Ergonomia



Regulacja położenia pałąka działa, chociaż szkoda że skoki nie są wyraźniejsze oraz że ruch nie ma większego oporu. Dodatkowo regulacja ma wyeliminować ucisk głowy, w końcu każdy ma trochę inny kształt czaszki i nie zawsze pałąk będzie na niej spoczywał wygodnie. Dla mnie dodatkowa regulacja jest zbędna, nie odczuwam żadnej różnicy w zależności od pozycji pałąka. Nie został on wyprofilowany w pełni ergonomicznie, więc styka się głównie z samym czubkiem głowy, zatem po czasie i tak powoduje nieprzyjemny nacisk. Można jednak w trakcie korzystania z HD10 zmienić pozycję pałąka, odciążając zmęczony punkt głowy.

Słuchawki dobrze otaczają uszy, a siatka wewnątrz nie irytuje małżowin. Pady dopasowują się do kształtu twarzy, ale trochę pocą małżowiny. Nie jest to materiał najprzyjemniejszy w dotyku, trochę zbyt sztywny – pady w Sony MDR-1R czy Brainwavz HM5 są wyższej jakości.

Pałąk pozwala na swobodną regulację rozmiaru, ale nawet przy najmniejszym rozmiarze opisywane Panasoniki mogą okazać się za duże na małą głowę. Pełne rozsunięcie z kolei przypasuje nawet na bardzo duże głowy.

Izolacja od otoczenia jest przeciętna – słychać pewne przytłumienie hałasu, ale dźwięki otoczenia dobiegają do uszu. Pisząc tekst wyraźnie słyszałem stukanie klawiszy dosyć cichej klawiatury.

Dwa przewody to dobre rozwiązanie – ten stacjonarny pozwoli zrelaksować się na kanapie, najlepiej dalej od źródła dźwięku. Przenośny będzie akurat do odtwarzaczy i smartfonów. Osobiście zamieniłbym 3-metrowy przewód na 2-metrowy, bo przy użytku z komputerem kabel będzie się trochę plątał.

W kwestii ergonomii Panasonic RP-HD10 oferują niezły poziom, ale nie obyło się bez typowych wad. Mnie pałąk uciska bardziej niż w większości wokółusznych słuchawek tego typu. Dla przykładu AKG K550 lub K551 prawie nie czuję na głowie, słuchawki mają też przyjemniejsze w dotyku nauszniki. Z HD10 ucisk po czasie mnie irytował, nie wykorzystałem też potencjału ruchomego pałąka. Słuchawki mogłyby być także lżejsze, zwłaszcza pałąk, który jest wyraźnie cięższy od kopułek – środek ciężkości można było rozłożyć lepiej.

Specyfikacja


REKLAMA
fiio

  • przetworniki: 50 mm, wielowarstwowa membrana, antywibracyjne mocowanie
  • impedancja: 18 Ohm
  • skuteczność: 92 dB/mW
  • maksymalna moc wejściowa: 1500 mW
  • pasmo przenoszenia: 4 Hz – 50 kHz
  • waga: 320 g

Specyfikacja wypada nietypowo – przetworniki mają bardzo niską impedancję, jak na tego typu sprzęt i mogą nie współpracować ze wszystkimi wzmacniaczami. Jednocześnie to także bardzo niska skuteczność, więc teoretycznie przyda się więcej mocy – może nie wystarczyć głośności na wyjątkowo ciche smartfony lub słabe odtwarzacze, nawet mimo niskiej impedancji. W praktyce jednak nie było problemów, a słuchawki wydają się być dużo bardziej skuteczne niż podaje producent. Panasonic chwali się także konstrukcją komory przetwornika – to zaawansowana sprawa, a nie tylko głośnik wpakowany w plastikową obudowę, w środku jest specjalne, antywibracyjne mocowanie.

Brzmienie



Platforma testowa

  • Słuchawki: Final Audio Design Pandora Hope IV, AKG K551, Focal Spirit Professional
  • DAC/AMP i wzmacniacze: IBasso D-ZERO MK2, IFI Nano iDSD, ODAC i O2, Leckerton UHA760, Heed Canamp II, TAGA Harmony HTA-700B (15), Pro-Ject MaIA
  • DAP: iBasso DX90, Sansa Clip Zip, xDuoo X2
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24 bit, DSD oraz nagrania binauralne

Panasonic HD10 oferują ciekawe brzmienie, niezłą rozdzielczość oraz dosyć oryginalną prezentację instrumentów. Nie jest to jednak brzmienie zrównoważone, wierne – słychać wyraźne odstępstwa średnicy od równowagi, co nadaje dźwięku charakterystycznego stylu – to pewien nowoczesny, cyfrowy nalot i lekkie podkreślenie basu. Nie jest to typowe brzmienie na planie V, podbite w basie i sopranie, ale też nie sygnatura liniowa lub z wypchniętą średnicą. Panasonic postawił na efektowność, nie tylko w średnicy, ale także w budowaniu sceny dźwiękowej.

Niskie tony HD10 mają niezłe zejście subbasu – najniższe częstotliwości nie są podbite, rządzą midbas oraz wyższy bas, ale subbas wyciągany jest czysto. Jest to słyszalne, dociąża i wypełnia brzmienie, ale nie jest to jeszcze bas bardzo cyfrowy i syntetyczny. Niskie tony są dobrze kontrolowane, wypełnione, zagęszczone, trochę twarde i suche – nie należą do wyjątkowo czarujących barwą basu i ilością detali, ale dyscyplinę trzymają. Nie jest to chudy i punktowy bas, jest go trochę więcej, ale jeszcze nie dominuje, nie ma więc buczenia, dudnienia i mulenia. Mimo że średnica mu trochę ustępuje, to nie zalewa on pozostałych pasm ani nie zakrywa innych instrumentów. W efekcie nieźle brzmi kontrabas, dobrze gitara basowa, a brzmienie bardziej basowych gatunków jest efektowne i wciągające. Bas został zestrojony tak, że pozwala na słuchanie wielu brzmień, ale postawiono na rozrywkę i muzykalność.

Tuż po wyższym basie następuje spadek w niższej średnicy, trochę mocniejsze jest pasmo w okolicach 1 kHz. W efekcie wokale trochę się oddalają, podobnie jak instrumenty operujące średnicą. Nie jest to chowanie się za basem, a jakby większy dystans w ekspozycji instrumentów. Wokale nie są w pełni bezpośrednie, nie są bliskie i czytelne, a lekko wycofane. Dalej są wyraźnie słyszalne i całkiem szczegółowe, ale to bas i sopran znajdują się trochę bliżej słuchacza, w efekcie czego bardziej zwraca się uwagę na przestrzeń sceny, a nie na głosy, barwę instrumentu czy beat perkusji. Pewne podbicie w okolicach 1 kHz nadaje też pewnego zmatowienia, suchości, sprawia to wrażenie bardziej analitycznej sygnatury, więc cieplejsze i podkoloryzowane odtwarzacze spisują się lepiej niż te jasne lub neutralne. HD10 pozostają trochę surowe, nie czarują ciepłem, nie wygładzają i nie słodzą średnicy – jest w tym coś sztucznego, ale to całkiem pozytywne wrażenie – dźwięk jest nowoczesny.

Sopran nie syczy i nie kłuje. Pasmo odpowiedzialne za sybilizację zostało trochę zgaszone, wycofują się też najwyższe składowe. Nie są to ostre słuchawki, ale nie są jeszcze ciemne. Nie popisują się za to górą pasma – nie jest ona szczegółowa. Pozostaje delikatna, lekko matowa, ale precyzyjna i szybka. Cyfrowe sample nie brzmią tak ostro i syntetycznie jak powinny, brzmienie zwraca uwagę słuchacza raczej na bas, który ma większy priorytet niż góra pasma, ale nie dużo większy. Góra robi więc niezłą robotę, jest przede wszystkim przystępna i trzyma podobny poziom. Nie pozwoli na wyciągnięcie drobnych detali, nie rozświetla mocno wokali, nie przybliża talerzy perkusyjnych, ale jest łagodna i nie męczy.

Pewne wycofanie wokali w ekspozycji niejako akcentuje przestrzeń sceny. Nie jest ona potężna, stawia raczej na głębię niż na stereofonię. Instrumenty są bardzo dobrze odseparowane i mają wokół sporo powietrza, co w pewnym stopniu wzmaga też analityczność, bowiem łatwo można wydzielić poszczególne instrumenty, nawet w gorszych, bardziej efektownych realizacjach. Są one eksponowane głównie na płaszczyźnie przód-tył, scena jest lekko wycofana w okolice ramion, słychać też różnice w pozycjonowaniu w wysokości. Sporo instrumentów trafia w głowę, ale nie powoduje to efektu osaczenia, a wręcz angażuje w ekspozycję instrumentów. HD10 wielokrotnie mnie nabrały, a jestem przyzwyczajony do słuchawkowej sceny. Podczas testu miałem jednak momentami wrażenie, że dźwięki dobiegają z pomieszczenia, że ktoś wszedł do pokoju. Ostatnio taką iluzję odczułem słuchając nagrań binauralnych, tymczasem w przypadku HD10 te stereofoniczne również wywołały podobny efekt. To zasługa dobrej separacji i zróżnicowanej ekspozycji, dźwięki z tła koncertu jazzowego nagranego na żywo wydawały się dobiegać z otoczenia wokół mnie.

AKG K551 to równiejsze, jaśniejsze, bardziej analityczne brzmienie. AKG są jednocześnie gładsze i mają więcej niższej średnicy, brzmienie jest więc bliższe – wokale, instrumenty są bardziej bezpośrednie. HD10 mają też więcej basu i bardziej efektowną sygnaturę, lepiej brzmią w rozrywkowych gatunkach. AKG to wyższa rozdzielczość i wierniejsze brzmienie – Panasoniki wydają się przy nich być lekko kartonowe (przez podbicie przy 1 kHz). Focale Spirit Professional to dużo bliższe i bardziej średnicowe brzmienie z dużo wyższą rozdzielczością. Słuchawki brzmią studyjnie, bardzo szczegółowo i bezwzględnie, podczas gdy Panasonic HD10 są łaskawsze dla nagrań lub sprzętu. Onkyo ES-CTI300 to dużo większy bas, mocniejszy subbas i sporo szersza scena. HD10 mają bas spokojniejszy, bardziej zdyscyplinowany – Onkyo to prawie wbudowany subwoofer. Final Audio Design Pandora Hope IV zapewniają miękki bas, mocniejsze niższe średnie, bardziej szorstkie wyższe i ostrzejszą górę – to słuchawki jaśniejsze, bardziej rozdzielcze i szczegółowe, bliższe w ekspozycji średnicy. Oba modele mają jednak podobną matowość dźwięku, ale Hope IV to hybrydy, więc armaturowy przetwornik mocno rozbudowuje górę pasma, która w HD10 pozostaje spokojna. Brainwavz HM5 to mocniejsza średnica od Panasoniców, brzmienie bardziej surowe i studyjne, ale jednocześnie mocniej nasycone i bliższe – HM5 mają mocniejszą niższą średnicę, ale przy Panasonicach będą też ciemniejsze i mniej efektowne, również w pozycjonowaniu instrumentów. HD10 to także mocniejszy, bardziej odczuwalny subbas i bardziej sztuczne brzmienie, HM5 są bliżej naturalności.

Panasonic HD10 nie są wybiórcze we współpracy z odtwarzaczami, smartfonami lub stacjonarnymi przetwornikami. Specyfikacja wprowadza w błąd – wcale nie potrzebują dużo mocy i są łatwe do napędzenia. Nie są też specjalnie czułe na charakter sprzętu, ale lepiej wypadają te cieplejsze niż neutralne, surowe. Słychać też lepsze jakościowo źródła, ale efekty nie są skrajne. Lepiej wypadł więc iBasso DX90 ze standardowym softem niż ODAC+O2. Lepiej zabrzmiał xDuoo X2 niż Sansa Clip Sport czy Zip. To więc muzykalne brzmienie o dobrym dociążeniu basu, które nie będzie wymagało specjalnych warunków by zapewnić rozrywkę.

Podsumowanie



hd10
Panasonic HD10 mają właściwie tylko jeden poważny problem – cenę. To dobre słuchawki, mają przyjemne, efektowne brzmienie o niezłej scenie. Uwagę zwracają dobry bas, ciekawa średnica i rozrywkowy charakter. Przy nich Sennheiser Urbanite aż ociekają od nasycenia i ciepła, podobnie jak Beats Solo 2, które też są ciemniejsze i mniej efektowne w scenie. Opisywane Panasoniki mają w sobie coś bliższego neutralności, są tylko lekko ciepłe, ale dźwięk nie jest mocno nasycony. To ciekawa mieszanka, pewna wizja dźwięku wysokiej rozdzielczości w wersji konsumenckiego, a mniej audiofilskiego Hi-Fi. Z drugiej strony, brzmieniu można trochę zarzucić – brakuje szerokości sceny, nasycenia, bardziej miękkiego dźwięku. Przydałyby się także mocniejszy subbas, bliższa niższa średnica, a także bardziej klarowna góra.

Zalety:
+ dobre wykonanie
+ ciekawy design
+ niezła ergonomia
+ regulacja rozmiaru i położenia pałąka
+ dwa kable w zestawie
+ łatwe do napędzenia
+ podkreślony bas, lekko wycofana niższa średnica, brzmienie efektowne o ciekawej przestrzeni, ale nadal całkiem uniwersalne, a do tego niezła szczegółowość (mocna separacja, sporo powietrza)


Wady:
– matowość, twardość dźwięku (trochę za mocna)
– spadek w niższej średnicy, najniższym basie, wysokim sopranie (lekko wypchnięty 1 kHz, spłycający dźwięk)
– sztywne i szorstkie nauszniki, dominujące tworzywa sztuczne średniej jakości

Sprzęt dostarczył:


SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
fiio

1 KOMENTARZ

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj