Brzmienie



Źródła wykorzystywane podczas testów: Audioheaven Z6, Samsung Galaxy S7, Shozy Alien Gold, Shozy Alien+, xDuoo X3.

REKLAMA
fiio

 

Magnesium

Najtańszy model z oferty Periodic Audio został wyposażony w przetwornik z membraną magnezową. Zgodnie z filozofią producenta, oferowany dźwięk to nowoczesne “V” z podbitymi skrajami pasm.

Bas gra główną rolę, wybrzmiewając głośno i długo. Główny akcent położono na okolice 80 Hz, przez co brzmienie jest bardzo rozrywkowe, a bas mocno nasyca muzykę swoją obecnością. Nie brakuje tu jednak i najniższych tonów, wyraźnie pulsujących w uchu. Ogólny charakter basu jest dość miękki, co momentami daje wrażenie pewnych braków w kontroli, zbyt dużego rozciągnięcia i nie nadążania za szybką zmianą dźwięków. Daje to jednak bardzo ciekawe rezultaty w spokojniejszej muzyce trance czy pop, gdzie takie zmiękczenie swoim pulsowaniem potrafi zadziałać niemal hipnotyzująco. Gdy jednak potrzebna jest wyższa dynamika (np. w metalu czy klasyce), to słuchawki zaczynają tłamsić instrumenty. Pewną receptą na to zjawisko jest podpięcie Magnesium do mocniejszego źródła, które lepiej zapanuje nad przetwornikiem.

Tony średnie zaczynają się od mocnego osadzenia na basie, co daje im poczucie ciepła i pewnej łagodności. Podobnie jak w przypadku tonów niskich, tak i tu należy się spodziewać rozciągnięcia wybrzmiewania instrumentów, co przekłada się na przesunięcie odbioru wyraźnie w stronę łatwości odbioru i rozrywki, a nie analizy. Takie zestrojenie lepiej się sprawdza w utworach syntetycznych, gdzie aż tak nie odczuwa się przekłamania odbioru jak w przypadku żywych instrumentów. Bardziej dynamiczne nagrania ponownie zaczynają się rozmywać, natomiast ciekawie wypada muzyka wolniejsza. Nie ma tu jednak tego przyjemnego pulsowania znanego z basu, gdyż średnica wyraźnie cofa się od słuchacza, przez co brakuje intymności. Z drugiej strony, ze względu na podbicie wyższej średnicy nie ma poczucia przyciemnienia i zduszenia dźwięków.

Wokale są wyraźnie, choć ze względu na oddalenie wokalizy względem basu i sopranu nieco wyprane z emocji. Mniej daje się to we znaki przy głosach męskich niż kobiecych, którym momentami, z uwagi na ograniczoną postawę, wyraźnie brakuje energii. Mocny męski śpiew korzysta z podbitych tonów niskich, dając im odpowiednie dociążenie.

Tony wysokie są, w porównaniu z niższymi zakresami, zaskakująco zwarte. Dźwięki są czytelne, nie nachodzą na siebie i chociaż nie mają analitycznego zacięcia, to przekazują sporą ilość informacji. Są podbite względem średnicy, ale nie ma w nich nadmiernej ostrości, za to gdy potrzeba, jest odpowiednia ilość blasku. Całościowo góra ma charakter naturalny oraz niemęczący, a poszczególne instrumenty zachowują właściwą sobie barwę.

Szczegółowość nie należy do najwyższych w tym przedziale cenowym. Jest wyraźnie duszona przez strojenie przetwornika, mimo jego sporych możliwości prezentowanych przez soprany. Nie jest to jednak dźwięk całkiem zduszony i ubogi w detale – otrzymujemy niezbędne informacje, ale mikrodetale poświecono na rzecz rozrywki.

Scena jest nieduża, nieco klaustrofobiczna. Na szczęście dźwięk ucieka ze środka głowy i większość muzyki otacza słuchacza w małej odległości. W przypadku wąskiej sceny słuchawki zazwyczaj ograniczają ją tylko do szerokości, natomiast Magnesium dają również poczucie głębi oraz pewien zakres ułożenia instrumentów w pionie. Dzięki temu holografia stoi na zadowalającym poziomie, mimo ogólnej bliskości muzyki. Choć poszczególnym planom nieco brakuje większej ilości powietrza pomiędzy nimi, to nie układają się jeden na drugim, a całość może dawać zadowalające efekty.

Gdy zechcemy połączyć najniższy model Periodic Audio z odtwarzaczem, warto mieć pod ręką coś o niezbyt ciepłym dźwięku, gdyż będzie to pogłębiać problem nadmiernego wybrzmiewania instrumentów. Z tego względu nie polecałbym Audioheaven Z6, za to ciekawie Mg wypadły z DAP-ami Shozy. Problemem może być zastosowanie tych słuchawek z telefonem o niższej mocy – w przypadku Samsunga Galaxy S7 czuć ograniczenie w zasilaniu, przetwornikom brak odpowiedniej kontroli.

Ze znalezieniem alternatyw nie ma problemu, gdyż brzmienie na planie litery “V” to obecnie najpopularniejsze strojenie, nie tylko przy budżecie 100 dolarów. Oczywistym konkurentem są TFZ Exclusive King, choć są one jaśniejsze i bardziej zwarte w brzmieniu. Niewiele drożej można kupić VSonic GR07 Bass Edition, które górują nad Magnesium praktycznie w każdym aspekcie. Gdy chcemy wydać mniej, dobrym kierunkiem mogą okazać się Ostry KC06A czy SoundMagic E50. Obie pary mają wyraźnie gorsze tony wysokie, ale oferują bardziej dynamiczne brzmienie w niższych zakresach.

 

Titanium

Titanium, zgodnie ze swoją nazwą, zostały wyposażone w przetwornik o tytanowej membranie, mającej zapewnić większą sztywność i kontrolę niż w przypadku modelu tańszego.

Bas nie dominuje tak jak w Magnesium. Nie jest go mało, za to zmienił się jego charakter. W Ti jest on bardziej zwarty, szybszy, bardziej nastawiony na niższe tony. Dzięki temu zwiększyła się jego uniwersalność oraz ilości przekazywanych informacji. Stracił on trochę ciepłego klimatu w porównaniu do tańszego modelu, ale sprężystość dołu w Titanium w pełni to rekompensuje, gdyż dzięki temu noga sama zaczyna tupać w rytm muzyki. Jednocześnie słuchawki nie wybrzydzają, gdyż równie dobrze wypada stopa perkusji w metalu, bity w muzyce rave, jak i wiolonczela w klasyce.

Tony średnie są jeszcze bardziej cofnięte niż w przypadku Mg, a także nie aż tak bardzo obudowane na basie, przez co sprawiają wrażenie chudych i pozbawionych masy. Wrażenie to dodatkowo potęguje wyraźne podbicie wyższej średnicy, które potrafi dać o sobie znać w mało przyjemny sposób, atakując słuchacza ostrymi dźwiękami w tym zakresie. Mocno cierpią na tym zarówno instrumenty żywe, jak i syntetyczne bity. Na szczęście Periodic Audio w zestawie dostarcza niezbędną pomoc w postaci nakładek piankowych. Dodatkowe uszczelnienie kanału słuchowego wraz z ociepleniem dźwięku pomaga przybliżyć ten zakres do poziomu prezentowanego przez niższy model.

Wokale, będące częścią średnicy, oferują mało naturalne i odchudzone brzmienie. Zarówno śpiew kobiecy, jak i męski wyraźnie tracą na sile przekazu, a w trakcie odsłuchów sprawiają nieco anemiczne wrażenie. W celu niwelacji tego zjawiska przydają się pianki dołączone do zestawu, jednak w dalszym ciągu trudno o zadowalający poziom intymności.

Tony wysokie są mocne i potrafią o sobie dać znać z większym animuszem niż bas. W konsekwencji zdarza się, że robią się trochę zbyt natarczywe. W teorii miało to zapewnić odpowiedni blask instrumentom, a tymczasem skrzypce czy trójkąt stają się przejaskrawione, co wypacza odbiór nagrań. Dodatkowo brakuje na sopranach lepszego zróżnicowania dźwięków. O ile da się rozpoznać poszczególne instrumenty, to mają one przypadłość wchodzenia jeden na drugi.

Szczegółowość jest wyższa niż w tańszym modelu, co pozwala na postrzeganie dużej części mikrodetali, choć ciągle nie jest to analityczne granie. Na szczęście nie ma tu dominującego basu zalewającego muzykę, więc nie przykrywa on większości informacji, jednak porównując do części konkurencji, można dostrzec, że coś w tle nam umyka.

Scena jest wyraźnie szersza niż w Magnesium. Głębia i ułożenie planów w pionie stoją na podobnym poziomie w obu modelach, jednak Titanium może pochwalić się większą ilością powietrza pomiędzy planami, co korzystnie wpływa na holografię, gdyż poprawia się percepcja ułożenia poszczególnych grup instrumentów.

Przy doborze źródła należy kierować się niemal odwrotnością w stosunku do niższego modelu. Odtwarzacze Shozy i nieco rzadziej xDuoo X3 mogą nas uraczyć niepożądanym kłuciem w wyższych rejestrach, a także nadmiernym wycofaniem średnicy. W przypadku modelu Ti bardzo dobrze sprawuje się za to połączenie z Audioheaven Z6, z którym słuchawki dobrze się dopełniają. Co ciekawe, mimo niższej czułości niż w przypadku Magnesium, to Titanium są głośniejsze i łatwiejsze w wysterowaniu – tym razem Samsung Galaxy S7 nie miał z tym większych problemów.

Konkurencja wydaje się oczywista: w tej samej cenie dostępne są LZ A4, również grające nieco jaśniejszą V-ką z wycofaną średnicą. Tyle że A4 są bardziej poukładane, mniej nastawione na granie skrajami pasma. Gdy jednak nam na nim zależy, to warto również spojrzeć na Furutech ADL EH008, które mają jeszcze bardziej cofniętą średnicę, a także mocniejszy bas.

 

Beryllium

Beryllium, jako model najbardziej zaawansowany, został wyposażony w przetwornik o membranie z folii berylowej, mającej zapewnić najwyższą jakość w gamie produktów Periodic Audio.

Bas jest wypadkową tego z niższych modeli – posiada zarówno długie wybrzmiewanie oraz ciepły dźwięk, jak i dobrą dynamikę oraz dużą kontrolę. Główny akcent postawiono w okolicy 50Hz, dzięki czemu dół daje poczucie siły, nie zalewa średnicy ani nie atakuje bardziej suchym sub-basem, chociaż zejścia nie brakuje. Pomimo dużej ilości niskich tonów i ich dominującej roli, są one podane w dość kulturalny sposób: nie męczą, są gładkie i – gdy trzeba – nie brakuje im werwy. Dół jest może trochę mniej uniwersalny niż ten z Titanium, gdyż w klasyce nie zawsze się sprawdza, za bardzo pogrubiając dźwięki wiolonczeli czy bębnów, ale pod względem jakościowym to wyraźnie najlepszy model w portfolio Periodic.

Tony średnie, zgodnie z filozofią producenta, zostały wycofane względem pozostałych pasm, aczkolwiek Be i tak najbliżej do równego grania. Sam charakter średnicy to brzmienie ciepłe i dość zwiewne, mimo dużego nasycenia dźwięków, choć jednocześnie odsuwające muzykę od słuchacza. Daje to jednak bardzo dobre efekty przy odsłuchu nagrań akustycznych, gdzie dźwięki gitary czy harfy pozwalają odpłynąć w melodii. Niby są one zbyt rozciągnięte w czasie, niby zbyt dociążone, a jednak mają w sobie magnes i emocje. Wysoki poziom muzykalności sprawdza się również w spokojniejszej elektronice lub starszym popie. Granie agresywne, nowoczesne nie brzmi tu źle, ale bywa za miękko, trochę bez pazura, mimo tego, że np. gitary elektryczne z uwagi na wyraźną podstawę basową są bardzo energetyczne.

Wokale są przesunięte na cieplejszą stronę, ale ciągle dość naturalne. Nie czuć, by były tłamszone czy pozbawione dynamiki, a potrafią zaskoczyć przyjemną intymnością. Należy jednak pamiętać, że opisywane słuchawki nie traktują na równi głosów męskich i żeńskich, mocnych i delikatnych. Najlepiej przedstawione są spokojne i techniczne wokale kobiece, które nigdy nie męczą i otrzymują nieco czaru oraz onirycznego klimatu. Najsłabiej, choć też całkiem ciekawie, wypadają agresywne wokale męski – są nieco zbyt złagodzone, ale ciągle wyraziste i ze sporym zapasem energii.

Tony wysokie to kraina łagodności, przy czym łagodność to płynność i brak agresji, a nie spowolnienie i ciemność. Poszczególne dźwięki są czytelne, zmiany tonacji wyraźne i szybkie, choć czasami nieco za wcześnie się wygaszają. “Górę” wyraźnie zestrojono pod łatwość odbioru, a nie krytyczną analizę i choć jakościowo stoi ona na wysokim poziomie to problemem są bas i niższa średnica, które dominują nad sopranami, co czasami zakłóca ich odbiór.

Szczegółowość jest zaskakująco dobra. Mimo rozrywkowego brzmienia Beryllium, dostajemy również dużo mikrodetali. Nie narzucają się one, czasami należy wydobyć je z tła, ale są obecne w muzyce. Przetwornik potrafi dotrzymać tempa poszczególnym dźwiękom, a instrumenty się nie zlewają – to wyraźny krok do przodu w porównaniu do niższych modeli.

Scena należy do tych rozbudowanych, zarówno na szerokość, jak i w głąb. W połączeniu z oddaloną od słuchacza średnicą, często daje to wrażenie grania poza głową, co jest dość rzadko spotykane w słuchawkach dokanałowych. I choć ogólne ciepło w brzmieniu Be nieco rozmywa poszczególne plany, to ciągle da się ustalić położenie grup instrumentów.

Beryllium to też najmniej wybredne słuchawki Periodic Audio w kwestii doboru źródła – potrafią się zgrać zarówno z odtwarzaczami ciepłymi, stawiającymi na muzykalność, jak i tymi chłodniejszymi, idącymi w analizę. Gdy chcemy uzyskać rozbudowany i dominujący bas z dużą siłą, wybieramy te pierwsze, a gdy szukamy czegoś równiejszego, to sięgamy po DAP-y o drugiej charakterystyce. Przetworniki słuchawek i ich strojenie są na tyle udane, że radzą sobie praktycznie w każdej sytuacji, a zapotrzebowanie na prąd mają na tyle niskie, że telefon z powodzeniem je napędzi.

Wśród konkurentów do głowy szybko przychodzą mi Sony XBA-H3. Są one co prawda nieco inaczej zestrojone, ale dające podobne wrażenie płynności dźwięku oraz rozbudowanej sceny. Na rynku dostępne są też iBasso IT03, również stawiające na przekaz V, ale bardziej agresywne i dynamiczne, przeznaczone dla trochę innego słuchacza. Także w podobny sposób da się zestroić niewiele droższe FLC8s, jednak one prezentują wyższy poziom techniczny i charakter idący w stronę analizy.

 

Podsumowanie



Muszę przyznać, że ze słuchawkami Periodic Audio mam problem. Jakość dźwięku idzie w górę proporcjonalnie z ceną. Co ciekawe, im ona wyższa, tym bardziej sensowna, co jest raczej niespotykane na rynku audio. Podczas gdy najtańsze Magnesium mają potężną konkurencję (często tańszą), to przy najdroższych Beryllium widzę sens wydania takich pieniędzy, jeśli się szuka dźwięku o zbliżonym charakterze. Najtańsze Periodiki są dość przeciętne i szybko uciekają z pamięci. Titanium mają kilka ciekawych cech, ale to ciągle nie jest to. Natomiast flagowiec jest „jakiś” – ma swój charakter i potrafi na dłużej zaciekawić swoim brzmieniem, naprawdę może się spodobać.

Pozostaje jednak kwestia wykonania, która nie zachwyca przy cenie 99 dolarów, a przy 299 jest wręcz niestosowna. Oczywiście na dźwięk nie ma to wpływu, ale czy naprawdę nie zwracamy uwagi również na wartość dodaną? Trzeba jednak pamiętać, że producent daje niespotykane pięć lat gwarancji, więc wydaje się bardzo pewny jakości swoich słuchawek. Czy jedno równoważy się z drugim? To na pewno sprawa mocno indywidualna.

 

Zalety:
+ brzmienie modelu Beryllium – przestrzenne, jednocześnie mocno osadzone na basie, jak i lekkie i niemęczące,
+ lekka i wygodna konstrukcja,
+ zestaw piankowych nakładek w trzech rozmiarach.


Wady:
– nadmierne wycofanie średnicy w niższych modelach,
– ociężały bas w Magnesium,
– zbyt agresywna wyższa średnica i soprany w Titanium,
– słaba jakość wykonania,
– brak oznaczeń kanałów,
– nieco nieprzemyślane metalowe etui,
– za wysoka cena gdy podsumuje się jakość dźwięku, wykonania i wyposażenie.

 

Sprzęt dostarczył:

 

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj