Sine to najnowsze słuchawki planarne Audeze, stworzone z myślą o użytku mobilnym. Zamknięta konstrukcja nauszna to koszt 2000 zł. Konkurencja dla Oppo PM3-?

Audeze stopniowo wchodziło w sektor przenośny słuchawek planarnych. Najpierw pojawiły się duże LCD-X i LCD-XC o niższej impedancji, łatwiejsze w napędzeniu. Następnie do oferty trafiły wokółuszne EL-8 w wersjach otwartej i zamkniętej, już bardziej przystosowane do użytku mobilnego. Sine to już w pełni mobilne słuchawki nauszne, najmniejsze w ofercie, ale nadal planarne – zastosowano przetworniki 80×70 mm o impedancji 20Ω. Sine to również znaczna zmiana designu.

 

Wyposażenie



Słuchawki zapakowane są w duże, czarne pudełko z białą nakładką. Grafiki są wysokiej jakości i w atrakcyjny sposób prezentują nietuzinkową konstrukcję, a z tyłu opakowania wypisano szczegóły techniczne. Słuchawki stabilizuje gruba warstwa gąbki, pod którą znajdują się akcesoria, czyli:

REKLAMA
final

  • przewód słuchawkowy z wtykiem 3,5 mm (około 120 cm);
  • adapter 6,3 mm;
  • materiałowy pokrowiec;
  • instrukcja obsługi;
  • certyfikat autentyczności.

 

audeze
audeze
audeze

 

Adapter na duży jack jest pozłocony, ma obudowę z tworzywa sztucznego. Materiałowy pokrowiec jest wysokiej jakości, wykonany z grubego materiału o krótkim włosiu. Jest on zaciskany przy otworze, a w środku jest także niewielka kieszonka.

 

Konstrukcja



Audeze przy projektowaniu Sine ponownie współpracowało z DesignWorksUSA (grupa BMW), tak jak to było w przypadku serii EL-8. Tym razem postawiono na odważniejszy kształt, bardziej futurystyczny, ale tym samym minimalistyczny wygląd. Dominują matowa czerń metalu i skóry, a w oczy najbardziej rzuca się kształt kopułek.

audeze
audeze

 

Obudowy przetworników to zaokrąglone trójkąty, lekko wygięte niczym kły lub fragment… sinusoidy. Zostały wyklejone skórą lub materiałem skóropodobnym o drobnej fakturze. Kopułki otaczają metalowe ramki, w obu w dolnej części umieszczono gniazda 3,5 mm na przewód. Na kopułki nałożono płytkie pady – są bardzo sprężyste, grube i sztywne, a przetworniki przysłaniają siateczki z delikatnym logo serii.

audeze
audeze

 

Sam przewód jest symetryczny, izolacja jest gruba i płaska. Wtyczki do słuchawek mają formę haczyków, splitter jest krótki, a przewód mierzący około 120 cm kończy się prostym wtykiem 3,5 mm. Wszystkie wtyczki zostały pozłocone. Przewód nie ma pilota z mikrofonem.

audeze
audeze
audeze

 

Kopułki wpięte zostały w widełki pałąka, które chwytają je w górnej części za krawędzie. Na prawej słuchawce mają duże, efektowne logo Sine. Mocowanie pozwala złożyć słuchawki na płasko w obu kierunkach, a także na swobodny ruch góra-dół. System regulacji rozmiaru jest rozsuwany, oparty na podwójnych szynach. Stawia mocny opór, ale ruch jest płynny i gładki, pozbawiony skoków lub skali. Pałąk został obszyty skórzaną opaską z wyraźnymi szwami, która z obu stron została zwieńczona plastikowymi spinkami z logo producenta i oznaczeniami kanałów od wewnętrznej strony.

audeze
audeze
audeze
audeze

 

Wykonanie słuchawek jest rewelacyjne. Według mnie efekt jest dużo lepszy niż w przypadku EL-8, gdzie narzekałem na jakość materiałów, szczególnie okleiny. Tym samym Audeze odcięło się od drewnianego, naturalnego wyglądu i stylu retro – Sine to już nowoczesność, ale świetnie zrealizowana.

 

Ergonomia i użytkowanie



Audeze nie słynie z komfortowych słuchawek, a Sine również mają swoje na sumieniu. Widać, że design był trochę ważniejszy niż komfort – do słuchawek z pewnością trzeba się przyzwyczaić. Nie ma problemu z trójkątnymi kopułkami, bowiem taki kształt dobrze współpracuje z uszami, ale trochę przesadzono z naciskiem i nausznikami. Sine to nauszne słuchawki, chociaż można je nazwać hybrydami – pady częściowo obejmują uszy (podobnie jak przypadku Focal Spirit Professional). Ważna jest więc odpowiednia pozycja słuchawek, wyrobienie się padów. 230 gramów wagi to również sporo jak na przenośne słuchawki, ale dzięki dobrego rozłożeniu masy nie sprawia to większego problemu.

audeze

 

Sine to nie słuchawki na wiele godzin, przynajmniej nie na początku. Cechuje je wyraźny nacisk pałąka, a pady są niestety płytkie i sztywne. Uszy opierają się częściowo o zabudowę przetworników. Czuć lekki nacisk na szczękę, nauszniki nie są odpowiednio „poduszkowate”, by go zminimalizować. Po półgodzinnym odsłuchu uszy zaczynały lekko boleć i wyraźnie się grzały, ale po zdjęciu słuchawek na chwilkę, dostosowaniu pozycji nauszników, bez problemu można było kontynuować. Z czasem było coraz lepiej, ale do poziomu komfortu Oppo PM-3 sporo brakuje.

audeze

 

Słuchawki dobrze tłumią. Wyraźnie wyciszają otoczenie, nie odetną w pełni od hałasu, ale to już bardzo dobry poziom jak na mobilne słuchawki zamknięte. Jednocześnie, dźwięk praktycznie w ogóle nie wycieka na zewnątrz.

Ciekawie rozwiązano przewód słuchawkowy – wpina się go wtykami niczym haczyki, jakby w tył kopułek. Trzymają się bardzo pewnie, nie wypną przez przypadek, mimo braku blokady. Wygląda to też niezwykle spójnie pod względem designu. Szkoda, że w zestawie nie ma drugiego przewodu – 120 cm nie wystarcza do użytku stacjonarnego, a technicznie słuchawki jak najbardziej się do tego nadają. Sam przewód jest też dosyć sztywny, nie układa się idealnie. Szkoda, że producent nie poszedł za ciosem i nie zaoferował długiego przewodu oraz krótszego z pilotem sterowania. W tej kwestii Oppo PM-3 także wygrywają – w zestawie z nimi są wszystkie kable. Pod względem pokrowca również nie ma szału – woreczek jest świetnej jakości, ale do wspomnianych PM-3 dołączany jest jednak futerał.

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj