Konstrukcja i stylistyka



Odmiennie niż zazwyczaj, moją uwagę zwrócił pałąk słuchawek, a nie kopułki. To z racji tego, że jest identyczny jak w recenzowanych niedawno Beyerdynamic DT660 – zastanawiam się kto ściągał lub kupował patenty. Pałąk jest masywny, szeroki i gruby, w wielu punktach wzmacniany śrubami, a w miejscu styku z głową wyłożony sprężystą gąbką obszytą solidną skórą syntetyczną. Po wzięciu do ręki trochę ulatuje wrażenie masywności, gdyż plastik jest miękki i elastyczny, potrafi zatrzeszczeć i wyraźnie ugiąć się pod naciskiem, ale dzięki temu nie połamie się. Oznaczenie kanałów znajduje się w miejscu mocowania widełek, w kształcie walca, który umożliwia kopułkom ruch o ponad 90 stopni (położenie kopułek na płasko) oraz złożenie ich do środka pałąka. Regulacja kopułek jest idealna, a system składania równie dobry.

foto
foto
foto
foto
foto
foto
W Beyerdynamic DT660 to pałąk stanowił dużą część wagi słuchawek, w Ultrasone są to jednak kopułki – metalowe i ciężkie, przypominające denko od słoika lub duże pokrętło głośności. Widełki pałąka zamocowane są właśnie w metalową część kopułki, pozostały fragment, stanowiący rant trzymający nauszniki wykonany został z plastiku. Kopułki prezentują się nieźle, mają wyraźne, wypukłe oznaczenia kanałów, modelu oraz duże loga Ultrasone, aluminium jest szczotkowane.

Nauszniki mają formę wokółuszną, są głębokie, a wypełniająca je gąbka – sprężysta. W środku przetwornik zabezpiecza dodatkowo cienka siateczka, pod którą prześwituje część systemu S-Logic w postaci fragmentu półkola wykonanego z ciemniejszego materiału, przysłaniającego spód przetwornika stanowiący zapewne jakiś akustyczny filtr, profil kierunkujący brzmienie. Metrowy kabel doprowadzono do lewej kopułki, nie jest odpinany, a dodatkowo dosyć sztywny, ale o grubej izolacji – wygląda na solidny.

Słuchawki prezentują się nieźle, na pewno rzucają się w oczy za sprawą kontrastowego, srebrnego i błyszczącego aluminium kopułek. Całościowy efekt jest jednak surowy, profil kopułek zwyczajny i nieciekawy.

Ergonomia



Teraz czas na gromy – słuchawki są ciężkie, pady uparte i sztywne, tak jak gąbka pałąka, a przewód o długości 1 metra to za mało – producent pożałował tych 20–30 cm więcej żeby można było z nich wygodnie korzystać przy biurku. Niby jest przedłużacz, ale ma 4 metry, co łącznie daje 5 metrów kabla i stanowi duże utrudnienie do użytku z pecetem lub laptopem. Kabel jest ciężki, a zwijanie jego części i trzymanie go przy źródle dźwięku również nie należy do najwygodniejszych. Wolałbym raczej dwumetrowy kabel przy słuchawkach i trzymetrową przedłużkę, albo 120 cm przy słuchawkach i czterometrową przedłużkę. Oczywiście, metrowy odcinek zapewne docenią użytkownicy urządzeń przenośnych, ale HFI-580 są na tyle ciężkie i duże, że używanie ich w ten sposób nie będzie zbyt komfortowe.

Słuchawki nie są zbyt wygodne, może jednak po czasie pady się wyrobią. HFI580 uciskają głowę i irytuj, co w połączeniu z ciężarem kopułek zawodzi. Waga nie jest rozłożona poprawnie, przez co kopułki ciągną słuchawki w dół. Nie ma tragedii, ale daleko im do komfortu padów z KRK KNS8400, a nawet Brainwavz HM5.

Niewątpliwym plusem testowanych słuchawek jest szeroka regulacja rozmiaru oraz system składania, co pozwala mocno zmniejszyć rozmiar słuchawek na czas transportu w materiałowym pokrowcu.

REKLAMA
hifiman

Specyfikacja



Ultrasone HFI-580 to:

  • przetwornik dynamiczny 55 mm o impedancji 32 Ohm,
  • system S-Logic poprawiający przestrzenność brzmienia,
  • pasmo przenoszenia 10 Hz – 22 kHz,
  • skuteczność 101 dB,
  • metalowa obudowa redukująca pole magnetyczne,
  • waga 285 gramów bez kabla.

Uwagę zwraca duży przetwornik, dzięki czemu można spodziewać się dobrego basu i większej sceny dźwiękowej, na co prawdopodobnie wpływ ma również system S-Logic polegający na modyfikowaniu akustyki kopułek i kierowaniu strumienia dźwięku pod kątem nie bezpośrednio do ucha, a na małżowinę.

REKLAMA
fiio

5 KOMENTARZE

  1. Słuchawki genialne, łatwe do wysterowania, analityczne, trochę z basowym podkreśleniem ale bez przesady. Wiele poziomów basu, czysta średnica i wysoko wychodzące soprany. Instrumenty nie zakłócają się wzajemnie, poprostu egzystują obok siebie, dla mnie niesamowite, polecam.

  2. kiedy doczekamy się testów ultrasonów z serii performance lub signature pro (znakomite podobno słuchawki) już nie wspomnę o słuchawkach serii edition najlepiej 5-ttki 🙂
    wzgkędnie nie pogardziłbym testem ósemek 😛

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj