Primo 8 to najnowsze słuchawki NuForce’a. Tym razem to czteroprzetwornikowa konstrukcja oparta na przetwornikach armaturowych i wyceniana na niespełna 2000 zł.

Zdjęcia wykonano obiektywem Samsung NX 60mm f/2.8 Macro ED OIS SSA wypożyczonym przez Samsung Electronics Polska

NuForce zaskoczył modelem Primo 8 – amerykański producent słynie, oprócz sprzętu stacjonarnego, raczej z tańszych dokanałówek z przetwornikami dynamicznymi o wyraźnie rozrywkowej sygnaturze. Tymczasem za pomocą najnowszego modelu wskoczył on na wysoki pułap cenowy i to nie mając wcześniej doświadczenia z armaturami. Co ważne, NuForce tym razem nie reklamuje basu i efektownego brzmienia, lecz obiecuje high-endowe, wierne, naturalne i bezpośrednie brzmienie.

Opakowanie i akcesoria



NuForce Primo 8 pakowane są luksusowo i efektownie. Na pudełko nałożona jest nakładka z grafikami prezentującymi wnętrze słuchawek oraz szczegółowymi opisami możliwości, w jego środku znajduje się natomiast pudełko z magnetyczną pokrywą otwieraną na wstążkę.

primo8
primo8
Zestaw przykrywa ściereczka z mikrofibry z nadrukowanymi grafikami przestawiającymi słuchawki, a te ostatnie zabezpieczone są piankową formą, pod którą znajduje się reszta dobroci:

  • komplet silikonowych tipsów,
  • dwie pary pianek Comply T-100 (w rozmiarach M i L),
  • skórzany pokrowiec,
  • adapter 6,3 mm,
  • adapter lotniczy,
  • klips do ubrania,
  • czyścik,
  • instrukcje obsługi i ulotki.

primo8
primo8
Zestaw jest bogaty i zarazem nietypowy. Dziwią tipsy – dołączono cztery pary w rozmiarze XL oraz dwie M i S, mimo że producent podaje inaczej. Brakuje bardzo rozmiaru pomiędzy największymi i średnimi, które bardziej przypominają “S-ki” innych producentów. W zestawie są także pianki Comply, które mogą lukę wypełnić, ale nie każdy je lubi, czy to w kwestii komfortu, czy też brzmienia.

Pokrowiec uszyty jest z cienkiej skóry o naturalnej fakturze, lekko odbarwionej z niebieskimi szwami. Szkoda jednak, że brakuje futerału, który zazwyczaj jest standardem w tym przedziale cenowym.

Dołączone adaptery są wysokiej jakości, klips duży i solidny, a czyścik ma formę drucika ze szczoteczką. Zastanawiają także usztywniane ulotki – jedną można złożyć w formę stojaka, żeby wyeksponować grafiki słuchawek – pewnie bardziej przydatne na sklepowy blat niż do domu, ale fani Primo 8 mogą zrobić na półce mały ołtarzyk…

REKLAMA
fiio

Konstrukcja



Brzmieniowo ma być wierność i naturalność, wizualnie jest efektowność – jak na NuForce’a przystało.

Kopułki wykonano z tworzywa sztucznego, są niebieskie w metalicznym odcieniu. Zewnętrzna strona jest żłobiona – przypomina chrząszcza Skarabeusza, z kolei ta wewnętrzna jest zaokrąglona i pękata. Łączenia obu części są wyraźnie widoczne.

primo8
primo8
primo8
primo8
Tulejka przypomina rozmiar T-100, ale jest jakby trochę szersza – tipsy we wspomnianym rozmiarze pasują, ale wchodzą bardzo ciasno. Słuchawki przystosowano do noszenia OTE – w górnej części obudowy, przy literach „NU”, widać okrągłe wtyki wymiennego przewodu, ,które są metalowe i ruchome. Dodatkowo, na odcinkach dousznych znajdują się długie i bardzo grube zausznice, wyglądające bardzo masywnie w porównaniu z cienkim przewodem, który widoczny jest tuż za nimi.

Splitter jest owalny, długi i szeroki, wyposażono go też w suwak, który jednocześnie pełni rolę pilota z dziwnym, kanciastym, nieoznaczonym przyciskiem. Pozostała część przewodu ma dużo grubszą izolację, lepszą niż niejedne słuchawki stacjonarne.

primo8
primo8
primo8
Słuchawki prezentują się dziwnie, raczej efekciarsko i trochę tandetnie. Wykonanie jest dobre, ale gorsze niż Westone’ów. NuForce Primo 8 wyglądają trochę jakby zachorowały na podobną chorobę co nowe modele Brainwavza (np. R3) tj. niektóre elementy zostały mocno powiększone, są masywne i lekko toporne. Efekt jest gorszy niż się zapowiadało, w końcu na pierwszych grafikach widać było przezroczyste obudowy w stylu Shure’a.

Widać też sporo zbieżności z najnowszymi Westone’ami: sposób mocowania oraz obudowy wtyków w kopułkach, podobne tulejki (gładkie i równe). Również sam kształt słuchawek nawiązuje do innego amerykańskiego producenta.

REKLAMA
hifiman

5 KOMENTARZE

  1. Czy to oznacza kolejną próbę wyciągnięcia kasy z naiwnych ? 2000 zł za „brud” ?

    To jednak 2200 zl za Lime Ears LE3 nie będzie chyba błędem….

  2. Co kto lubi, ja wolę naturalny brudek i surowość niż Vki, sterylne i sztuczne brzmienie. Wybrałbym też Primo 8 zamiast wysokich Westone. Lordzie, skreślasz słuchawki za zabrudzenie, surowość, ciemność jakby Twoja wizja brzmienia była obowiązująca 🙂

  3. Po prostu wolałbym coś czystego, przestrzennego, bez podbić, chropowatości. Za taką kasę mogliby coś takiego zrobić.

  4. Ja mam ogólnie wrażenie, że producenci multiprzetwornikowych IEMów idą często w ciemniejsze i bardziej basowe brzmienie. Westone UM Pro 50, EarSonics S-EM6, Heir IEM 5.0 itp. – jednak przechylenie szali w dolne rejestry. Może rzeczywiście CIEM np. od Custom Art lub Lime Ears to dobra droga.

Skomentuj Maciej Sas Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj