Brzmienie



Dzięki wymiennym filtrom dostaje się trzy różne zestawy słuchawek. Jako punkt wyjścia posłużą złote tulejki, czyli – według producenta – neutralne. Nie należy jednak traktować lektury opisu dźwięku w jednej konfiguracji jako wyroczni odnośnie pozostałych. Nie bez przyczyny Rock Jaw fabrycznie montuje srebrne (basowe) tulejki. Oczywiście, wszystkie 3 konfiguracje mają wiele elementów wspólnych, ale zmiany są mocno zauważalne, a momentami wręcz ogromne.

Jako źródła dźwięku posłużyły: Fiio X1, xDuoo X2, xDuoo X3 oraz Samsung Galaxy S6.

 

REKLAMA
fiio

Filtry złote (neutralne)

Bas jest mocny, posiada zarówno solidne wypełnienie, jak i dobrą sprężystość. Potrafi nadspodziewanie długo wybrzmiewać, choć jednocześnie wydaje się nieco przygaszony. Gdybym miał szukać przyczyn tego zjawiska, to bym wskazał na zbyt wysoki poziom wysokiego basu w stosunku do niskiego – tony niskie nie są tu liniowe, choć mogą się podobać. Dobrze sprawdza się to przy nowoczesnej elektronice, choć już w metalu stopa perkusji brzmi dość głucho i jest zdominowana przez nisko schodzące gitary, a wiolonczela potrafi nieprzyjemnie zabuczeć. To wynik wchodzenia wyższego basu na tony średnie, co spowalnia dźwięk i niepotrzebnie sprowadza część instrumentów w dół.

Tony średnie są wyraźnie obudowane na podstawie basowej. Ich brzmienie jest mocno nasycone i ciepłe, szczególnie w niższych partach. Bardzo przyjemnie i relaksująco wpisują się tu żywe instrumenty strunowe jak dombra, gitara czy harfa. Długie i ocieplone wybrzmiewanie poszczególnych strun nie jest neutralne, ale daje dużo radości ze słuchania muzyki. Gorzej wypada fortepian – przez napompowany przełom tonów niskich oraz średnich momentami dźwięki, jakie tworzy, sprawiają wrażenie przybrudzonych. Nowsze brzmienia, korzystające z dobrodziejstw elektryczności, bądź też metal, elektronika czy pop wypadają już gorzej – na neutralnych filtrach brakuje Alfa Genusom dynamiki.
Wokale są… dziwne, jakby dochodziły z jakiegoś korytarza. Ciężkie, rozciągnięte w przestrzeni i zbyt słodkie. O ile męskie głosy jeszcze się jakoś bronią, bo czasami po prostu pasuje im taki grobowy klimat, to z kobiecymi jest po prostu słabo – nie wciągają, momentami męczą i często po prostu nie brzmią kobieco. Na ich obronę można powiedzieć, że przynajmniej nigdy nie sybilizują.

Tony wysokie są przyciemnione i zdominowane przez niższe zakresy, ale gdy już się wydobędą z tła, to potrafią pozytywnie zaskoczyć. Co prawda głównie są skupione blisko średnicy (powyżej 12kHz niewiele się dzieje), ale jednak skrzypce mają w sobie dużo uroku i nie zlewają się w nieprzyjemny kawałek dźwięku, zaś smyczki przyjemnie snują melodie. Podobnie ma się sytuacja z odsłuchem sonat na flet, gdzie ma się wrażenie, że dźwięki są za nisko, a mimo to tworzą zgrabną i przystępną w odbiorze całość. Ogólnie soprany są relaksujące i nie drażnią uszu.

Separacja stoi na solidnym poziomie, gdy weźmie się pod uwagę cenę słuchawek i przyciemnienie dźwięku na neutralnych filtrach. Gdy tylko przełom basu i średnicy nie narzucają za dużo na muzykę, można dostrzec w niej wiele smaczków. Poszczególne instrumenty grają wyraźnie, choć przy szybszych dźwiękach Alfa Genusy zaczynają się gubić, nie nadążając za zmianami.

Scena jest skupiona wokół głowy słuchacza i nie wybiega daleko, by stworzyć złudzenie swobody. Nie jest jednak klaustrofobiczna, raczej daje poczucie intymności, zwłaszcza że ma się wrażenie grania wokół głowy – dźwięki potrafią pojawić się i przed nami i z tyłu, często też brzmienie przesuwa się nieco ku górze. Poszczególne plany przechodzą jeden w drugi i czasami ciężko konkretnie ulokować dany instrument w przestrzeni. Tu raczej wszystko jest płynne.

 

Filtry czarne (eksponujące tony wysokie)

Na nich basu jest mało, nie tylko w porównaniu do złotych tulejek, ale w sensie ogólnym. Zazwyczaj nie jest to jednak specjalny problem – osobiście często wybieram słuchawki, które w tym zakresie nie oferują bogatego brzmienia. Tutaj jednak Rock Jaw poszedł zdecydowanie za daleko, gdyż poniżej 40Hz nie ma nic, a bas robi się użyteczny dopiero w okolicach 80 Hz. W takich warunkach ciężko mówić o odsłuchu jakichkolwiek nisko schodzących instrumentów: organy brzmią jak częściowo popsute, na wiolonczeli jakby ktoś zamontował zbyt sztywne struny, a stopa perkusji gdzieś tam cicho i nieciekawie wybija rytm.

Średnica jest odchudzona z powodu zubożałych tonów niskich, jest za to czytelna i bardziej żywa niż na neutralnych filtrach. O ile brakuje tu wypełnienia pozwalającemu rozwinąć skrzydła gitarom w rockowych kawałkach czy samplom w elektronice i hip-hopie, to ciekawie prezentują się instrumenty dęte: waltornia, puzon czy trąbka. W pierwszych dwóch co prawda czasami brakuje masy na dole, a trzeci potrafi wpaść w ostrą metaliczną manierę, ale jednak w zdecydowanej większości utwory skomponowane na te instrumenty (lub z ich udziałem) po prostu brzmią dobrze, czysto i wciągająco.

Wokale również się zmieniły, i to na lepsze. Przede wszystkim, są bardziej spójne i bezpośrednie. Głosy damskie zyskały blask oraz swobodę i znów brzmią kobieco. Wymagają jednak dobrych realizacji, gdyż w tej konfiguracji Alfa Genusy obnażą masę błędów w nagraniach. Gorzej jest z wokalem męskim, gdyż teraz niektórzy piosenkarze otrzymali słabszy głos, bardziej w stylu młodzieżowym, niż wynika z ich wieku. Sumarycznie nie jest jednak ze śpiewem tak źle tak na filtrach neutralnych.

Tony wysokie są agresywne i błyszczące, nie wybaczają słabych realizacji. Są zdecydowanie dalej rozciągnięte niż w przypadku złotych tulejek i oferują bogatsze, a przy tym zwarte brzmienie. Brakuje tu trochę swobody jaką oferują np. konkurenci cenowi z przetwornikiem armaturowym pokroju Phonaków Audeo czy Zero Audio Singolo, ale fanom zdyscyplinowanego brzmienia może się to podobać. Szczególnie dobrze wypadają tu koncerty skrzypcowe, bo już talerze perkusji bywają zapiaszczone i zbyt surowe.

Szczegółowość wydaje się zauważalnie wyższa niż w poprzedniej konfiguracji, co jest logicznym objawem, skoro słuchawki są te same, tylko z mniejszą ilością basu i zaakcentowanymi sopranami dającymi lepsze wyczucie detali.

Zmianie uległa scena – o ile na szerokość ciężko mówić o jakiejś różnicy, to na czarnych filtrach Rock Jawy grają płyciej i bardziej bezpośrednio w głowie. Zaskakuje fakt, że rozróżnienie poszczególnych planów pozostało na podobnym poziomie, choć przy zwiększonym poczuciu szczegółowości można spodziewać się lepszego rozplanowania przestrzeni. Jak widać, jest to cecha zastosowanego przetwornika i samymi filtrami nie da się tego zmienić.

 

Filtry basowe

Skoro basowe, to dołu musi być dużo. Nie jest on tak wykastrowany jak przy czarnych tulejkach i nie leje się tak na średnicę jak przy złotych. Jest ciepły, mocny i dobrze zbalansowany pomiędzy szybkością i wybrzmiewaniem. Główny akcent został położony na środek tego zakresu i choć czasami jest go za dużo, to słuchawki z reguły trzymają go w ryzach. Wiolonczela gra naturalnie, stopa perkusji jest wyczuwalna, a elektroniczne bity są energetyczne i potrafią zmusić Alfa Genusy do wibrowania.

Średnica jest nieco cofnięta, ale czytelna. Oferuje ocieplone i masywne brzmienie, mocno wyrastające z basu. Gitary elektryczne są za bardzo ściągane w stronę tonów niskich, jednak przekazują duże dawki energii. Podobnie wypada z elektroniką – Armin van Buuren czy Dash Berlin wydobywają z syntezatorów sporo mocy, miłośnicy takiej muzyki nie powinni być zawiedzeni. Żywe instrumenty nie są już takie porywające, ale brzmią przyjemnie. Są przekłamane, słodkie i ciepłe, ale jednak starają się zachować poczucie naturalności.

Wokale są wyśrodkowaną wersją tych, jakie oferują filtry neutralne i sopranowe. Jest więc nieco duszno, atmosfera wokół głosów jest wyraźnie zagęszczona, jednak nie powoduje to ich nadmiernego rozciągania w przestrzeni, a śpiew, zarówno męski jak i kobiecy, nie jest nadmiernie zniekształcony. Oba oferują intymny odsłuch, rodem z przydymionego klubu i świetnie sprawdzają się w nieco onirycznych klimatach gotyckich czy nowofalowych, a przy okazji są na tyle uniwersalne, że radzą sobie ze zdecydowaną większością nagrań wokalnych.

Tony wysokie to mniej stłumiona wersja „konfiguracji neutralnej”. Jest więc ciepło, bez wielkiego rozciągnięcia, ale jest gładko, wyraźnie i bez popadania w ostre dźwięki. Talerze perkusji trochę za bardzo się chowają w tle, jednak ciągle słychać, że to właśnie one wybrzmiewają, bez szklistego pogłosu czy zapiaszczenia. Flet i skrzypce potrafią dać dużo radości ze słuchania, jeśli tylko podstawa basowa utworu ich nie zdominuje. Całościowo, tak przedstawione soprany, jako dodatek do rozrywkowego grania, po prostu pasują do pozostałych częstotliwości.

Separacja i scena są praktycznie identyczne, jak w przypadku użycia złotych filtrów. Co prawda czasami można mieć poczucie większej ilości detali, ale jest to związane z mniejszą ingerencją basu w tony średnie, dzięki czemu muzyka nie dusi się w takim stopniu.

Jak więc widać, umieszczanie srebrnych, basowych tulejek jako standardowych, to nie przypadek – dają najwięcej przyjemności z odsłuchu i posiadają najmniej wad. Bas jest mocny, średnica angażująca, a soprany wyraźne i spokojne. Zapewniają one brzmienie ciepłe, nowoczesne i rozrywkowe, które ma szansę spodobać się szerokiemu gronu słuchaczy.

Po co więc zastosowano system wymiennych filtrów, mimo że wyraźnie odstają one jakością reprodukowanego dźwięku od standardowych? Cóż, może chodziło o marketing? Może specjalnie zastosowano tak odmienne brzmieniowo rozwiązania, by można było parować słuchawki zarówno z ciemnymi, jak i jasnymi odtwarzaczami? Ciężko na to pytanie odpowiedzieć, ale jako konsument z reguły wolę mieć więcej niż mniej opcji wyboru.

 

Podsumowanie



Czy po skończonych odsłuchach Rock Jaw Alfa Genus V2 przypominają mi wspomniane na początku Macawy GT100s? Absolutnie nie – poza systemem wymiany tulejek obu modeli nic ze sobą nie łączy, ani konstrukcyjnie, ani brzmieniowo. No, może poza konfiguracją sopranową, choć nawet na niej Macawy grały pełniejszym dźwiękiem.

W jaką więc konkurencję jeszcze mogą celować Alfa Genusy? Na złotych filtrach może nieco tańsza, ale zauważalnie słabsza wersja HIFIMAN-ów RE-400 lub Fidue A71, jednak Rock Jawy nie stanowią dla nich dużego zagrożenia. Znacznie ciekawiej wyglądają w konfiguracji basowej, tu już można je traktować jako mniej cyfrową, ubasowioną i solidniej wykonaną wersję Zero Audio Tenore czy też bliskie im brzmieniowo NuForce NE-700X.

Natomiast ze względu na to, że poza srebrnymi tulejkami, pozostałe można traktować tylko jako ciekawe akcesoria do okazjonalnego użytku, to właśnie z taką myślą dobierałbym odtwarzacz. Słuchawki nie są wymagające prądowo, więc można się zastanawiać tylko nad charakterystyką grania. Odrzuciłbym ciepłe odtwarzacze pokroju Fiio X1 czy tańszych modeli Sony z serii E, gdyż takie zestawienie mocno obniży czytelność muzyki oraz dynamikę. Wśród moich źródeł, zarówno DAP-y xDuoo (ze wskazaniem na X3), jak i Samsung Galaxy S6 okazały się dobrymi kompanami dla Alfa Genusów.

Zalety:
+ ciepłe i angażujące brzmienie, które nie męczy przy dłuższych odsłuchach,
+ solidne i estetyczne wykonanie,
+ wygodne,
+ dodatkowe filtry w zestawie (jako ciekawostka)…


Wady:
– …które głównie psują dźwięk,
– zbyt sztywny kabel,
– tylko przyzwoita separacja dźwięków,
– słabe tłumienie odgłosów otoczenia.

 

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj