Specyfikacja


  • 8 przetworników armaturowych na stronę (2 bas, 2 średnica, 4 sopran)
  • pasmo przenoszenia: 10 Hz-23 kHz
  • skuteczność: 117 dB @ 1 mW
  • impedancja: 17 Ohm
  • konfiguracja basu: 0-10 dB
  • technologia FreqPhase, stalowe wyloty tulejek
  • nowe przetworniki SoundrIVe (przetworniki Mini Quad Drivers)

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Etymotic ER-4S, Noble Audio 4, Heir Audio 4.ai S, JH, Zero Audio Tenore/Basso, SoundMagic E50/E80, HiFiMAN RE-400, RHA MA-750i
  • DAC/AMP i wzmacniacze: AIM SC808, ODAC i O2, iBasso D14, Olasonic D1, Meier Audio Corda Classic
  • DAP: iBasso DX90
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Profigold Sky, Klotz
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Określenie Angie jako słuchawek monitorowych to nie puste słowa. Nie jest to brzmienie w stylu Roxanne, słuchawki są jaśniejsze, bardziej płaskie, bliższe neutralności, a jednocześnie słychać, że to dzieło JH Audio. Duże wrażenie robią świetna średnica, równowaga i rozdzielczość dźwięku. Nie są to jednak słuchawki efektowne, dla wielu mogą być zbyt surowe i techniczne. Fani monitorowego dźwięku będą zadowoleni, z kolei osoby szukające studyjnej analityczności mogą się trochę zawieść. Na sopran przypadły cztery przetworniki, a nie jest to wyjątkowo mocne pasmo. Dźwięk jest dosyć jasny, ale brzmienie w górze pasma nie jest ostre ani wyjątkowo klarowne.

Przy opisie basu należy zacząć od opcji konfiguracji ilości niskich tonów. Bas jest płaski, a całe pasmo można podnieść aż o 10 dB. Uważam, że najlepiej sprawdza się poziom do trzeciej kreski na potencjometrze, czyli od godziny 8:00 do 11:00. Im wyżej tym bas bardziej muli, rozmywa się i przyćmiewa średnicę i sopran. Im niżej tym brzmienie jaśniejsze, bardziej klarowne i skoncentrowane wokół średnicy. To moim zdaniem najbardziej „naturalne” dla brzmienia Angie, choć, z drugiej strony, podbicie basu daje słuchawkom więcej muzykalności, kosztem detali.

Bas na niskich poziomach nie wychodzi przed szereg. Jest płaski, punktowy, zwarty i nieefektowny. Wyciąga detale, pozwala kontrolować poczynania muzyków, ale daje pole do popisu średnicy. W przełomie basu i średnicy słychać podobieństwa do Roxanne, coś co odbieram jako styl JH Audio. Jest tam pewna ziarnistość, „pazur”, taki rockowy charakterek, chociaż efekt ten był silniejszy w Roxanne. Jazzowy kontrabas brzmi bardzo naturalnie, twardo i mocno, ma w sobie naturalne ciepło, dociąża dźwięk, a wychodzi przed szereg kiedy trzeba. Rockowa gitara basowa ma również sporo energii, sprężystość – ładnie przekazywany jest czysty styl gry, klang lub modulowany, przesterowany dźwięk. Dobrze brzmi starsza elektronika, ale bardziej efektowne, basowe gatunki mogą się nie sprawdzić. Nie ma co liczyć na podbity, wibrujący subbas – nawet po podbiciu basu dochodzi do głosu raczej midbas.

Średnica to główne danie Angie. Jest świetna, mocna, twarda, surowa – monitorowa. To techniczne, analityczne brzmienie, ale nie kosztem spokoju. Dźwięk nie jest agresywny, nie narzuca się, lecz trzyma pewien dystans. Mimo iż instrumenty są mocno i dosyć surowo zarysowane, to dźwięk nie jest ostry. To właśnie ten monitorowy aspekt, który pozwala śledzić poczytania wszystkich muzyków w nagraniu lub na scenie, ale przekaz nie jest przejaskrawiony. Obyło się bez chłodu, sykliwości, średnica jest płaska i bliska, ale jednocześnie nie słychać jej wypchnięcia. Odbieram to pasmo jako wierne i jednocześnie naturalne, a nie w pełni neutralne. Słuchawki nie idealizują dźwięku, nie boją się piaszczystości nagrań, szumu, pewnego brudu wokali, gitar. Nie jest to wymuskany, podkoloryzowany dźwięk do relaksu, rozrywki – już Roxanne bardziej czarowały nasyceniem, ciepłem, gęstością. Dęciaki, smyczki, gitary, wokale, wszystko prezentowane jest bardzo wyraziście i szczegółowo. Nie brakuje też werwy perkusji, kontry werbla, dociążenia kotłów – kawał dobrej średnicy. Im większy poziom basu, tym niestety bardziej mgliste staje się to pasmo.

Sopran także mocno zależy od poziomu niskich tonów. Nie jest to góra mocno rozciągnięta w najwyższych składowych, nie syczy, nie narzuca się, ale przy niskich poziomach basu jest to sopran jasny. Doświetla średnicę, dzięki czemu brzmienie jest klarowne i bezpośrednie, ale jeszcze bez syczenia, ostrości, przejaskrawienia. Im więcej basu, tym ciemniej i łagodniej w sopranie. Według mnie najlepsze proporcje to niższy poziom basu, wtedy czaruje średnica. Skoro za górę odpowiadają aż 4 przetworniki, to spodziewałem się, że sopranu będzie więcej, ale na całe szczęście nie przesadzono. Słychać za to jego jakość, świetną precyzję, kontrolę i separację, ale nadal w domenie naturalnej. Góra nie jest cyfrowa, nie szeleści i nie szumi.

Scena jest dziwna. To monitory, więc dźwięk nie musi bajerować. Scena rozkłada się raczej płasko, na lewo i prawo. Słychać gdzie jest dany instrument, wszystkie są wyraźnie odseparowane, towarzyszy temu odpowiednia dawka powietrza. Słabo rozbudowana jest jednak głębia, a cała scena lekko wycofana. Słychać kształtność, rozmiar źródeł pozornych (jak na multi-armatury przystało), ale pozycjonowanie instrumentów nie jest precyzyjne, kontrastowe, to dosyć suchy przekaz sceniczny. Słuchawki nie radzą sobie także z nagraniami binauralnymi – nie tworzą iluzji przestrzeni, nie brzmią sprzed twarzy. Stąd to bardziej monitory na scenę, a nie słuchawki do realizacji, studia – tego zapewne należy spodziewać się po modelu Layla.

Angie vs inne słuchawki

W porównaniu Angie vs Etymotic ER-4S słychać właśnie monitory vs słuchawki studyjne. Angie mają mocniejszą średnicę, trochę więcej ciepła i naturalności. Etymotic są bardziej neutralne, jasne, klarowne, analityczne. Również mają podobnie płaską scenę, ale bez tej kształtności instrumentów – to pojedyncza armatura. Brzmienie Etymotic jest jaśniejsze, mocniej zaznaczone w sopranie. Przy wyższych ustawieniach basu Angie brzmienie staje się sporo cieplejsze, trochę ciemniejsze i bardziej łagodne od Etymotików. Im niżej bas, tym słuchawki są do siebie bardziej podobne. Inne armatury, które towarzyszyły testom, czyli Heir Audio 4.ai S lub Noble Audio 4 to też chudsze, jaśniejsze i bardziej neutralne brzmienie w średnicy, mniej zarysowane. Nie jest to tak zrównoważony dźwięk, a jednocześnie instrumenty nie są jeszcze tak namacalne, foremne i duże jak w Angie.

Roxanne to jednak ciemniejsze brzmienie, więcej ciepła i basu. Słuchawki mają mocniejszy rockowy charakterek, twardość, zadziorność średnicy. Słychać, że Angie to dzieło tych samych rąk i uszu, ale nastawione na bardziej koherentny dźwięk. W Roxanne większe wrażenie robiło pozycjonowanie, także z nagraniami binauralnymi. Sceną Angie im nie dorównują, ale ogólne brzmienie to podobny poziom, mimo mniejszej ilości przetworników i sporo niższej ceny.

Angie i sprzęt

Słuchawki reagują na jakość i charakter sprzętu. Nie miałem niestety możliwości sprawdzić ich z odtwarzaczami Astell&Kern, ale bardzo dobrze poradził sobie iBasso DX90. Na standardowym oprogramowaniu dał większe dociążenie basu, ale wolałem surowość Rockboxa – według mnie im bardziej płasko, tym lepiej. Co ciekawe, słuchawki są bardzo skuteczne, ale nie pogardziły stacjonarnym Meierem Corda Classic. Wymagało to ściszenia AIM-a SC808, ODAC-a lub Olasonic D1, ale brzmienie nie było przesadnie napompowane, słuchawki nie przydusiły się od wzmocnienia, a poszerzyły w scenie, brzmiały bardziej gładko, ale nadal precyzyjnie i mocno w średnicy. Przez wysoką skuteczność i niską impedancję słuchawki będą nie lada wyzwaniem dla jakości wzmacniaczy, mogą wyciągnąć szum i zakłócenia. Bardzo dobrze zgrały się z iBasso D14, który dał im więcej energii w basie i sopranie, a trochę wyczyścił tony średnie, chociaż słychać było lekki szum sekcji wzmacniacza – D14 lubi wyższą impedancję.

Podsumowanie



Angie spodobały mi się bardziej od Roxanne, mimo że nie zachwycają sceną. Przypadł mi do gustu naturalny i precyzyjny balans dźwięku, mocna i konkretna średnica. Wrażenie robią też kształtność instrumentów i rozdzielczość. To jednak nie słuchawki dla każdego, to dźwięk nieefektowny, nieczarujący i niepodkoloryzowany, nie dla fanów audiofilskiej „magii”. Dla wielu dźwięk może być zbyt twardy, surowy, techniczny, wtedy należy zwrócić się raczej w stronę Roxanne, bo Layla mogą raczej wzmocnić techniczne aspekty dźwięku Angie.

zdjecie
Jednocześnie „syreny” JH Audio to dziwne słuchawki. Są wielkie, można narzekać na ergonomię, słuchawki nie będą współgrały z każdymi uszami, podobnie jak z gustami. W tej cenie można tez mieć słuchawki spersonalizowane z wysokiej półki, w tym customy produkcji JH Audio.

Wyróżnić należy świetną jakość wykonania, wygląd, możliwość konfiguracji basu, jak i wyposażenie. Brzmienie to także konkretna półka, ale dla specyficznych gustów. Podoba mi się też, że Jerry Harvey potrafi połączyć ze sobą dużą ilość przetworników i wie co z nimi zrobić. Nic dziwnego, że chwali się technologią zwrotnic, bo przetworniki ze sobą współgrają, a zniekształcenia nie wychodzą na pierwszy plan.


power
dla Astell&Kern Angie

Zalety:
+ bardzo dobre wyposażenie
+ świetne wykonanie
+ wyjątkowy wygląd
+ konfiguracja poziomu basu
+ monitory nie tylko z nazwy – precyzja, kontrola, czytelność, wyrazista średnica, bez agresywności
+ kształtność instrumentów


Wady (właściwie jedynie subiektywne brzmieniowo i użytkowo):
– ergonomia (wielkie obudowy, gruby przewód)
– przeciętna izolacja
– płaska scena (przeciętne pozycjonowanie, lekkie wycofanie, płytkość)
– podbicie basu ukrywa walory średnicy i sopranu, ujmuje jakości

Sprzęt dostarczył:



SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj