Brzmienie



Źródła wykorzystywane podczas testów: Audioheaven Z6,Cyberdrive EX-2, Opus #1, Samsung Galaxy S7, Shozy Alien, Shozy Alien+, xDuoo X2, xDuoo X3.

Bas jest mocny, ale w TFZ King nie uświadczymy nadmiernego podbicia dolnych partii. Ich siła wynika z dość sporej ilości subbasu wspartej dużym nasyceniem jego środkowej części. Gdy dodamy do tego dobrą dynamikę oraz sprężystość, dostaniemy wręcz wzorcowe strojenie basu pod względem rozrywkowego grania. Nie ma go za dużo, dzięki czemu słuchawki oferują wysoką uniwersalność, ale często zmusza on nogę do wybijania rytmu. Dotyczy to wielu gatunków muzyki – od klasyki, przez blues, po metal czy hardcore. Jeśli szukać w nim jakichś słabości, to można zauważyć pewne braki w ilości detali, gdyż dźwięki są kreślone nieco za grubą linią, by śledzić drobne szczegóły. Nie znaczy to jednak, że instrumenty z tego zakresu się rozmywają, a dźwięk staje się mdły – po prostu bas został zestrojony pod łatwy odbiór, a nie studyjne odsłuchy krytyczne.

Średnica jest ciepła, płynnie wychodzi z podstawy basowej. Co prawda jest trochę przerysowana, dźwięki długo wybrzmiewają, ale nie ma tu znanego z TFZ Series 5 przyciemnienia duszącego dynamikę. Tym razem wszystko zostało podane w sposób mający wywołać efekt “wow”, jednak bez rzucania nim prosto w twarz słuchacza. Dotyczy to zarówno instrumentów żywych, jak i elektroniki. Przy wolniejszych utworach otrzymujemy muzykę intymną, otaczającą słuchacza przyjemnie zagęszczoną i relaksującą atmosferą. Słuchawki nie boją się harfy, fortepianu czy gitary akustycznej. Jedynie wyżej grające instrumenty dęte przejawiają skłonności do zbyt dużego złagodzenia, co odbiera im część blasku. Gdy zwiększymy tempo, ze słuchawek wychodzi mały diabełek – wysoka energia gitar i bitów daje muzyce spore pokłady mocy. Ze szczególną siłą potrafią uderzyć niżej schodzące gitary elektryczne, które Kingi postawią na pierwszym miejscu. W tym momencie pojawia się podobna sytuacja jak w przypadku basu tj. rozrywka zaczyna dominować nad analizą, a muzykalność nad neutralnością.

Ciekawą cechą charakteryzują się wokale prezentowane przez TFZ King. Z jednej strony są one naturalne, intymne i pełne, a z drugiej potrafią być trochę oderwane od całości brzmienia słuchawek, wysuwając się do przodu względem reszty średnicy. Z reguły jest to zaleta, dzięki której śpiew nie zostaje zdominowany przez perkusję czy gitarę, jednak czasami lekko brakuje większej spójności, gdy nasycenie otoczenia rośnie, a wokale pozostają lekkie i zwiewne. Co prawda ich czytelność pozostaje bardzo duża w każdych warunkach, ale, paradoksalnie, w sporadycznych sytuacjach może to nieco zaburzać odbiór muzyki.

Tony wysokie są wyraźne oraz dobrze rozciągnięte. Nie są przy tym agresywne, ich charakter jest zaokrąglony i bezpieczny w odbiorze. Czasami wręcz brakuje odrobiny blasku, który został poświęcony na rzecz większej uniwersalności. Choć skrzypce czy dzwonki nie zawibrują tak, jak potrafią, to jednak ich wybrzmiewanie oraz charakter są jak najbardziej poprawne. Nie ma tu zapiaszczenia, zlewania się dźwięków czy niestabilnego rozkładu tego zakresu. Ponownie jednak częściowo umykają mikro-detale, chowające się za rozrywką.

Scena oferowana przez TFZ King jest dobrze rozciągnięta na szerokość, ale nie brakuje jej też głębi. Co najważniejsze, nie ma ani poczucia nadmiernego rozdmuchania, ani ściany dźwięku wywoływanej zlewającymi się planami. Choć nie są to słuchawki dla scenicznych purystów, to udanie oddają położenie poszczególnych instrumentów, jednocześnie oferując duże nasycenie przestrzeni pomiędzy nimi.

Szczegółowość stoi na rozsądnym poziomie – nie ma się poczucia ukrywania przed nami wszystkich ważnych informacji, aczkolwiek mikro-detale ustąpiły miejsca rozrywce i sile dźwięku, co w sumie bardzo dobrze wpasowuje się w całościowy charakter brzmienia “Króli”.

Porównując ten model z TFZ Series 5, otrzymujemy poprawę właściwie we wszystkich zakresach. Co prawda dla fanów ciemniejszego brzmienia na pewno bardziej odpowiedni będzie starszy model, jednak gdy ktoś szuka czegoś bardziej uniwersalnego, to King będą rozsądniejszym wyborem. Można je traktować jako ulepszenie Ostry KC06A, które również grają w stylu V, cofając średnicę, ale opisywany model TFZ daje lepsze rozciągnięcie na skrajach, szerszą scenę, większe nasycenie dźwięku oraz wyższą kulturę brzmienia.

Podobnie wycenione HiFiMAN-y RE-400 oferują podobne nasycenie oraz poziom ciepła, jednak podczas gdy TFZ stawiają na skraje pasm, to RE-400 są bardziej średnicowe. Czyni je względem siebie interesującą parą, o zbliżonym charakterze pod pewnymi względami, a jednak przeznaczonymi do innych wymagań.

King mogą być też ciekawym uzupełnieniem dla Soundmagic E80 czy droższych VSonic GR07 Classic. Nie oferują aż tak równego dźwięku, ale dają znacznie więcej dobrze rozumianej rozrywki oraz efektu „wow”.

Bardzo ciekawą cechą TFZ King jest mała wrażliwość na dobór źródła. Nie są specjalnie wymagające co do mocy, więc już z telefonu zagrają dobrze. Dodatkowo ich wysoka dynamika i nieprzesadnie ciepły dźwięk potrafią się wpisać niemal w dowolną charakterystykę odtwarzacza. “Króle” nie sprawiały problemów z żadnym odtwarzaczem, do jakiego je wpiąłem. Od mocno ciepłego Audioheaven Z6, po technicznego Shozy Alien+, wszędzie dawały duży poziom przyjemności z odsłuchów, choć im było bardziej analitycznie i chłodno, tym lepiej.

REKLAMA
final

 

Podsumowanie



king

 

TFZ Exclusive King to bardzo udany model, stawiający na rozrywkę, bez nadmiernego epatowania basem czy sopranami, dzięki czemu sprawdzają się niemal w każdym gatunku muzycznym. Wysoka dynamika, bogaty dźwięk, dobra wygoda mimo sporych rozmiarów i łatwy dobór źródła dają ciekawą kombinację cech, tworząc jedne z najlepszych słuchawek tego typu w cenie do 400 złotych. Kingi nie boją się podkręcania głośności, gdyż nie wpadają szybko w zniekształcenia, ale pozwalają również na przyjemne ciche odsłuchy. Jeśli więc ktoś szuka słuchawek na co dzień, do rozrywki a nie analizy dźwięku, to pod postacią TFZ King dostaje bardzo dobrą i rozsądnie wycenioną propozycję.

 

Zalety:
+ bogate i dynamiczne granie, dające wysoki efekt „wow”,
+ brzmienie nadspodziewanie uniwersalne, mimo “V-ki”,
+ łatwe w doborze źródła,
+ wyróżniające się wyglądem.


Wady:
– estetyka nie dla każdego,
– momentami za bardzo wypchnięte wokale,
– poświęcenie części mikro-detali na rzecz rozrywki,
– nie dla osób o małych małżowinach,
– wyposażenie mogłoby być bogatsze.

 

Sprzęt dostarczył:

 

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj