MEElectronics Atlas to propozycja słuchawek od producenta znanego u nas głównie z dobrych słuchawek dokanałowych. Jak sprawują się ich przenośne słuchawki nauszne za prawie 100 dolarów?

zdjecie

Opakowanie i akcesoria



Słuchawki dostarczane są w wysokiej jakości przezroczystym pudełku z usztywnioną kartonową pokrywą zamykaną na magnes. Karton nie zakrywa boków, przez które eksponowane są walory Atlasów. W wyposażeniu znajdują się przewód słuchawkowy, pokrowiec oraz instrukcja.

Etui to prosty woreczek z białym logo producenta wraz z oznaczeniem modelu. Wykonano go ze sztucznego i śliskiego w dotyku materiału, a zamyka się go zaciskając na niebieski sznurek. Miejsca jest w sam raz na złożone słuchawki.

zdjecie
zdjecie
Wyposażenie nie zachwyca – cena, jak na polskie warunki, nie jest niska, zatem można by oczekiwać np. zapasowych kabla albo padów.

Konstrukcja



Słuchawki wyglądają na zamknięte z małym otworem bass-reflex, chociaż nie podaje tego producent.

Strona wizualna to mocny element Atlasów, widać że poświęcono temu sporo uwagi, ale inspirowano się beatsopodobnymi konstrukcjami (np. Noontec Zoro), na co wskazuje głównie pałąk. Słuchawki dostępne są w kilku wersjach kolorystycznych, z których wszystkie prezentują się dosyć kosmicznie. Producent chwali się, że zastosowano technologię IML – grafiki nie są jednorazowo nadrukowywane, lecz składają się z wielu półprzezroczystych warstw, które nakładając się na siebie tworzą odpowiednie wzory i efekty kolorystyczne. Mają być też odporne na ścieranie i zarysowania.

Jak przystało na tego rodzaju design, kopułki słuchawek zamocowane są na kulkowych mocowaniach bezpośrednio w ramiona pałąka, co pozwala na pewien ruch we wszystkich płaszczyznach. Same kopułki mają formę mydelniczek, ale – uwaga – pięciokątną w kształcie z zaokrąglonymi wierzchołkami. Nauszniki są niewielkie i odpowiadają kształtowi uszu, a wykonano je z tworzywa sztucznego o kolorze głębokiej czerni, z kolei tuż przy nausznikach widnieje srebrny pierścień. Pady również odpowiadają kanciastej konstrukcji kopułek, są wypełnione pianką z efektem pamięciowym, a do tego gęsto perforowane.

Przewód wpięty jest w lewą kopułkę za pomocą zwykłego wtyku 3,5 mm, w razie potrzeby łatwo będzie zatem znaleźć zamiennik. Oryginalny ma 130 cm, jest płaski i żłobiony z jednej strony, a zakończono go kątowym wtykiem 3,5 mm o spłaszczonej obudowie. W odległości około 15 cm od słuchawki znajduje się płaski pilot z jednym przyciskiem oraz suwakiem regulacji głośności.

zdjecie
zdjecie
Ramiona pałąka przypominają rękawice do baseballa, a ich kszałt komponuje się z kopułkami. Regulacja rozmiaru oparta jest na plastikowo-metalowym rdzeniu, który ma wiele stopni oraz skokowy ruch. Mocowanie nad regulacją pozwala na składanie kopułek do wnętrza pałąka, jedna na drugą. System ma blokadę z wyraźnym klikiem, czyli mechanizm spotykany np. w Noontec Zoro. Miejsce łamania jest metalowe i przykręcane na śruby. Górna część pałąka ma tą samą szerokość i srebrne logo u szczytu. Spód jest wyłożony skóropodobnym materiałem wypełnionym sprężystą gąbką o grubości około 1 cm.

zdjecie
zdjecie
zdjecie
zdjecie
Słuchawki są wykonane nieźle, nic nie trzeszczy, ale same kopułki mogą lekko stukać przy poruszaniu. Efekt psuje jakość plastików, które wydają się kruche i raczej słabe jakościowo. Atlasy wyglądają oryginalnie i futurystycznie, a do tego są zgrabne, więc przykuwają oko, chociaż nie należą do najpiękniejszych.

REKLAMA
fiio

Ergonomia



Konstrukcja jest lekka, dzięki temu można przeboleć przeciętnie prezentujące się tworzywa. Słuchawki nie ciążą na głowie i nie cisną mocno uszu ani szczytu głowy. Trzeba je jednak dobrze umieścić na małżowinach – czuć pewną szorstkość perforowanego materiału, po czasie mogą powodować dyskomfort, ale cyrkulacja powietrza jest dobra. Opisywany model za to bardzo dobrze trzyma się głowy.

Niestety Atlasy bardzo słabo tłumią – nie jest to sprzęt do głośniejszych warunków, a same też przeciekają i osoby postronne mogą słyszeć muzykę.

Pilot jest długi, umieszczony na nim przycisk łatwo wyczuwalny, podobnie jak suwak głośności. Ten jest właściwie zbędny, ale spełnia swoje zadanie – stawia optymalny opór, nie rozregulowuje się samoczynnie. Kątowy wtyk ma wydłużenie obudowy, które umożliwi podłączenie słuchawek do smartfona w futerale.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj