Specyfikacja


  • słuchawki zamknięte, wokółuszne
  • impedancja: 26 Ohm
  • skuteczność: 102 dB/mW
  • przetworniki planarne 55 mm
  • pasmo przenoszenia: 10 Hz – 50 kHz
  • maksymalna moc wejściowa ciągła: 500 mW
  • maksymalna moc wejściowa chwilowa: 2 W
  • nacisk pałąka: 5 N
  • przewód stacjonarny 3 m, przenośne 1,2 m (dla Apple, Android i bez pilota)

REKLAMA
fiio

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: ZMF x Vibro, AKG K612 Pro, AKG K551, Shure SRH1440, Focal Spirit Professional
  • DAC/AMP i wzmacniacze: iFi Nano iDSD, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Heed Canamp II, Beresford Bushmaster MKII i Capella, Meier Audio Corda Classic
  • DAP: iBasso DX90
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit, DSD oraz nagrania binauralne

Brzmienie PM-3 to bardzo dobry poziom. Może nie dorównuje PM-2, ale to inne półka cenowa oraz konstrukcja. Producent postawił też na trochę inne brzmienie – to już nie tak jasne i gładkie słuchawki. PM-3 stawiają na równy bas, bliskie i mocne średnie, jakby lekko naturalno-ciepły nalot i łagodny sopran. To słuchawki o wyrazistej średnicy, ciekawej barwie, pewnym zagęszczeniu brzmienia. Niskie i średnie pasma wydają się mieć równy priorytet, a góra pozostaje nieco z tyłu.

Niskie tony są liniowe, ale nie wycofane. To bliskie, wyraźne pasmo, bez słyszalnej faworyzacji któregoś podzakresu. To też odpowiednie dociążenie, gęsty i zwarty bas, odpowiednia kontrola i dynamika. Subbas nie jest podbity, więc słuchawki nie wibrują na głowie, ale najniższe składowe są wyciągane czysto i mocno – słuchawki nie krztuszą się przy 30-40 Hz. Bas jest równie sprężysty i wyraźny, co pasma midbasu i wyższego basu. To szczegółowy dół bez wygładzenia, mgiełki i rozmycia. Nie jest ekstremalnie szkicowy i punktowy, ma swoją masę i gęstość, ale nadal wyciąga dużo detali. Bardzo dobrze różnicuje faktury instrumentów, radzi sobie zarówno z żywymi instrumentami, jak i samplami. Dla mnie PM-3 brzmiały lepiej z kontrabasem i gitarą basową, bardzo dobrze przekazując drganie strun, uderzenia o progi podstrunnicy. Brzmi to blisko naturalności, bez przesycenia, może z lekkim zmatowieniem, co jednak zależy od samego materiału muzycznego i sprzętu towarzyszącego. Pod względem ilości jest idealnie: basu nie brakuje, nie wybija się on i nie dominuje – jest optymalnie.

Średnica gra równie ważną rolę jak bas, a czasami wydaje się być priorytetowa. To wyraźne i bliskie pasmo, nieźle zbalansowane, ale naturalnie, a nie neutralnie. Wyższe średnie wydają się być trochę spokojniejsze, pasmo sprawia wrażenie lekko ciepłego, ale znów nie jest to mocno nasycone brzmienie – słychać lekką szarość, ale nie tak intensywnie jak na przykład w Audeze EL-8. To średnie, które „nie wstydzą” się ziarnistości, twardości, szumu piaszczystości. Sprawiają wrażenie „prawdziwych”, bez udziwnień, słodzenia, wygładzania, zmiękczania. Starsze nagrania są charakterystycznie ziarniste, słychać ich wady, nie brzmią jakby przeszły remastering. Nowsze brzmienia również sprawdzają się bardzo dobrze, ale moim zdaniem słuchawki rozwijają skrzydła z nagraniami o priorytetowej średnicy, gdy wokale są żywe, szczegółowe i bliskie. Dęciaki wibrują, są szybkie i mocne, ale nie ostre, wyciągają też dużo detali. Gitary mają odpowiedni ciężar, masę i dźwięczność strun, ale wszystko w wersji muzykalnej, łatwej w odbiorze. Mimo odpowiedniego balansu nie jest to średnica w wersji suchej, studyjnej, płaskiej – to wydanie melomańskie. Rozdzielczość robi wrażenie, średnica jest szczegółowa i mocno zarysowana, jak na “planary” przystało.

Sopran pozostaje krok za basem i średnimi. To jakby tendencja spadkowa, im wyżej pną się częstotliwości, tym ich trochę mniej. Jest on lekko przyciemniony, nie muli brzmienia, ale je zagęszcza, co nadaje muzyce ciekawej atmosfery. Brzmienie nie kusi nasyceniem i wyostrzeniem barw, a właśnie takim „klimatem”: zapełnieniem średnicy, gęstością basu i pasma średniego. Sopran jest na tyle wyraźny, że wszystko pozostaje klarowne i bezpośrednie, ale nie ostre i agresywne. Talerze perkusyjne są selektywne, naturalne, nie zlewają się, nie ma sykliwości, ani cyfrowego nalotu. Brzmi to całkiem naturalnie, ale góra nie jest priorytetowa. Dla mnie brakowało trochę „światła”, pewnego rozjaśnienia sopranu. Lubię bardziej analityczne brzmienie, stąd sopran PM-3 wydał mi się lekko zgaszony. Z drugiej strony, góra PM-2 była trochę zbyt jaskrawa, krótka i szybka. W PM-3 jest zdecydowanie spokojniej i przypomina to trochę balans Audeze LCD-2 lub LCD-3. Jesto to zresztą charakterystyczne dla słuchawek planarnych, z pewnymi wyjątkami np. LCD-XC, które mają dużo wyraźniejszy sopran od wymienionych wyżej planarów. Ja chętnie stosowałem lekką korekcję sopranu, jego podbicie gdzieś od wyższej średnicy po 20 kHz. Nie wychodziły na wierzch wady, a dźwięk był bardziej klarowny, a rozdzielczość jakby wzrastała.

Testowane wcześniej Oppo PM-2 pokazały scenę dopiero podłączone zbalansowanym przewodem do dedykowanego przetworniko-wzmacniacza Oppo HA-1, w innym przypadku było bardzo kameralnie – jakby bez sceny, ale przestrzennie, gdyż sporo działo się w obszarze głowy. To niejako tyczy się także PM-3, ale trzeba wziąć pod uwagę także zamkniętą konstrukcję. Nie ma więc tego „otwarcia” i swobody, brzmienie jest bliskie, faworyzowana jest głębia. Stereo jest również zaznaczone, ale dźwięk nie jest rozrywany na lewo i prawo – obie słuchawki tworzą wspólną scenę. Ponownie sporo dzieje się w głowie, instrumenty są jednak wyraźnie odseparowane, ale nie towarzyszy temu mocne napowietrzenie. Nie ma „hangaru”, jak często określa się przestrzenne słuchawki. Rozmiary sceny nie są mocną stroną PM-3, ale pozycjonowanie, separacja i głębia to rekompensują. Obyło się bez bajerowania, bez efektu napowietrzenia, dystansu i klarowności, co jest zasługą mocnej średnicy, która zagęszcza instrumenty w scenie. Te są kształtne, a źródła pozorne są duże.

Oppo PM-3 i sprzęt

Nie tylko rozmiary są przenośne, ale także wymagania prądowe słuchawek. To rzeczywiście łatwe słuchawki planarne, mniej wymagające od Audeze EL-8, LCD-X czy LCD-XC. Świetnie poradził sobie iBasso DX90, który jakby poszerzył scenę, dobrze wypełnił bas i wyciągnął ze średnicy co najlepsze. ODAC i O2 dały jaśniejsze brzmienie, ale bardziej suche. AIM SC808 w połączeniu z O2 dał większe dociążenie, ale także bardzo dobry balans i klarowną górę. Przy zastosowaniu wzmacniacza Meier Corda Classic powiększyła się scena, ale nie było słychać korzyści wynikających z większej mocy. Heed Canamp II powinien być trochę jaśniejszy i chudszy pod PM-3, stąd lepiej sprawdził się równy Beresford Capella – korzystne było zmniejszenie gainu i lekkie podkreślenie sopranu.

Szukałbym do PM-3 jeszcze jaśniejszych sprzętów, a wręcz trochę ostrzejszych. Nie zaszkodzą im cieplejsze i ciemniejsze, ale przydałoby się trochę wywindować sopran, nie zaszkodzi też uszczuplenie średnicy. Chętnie połączyłbym PM-3 z Cowonem P1 Plenue – doszłoby subbasu i – przez chudsze średnie – pewnie też przestrzeni.

Oppo PM-3 i słuchawki

Nie znam jeszcze zamkniętej wersji Audeze EL-8, ale jeśli ma podobny charakter do otwartej, to wolę PM-3. Słychać w nich też pewne zmatowienie, ale nie jest tak sucho i szaro jak w Audeze, nie trzeba specjalnie szukać sprzętu o mocniejszym nasyceniu barw. To mają HiFiMAN-y HE-400i: cieplejsze, bardziej gładkie i nasycone słuchawki od PM-3, ale to też otwarta konstrukcja, więc nie jest to pojedynek na przestrzeń. Audeze LCD-XC to dużo szersza scena i mocniejsza separacja, a także większy bas oraz klarowny sopran – w PM-3 średnica ma więcej do powiedzenia. ZMF x Vibro to także większe ciepło, gładkość i koloryzacja. ZMF-y bardziej czarują, przy nich PM-3 są wierniejsze – mocniej rysują średnicę, stawiają twardą kreskę, nie boją się ziarnistości.

Muszę przyznać, że bardziej podoba mi się brzmienie PM-3 od PM-2. Rozdzielczość jest trochę wyższa w tych drugich, otwarta konstrukcja także dodaje im swobody i napowietrzenia, ale jednak w “dwójkach” brakowało mi rozciągnięcia sopranu – był szybki i krótki, lekko cyfrowy. PM-3 mają góry mniej, ale ta wydaje się być lepiej zrównoważona. Wolę też te mocniej rysowane średnie niż gładkość PM-2.

Podsumowanie



pm3
Zamknięte, mobilne słuchawki planarne Oppo to kawał dobrej roboty. PM-3 oferują bardzo dużo, wręcz zaskakująco wiele: są bardzo dobrze wykonane, wygodne, a do tego łatwe w napędzeniu. Nadają się zarówno do sprzętu przenośnego, jak i stacjonarnie, a także świetnie tłumią. Brzmienie jest także na piątkę, może z małym minusem, bo przydałoby się trochę więcej sopranu i przestrzeni. To atrakcyjne słuchawki, co można powiedzieć także o bogatym wyposażeniu. Szkoda jednak, że nie są tańsze – chciałoby się by nie przekroczyły poziomu 2000 zł, biorąc pod uwagę zagraniczne ceny. Stąd zasłużyły na wyróżnienie, ale nie na pełną rekomendację, co nie zmienia faktu, że wyjątkowo przyjemnie słucha się na nich praktycznie każdej muzyki: komfortowo i z klasą.


power
dla Oppo PM-3


Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ bardzo dobre wykonanie (solidne tworzywa i metale)
+ udany design
+ wygodne i lekkie jak na słuchawki planarne
+ bardzo dobre tłumienie
+ naturalne i nieźle zrównoważone brzmienie, równy bas, wyraźna średnica, łagodny sopran, lekkie ciepło i muzykalność w wersji rozdzielczej i szczegółowej
+ dobra głębia sceny


Wady:
– mała scena, trochę brakuje powietrza
– przydałoby się trochę więcej sopranu, może też wyższej średnicy
– przeciętnej jakości materiały skóropodobne

Sprzęt dostarczył:


SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

5 KOMENTARZE

  1. A mozna by prosić o krótkie porównanie z K550/K551 ?
    Szczególnie w kategorii sceny i dolnych rejestrów (Pierwsze w AKG na piątke , drugie juz troche gorzej)

  2. K550 i PM-3 to odmienne brzmienie, sporo różnic wynika z odmiennych konstrukcji przetwornika. PM-3 to wyższa półka, bardziej zwarty, precyzyjny i szczegółowy bas, dużo lepsza średnica – mocno zarysowana, rozdzielcza, co jest charakterystyczne dla słuchawek planarnych. Dynamiczne K550 są bardziej miękkie, gładkie i chudsze – nie budują tak dużych źródeł pozornych, instrumenty nie są tak kształtne. K550 to jaśniejsze słuchawki, ale także bardziej przestrzenne. Brzmią z dystansem, a PM-3 są bardzo bezpośrednie. Ogólnie więcej życia w planarach, naturalności.

  3. Tu się nie zgodzę z przedmówcą – bardzo fajne słuchawki z „charakterkiem” – zarówno w użyciu przenośnym + wzmak (opp HA-2 oraz FiiO X5) jak i półstacjonarnym – z Aune x7s 🙂

  4. Przerabiałem wiele słuchawek do 1500 PLN, nadal posiadam kilkadziesiąt par, i jakoś żadne tak nie trafiły w mój gust jak TE. Obecnie używane można kupić w okolicach 400 PLN, to żart w porównaniu np. do przereklamowanych AKG, Sennheiserów czy innych Beyerów, posiadam również Hifiman Sundara CB bardziej napowietrzone, ale i bardziej „nerwowe” brzmienie-chudsze. Toteż mam już 2 pary Oppo, jedna do roboty w robocie, druga domowa. Świetnie to gra z Chord Mojo i Hiby R2.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj