Wycenione na 1200 zł Momentum to nowe słuchawki Sennheisera, które, wychwalane przez recenzentów, robią coraz większą furorę. Czy ich sukces to tylko wysoka cena i prestiż?

Zdjęcia wykonano aparatem BenQ G1 użyczonym przez BenQ Polska

O Firmie



Producenta przedstawiać nie trzeba – firma powstała w 1945 roku, tuż po II Wojnie Światowej, z inicjatywy rodziny Sennheiserów. Rozpoczęli oni produkcję woltomierzy, ale szybko zaczęli zajmować się mikrofonami, a potem stopniowo rozszerzali portfolio o sprzęt do użytku lotniczego, studyjnego i konsumenckiego. W niniejszym artykule brak miejsca na przedstawienie historii firmy oraz jej osiągnięć, zresztą do dzisiaj Sennheiser stanowi wyznacznik jakości i jest wiodącym producentem sprzętu. Co prawda, stracił nieco na prestiżu zalewając rynek dużą ilością tanich słuchawek chińskiej produkcji, które nie zawsze prezentują satysfakcjonujący poziom, ale z drugiej strony niemiecka spółka cały czas wyznacza wysoki poziom swoich produktów audiofilskich i studyjnych. Osobiście jestem wielkim fanem ich produktów., na co dzień korzystając z modeli HD 25-1 oraz HD 600.

Na Momentum czekałem z zapartym tchem, mimo że nie jestem bezpośrednim odbiorcą tego typu słuchawek, czyli prestiżowych konstrukcji przenośnych ala Beyerdynamic Custom One Pro, Phiaton MS400 czy Beyerdynamic T50p.

Opakowanie



Pudełko idzie w parze z półką cenową – Momentumy umieszczono w dużym, czarno-niebieskim pudełku ze sztywnego kartonu, które kusi grafikami o wysokiej jakości i natchnionymi sloganami. Otwierane za pomocą aksamitnej wstążki wnętrze po brzegi wypełnione jest gąbką, w której spoczywa futerał. Na wewnętrznej stronie pokrywy, w gąbkę wkomponowano papierową kieszonkę z instrukcją oraz ulotkami.

momentum

REKLAMA
fiio

Akcesoria



Futerał jest zgodny kolorystycznie ze słuchawkami, w przypadku testowanej sztuki – czarno-czerwony, przy czym krwiste są tylko akcenty: nitka wokół zamka oraz sznureczki jego uchwytu. Zamek chodzi opornie – by go otworzyć trzeba stanowczo pociągnąć za uchwyt. Sam futerał jest sporych rozmiarów, ma specyficzny, wyprofilowany kształt, przez który wygląda na ciężki i nieporęczny, ale w praktyce okazuje się, lekki i wygodny. Osobiście testowana wersja podoba mi się znacznie bardziej niż druga, brązowa.

Słuchawki umieszczone są w środku w sztywnej formie, która dokładnie je okala i zabezpiecza. Żeby umieścić Momentum w futerale należy maksymalnie zsunąć kopułki – w innym wypadku się nie zmieszczą. W środkowej jego części, w obszarze wewnątrz pałąka, mieści się ukryta, zapinana na rzep kieszonka, a właściwie wgłębienie z pokrywą oraz akcesoriami w postaci:

  • czerwonego przewodu (140 cm) bez mikrofonu ze zwykłym, prostym mini-jackiem,
  • przewodu (140 cm) z mikrofonem i pilotem sterującym zakończony wtykiem o „konstrukcji hybrydowej”,
  • adaptera jack 6,3 mm.

momentum
momentum

Przewody wpina się w lewą słuchawkę wtykiem micro-jack, a zabezpiecza systemem obrotowym. Największe wrażenie robi kabel z mikrofonem ze świetnym wtykiem mini-jack. Jest aluminiowy, skręcony dwiema śrubami typu torx oraz wyposażony w ruchomy wtyk kabla (0-90 stopni) – to świetny i niezwykle funkcjonalny pomysł, z którym nie spotkałem się nigdy wcześniej. Pozytywne wrażenie robi także pilot z mikrofonem przeznaczony do współpracy z urządzeniami Apple’a: płaski, aluminiowy i gładko wyprofilowany. Posiada trzy przyciski – pogłośnienia, ściszania oraz przycisk wielofunkcyjny, który w zależności od ilości kliknięć wykonuje odpowiednie działanie. Akcesoria są najwyższej jakości, nic dodać, nic ująć.

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj