Porównanie Rockit Sounds R-20 i R-50

Wnioski

Nie dziwię się, że zagraniczni recenzenci i melomani cenią sobie produkty Rockit Sounds. Oba modele przypadły mi do gustu – to bardzo dobrze brzmiące i świetnie wykonane słuchawki za stosunkowo niewielkie pieniądze. Zarówno R-20 i R-50 bez wątpienia zasłużyły na rekomendację, osobiście jednak preferuję te pierwsze, tańsze. Drugi model zachwyca rozdzielczością i szczegółowością, jest dla mnie jednak zbyt jasny – przydałoby się im cieplejsze, lekko przyciemnione źródło, które położyłoby większy akcent na niższe pasmo średnicy.



R-20 mają bardzo przyjemną sygnaturę brzmienia – jest ciepła i przestrzenna, bardzo dobrze wykorzystują potencjał pojedynczego przetwornika armaturowego, ale są wymagające co do źródła. Właściwie to najpełniejsze i najmniej sztywne brzmienie ze słuchawek armaturowych jakie słyszałem. R-20 są uniwersalnymi słuchawkami – radzą sobie świetnie z jazzem, są odpowiednio dynamiczne do rocka, a nawet satysfakcjonują w cięższych gatunkach elektronicznych (fani basu mogą się jednak zawieść).

R-50 lepiej sprawdzają się w lżejszych i cieplejszych nagraniach – dobrze poradzą sobie w trip-hopie i lżejszych gatunkach elektronicznych, są za jasne na ostrzejszą muzykę metalową. Mają też bardziej analityczny, choć odpowiednio rozrywkowy szkicowy charakter.

Mam nadzieję, że produkty Rockit Sounds za jakiś czas pojawią się na polskim rynku w znośnej cenie i z krajową gwarancją. Póki co zainteresowanych odsyłam do sklepu internetowego producenta. Mam też nadzieję, że w przyszłości uda mi się przetestować pozostałe modele z oferty Rockit Sounds, a jest tam między innymi model nauszny o nietypowej stylistyce.

dla Rockit Sounds R-20 i R-50

REKLAMA