RP-HD10 to słuchawkowa propozycja Panasonika z wyższej półki. Słuchawki mają bardzo ciekawy system dopasowania pałąka, a reklamowane są jako luksusowe i brzmiące z wysoką rozdzielczością. Czy uda się skutecznie zaatakować półkę słuchawek za 1000 zł?
Wyposażenie
Solidne opakowanie skrywa gąbkową formę stabilizującą słuchawki oraz dodatkowe pudełko z akcesoriami. HD10 wyposażone zostały w dwa przewody: przenośny (120 cm) oraz stacjonarny (300 cm). W zestawie są jeszcze pozłacany adapter 6,3 mm oraz pokrowiec i instrukcja. Pokrowiec to solidny woreczek ze sztucznej skóry, grubej i gładkiej, a zaciskany jest na sznurek. Instrukcja to mała, rozkładana plansza z podstawowymi informacjami o słuchawkach. Wyposażenie jest zatem całkiem niezłe, ale bez rewelacji. Szkoda, że zamiast futerału producent nie dołączył większego, usztywnianego pokrowca.
Konstrukcja
HD10 to zamknięte słuchawki wokółuszne. Postawiono na tworzywa sztuczne, imitujące metal i nowoczesny design w elegancko-luksusowym stylu.
Kopułki są eliptyczne, ulokowane lekko pod kątem. Mają szerokie ranty i mocno odstające komory przetworników z metalicznie wykończonymi krawędziami oraz srebrnym logo producenta w centralnej części. Na lewej kopułce widać gniazdo 3,5 mm do podłączenia kabla słuchawkowego.
Wypełnione sprężystą pianką nauszniki są dosyć wąskie, ale głębokie. Mają spłaszczony rant z wyraźnymi szwami od zewnętrznej i wewnętrznej strony. Wykonano je ze sztucznej skóry, dosyć grubej i sztywniej – nie są tak miękkie i gładkie jak te znane z Sony MDR-1R czy Brainwavz HM5. Przetworniki przykrywa przezroczysta siatka o dużych oczkach – widać efektownie wyeksponowaną membranę przetwornika wraz z żebrowaniem maskownicy. Membrana połyskuje zielonkawo, a wokół niej nadrukowano rozmiar przetwornika, technologię membrany oraz pasmo przenoszenia – trzeba przyznać, że to nietypowe miejsce na specyfikację.
Dwa przewody z zestawu są absolutnie zwyczajne – to cienkie kable, dosyć sztywne, z grubą izolacją i plastikowymi obudowami wtyków. Nie ma systemu blokady, a do słuchawek wpina się zwykłego mini jacka, więc łatwo o zamiennik. Kabel wpinany jest jednak jednostronnie, więc inwestycja w lepszej klasy przewód może mijać się z celem.
Mocowanie pałąka to dwa pierścienie obejmujące odstające komory przetworników. Pozwalają one na delikatny ruch góra-dół, wychylenie na boki, a także na złożenie nauszników na płasko. To jednak nie wszystko – mocowanie umieszczone jest na szynie, która pozwala przesuwać kopułki do tyłu, lub inaczej mówiąc, pozwala na zmianę pozycji pałąka. Nadrukowano też skalę (sześciostopniową) – regulacja wyraźnie klika podczas ruchu, ale nie stawia dużego oporu.
Pałąk to blacha obszyta dookoła sztuczną skórą, gładką od dołu, a od góry z łuskową fakturą. Od spodu opaska została wypełniona grubą warstwą sprężystej gąbki. Materiał opaski jest jednak cieńszy i bardziej miękki od tego z nauszników. Rozmiar reguluje się rozsuwając ramiona pałąka (ruch jest skokowy), stopni jest 11 (z zerowym), a od wewnętrznej strony nadrukowano wyraźną skalę.
Słuchawki zostały wykonane bardzo dobrze, nie widać niedociągnięć. Na oko prezentują się lepiej niż w rzeczywistości, ale w budowie dominują tworzywa sztuczne, nie najwyższych lotów.
Design jest ciekawy, jest w HD10 coś luksusowego i eleganckiego. Ów luksus znika jednak po wzięciu słuchawek do ręki, co jest pokłosiem zastosowanych tworzyw, chociaż elegancja pozostaje. Słuchawki mogą się podobać, chociaż dla mnie pierścieniowe mocowanie pałąka prezentuje się przeciętnie – jest trochę zbyt toporne, za szerokie i mocno przysłania kopułki.
Nadadzą się te słuchawki do produkcji muzyki ?