Ergonomia



S500 są dosyć ciężkie, ale ciężar rozłożono bardzo dobrze. Pałąk ma wyraźny, dla mnie prawie idealny nacisk, jest bardzo sprężysty i mocny – mam wrażenie, że mógłbym go skręcić w precel. Konstrukcja gwarantuje dobrą izolację w trakcie odsłuchów i bardzo delikatne przeciekanie dźwięku na zewnątrz. Słuchawki leżą na głowie pewnie i stabilnie, nie męczą i mieszczą bezproblemowo całe ucho.

Nauszniki są bardzo miękkie, a pianka, którą zostały wypełnione, sprawdza się świetnie – leżą na głowie prawie jak poduszki. System składania sprawdza się nieźle – nie da się ich złożyć do pałąka na płasko jak w 3D-Axis AKG, można złożyć je jedna na drugą lub tylko jedną stronę na płasko w pałąku. Podobnie nie mogę narzekać na system regulacji rozmiaru, chociaż posiadacze wyjątkowo dużych głów mogą być zawiedzeni.

foto
foto
foto
Suwak włączający efekt LiveStage ulokowany został dwa centymetry od gniazda micro-jack lewej kopułki, jest łatwo wyczuwalny pod palcem i wyraźnie oznaczony. Po jego włączeniu słychać chwilę pauzy, zapala się też zielona dioda, która podświetla przycisk. Po 10 minutach nieużywania przechodzi w tryb oszczędzania energii, a jest co oszczędzać. Dwa paluszki AAA oferują tylko 20 godzin odsłuchu w trybie LiveStage, czyli niewiele. Na szczęście normalny tryb pracy nie wymaga obecności baterii.

Specyfikacja



JBL Synchros to:

REKLAMA
fiio

  • pasmo przenoszenia 10 Hz – 22 kHz,
  • skuteczność 117 dB,
  • przetwornik 50 mm,
  • średni pobór mocy 30 mW,
  • technologia LiveStage i PureBass.

Niestety producent jest trochę skąpy pod względem specyfikacji – nie znana jest impedancja słuchawek, ale są one łatwe do napędzenia, więc właściwie nie ma się czym przejmować.

Brzmienie



Sprzęt użyty do testów to: O2 i ODAC, iBasso DX50, Astell&Kern AK120, Sansa Clip+, a także FiiO E12 oraz JDSLabs C5, łączone przewodami Forza AudioWorks z serii Copper. Odsłuchiwałem muzyki wielu gatunków w formatach stratnych i bezstratnych.

Słuchawki oferują kawał rozrywkowego brzmienia z naciskiem na mocny bas, są dalekie od wierności, ale w ich cieple jest coś z naturalności, mimo czystej i nieco sterylnej sygnatury. Brzmienie S500 to jednak nie V-ka, średnica jest lekko wycofana w stosunku do basu, ale nie sopranów, co daje mocny efekt WOW. Słuchawki brzmią tak jak wyglądają – nowocześnie, masywnie, dynamicznie, ale jednak w stronę ciepła. Są głośne i łatwe do napędzenia, niezbyt wymagające, ale jednak charakter źródła ma na nie wpływ, podobnie jak jakość realizacji muzyki.

Bas jest potężny, ale nie przesadzony – nie zalewa brzmienia i nie ogranicza pozostałych pasm. Jest czysty, raczej syntetyczny, bardzo zwarty i zbity. Potrafi być również miękki, ale daleko mu do punktowości. Słuchawki przy mocniejszym subbasie wibrują na głowie, zresztą całe pasmo basu ciągnie w stronę najniższych pasm, mocnego zejścia i efektownej, mało szczegółowej faktury. Niskie tony współpracują nieźle z także lżejszymi gatunkami, da się posłuchać na nich starszego rocka, ale jednak gitary basowe również dostają masy niczym elektroniczne sample. Słychać, że to raczej bas do muzyki rozrywkowej, efektowny, obfity, ale jednocześnie ciężki. Może zmęczyć, chociaż jego charakter robi wrażenie, bo w ramach masywnego brzmienia jest bardzo dobrze kontrolowany i potrafi przekazać sporo detali. Nazwa technologii PureBass dobrze odzwierciedla charakter niskich tonów słuchawek – dół jest czysty, trochę sterylny, ma niezłą dynamikę i prędkość, chociaż lubi się przeciągnąć.

Średnica jest lekko wycofana w stosunku do basu. Wokale oddalają się, ale są ciepłe – podobnie jak gitary, bębny i inne instrumenty operujące pasmem. Damskie głosy są niezłe, ale cieplejsze i masywniejsze niż powinny oraz lekko złagodzone – wychodzi na to, że niska średnica jest trochę bardziej zaakcentowana, wokale męskie brzmią trochę lepiej. Jest jednak wystarczająco bezpośrednio, by móc słuchać na S500 lżejszych brzmień bazujących na tonach średnich, a nawet nieco starszych z poprawką na masywniejszy bas.

Pasmo średnie jest jednak trochę sztuczne i miękkie, nie ma ziarnistości lub piaszczystości, nie ma brudu w starszych nagraniach, stąd z S500 lepiej zgrywają się nowsze gatunki. Mimo że nie chodzi tu o wierność, to wyraźne ocieplenie średnicy nadaje czasami brzmieniu pewnej naturalności.

Soprany są złagodzone, na neutralnych źródłach lekko wychodzą przed średnicę, a na tych cieplejszych równają się ze średnicą i lekko wycofują. Tony wysokie są miękkie, dostatecznie wyraźne, ale i tak przyciemniają przekaz. Talerze perkusyjne pozostają gładkie, niezbyt szczegółowe, ale dobrze kontrolowane i całkiem precyzyjne. Nie gubią się, nie zlewają w całość i są trochę przygaszone. Słuchawki za to budzą się przy mocno cyfrowych brzmieniach elektronicznych – sample’owy hi-hat jest odpowiednio szybki i syntetyczny, ale nie ostry.

Scena jest spora – słuchawki brzmią z pewnego dystansu, ale i tak są bezpośrednie i bliskie. Bardzo dobrze akcentują szerokość i głębię sceny, a także stereofonię. Efekty przenikania robią wrażenie w stereo – są kontrastowe i szybkie. Słychać także przesunięcia w szerokości sceny – echa i pogłosy potrafią wybrzmiewać z przodu w tył głowy. Wciąż brakuje potężnej przestrzeni, ale przez niezłą głębię drugiego planu, dobrą separację i napowietrzenie ogólne wrażenie jest bardzo dobre. S500 w tym aspekcie kojarzą mi się z AKG K550 – możliwe, że brzmią z trochę większym dystansem.

JBL Synchros S500 i efekt LiveStage

W efekcie DSP JBL S500 słychać mocną cyfrowość brzmienia, która zamienia się w V-kę – wycofują się średnica oraz midbas, a wyostrza góra pasma. Nie jestem fanem takich rozwiązań, ale w niektórych przypadkach efekt okazuje się niezły. Z LiveStage jest chłodniej, bardziej wyraziście, ale i bardziej sztucznie – dół jest bardziej zwarty i nie tak swobodny, soprany robią się bardziej szkliste. Efekt ma spory wpływ na scenę, która trochę się powiększa, a właściwie to zwiększa się dystans do brzmienia, tak jakby poszczególne elementy się zmniejszały. Efekty stereofoniczne są jeszcze bardziej kontrastowe i szybkie, separacja i napowietrzenie poprawiają się, choć kosztem wypełnienia. Różnicuje się też bardziej wysokość w ekspozycji poszczególnych instrumentów, niektóre wybrzmiewają wyraźnie nad głową, lub schodzą na wysokość ramion. Efekt robi wrażenie, ale nie ze wszystkimi realizacjami i gatunkami. Mnie z aktywnym LiveStage przyjemnie słuchało się na przykład Nine Inch Nails lub Depeche Mode.

JBL Synchros S500 vs konkurencja

JBL to nie brzmienie w stylu Momentum lub KEF M500, bliżej im do Phiatonów MS500, ale to wciąż nie ta stylizacja. Testowana przeze mnie konkurencja JBL z tego przedziału cenowego dąży do bardziej audiofilskiego brzmienia, bliskiego wierności, ale jednak muzykalnego i bardziej uniwersalnego. JBL Synchros S500 idą w mocniejszy bas i bardziej efektowne brzmienie w stylu WOW, który ma robić wrażenie i wciągać w podkoloryzowany przekaz, co dodatkowo potęguje efekt DSP LiveStage. Słuchawki poniekąd kojarzą mi się ze Scullcandy Mix Master 2.0, ale wybrałbym jednak JBL-e, które są bardziej przestrzenne i precyzyjne.

Podsumowanie



foto
Jestem trochę zaskoczony S500 – to brzmienie dalekie moim preferencjom, nowoczesne i efektowne. Jednak przyjemnie mi było posłuchać dzięki nim innych brzmień, skupić się na rozrywce przekazu, a nawet często obudzić w sobie bass-heada. Nie jest to granie odpowiednie do jazzu, klasyki, muzyki wokalnej itp., choć i w takich gatunkach słuchawki również mogą zabrzmieć dobrze, ale nie należy oczekiwać od nich wierności i analityczności. Szczegółowość i tak pozostaje na niezłym poziomie, ale charakter opisywanych JBL-i jest wyraźnie podkoloryzowany. S500 to kosztujące konkretną sumę słuchawki dla fanów rozrywki z klasą, które są trochę gadżeciarskie – to w końcu „słuchawki na baterie”, ale stworzone z zamysłem, solidnie wykonane i zaprojektowane z troską o ergonomię.

Zalety:
+ bardzo dobra konstrukcja
+ niezła ergonomia i dobre wyposażenie
+ mocne i rozrywkowe brzmienie z faworyzowanym basem, muzykalne i nowoczesne
+ bardzo dobra scena
+ niezły efekt DSP LiveStage


Wady:
– przeciętnie wyglądające przewody słuchawkowe, mogą być zbyt krótkie do użytku domowego
– często mocno syntetyczne brzmienie, niezbyt uniwersalne
– w niektórych konfiguracjach bas może męczyć

Sprzęt dostarczył:


Sprawdź aktualne ceny

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj