Specyfikacja



Beyedynamic T1 charakteryzują się:

  • półotwartą konstrukcją
  • przetwornikami dynamicznymi w technologii Tesla,
  • impedancją 600 Ohm,
  • pasmem przenoszenia 5 Hz – 50 kHz,
  • skutecznością nominalną 102 dB, maksymalną 126 dB,
  • maksymalnym poborem prądu 300 mW,
  • 3-metrowym przewodem z pozłacanym wtykiem 6,3 mm,
  • wagą 350 g.

Impedancja jest wysoka – nie ma wątpliwości, że przeznaczone są do zastosowań stacjonarnych z wydajnymi wzmacniaczami. Skuteczność jest jednak na tyle wysoka, że nie potrzeba dużo prądu, o czym świadczy niski jego pobór. Ze specyfikacji dostępnych w Internecie wynika, że aby osiągnąć 120 dB T1 potrzebują trzykrotnie mniej prądu niż słuchawki Sennheiser HD600. Bardzo wysoka skuteczność przy zastosowaniu cienkiej membrany i wyjątkowo silnych magnesów to zresztą cechy kluczowe przetworników Tesla. Pasmo przenoszenia jest wręcz absurdalnie duże – częstotliwości spoza spektrum 20-20000 Hz i tak rzadko trafiają do nagrań.

REKLAMA
fiio

Brzmienie



t1

Odsłuchów Beyerdynamic T1 dokonałem na kilku zestawach, drogich i tańszych, ale wysokiej jakości:
Burson Audio HA160-DS (DAC/AMP, transparentny przetwornik, relaksujący i precyzyjny wzmacniacz o wysokiej rozdzielczości i neutralności przekazu),
NuForce DAC100 (DAC/AMP pełny, lekko ocieplony i nasycony dźwięk o wysokiej rozdzielczości).

Ponadto podłączyłem słuchawki do tańszych urządzeń, w różnych konfiguracjach:
do przetworników: ObjectiveDAC, FirestoneAudio Custom Cute (neutralne, transparentne, rozdzielcze),
do wzmacniaczy: Objective 2 (transparentny, o nie najwyższej mocy), FiiO E12 (miękki i analogowy, o stosunkowo wysokiej mocy).

Kablami połączeniowymi były produkty ForzaAudioworks Copper Series (wszelkie interkonekty) oraz kable cyfrowe (Color Series USB i Copper Series Coax).

Wykorzystałem również wyjście liniowe DAC-100, którego sygnał kierowałem do O2 i E12. Sygnał innych DAC-ów wzmocniłem za pomocą wejścia liniowego Bursona HA160-DS. Starałem się sprawdzić wszelkie konfiguracje, ale ostatecznych odsłuchów dokonałem na tych najlepszych. Różnice pomiędzy większością urządzeń nie były tak wyraźne jakby się mogło wydawać, ale skupiłem się na tych najbardziej miarodajnych. Na T1 odsłuchałem wiele gatunków muzycznych od muzyki klasycznej, przez jazz, rock, elektronikę, aż po ciężki metal, skupiając się na nagraniach w formatach bezstratnych o rożnej jakości masteringu.

Przysłowiowego opadu szczęki nie było, a nawet się zawiodłem, ponieważ T1 nie oferują zbalansowanego brzmienia, tak jak zapowiadał producent. Spędziłem mnóstwo czasu ze słuchawkami i za każdym razem zaczynałem od stadium „nie podobają mi się”, z czasem przechodząc do „tutaj brzmią ciekawie”.

Beyerdynamic T1 i Burson HA160-DS

Beyerdynamic T1 brzmią z Bursonem HA160-DS nad wyraz sztucznie: dziwnie głucho i pusto. Wokale są zupełnie wyprane z masy, kształtu, płaskie i bez wyrazu. Nie ma specjalnych różnic w wybrzmiewaniu głosów męskich i damskich – oba rodzaje należy uznać za niepełne. Na domiar złego, te damskie sybilizują – nie mocno, ale zdarza się to w miejscach gdzie znane z syczenia HD 25-1 tego nie robią. Szybko zacząłem analizować brzmienie na generatorze częstotliwości, a potem zerknąłem w pomiary i od razu znalazłem przyczynę braku równowagi i pustego brzmienia, ale o tym za chwilę.

Beyerdynamic T1 to bardzo szybkie słuchawki, aż za szybkie. Wszystkie pasma mają charakter punktowy, dźwięk nie przeciąga się nawet wtedy kiedy powinien. Wszystko serwowane jest z taką prędkością, że serce zaczynało mi szybciej bić słuchając nawet powolnego jazzu. Muszę potwierdzić opinie innych recenzentów i użytkowników – jakkolwiek absurdalnie to brzmi, T1 sprawiają wrażenie, jakby utwór był krótszy. Nawet ciężki, tłusty i masywny bas jest za lekki, za krótki – słuchawki radzą sobie z nim, ale czynią go drugoplanowym. T1 mają jasny charakter – gdzieś na pograniczu ostrości. Nie są to T70p, nie są to Grado SR80i, ale ocierają się o podobną specyfikę, gdyż balans przesunięty jest zdecydowanie w stronę wyższej średnicy i sopranów – pasmo basu i niskiej średnicy jest równe jak stół, ale drugorzędne.

Generowana scena oferuje potężną rozdzielczość, ale niestety jest malutka. Za każdym razem miałem wrażenie, że dostaję miniaturę dźwięku, że wszystko jest za małe. Co prawda odseparowane, szczegółowe, ale nie do końca wyraźne. Przypomina to korzystanie z monitora ze zbyt wysoką rozdzielczość ekranu, gdzie mieści się mnóstwo elementów, ale są niewielkie i trochę uprzykrzają użytkowanie komputera. Innymi słowy, T1 są jak obraz na którym malarz zmieścił za dużo elementów – całe płótno da się ogarnąć wzrokiem, ale należy się dobrze przyglądać, żeby dojrzeć to, co w rzeczywistości tam zawarto.

Po analizie wykresów i tonów z generatora nie mam wątpliwości, że wiele, moim zdaniem, mankamentów, wynika z podbicia pasma 8-10 kHz. Zakres ten wyraźnie góruje nad resztą spektrum, powoduje sybilizację, rozjaśnienie dźwięku, płytkość wokali. Korekta o 2-3 dB wspaniale wyrównuje pasmo – dźwięk się dociąża, staje pełniejszy i, co najważniejsze, bardziej naturalny. Skoro tak, oznacza to, iż T1 potrzebują cieplejszego źródła, faworyzującego przeciwne pasma – dobrze, że miałem takie pod ręką.

Beyerdynamic T1 z NuForce DAC-100

Z NuForce’em T1 stają się cieplejsze, bliższe równowagi, ale czasem brakuje mocy – widocznie 600 Ohm to dla DAC-100 zbyt wiele. T1 zdecydowanie „zwalniają” – bas potrafi się już przyjemniej przeciągnąć, ma swój kształt i masę. Wokale są żywsze, bardziej naturalne, nie ujęto im kształtu – nie są płaskie jak na T1 z Bursonem, ale również delikatnie potrafią zasyczeć.

Scena robi się trochę ciaśniejsza, podobna rozmiarowo, ale bardziej wypełniona, przez co wydaje się, że rozdzielczość jest niższa. Brzmienie z DAC-100 nie jest już tak sterylne – pojawia się brud niższej średnicy. Przekaz jest zdecydowanie bardziej przystępny i angażujący. Polubiłem T1 w tej konfiguracji – jazz zabrzmiał z należytą średnicą, a muzyka gitarowa z lekkością i czytelnością. To jednak wciąż nie uniwersalne słuchawki – elektronika i metal były niesłuchalne, podobnie jak kiepskiej jakości realizacje. T1 są, mimo wysokiej skuteczności przetworników Tesla, pod wieloma względami bardzo wymagające, choć nieco pomaga delikatna ingerencja korektorem w rejonie wyższej średnicy. Mam wrażenie, że T1 sprawdziłyby się ze wzmacniaczem Schiit Audio Lyr, brzmiący pełniej i efektowniej, a są bardzo czułe na specyfikę źródła.

Beyerdynamic T1 z innymi źródłami



W skrócie: neutralne tory zaoferowały to samo co Burson, ale troszkę ostrzej, zimniej i sztywniej (ODAC/O2, Custom Cute/O2, Fubar HD). Słuchawki zabrzmiały na nich jasno i chudo – rozdzielczość wydawała się być wysoka, ale brakowało dociążenia, chociaż mocy było pod dostatkiem. Przy połączeniu z E12 brzmienie było lepsze, zaskakująco dobre – cieplej, przyjemniej, bardziej miękko i relaksująco. Nieco spadła precyzja przekazu, brzmienie spłaszczyło się – T1 zabrzmiały „mniej teslowo”, zwyczajniej, jazzowo. Najprzyjemniej słuchało się ich właśnie na E12, ale korektor również był niezbędny (8–10 kHz minimalnie w dół).

Beyerdynamic T1 vs HD600

HD600 są zdecydowanie bardziej miękkie w przekazie, z wyraźnie niższą rozdzielczością, są bardziej łaskawe do nagrań, mniej analityczne, a relaksujące. Tym samym brzmią pełniej, równiej i bardziej uniwersalnie, nadają się do wielu gatunków – nie są tak czułe na specyfikę źródła. Potrzebują zdecydowanie więcej mocy, ale nie są bardzo wybredne. T1 przy nich są jaśniejsze, wręcz ostrzejsze. Brzmią zarysowując brzmienie jakby wyraźniejszą kreską, mocniejszą krawędzią – precyzyjniej i wyraźniej. HD600 są bardziej przystępne i łatwiejsze w odbiorze.

Mimo że również nie generują dużej sceny, to jest ona bardziej typowa – skupiona przy obu kanałach, oferujących większą głębię. T1 pod względem holografii są zupełnie inne – tworzą jedną całość, tak jakby zastosowano crossfeed i zsyntezowano oba kanały, co jest pewnie zasługą niesymetrycznego rozstawienia przetworników. Ja wybrałbym HD600, ale zaczęło mi w nich brakować większej precyzji, wyższej rozdzielczości.

Beyerydnamic T1 w skrócie:

  • słuchawki jasne, szybkie, rozdzielcze i precyzyjne,
  • bardzo czułe na specyfikę toru, łatwo kształtowalne brzmienie,
  • wyostrzone soprany, raczej do cieplejszych, analogowo brzmiących wzmacniaczy
  • precyzyjna, ale mała scena, bardzo spójna i jednolita,
  • brzmienie nieuniwersalne, wymagają świadomie dobranych komponentów,
  • słuchawki do dobrze zrealizowanej, bardziej ambitnej muzyki – nie ma tutaj efekciarstwa, jest analiza.

REKLAMA
hifiman

4 KOMENTARZE

  1. jest Pan chyba jedyną osobą która opisuje te słuchawki pisząc że mają niewielkią scenę,
    każdy w swoich recenzjach podkreśla że scena jest ogromna i bardzo rozdzielcza (o tej rozdzielczości też coś nie coś Pan napisał)
    to jak to z tą sceną w tych słuchawkach w końcu jest ? 🙂

  2. T1 od Beyerdynamic przeszły już lifting do T1 v2, a ostatnio w porozumieniu z A&K została zaprezentowana wersja T1p 32 Ohm. Czy jest możliwość przeprowadzenia testu porównawczego pierwowzoru z modelem sygnowanym przez Astell&Kern?

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj