LCD-3 to wciąż flagowy model Audeze – niedawna premiera nowych modeli nie strąciła trójek z cenowego podium. Co potrafią słuchawki planarne za prawie 7500 zł i jak się mają do prawie dwa razy tańszych LCD-2?
Audeze to specyficzny producent słuchawek planarnych. Do niedawna w ofercie amerykanów były tylko dwa modele – LCD-2 i LCD-3, dzięki którym Audeze zdobyło silną pozycję na rynku. Kilka miesięcy temu do oferty dołączyły modele LCD-X oraz LCD-XC, których recenzji spodziewajcie się w najbliższych dniach, póki co skupmy się na “trójkach”.
Model najniższy LCD-2 zrobił na nas w redakcji spore wrażenie, mimo specyficznej sygnatury – słuchawki jednak trochę ogranicza standardowy przewód. Od początku ciekawiło nas co LCD-3 mogą zaoferować w stosunku do LCD-2, biorąc pod uwagę różnicę cenową – to w końcu aż 3500 zł dopłaty.
Do testu słuchawek Audeze otrzymaliśmy także przewody produkcji plusSound (X8), Effect Audio (Thor Copper) oraz Forza AudioWorks (Hybrid Claire i Noir).
Opakowanie i akcesoria
LCD-3 są, podobnie jak LCD-2, dostarczane w dużym pancernym kuferku wykonanym z tworzywa sztucznego, wzmacnianym oraz wypełnionym grubą pianką. Jest on zamykany na solidne zawiasy oraz wyposażony w rączkę do noszenia – o słuchawki w transporcie można być spokojnym.
Zestaw jest trochę bogatszy niż ten z LCD-2. Oprócz skrzynki producent wyposażył “trójki” w:
- dwa przewody słuchawkowe (z wtykami 6,3 mm oraz 4-pin XLR),
- adapter 6,3 mm do 3,5 mm,
- zestaw do pielęgnacji drewna (wosk oraz ściereczka),
- kopertę z instrukcją obsługi oraz naklejkami.
Dodatkowy przewód zbalansowany jest wykonany z materiałów takiej samej jakości co ten niezbalansowany, standardowy – to również tasiemkowy kabel, zwyczajny i surowy w wyglądzie. Instrukcja obsługi szczegółowo opisuje słuchawki oraz okablowanie. Naklejki to nietypowy dodatek, szczególnie w tej półce cenowej – wzór imituje porywy kopułek z nałożonym efektownym logo w kalifornijskim stylu, a całość wygląda niczym gotowy szablon na tatuaż dla największych fanów. Skrzynkę z tworzywa sztucznego można zamienić na drewnianą – w ofercie Audeze jest luksusowy i domowy wariant kuferka, bardziej elegancki w porównaniu do standardowego, wręcz wojskowego. Sam spodziewałbym się więcej za taką cenę – chętnie zobaczyłbym w zestawie solidny drewniany stojak.
Konstrukcja i stylistyka
Designem zachwycałem się już przy okazji bambusowych LCD-2 z zamszowymi nausznikami, tymczasem LCD-3 są jeszcze piękniejsze! Prezentują się zjawiskowo, są wielkie, ciężkie i luksusowe – wyglądają zarazem nowocześnie i klasycznie.
Konstrukcja jest praktycznie taka sama – LCD-3 to dobrze znane duże masywne kopułki z drewna, metalowe maskownice z wzorem otworów w kształcie litery A oraz sporo prawdziwej skóry i metalu. Tym razem użytym materiałem jest drewno zebrano (zebrawood) zamiast bambusu lub palisandru dostępnego w “dwójkach”. Drewno jest w kolorze złotawym z wyraźnym paskowym wzorem słojów. Zebrawood to drewno afrykańskie – bardzo twardy, ciężki i solidny materiał.
Nauszniki są profilowane, grubsze w tylnej części. To jagnięca skóra, wypełniona pianką – pady są gładkie w dotyku i miękkie niczym poduszki. W dolnej części kopułek znajdują się dwa gniazda mini-XLR, wykończone w kolorze srebrnym, ustawione pod kątem, z otworami od przodu. Na maskownicach kopułek znajdują się oznaczenia modelu oraz pełna nazwa technologii przetwornika, a czcionki w kolorze złotym dobrze komponują się z drewnem.
Kopułki trzymają metalowe widełki, które pozwalają na ich ruch w osi poziomej i pionowej. W drewnie widać głębokie żłobienia – to korytka w których poruszają się haczyki mocowania blokujące ruch słuchawek. Same widełki wkręcane są w gruby trzpień, który pozwala kopułkom delikatnie okręcać się na boki i regulować rozmiar. Sam system przypomina ten znany ze słuchawek Grado – trzpień wpięty jest w solidne mocowania, regulacja jest skokowa i stawia spory opór. Widełki wyglądają jednak delikatnie przy masywnej konstrukcji – mocowanie wkręcone jest w blaszany listek. Konstrukcja jest mocna, ale przy dużych kopułkach oraz szerokim pałąku wygląda trochę niepewnie.
Metalowy pałąk obszyty został skórą identyczną jak pady. W spodniej części ma poduszkowate wypustku, na krawędziach widać precyzyjne szwy, a także wygrawerowane logo producenta po bokach.
Audeze są produkowane ręcznie w USA. Słuchawki są dopieszczone, efektowne, mocne. Konstrukcja jest skręcana, jakość materiałów wysoka – chociaż testowana sztuka miała niewielki odprysk na widełkach. Połączenie egzotycznego drewna z zimnym metalem i skórą naprawdę zachwyca. Możliwe jest też zamówienie słuchawek z zamszem (Super Suede) zamiast skóry, potocznie zwaną „wege”. Materiał ten ma delikatny krótki włos i jest jeszcze przyjemniejszy w dotyku – sam wolałbym ich używać zamiast prawdziwej skóry.
Design kusi, a słuchawki robią wrażenie, chociaż prezentują się jednocześnie kontrowersyjnie w stosunku do ceny. Wielkość LCD-3 oraz ich ciężar przekłada się jednak negatywnie na komfort.
Dobra recenzja.
Model X jest najlżejszy ze wszystkich, a z tekstu to nie wynika, a można wyprowadzić wniosek, że najlżejsze są dwójki.
Dziękuję.
LCD-2 są najlżejsze. Wersja bambusowa to 490 g, palisandrowa 520 g, trójki prawie 550. X ważą 600 gramów, a XC są cięższe od X o dodatkowe 50 g.
Zarówno LCD2 jak i LCD3 to raczej ciekawostka niż poważny konkurent aktualnie produkowanych modeli dynamicznych oraz ortodynamicznych innych producentów.
Waga i cena skutecznie odstraszają potencjalnych nabywców – podejrzewam, że najwięcej sprzeda się ich przez internet, gdy kupujący nie zdąży przed wyłożeniem gotówki zapoznać się z ich wadami.
To nic, zapozna się z nimi później, i oby legendy o nierówno grających przetwornikach, okazały się legendami.
Gdy jeszcze dodamy do tego, że najważniejszy konkurent, czyli HiFiMAN już wypuszcza kolejną, bo trzecią generację produktów, dosłownie o połowę lżejszych i o połowę tańszych (dużo mówi się, o HE-560 i ich niezwykłej bliskości w jakości grania do flagowych HE-6), to amerykańska manufaktura będzie skazana na miłość wyłącznie najbardziej zagorzałych fanów oryginalności, różnorodnego typu.
Tak czy inaczej, mamy tu do czynienia raczej z olimpem cenowym, niż jakościowym.