym nie przesądza – wystarczy posłuchać „tylko” dwuprzetwornikowych PFE232

Skomentuj Maciej Sas Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj