Brzmienie

 

REKLAMA
hifiman

Źródła wykorzystywane podczas testów: Colorfly C10, Shozy Alien, xDuoo X2, xDuoo X3, Samsung Galaxy S6, xDuoo XD-05.

Clarito – producent twierdzi, że to dźwięk zbalansowany, czysty i szczegółowy. Włączamy muzykę i… bas, dużo basu, a za nim wyższa średnica. Zaczynam podejrzewać, że i nazwa słuchawek i marketing rozminęły się nieco ze stanem faktycznym. Po czym szybko nabrałem co do tego pewności.

Niskie tony zdecydowanie dominują w brzmieniu. Jest ich nie tylko dużo, ale są przy tym ciepłe, masywne i długo wybrzmiewające, wiele osób nazwałoby je tłustymi. Nie jest to jednak bas jałowy, nasycony tylko w wyższym zakresie, dla fałszywego poczucia siły. Tu, mimo głównego akcentu na mid-basie, zejście w dół jest naprawdę dobre i potrafi być odczuwalne w klatce piersiowej. Minusem na pewno jest nadmiar wysokiego basu mocno wlewającego się na średnicę, co potrafi niekorzystnie odbić się na gatunkach, gdzie właśnie tony średnie grają pierwszą rolę. Dla przykładu w rocku gitara basowa często gra nie tylko za mocno, ale i z obniżoną dynamiką. Za to taka charakterystyka basu jest w stanie bardzo ciekawie wypaść w takich gatunkach jak trance, house czy hardstyle, gdzie dyskotekowe brzmienie z przytupem jest jak najbardziej odpowiednie. Nie należy jednak skreślać Clarito choćby przy muzyce filmowej, gdzie potężny kontrabas i bębny potrafią zagrać bardzo angażująco i wręcz monumentalnie.

Tony średnie są w cieniu basu. Ich wycofany i przyciemniony charakter, w połączeniu z dominującym dołem sprawiają, że cierpi dynamika w tym zakresie. Co prawda podbicie pasma na wyższej średnicy daje poczucie grania żywiołowego, ale sprawdza się to głównie we wspomnianych już gatunkach elektronicznych i to raczej tych, w których ograniczono śpiew (vocal trance już może rozczarować). Żywe instrumenty grają bardzo ciepło i miękko, przez co zacierają się szczegóły – pozostaje rozrywkowa linia melodyczna, ale głębsza treść przekazu jednak za bardzo się rozmywa.

Wokale brzmią słabo: są wycofane, mało intymne i nosowe. Brakuje im zarówno intymności, jak i wyrazistości, a w przypadku dużej ilości nisko schodzących dźwięków po prostu giną w tle. Przypomina to trochę słuchanie na balkonie tego, co puszcza sąsiad – będzie głośno i wyraźnie, ale daleko od tego, co można usłyszeć w domowym zaciszu. Dotyczy to zarówno głosów męskich, jak i żeńskich, gdzie ratunkiem dla obu jest albo zabawa korektorem, albo wybór źródła uwypuklającego tony średnie. Na szczęście wyżej wchodzące głosy, mimo podbicia na wyższej średnicy, nie przejawiają tendencji do sybilizacji.

Po rozczarowujących tonach średnich, soprany są zaskakująco udane jak na tak strojone słuchawki. Owszem, znajdziemy tu sporo ciepła, ale nie wygaszają się zbyt szybko i nie przejawiają tendencji do nadmiernych wahań. Co prawda spadek powyżej 10 kHz daje o sobie znać brakiem dodatkowej iskry na skrzypcach czy flecie, ale jednocześnie zostało zachowane zbliżone do naturalnego brzmienie instrumentów przy braku ostrości ich brzmienia. Jedynie talerze perkusji wypadają trochę zbyt sztucznie, za szybko zanikają i są nieco piaszczyste w odbiorze. Ogólnie tony wysokie mocno przypominają te oferowane przez Alfa Genus v2 z basowymi filtrami.

Scena do dużych nie należy. Muzyka rozchodzi się wewnątrz głowy słuchacza i tylko niektórym instrumentom udaje się sprawić wrażenie, że grają zaraz za uchem. Jednak przy tak, a nie inaczej strojonych słuchawkach, wydaje się to być na miejscu – jest ciepło, basowo i angażująco. Poszczególne plany trzymają się blisko siebie i przy bardziej złożonych utworach orkiestrowych wyraźnie na siebie wpadają, co zaburza odbiór muzyki. Brakuje też głębi, czyli tego dodatkowego wymiaru, który potrafią zaoferować ostatnio opisywane Shozy Zero o nieco zbliżonej charakterystyce.

Szczegółowość jest przeciętna – bez trudu znajdziemy konkurentów cenowych oferujących więcej detali. Wynika to z dwóch rzeczy: z jednej strony zastosowany przetwornik sam w sobie nie należy do wybitnie szybkich, a z drugiej dominujący bas po prostu potrafi zagłuszyć część informacji.

Pewnym ratunkiem jest źródło o dużej mocy, które potrafi wycisnąć ze słuchawek ostatnie soki. Z telefonem czy niezbyt mocnym odtwarzaczem przenośnym będzie już trochę gorzej.

 

Podsumowanie



Jak można wyczytać z powyższych akapitów nie są to słuchawki uniwersalne, ani tym bardziej wybitne. Mając obok Alfa Genus v2 odnoszę wrażenie, że Clarito, to trochę zmarnowany potencjał. Wygląda to tak, że wzięto wyższy model, zabrano część wyposażenia i wymienne filtry, po czym niezbyt dokładnie skopiowano brzmienie v2 z basowym ustawieniem i wypuszczono je na rynek jako nowe słuchawki. Szkoda przy tym, że zrobiono to pod mylącą nazwą.

Przy doborze źródła do Clarito należy pamiętać o dwóch rzeczach – lubią one nieco wypchniętą średnicę oraz trochę więcej mocy, dokładnie w tej kolejności. Na odtwarzaczach xDuoo każda muzyka oparta na tonach średnich wypadała rozczarowująco (w przeciwieństwie do electro house), Shozy Alien i Samsung Galaxy S6 radziły sobie przeciętnie, ale już Colorfly C10 potrafił wycisnąć z tych słuchawek więcej niż się można było spodziewać, wyrównując nieco ich brzmienie, co niwelowało część wad.

Czy w takim razie nowe Rock Jawy dla każdego będą złym wyborem? Na pewno nie, bo fanom dyskotekowego brzmienia, którzy nie chcą dużo wydawać na słuchawki, polecę Clarito w pierwszym rzędzie. Jest to również dobry krok do przodu po Rock Zircon czy innych basowych budżetówkach. Bohater dzisiejszej recenzji to taki ubogi kuzyn Fidue A71 – jest bas, jest moc i adrenalina się pompuje do organizmu, ale na niektóre aspekty trzeba mocno przymknąć oko. I nie da się ukryć, że te słuchawki lubią gdy się podkręci potencjometr, ciche słuchanie im nie służy.

clarito

 

Patrząc na konkurentów, ciekawszymi propozycjami wydają się Takstary Hi-1200, MEE Audio M7P czy Zero Audio Carbo Basso. Każdy z tym modeli jest nastawiony na przekaz niskich tonów, ale robią to w sposób bardziej kulturalny. Gdy zaś budżet pozwala, można sięgnąć po Shozy Zero lub Soundmagic E50. Natomiast fani trochę równiejszego grania zainteresują się raczej Zero Audio Carbo Tenore, Brainwavz M1 czy ADV.Sound M4.

Zalety:
+ mocny, nasycony bas,
+ solidne wykonanie,
+ wygodne.


Wady:
– mało uniwersalne brzmienie o stłumionej średnicy,
– słaba detaliczność i brak głębi sceny,
– zbyt sztywny kabel.

 

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

2 KOMENTARZE

  1. Really 🙂
    Wbrew pozorom, jest on bardzo często spotykany w słuchawkach dokanałowych z przetwornikiem dynamicznym.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj