Ergonomia



LCD-XC są najcięższe ze wszystkich Audeze. W ogóle, chyba nie miałem na głowie cięższych słuchawek – XC ważą 650 gramów (bez liczenia masy kabla) i już dawno przekroczyły sensowny limit. Ucisk pałąka jest spory, nauszniki są jak poduszki, ale to i tak nie słuchawki do dłuższych odsłuchów. Trzeba ustawić rozmiar na styk, gdyż pochylając głowę mogą spaść, a i kark może cierpieć. Bambusowe LCD-2 wydają się przy XC lekkie, a i te ważą prawie pół kilo.

Nie jest jednak tak źle – da się słuchawek używać bez tortur, ale to nie sprzęt dla „audio-maratończyków”, a do konkretnych odsłuchów. Kark jednak warto poćwiczyć. Regulacja rozmiaru będzie pasowała na małe, średnie i większe głowy, ale posiadacze dużych głów mogą wyposażyć się w dłuższe trzpienie.

Mimo zamkniętej konstrukcji izolacja nie jest najlepsza. Oczywiście podczas odsłuchów otoczenie nie powinno przeszkadzać, chyba że jest wyjątkowo hałaśliwie. Założone słuchawki bez włączonej muzyki nie tłumią stukotu klawiszy komputerowej klawiatury. Dźwięk przecieka za to delikatnie – nie przeszkodzi osobom w otoczeniu, w przeciwieństwie do modeli otwartych.

Specyfikacja


REKLAMA
final

  • słuchawki wokółuszne zamknięte
  • przetworniki magnetoelektryczne (planar magnetic)
  • maksymalny SPL 130 dB (przy 15 W)
  • pasmo przenoszenia 5 Hz – 20 kHz
  • THD <1%
  • impedancja 22 Ohm
  • skuteczność 95 dB SPL/1 mW
  • maksymalna moc wejściowa 15 W (przez 200 ms)
  • optymalna moc wzmacniacza 1-4 W
  • dwa przewody długości 2,5 m
  • waga 650 g (bez kabla).

Impedancja jest zdecydowanie niższa niż w starszych modelach (110 Ohm w LCD-3, 70 Ohm w LCD-2), a skuteczność nieznacznie wyższa. Mimo że XC to słuchawki mniej wymagające, to zalecana moc wzmacniacza się nie zmieniła, ale przy tak niskiej impedancji, która jest w słuchawkach planarnych prawie rezystancją, dużo łatwiej zapewnić słuchawkom ten 1 W mocy.

Audeze informuje, że w XC zastosowano również nową technologię przetwornika, w przeciwieństwie do LCD-2 i LCD-3. Fazor Technology ma ułatwić przepływ powietrza, dzięki czemu brzmienie jest gładsze, równiejsze i lepsze w holografii.

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Audeze LCD-2, LCD-3, LCD-X, Beyerdynamic T70, AKG Q701 (OCC 7N Audeos)
  • DAC/AMP: Burson Audio Conductor SL (PCM1793), Beresford Bushmaster MKII, ODAC i O2, Heed Canamp II, Schiit Asgard 2, iBasso DX50 i Vorzüge VorzAMP duo
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Copper Series Coax, Color Series USB
  • Przewody: Forza AudioWorks Hybrid Claire i Noir, plusSound Audio X8, Effect Audio Thor Copper
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym baza WiMP HiFi oraz nagrania binauralne

Głównym źródłem odsłuchów był Burson Conductor SL w wersji na PCM1793, który oferuje brzmienie delikatnie ocieplone, gładkie i miękkie. To muzykalna wersja Bursona, która jednak równie dobrze mogłaby być tą analityczną, bo nie odstępuje mocno od sygnatury producenta. Łagodzi jednak charakter słuchawek, więc charakter XC byłby spotęgowany na studyjnym sprzęcie, pokroju MyTeka Stereo192-DSD.

lcd-xc

Audeze LCD-XC na standardowym kablu

Nie powinno się porównywać konstrukcji otwartych i zamkniętych, ale w tym wypadku nie sposób tego nie uczynić. Zawiodą się wszyscy, którzy poszukiwali brzmienia znanego z LCD-2 lub LCD-3 w zamkniętej konstrukcji, chociaż z drugiej strony zamknięte Audeze są równie dobre. XC odstępują od typowego brzmienia amerykańskiego producenta, co jest niemałym zaskoczeniem – słuchawki w porównaniu z modelami otwartymi są jaśniejsze, a wręcz ostrzejsze. Sygnatura została trochę odchudzona i odciążona, nie jest tak gęsto, lecz szybciej, raczej punktowo i analitycznie. Mimo tego XC wciągają równie mocno co modele otwarte, ale nie czarują tak ciepłem, naturalnością i gęstością średnicy, nie ma też przyciemnienia barwy ani ciasnoty sceny. XC są lekko chłodne, dynamiczne i bardzo efektowne w brzmieniu, a nadal uniwersalne – śmiało mogą służyć jako źródło rozrywki, jak i analizy, chociaż nie są tak łagodne i przystępne jak modele otwarte. XC to właściwie romans Audeze z brzmieniem Tesli Beyerdynamika – słychać pewną twardość, lekkość, precyzję i odchudzenie średnicy, chociaż to wciąż zrównoważone słuchawki o bardzo czystym charakterze bez ostrości.

Niskie tony LCD-XC nie mają takiej gęstości i ciężaru jak w dwójkach i trójkach. Bas jest lżejszy i dużo szybszy, nie jest tak akcentowany, ma mocny atak. Potrafi być potężny, ma mocne zejście, jest głęboki, bardzo zbity, zwarty i idealnie kontrolowany. Potrafi być też lekki i punktowy, czasami wręcz zbyt lekki. Jednocześnie ma bardziej syntetyczny charakter, nie jest tak swobodny i naturalny jak ten z LCD-3. Mam wrażenie, że lepiej czuje się z cyfrowymi sample’ami niż z żywymi instrumentami, gdzie bas podawany jest w mocniejszy sposób. Kontrabasy lub gitary basowe są mocno różnicowane, szczegółowe, ale nie pierwszoplanowe. Bas nie przeciąga się, nie spowalnia – czasami jest wręcz za szybki. Nie jest też serwowany priorytetowo, nie wychodzi przed szereg, a czasami wydaje się lekko oddalony. O ile w LCD-3 bas był dla mnie trochę za ciężki, to ten w XC może być kapkę za lekki. Jest jednak tak samo równy, ale proporcje średnicy i sopranu względem basu są inne, stąd wrażenie lekkiego wycofania. Dół nie czaruje już masą i głębią, płynnością i miękkością, lecz precyzją, szybkością i kontrolą oraz bardzo wysoką rozdzielczością. Jest w nim coś z Tesli Beyerdynamika, kojarzy mi się też z AKG Q701, ale pozostaje bardziej zróżnicowany w fakturze i jest go więcej.

Średnica to kolejny teslowy element, analogiczne odstępstwo od brzmienia Audeze tak jak w przypadku tonów niskich, chociaż w bardziej radykalny sposób. Zmieniła się proporcja niskiej średnicy do wyższej – jeśli w LCD-3 i 2 lekko rządzi ta pierwsza, to w LCD-XC położono większy akcent na sam środek oraz wyższe partie średnicy, co słychać między innymi w brzmieniu werbla. Pasmo to jest lekkie, chudsze, trochę chłodne i szybkie. Nie ma gęstości, naturalności, nasycenia i pełni, a bardziej precyzyjna i analityczna sygnatura. Testowane do tej pory słuchawki planarne przyzwyczaiły mnie do czegoś innego, właśnie do większego akcentu na pasmo środkowe, podczas gdy XC są w tej kwestii raczej studyjne, bardziej surowe i syntetyczne, mocniej zarysowane, ale również dosyć gładkie, choć nie tak płynne jak LCD-3. Bardzo przyjemnie słucha się na nich instrumentów dętych, gitar akustycznych i wokali, ale z XC chętniej sięgam po gatunki elektroniczne. Sporo zależy od toru – Heed Canamp II zmienia proporcję średnicy, podkręcając niższe jej pasma wraz z basem, Burson Conductor SL jest jednak równiejszy, więc lepiej oddaje charakter XC. To ogółem uniwersalna prezentacja tonów średnich, która sprawdzi się w każdym gatunku, ale nie jest tak łagodna jak w poprzednio opisywanych Audeze LCD-2 i LCD-3. Średnica XC nie należy też do tych wyjątkowo równych, słychać też pewne posłodzenie dźwięku.

Sopranów jest, jak na Audeze, sporo. Wyostrzają one brzmienie, dodają mu świeżości i bezpośredniości. Góra jest trochę bliższa niż bas, tak jak średnica ponad 1 kHz względem niższej. Nie ma przyciemnienia dźwięku, no chyba że w tle sceny. Góra jest bardzo szybka i krótka, precyzyjna i bardzo czysta. Nie ma ziarnistości lub zapiaszczenia, ale nie jest to wyjątkowo naturalna prezentacja. Co prawda nie ogranicza słuchanej muzyki tylko do tej cyfrowej, ale znów większą przyjemność sprawiają sample’owe brzmienia niż żywe instrumenty. Talerze perkusyjne często były za lekkie i za krótkie, wzorowo odseparowane, szczegółowe, ale trochę brakowało im naturalności, zdarzało się też ujednolicanie ich brzmień – nie było słychać wielkości i masy talerza tak jak w modelach otwartych. Wolę inną prezentację sopranu, ale XC mnie również przekonują swoim lekko teslowym, choć łagodniejszym charakterem niż np. w modelu T1. Sporo zależy od źródła i muzyki – bywa ostro, ale nie tak jak w niektórych Beyerdynamikach. Pasmo 8-10 kHz nie daje się we znaki.

XC mają szeroką scenę i trochę większy dystans do pierwszego planu, co jest zaskakujące w porównaniu do modeli otwartych, które cechuje scena węższa, ale za to bardziej otwarta, co już nie szokuje. LCD-XC to mocna stereofonia, szybka i kontrastowa – słychać wyraźne oddalenie dźwięku w kanałach, szczególnie w nagraniach binauralnych. To też powód dla którego chętnie wybierałem bardziej efektowne scenicznie gatunki. Scena jest wzorowo napowietrzona, nie ma efektu zbicia i ciasnoty, wszystko jest kontrastowo odseparowane. Ogólnie scenę XC określiłbym jako dużą, mniejszy efekt jest za to w głębi i wysokości – XC brzmią bardziej w płaszczyźnie prawa-lewa, niż góra-dół lub przód-tył. Jest jednak ciekawy efekt otwarcia dźwięku., jak na słuchawki zamknięte, i dobre przenikanie się kanałów – nie ma wrażenia rozerwania sceny na dwie połówki, ale nie określiłbym jej mianem trójwymiarowej. Większe wrażenie w tym względzie robiły Beyery T90 lub T1, tutaj nie ma takiego zróżnicowania w ekspozycji instrumentów, ale jest zdecydowanie bardziej precyzyjnie w holografii niż w modelach otwartych, czym chwali się producent. Testowe nagrania binauralne pokazują bardziej oddalenie dźwięku od uszu niż wycofanie w tył głowy, ale i tak robią duże wrażenie.

Nie wiem czy obniżenie impedancji w modelach z X w nazwie było trafne. To duże słuchawki, zdecydowanie stacjonarne. Rozumiem, że mogą być używane w hotelu z odtwarzaczem muzyki lub nawet w mieszkaniu na kanapie, ale pewnie i tak w większości przypadków będą używane z mocnymi wzmacniaczami. W niektórych konfiguracjach słuchawki wyciągały zakłócenia, a np. na Bursonie Conductor SL nie dało się ich w pełni wyciszyć – i tak było cichutko słychać muzykę. Na mocniejszych zestawach niezbyt wygodnie operuje się też pokrętłem. Myślę, że impedancja na poziomie około 50 Ohm byłaby lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza że sporo stacjonarnych wzmacniaczy lepiej radzi sobie ze słuchawkami o impedancji powyżej 32 Ohm.

LCD-XC są czułe na jakość materiału i sprzętu. Nie są to słuchawki wyjątkowo wymagające, nie potrzebują dużej ilości mocy, ale można dostosować ich charakter, tak jak wspominany Heed dopełniał średnicę i akcentował bas. Fani jasności i precyzji, trochę ostrzejszej prezentacji średnicy i góry będą usatysfakcjonowani na neutralnych sprzętach, fani wypełnienia, ciepła i masy mogą zaserwować XC taki zestaw, który upodobni je do LCD-2 lub LCD-3. Tym samym XC są bardziej zależne od charakteru sprzętu – efekty mogą być różne. LCD-2 lub 3 można było ładnie dopasować, jednak zostawały łagodne i przystępne w odbiorze, natomiast XC mnie zdecydowanie zaskoczyły.

Nie za to pokochałem Audeze, ale LCD-XC to również jest bardzo wysoki poziom i najlepsze słuchawki zamknięte jakie miałem okazję testować. Z pewnością wielu fanów brzmienia słuchawek otwartych byłoby zadowolonych także z XC. To jednocześnie wyraźne odstępstwo od stylu Audeze, ale jeszcze nie zamach, nadal dosyć uniwersalne brzmienie. Tak jak wspominałem, chętniej słuchałem na nich gatunków elektronicznych, starszych i nowszych, niż jazzu, ale XC w wielu gatunkach mnie satysfakcjonowały. Sam łączyłbym je raczej ze sprzętem, który albo zaakcentuje niską średnicę, albo ją lekko wyrówna i delikatnie złagodzi soprany.

REKLAMA
fiio

6 KOMENTARZE

  1. A jak zagrały Ci te zamknięte Audeze z Asgardem ? On powinien wyrównać i dociążyć brzmienie , a jak jest w praktyce ?

  2. Z Asgardem zagrały nieźle. Jednak lepiej dociążył i wypełnił je Heed, ocieplił średnicę i bas. Na Asgardzie trochę złagodziła się góra, średnica została lekko wypchnięta, ale brzmienie zrobiło się też trochę matowe, co się podobno zdarza Schittom. Za to na Asgardzie 2 scena była wyższa i bardziej otwarta niż na Heedzie, gdzie było szerzej, ale z większym rozerwaniem lewa-prawa. Burson z XC pokazał najlepszą scenę we wszystkich płaszczyznach. Na Asgardzie 2 było też bardziej surowo niż na innych zestawach, nie tak czysto, nie tak gładko. Z mocą nie było oczywiście żadnych problemów.

  3. Moim zdaniem jest zdecydowanie odwrotnie, ale nie jestem fanem D7100, ani przeciwnikiem 🙂 Oczywiście nie uważam LCD-XC za okazję, ale D7100 również są moim zdaniem zbyt drogie w stosunku do tego co oferują, ale nie przepadam za taką sygnaturą. Wchodzi tutaj też kwestia planary vs dynamiki + odmienny charakter brzmienia.

  4. U mnie już widać ślady pęknięć na muszli – amerykańskie fora nie kłamią co do jakości tych słuchawek :(((

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj