HD 400 Pro to otwarte słuchawki studyjne bazujące na konstrukcji modelu HD 560S. Zostały wyposażone w spiralny kabel oraz przetworniki dynamiczne o impedancji 120 Ω, które mają zapewnić neutralne brzmienie z pełnym basem.

Czytając newsa o HD 400 Pro spodziewałem się, że to ulepszone słuchawki mobilne, ponieważ aktualna seria HD 400 zawiera modele przenośne i zamknięte, które są strojone rozrywkowo. Dopisek „Pro” także nie wydał mi się podejrzany, bo aktualnie tym mianem określa się przeróżne, często typowo konsumenckie urządzenia – dzisiaj „profesjonalne” są przecież smartfony, laptopy czy myszki gamingowe.

REKLAMA
fiio

Tymczasem HD 400 Pro bazują na konstrukcji znanej z linii HD 500 i to rzeczywiście narzędzie stworzone z myślą o użytku profesjonalnym, czyli słuchawki otwarte i wokółuszne, przeznaczone do realizacji muzyki lub krytycznych odsłuchów. Szybko zauważyłem jednak, że HD 400 Pro (1150 zł) do złudzenia przypominają opisywane niedawno HD 560S (800 zł) – w pełni pokrywa się nawet specyfikacja. Co zatem oferuje nowy model i czy warto do niego dopłacić?

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • kabel prosty z wtyczką 3,5 mm (180 cm);
  • kabel spiralny z wtyczką 3,5 mm (do 300 cm);
  • adapter 3,5 mm > 6,35 mm;
  • instrukcję obsługi i dokumentację.

 

Pierwsza różnica wychodzi na jaw od razu po rozpakowaniu słuchawek – wyposażenie HD 400 Pro jest trochę bogatsze od HD 560s. Dla porównania w zestawie HD 560s był jeden, prosty kabel o długości 300 cm, a z HD 400 Pro otrzymujemy oprócz niego także kabel spiralny, często stosowany w słuchawkach studyjnych czy DJ-skich.

To jednak nie wszystko, ponieważ w starszym modelu kabel był zakończony wtyczką 6,35 mm, redukowaną za pomocą przejściówki do wtyczki 3,5 mm. W przypadku HD 400 Pro jest odwrotnie, czyli na końcach obu kabli są gwintowane wtyczki 3,5 mm, na które można nakręcić adapter 6,35 mm z zestawu. To moim zdaniem lepsze rozwiązanie – adaptery tego typu są szeroko dostępne i bardziej praktyczne od „przedłużek” z gniazdami 6,35 mm.

Konstrukcja

Na pierwszy rzut oka nie widać żadnych zmian wizualnych – zastosowano identyczną konstrukcję, stosowaną już od wielu lat w konsumenckich słuchawkach Sennheisera. Ponownie dominują matowe, nieźle spasowane tworzywa sztuczne, a nauszniki oraz opaska pałąka są welurowe. Z tego powodu poniższe wrażenia pokrywają się z opisem modelu HD 560s, więc warto zajrzeć do dedykowanego im testu.

Nie znaczy to jednak, że słuchawki są identyczne, bo zmianie uległa kolorystyka, a dokładniej akcenty. W miejscu srebrnych, metalicznych znaczków oraz nadruków są czarne i minimalnie połyskujące. W efekcie ozdoby nie rzucają się w oczy, co dotyczy zarówno wypukłych logo na metalowych maskownicach, jak i napisu Sennheiser na pałąku. HD 400 Pro wyglądają więc dyskretniej i bardziej uniwersalnie od HD 560s, ale zmiany to oczywiście niuanse.

Muszle ponownie poruszają się lekko na boki i w pionie. Pałąk jest znowu rozsuwany, a skala regulacji szeroka – na każdą ze stron przypada aż 18 stopni. Welurowe i gładkie w dotyku nauszniki jak zwykle wypełniono miękką gąbką, która mocno się ugina i szybko rozpręża. Natomiast wewnątrz nauszników widać charakterystycznie wyprofilowane zabudowy przetworników, które są tradycyjnie kątowe. Zastosowano też taką samą opaskę pałąka z miękką, wciętą pośrodku poduszką.

 

Jakość wykonania jest bez zmian. Tworzywa są pozbawione skaz, a nauszniki czy opaska wyglądają na trwałe. Problem w tym, że nie zauważyłem żadnego progresu względem sporo tańszych HD 560s, co jednak nie zaskakuje, zważywszy na to, że pierwowzór współdzieli konstrukcję z innymi, jeszcze tańszymi modelami serii HD 500. Cóż, szkoda, że bohater testu nie przeszedł większego liftingu.

Ergonomia i użytkowanie

HD 400 Pro są wygodne, ale do ideału trochę zabrakło. Miękkie i pojemne nauszniki są przyjemne w dotyku i swobodnie okalają małżowiny uszne, opaska pałąka nie uciska czubka głowy, a słuchawki są lekkie, bo ważą jedynie 240 g. To w teorii przepis na sukces, ale w praktyce jeden aspekt budzi wątpliwości – nacisk pałąka jest mocny. Wprawdzie minimalizują go miękkie nauszniki, ale pałąk mógłby być luźniejszy. HD 400 Pro to jednak słuchawki otwarte, w których docisk nie jest aż tak ważny, bo konstrukcja i tak nie izoluje od otoczenia.

 Mimo tego mogłem wygodnie korzystać ze słuchawek przez dłuższy czas, ale jestem dobrze zaznajomiony z konstrukcją serii HD 500 i tym samym przyzwyczajony do nieoptymalnego komfortu. Inni użytkownicy będą musieli się początkowo oswoić, robić przerwy od słuchawek, które zresztą są i tak zalecane. Nie zdziwię się jednak, jeśli użytkownicy o szerszych czaszkach będą narzekali. W takim przypadku warto zakładać słuchawki trochę luźniej, nie ustawiać rozmiaru na styk. Słuchawki i tak powinny trzymać się stabilnie, a nacisk będzie wtedy mniejszy.

A jak sprawdzają się nowe kable? Oba nie zawodzą, bo zarówno ten prosty, jak i spiralny są elastyczne i dobrze się układają. Natomiast ten dodatkowy kabel ma odpowiednio długi odcinek spiralny, który jest także rozciągliwy. Brzmi to trywialnie, ale w wielu przypadkach spiralne kable są tak sztywne, że zamiast się wydłużyć, ciągną za sobą wzmacniacze, karty dźwiękowe czy interfejsy audio. W przypadku HD 400 Pro takiego problemu nie ma, a kabel także wzorowo się ściąga, gdy przybliżymy się do źródła dźwięku.

Warto wiedzieć, że oba kable wpina się w słuchawki jednostronnie, za pomocą niewielkich wtyczek 2,5 mm, które wchodzą głęboko w obudowy. Zostały one wyposażone w obrotowy mechanizm blokady – na wtyczkach są specjalne prowadnice, które blokują się w gniazdach słuchawek. Nie ma więc ryzyka, że w twórczym ferworze przypadkowo wypniemy kabel z samych słuchawek. Wtyczki trzymają się na tyle pewnie, że wydają się być wręcz integralną częścią muszli.

Specyfikacja

  • przetworniki: dynamiczne 38 mm
  • konstrukcja: otwarta, wokółuszna
  • pasmo przenoszenia: 6 Hz-38 kHz
  • impedancja: 120 Ω
  • skuteczność: 110 dB
  • THD: <0,05%
  • kabel: prosty 180 cm + spiralny 300 cm (wtyczki 3,5 mm i adapter 6,35 mm)
  • masa: 240 g

Brzmienie

  • Słuchawki: Audeze LCD-2, Dan Clark Audio Ether 1.1, HiFiMAN Arya V3, HE-R9, Edition XS, Deva Pro i Sundara, Sennheiser HD 6XX
  • Źródła: FiiO K9 Pro ESS, M17, M15 i M11 Plus LTD, DAART Aquila II, Burson Playmate Everest, Astell&Kern AK70 MKII, Cayin N3Pro

HD 400 Pro nie zaskakują. Słuchawki zabrzmiały dla mnie dokładnie tak samo, jak model HD 560s – dźwięk jest znów neutralny, dynamiczny i maksymalnie bezpośredni, a więc analityczny. Ponownie zachwycają wysoka rozdzielczość, multum detali oraz przestrzenne brzmienie. Producent zresztą przyznał się, że HD 400 Pro to model HD 560s zaadaptowany do użytku studyjnego, bo uznano, że strojenie protoplasty jest tak zrównoważone, że świetnie nadaje się także do zastosowań profesjonalnych. Ma to sens, bo słuchawki wyciągają na wierzch wszelkie detale, reagują na jakość realizacji muzyki, obnażają wyostrzenia, nie koloryzują, brzmią surowo i bezwzględnie. To więc antyteza typowych, konsumenckich modeli.

Sennheiser HD 400 Pro – wrażenia, brzmienie i synergia
Jeśli zatem zależy nam na dźwięku bez najmniejszych przebarwień, będziemy zachwyceni ilością dźwiękowej informacji. Wychwycimy też podbicia w basie, bo HD 400 Pro na równi traktują midbas czy wyższy zakres dołu, a więc pozwolą wyczuć proporcje pasm. Subbas wydaje się być uszczuplony, bo nie został podbity. Nie ma co jednak liczyć na to, że HD 400 Pro zabrzmią efektownie – nie są to słuchawki do sprawdzenia, jak muzyka będzie brzmiała u melomana, a raczej do stworzenia zrównoważonego miksu, który potem zostanie podkoloryzowany przez konsumencki sprzęt muzyczny.

W średnicy i górze pasma także nie ma zaskoczeń. Niski podzakres pasma ma tyle samo do powiedzenia, co wyższy – brzmienie nie jest więc ani ocieplone, ani ochłodzone. Sygnatura jest więc dość surowa, chociaż z różnymi urządzeniami słychać było zmiany w nasyceniu dźwięku, stąd opisywane słuchawki należą do czułych. Góra jest natomiast świetnie rozciągnięta, liniowa i nieograniczona, więc nie ścina solowych gitar, smyczków, wysokich wokali czy syntezatorów. W paśmie dzieje się mnóstwo, a jest ono także wzorowo kontrolowane, co skutkuje wzorową szczegółowością.

Nie powiedziałbym, że HD 400 Pro to słuchawki ostre czy chłodne – same w sobie nie potęgują sybilizacji, ale nie ukryją tej zawartej w nagraniach. Dysponuję audiofilskimi słuchawkami, które generują ostrzejszą górę (np. HiFiMAN Arya V3), ale mam także modele, które przy HD 400 Pro brzmią jakby ciemno (Sennheiser HD 6XX). Mnie góra HD 400 Pro nie denerwowała, mogłem także używać słuchawek do gier, gdzie wiele ostrzej zestrojonych modeli staje się męczącymi. Nie powiedziałbym tego o HD 400 Pro.

A jak HD 400 Pro wyglądają z perspektywy melomana? HD 560s okazały się popularnym wyborem dla osób, które lubią analityczny dźwięk – otwarty, swobodny, a wręcz laboratoryjny. Z tego powodu HD 400 Pro także stanowią ucztę dla „analityka”, a to ciągle słuchawki nie odstające jakościowo od wręcz kultowej serii HD 600. Moim zdaniem HD 400 Pro są klarowniejsze i mniej wygładzone od HD 600 właśnie i tym bardziej od modelu HD 650. Testowane jakiś czas temu HD 660S także są bardziej muzykalne i łagodniejsze od HD 560s, mimo że to również jaśniej brzmiące słuchawki od klasyków z serii HD 600.

Co jeśli jednak szukamy w dźwięku muzykalności i obawiamy się mocnej wyższej średnicy oraz zarysowanej góry? Otóż HD 400 Pro reagują na charakter źródła, więc można je dostroić sprzętem. Dla przykładu HD 400 Pro zyskały na muzykalności po podłączeniu do FiiO M17, a zabrzmiały jeszcze bardziej muzykalnie z FiiO K9 Pro. Po szczegóły odnośnie innych połączeń zapraszam do testu modelu HD 560s, gdzie opisałem wiele konfiguracji. Słuchawki nie są też wymagające odnośnie mocy, bo oprócz wysokiej impedancji (120 Ω), wysoka jest także skuteczność (110 dB).

Jeśli jednak dysponujemy neutralnym źródłem i nie jesteśmy do końca zadowoleni z płaskiego strojenia słuchawek, to z pomocą przyjdzie korektor – brzmienie słuchawek jest bajecznie łatwo zmodulować. Zaakcentowanie basu, złagodzenie góry czy ocieplenie średnicy jest proste, bo można swobodnie regulować całe zakresy, bez konieczności dopieszczania poszczególnych częstotliwości.

Podsumowanie

Sennheiser HD 400 Pro nie przynoszą rewolucji. Producent wziął na warsztat HD 560s, wymienił okablowanie i zrezygnował z połyskujących akcentów. Nowy przewód spiralny sprawdza się świetnie, a podobają mi się także praktyczne, gwintowane wtyczki 3,5 mm. Brzmienie jest znane, czyli neutralne, techniczne, klarowne i niezwykle bezpośrednie. Nic więc dziwnego, że Sennheiser uznał, że strojenie sprosta także wymogom profesjonalistów.

HD 400 Pro mają mniej wad od HD 560s, w których brakowało mi krótszego kabla. W nowym modelu problem rozwiązuje przewód spiralny. Niestety nacisk pałąka jest nadal lekko przesadzony, a konstrukcja nie została udoskonalona, mimo znacznie wyższej ceny.

Sennheiser HD 400 Pro kosztują 1150 zł. Jeśli potrzebujemy kabla spiralnego, zapasowego prostego i wolimy okablowanie z wtyczkami 3,5 mm, to warto kupić model z dopiskiem „Pro”. Z drugiej strony HD 560s są dużo tańsze, bo aktualnie kosztują około 800 zł. Sam poczekałbym, aż HD 400 Pro stanieją lub wybrał HD 560s. Warto jednak pamiętać, że kable producenta nie są najtańsze – jeśli będziemy potrzebować kabla spiralnego, to lepiej od razu dopłacić do HD 400 Pro.

Zalety:
+ dwa kable w zestawie
+ dyskretne wzornictwo
+ przyzwoita ergonomia (subiektywnie)
+ elastyczny kabel prosty i rozciągliwy spiralny
+ łatwe w napędzeniu
+ wysoce podatne na korekcję i synergię
+ techniczne, precyzyjne, liniowe brzmienie
+ szeroka scena dźwiękowa

Wady:
– konieczna synergia lub korekcja (do zastosowań melomańskich)
– mocny nacisk pałąka
– wysoka cena względem HD 560s

Sprzęt dostarczył:

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj