MA750i produkcji Reid Heath Audio to jeszcze do niedawna flagowy model słuchawek dokanałowych brytyjskiego producenta. Czego można się spodziewać w zamian za około 400 zł?
Wyposażenie
Czarno-szare pudełko z pomarańczowymi akcentami jest wysokiej jakości. Ma drzwiczki odsłaniające słuchawki oraz wyposażenie, a znaleźć na nim można też dużo nadruków oraz wiele informacji na temat słuchawek. Elementów wyposażenia jest sporo:
- futerał;
- 6 par silikonowych tipsów pojedynczych (dwa komplety w rozmiarze S, M, L);
- 2 pary tipsów bi-flange (S, M);
- 2 pary nakładek piankowych;
- klips do ubrania;
- metalowa karta, mocowanie na tipsy;
- instrukcja obsługi.
Futerał przypomina raczej piórnik niż dedykowane etui zazwyczaj znane ze słuchawek dokanałowych. Jest usztywniany oraz dodatkowo wypełniony na zewnątrz miękką gąbką, a także obszyty sztuczną skórą. To solidna robota z ładnymi szwami i zamkiem błyskawicznym. W środku jest dodatkowa kieszonka oraz dwa gumowe zaczepy na metalową foremkę na tipsy – to bardzo ciekawy pomysł. Aluminiowa i szczotkowana blaszka ma szereg nacięć i mieści wszystkie tipsy, oprócz tych założonych na słuchawki.
Pianki z zestawu to nie Comply – są gęstsze i trochę twardsze. Pojedyncze nakładki są solidne, a te półmatowe z szarym trzpieniem są grube i przyjemne w dotyku. Nakładki dwukołnierzowe to natomiast cieńszy silikon, do tego bielszy i z trzpieniem w jednolitym kolorze (uwaga przy zdejmowaniu ze słuchawek, bo dość łatwo je porwać). Klips z zestawu jest krótki i ma gumowe mocowanie, a instrukcja obsługi to niewielka książeczka omawiająca zakładanie słuchawek i ich obsługę.
Konstrukcja
MA750i to jedne z najciekawiej wyglądających słuchawek dokanałowych. Szkocki producent lubi metalowe obudowy, niższe modele wykorzystują aluminium lotnicze, a MA750i wykonano ze stali nierdzewnej, co dotyczy także pilota, splittera oraz obudowy wtyku mini jack. Słuchawki przystosowane zostały do zakładania metodą Over The Ear, czyli z kablem poprowadzonym za uchem.
Kopułki wyglądają świetnie. To dwie części – okrągłe komory z odpowietrznikami oraz duże tulejki. Stal jest pięknie obrobiona i efektownie połyskuje. MA750i to bardzo masywne i dosyć ciężkie słuchawki. Przypominają małe wazoniki, chociaż skojarzenia powinny się raczej skierować w stronę instrumentów aerofonicznych, w końcu źródłem inspiracji dla kształtu słuchawek była trąbka.
Przewody wychodzą ze słuchawek w górnej części. Mocowanie jest gumowane i – tak jak prowadnice – czarne. Nie są to giętkie odcinki, jak często bywa w armaturach z wyższej półki, lecz w miarę elastyczna izolacja, której nadano taki półokrągły kształt. Odcinki zauszne zwieńczają plastikowe złączki, a sam szary przewód jest elastyczny. Splitter to walcowata rurka z dodatkowymi żłobieniami, bardzo solidna i wyposażona w dodatkowy suwak.
Pilot prezentuje się podobnie, ale to cieńszy materiał – ma wcięcie na trzy silikonowe przyciski, z wgłębieniem w miejscu środkowego. Przewód zakończono prostym wtykiem 3,5 mm, pozłoconym, o obudowie takiej samej jak splitter. Odcinek przy wtyku ma dodatkowa nałożone zabezpieczenie w postaci sprężynki, co dodaje słuchawkom nieco retro-charakteru. Mimo że przewód przypomina ten fatalny z Brainwavz R3 (podobne rozwiązanie i kolorystyka), to jest jednak dużo lepszej jakości, bardziej elastyczny i lżejszy.
Wykonaniu słuchawek nie można nic zarzucić. Wyglądają również wyjątkowo, chociaż można je odebrać jako dosyć chłodne i lekko surowe. To też prostsza konstrukcja w porównaniu do wielu doków z wyższej półki np. Sennheiser Momentum In-Ear.
Ergonomia i użytkowanie
Słuchawki wymagają pewnego wyczucia. Sam proces zakładania jest prosty, zbędne są oznaczenia na przewodach, bez problemu można odróżnić lewą i prawą słuchawkę. Trzeba jednak spędzić trochę czasu dobierając tipsy. Słuchawki nie mają kształtu „łezki” i nie wypełniają tak uszu jak armatury Westone’a lub Shure, stąd trzeba znaleźć dla nich najlepszą pozycję, by uzyskać odpowiedni poziom izolacji. Na początku miałem z tym problem, ale okazało się że powinienem je wkładać głębiej. Słuchawki praktycznie całe chowają się w uszach, można się w nich także położyć na boku.
Izolacja od otoczenia jest wyraźna, ale nie idealna – opisywane RHA nie odcinają w pełni od dźwięków otoczenia. Podczas odsłuchów zgiełk miasta, wiatr lub deszcz nie będą przeszkadzać, ale wyjątkowy hałas się przebije. Daje to uczucie pewnego bezpieczeństwa, pozostawia lekki kontakt ze światem.
MA750i to konstrukcja typu OTE, więc efekt mikrofonowy nie jest problemem, ale ciężar pilota i splittera może być już kłopotliwy. Trzeba koniecznie skorzystać z klipsa, wczepić go tuż pod splitter, wówczas ciężar elementów kabla nie jest odczuwalny. Dobrze także zabezpieczyć przewody na uszach podciągając suwak trójnika. Ten może się przesunąć tylko tuż pod pilot, ale to wystarczające.
Sam pilot ma ergonomiczny kształt. Łatwo wyczuć środkowy przycisk, choć ten jest niestety bardzo płytki i twardy. Podobnie jest z przyciskami przewijania/zmiany utworów, ale tych nie umieszczono we głębieniu, więc łatwiej je wcisnąć. Wersja „i” słuchawek przystosowana została do sprzętu Apple’a, ale działa bez żadnych problemów z odtwarzaczami, wzmacniaczami przenośnymi oraz smartfonami z systemem Android (wówczas działa tylko środkowy przycisk).
Futerał z zestawu sprawdza się świetnie. Jest odpowiednio pojemny by zmieścić słuchawki i foremkę z tipsami. Ta ostatnia całkiem nieźle trzyma się mocowania, mimo że to tylko gumowane opaski. Same tipsy nie dają powodów do narzekania, oprócz pianek – te rozprężają się praktycznie momentalnie po ściśnięciu.
RHA MA750i i wygrzewanie
Nie jestem zwolennikiem wielogodzinnego wygrzewania, gdyż odczucia zmiany brzmienia po czasie wynikają w dużej mierze z przyzwyczajania się do sygnatury słuchawek, samopoczucia. Większość słuchawek brzmi świeżo z pudełka, dosyć sztywno i te 10-20 godzin jest wymagane, by przetworniki rozwinęły swoje skrzydła. Zazwyczaj nie trzeba nic specjalnego robić, a po prostu korzystać ze słuchawek. MA750i lepiej dać trochę czasu, zanim przejdzie się do krytycznych odsłuchów. W pierwszej chwili niskie tony brzmią jak przytkane, są słabe, zgaszone i płytkie. Wydawało mi się przez moment, że słuchawki mogą być uszkodzone, gdyż jest to dosyć intensywne, ale po kilku godzinach efekt ten stopniowo ustępuje.
Czy jest sens kupic je do iAudio9? nie używam wzmacniaczy.