Konstrukcja i stylistyka



W samej budowie słuchawek widoczne są kolejne podobieństwa względem tańszych M1 i ProAlpha. Przewód słuchawkowy jest identyczny, pleciony oraz dodatkowo mocno owinięty izolacją, jakby karbowany. Wygląda na solidny i z uwagi na dość sztywną izolację nie ma tendencji do plątania się. Liczy on 130 cm i zakończony jest kątowym, pozłacanym wtykiem 3,5 mm. Obudowa splittera i wtyku są kanciaste, troszkę toporne, ale prezentują się nieźle.

Konstrukcja kopułek w kolorze czarno-srebrnym jest bardzo oryginalna i zupełnie nie przypomina innych słuchawek Brainwavz – jej kształt pozwala na noszenie metodami OTE (Over The Ear) oraz klasyczną. Wtyk kabla jest wyjątkowo wydłużony z nadrukowanymi logo producenta oraz oznaczeniem modelu. Od niego odchodzi wypustka z aluminiową blaszką z oznaczeniem kanału oraz otworem bass-reflex. Wtyk oraz wypustka przypominają przekrzywioną literę T, co wygląda bardzo efektownie.

m3

Mimo podobnej kolorystyki do tańszych braci z serii M, “trójki” wyglądają świetnie – nowocześnie, dynamicznie i poniekąd agresywnie, zdecydowanie przyciągają wzrok.

Ergonomia i specyfikacja



Słuchawki trzymają się w uszach pewnie, niezależnie od wybranego sposobu noszenia. Wypustka (ramię wtyku) przyjemnie opiera się o małżowinę, usztywniając słuchawki. Te są zaś lekkie i dobrze wyprofilowane, więc nie powodują żadnego dyskomfortu.

Kabel przenosi wyraźny efekt mikrofonowy, ale tylko wtedy gdy uderza o ciało – w celu minimalizacji warto zastosować klips do odzieży lub założyć słuchawki metodą OTE,. Trochę brakuje suwaka splittera, ale jego brak nie jest specjalnie odczuwalny.

Dostarczane tipsy są niezłej jakości, choć jak dla mnie L-ki są trochę za małe. Co prawda pozostają BiFlange, ale nakładki tego typu nie współpracują jednak z moim kanałem słuchowym, dlatego w większości korzystałem z Comply’ów.

Brainwavz M3 w skrócie to:

REKLAMA
fiio

  • dynamiczny przetwornik 10,7 mm,
  • impedancja 20 Ohm,
  • pasmo przenoszenia 20 Hz – 20 kHz,
  • skuteczność 115 dB,
  • przewód 130 cm zakończony wtykiem 3,5 mm.

Brzmienie



Odsłuchów dokonałem na kilku zestawach, między innymi:

  • stacjonarnie na O2 i ODAC (brzmienie neutralne, rozdzielcze i swobodne);
  • przenośnie na Sansa Clip+ (delikatnie ocieplone, rozrywkowe i bezpośrednie);
  • przenośnie na Samsungu R1 wraz z FiiO E12 (przejrzyste i przestrzenne, ale ciemniejsze niż pozostałe konfiguracje).

Brainwavz M3 z nakładkami Comply

Na piankach z serii S brzmienie jest wyjątkowo lekkie i jasne. Ogólna sygnatura jest bardzo czytelna, wręcz krystaliczna – słuchawki potrafią zagrać mocno poza głową, utrzymując wokale w jej obrębie, lekko wycofane w tył głowy.

Niskie tony są dociążone, ale mają raczej punktowy charakter – dobrze odwzorowują poszczególne instrumenty, pełnią jednak rolę drugoplanową. Do głosu najbardziej dochodzi średnica, rozjaśniona w wyższych rejestrach, ale czysta i wyrazista. Dobrze przekazuje wokale, trochę gorzej perkusyjną stopę i kotły, za to poprawnie współpracuje z talerzami i miotełkami werbla. Soprany są wyraźne, lekko wyostrzone ; trochę za krótkie, lekko cyfrowe, ale przyjemne w odsłuchu.

Kreowana przez M3 scena jest całkiem szeroka i głęboka, z naciskiem na ten drugi aspekt. Brzmienie jest bliskie słuchacza, ale zachowuję niewielki, optymalny dystans.

Charakter słuchawek z Comply wymaga cieplejszego, uwypuklonego w niskich rejestrach źródła – na tych neutralnych lub jasnych jest trochę za lekko by słuchawki mogły radzić sobie w mocniejszych gatunkach.

Brainwavz M3 z silikonowymi nakładkami

Brzmienie jest masywniejsze, bardziej dociążone w basie. Prezentuje sygnaturę na kształt litery V z mocno podkreślonymi skrajnymi rejestrami. Czyste, cykające soprany najlepiej współpracują z elektronicznymi sample’ami, podobnie jak niski bas, który potrafi wyraźnie zawibrować. Ma bardzo dobre zejście, ale w rejonie średnicy jest jednak wycofany, dlatego radzi sobie lepiej z sample’ami niż kontrabasami lub gitarami basowymi. Średnica podkreślona jest również w wyższych rejonach – nie można nazwać jej naturalną, co słychać wyraźnie w przekazie wokali.

Mimo to słuchawki zachowują swój przejrzysty i lekki charakter ze skonkretyzowaną, bliską sceną. Nieźle przekazują detale – przekaz podobny do tego znanego z Brainwavz M1, choć o wyższej rozdzielczości. Brzmienie jest bardzo dobrze odseparowane, ale jednocześnie mogłoby być bardziej napowietrzone.

Mimo wyrazistej i przejrzystej sygnatury “trójki” nie są ostre – nie kłują sopranami i nie syczą. Brzmienie wydaje się być zmiękczone, lekko spłaszczone i skondensowane. Pasmom brakuje pełności – dźwięk jest trochę bezkształtny, wygładzony i bardzo mocno kontrolowany.

Brainwavz M3 z poszczególnymi konfiguracjami

Neutralne, transparentne źródła pokazują jasny i V-kowy charakter słuchawek – podłączenie ich do O2 i ODAC-a nie robiło wrażenia. Sansa Clip+ nadała M3 mocniejszego, cieplejszego, ale bardziej zbitego charakteru – ograniczenie sceny wyraźnie odebrało słuchawkom polotu. Najlepiej wypadły wzmocnione przez FiiO E12 (głównie z ODAC i Samsung R1), który dodał dociążenia oraz przybliżył średnicę. Przyjemnie słuchało mi się z E12 Aphex Twina, The Prodigy, Juno Reactor lub Mr. Oizo, całkiem nieźle brzmiał również nowszy metal.

REKLAMA
hifiman

2 KOMENTARZE

Skomentuj Pawel Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj