Sennheiser HD 550 to klasyka gatunku. Nowe słuchawki cechują się otwartą i wokółuszną konstrukcją oraz bazują na 38-milimetrowych przetwornikach dynamicznych, więc mają wiele wspólnego z modelem HD 560S. Impedancja przetworników została jednak zwiększona ze 120 do 150 omów, a brzmienie ma spodobać się zarówno melomanom, jak i graczom.

Miło wspominam HD 560S, czyli przystępnie wycenione słuchawki Sennheisera, które przetestowałem w 2021 roku. Reprezentowały one już dobrze znaną, melomańską serię „pięćset”, ale oferowały wręcz studyjne brzmienie za sprawą liniowej i analitycznej sygnatury dźwiękowej. Nie stanowiło to problemu, bo HD 560S okazały się być niezwykle podatne na korekcję – kilkoma ruchami suwaków można je było złagodzić i umuzykalnić. Niemiecki producent był świadomy potencjału tych słuchawek, bo niedługo później światło dzienne ujrzały HD 400 Pro, stworzone z myślą o zastosowaniach profesjonalnych, ale całymi garściami czerpiące właśnie z HD 560S.

REKLAMA
terra

Wszystko wskazuje na to, że HD 550 bazują na HD 560S, ale przenoszą brzmienie na inne tory. Producent twierdzi, że jest ono ponownie neutralne, lecz tym razem delikatne i z trochę większym naciskiem na bas. Nie ma zaskoczenia, bo podobne zmiany nastąpiły w serii HD 600 – mam na myśli testowane jakiś czas temu HD 660S2, które zaoferowały pełniejsze niskie tony i przystępniejszy sopran od poprzedników. Czy HD 550 przeszły podobny lifting? Czy warto do nich dopłacić względem HD 560S? A może to w rzeczywistości tańsza alternatywa dla HD 660S2? Pytań jest dużo, ale mam odpowiedzi.

Wyposażenie

Zestaw zawiera:

  • kabel 2,5 mm > 3,5 mm (długość ok. 180 cm);
  • adapter 6,35 mm;
  • pokrowiec;
  • dokumentację.

Wyposażenie HD 550 jest bogatsze od HD 560S, lecz skromniejsze od HD 660S2. W porównaniu do tych pierwszych słuchawek otrzymujemy jednostronny kabel zwieńczony nie dużym jackiem, a małym. Nie zabrakło jednak nakręcanego adaptera 6,35 mm. Nowością jest także pokrowiec znany z HD 660S2, ale nie należy oczekiwać cudów – mowa o prostym, zaciskanym na sznurek woreczku, wykonanym z aksamitnego w dotyku materiału, który zabezpieczy słuchawki co najwyżej od… kurzu. W pudełku nie uświadczymy natomiast dodatkowego kabla zbalansowanego z wtyczką 4,4 mm, dostarczanego wraz z HD 660S2.

Konstrukcja i jakość wykonania

Sennheiser słynie z wykorzystywania sprawdzonych konstrukcji i nie inaczej jest w tym przypadku. Jeśli więc mieliśmy do czynienia z choćby jednymi słuchawkami serii HD 500, to HD 550 niczym nas nie zaskoczą – eliptyczne muszle z dużymi maskownicami i charakterystyczne, łukowate ramiona pałąka są na swoich miejscach. Warto jednak zauważyć, że HD 550 nie są kopią modelu HD 560S, bo słuchawki wyglądają bardziej „audiofilsko”, a mniej „studyjne”, o czym świadczą subtelne ozdoby oraz inna opaska pałąka.

Matową czerń przełamują srebrne akcenty. Dostrzeżemy je na metalowych i gęsto perforowanych maskownicach wokół gniazda 2,5 mm oraz pomiędzy muszlami a nausznikami. Te ostatnie są identyczne, jak w przypadku HD 560S, czyli pady ponownie wykonano z weluru i wypełniono sprężystą gąbką. Jeśli jednak zajrzymy do ich wnętrz, to okaże się, że w nowych słuchawkach przetworniki przykryto przezroczystymi siateczkami. W modelu HD 560S zastosowano tkaninę, więc tam membrany nie były widoczne.

Pałąk cechuje się klasyczną, rozsuwaną konstrukcją. Muszle zamocowano za pomocą pojedynczych ramion, umożliwiających im ruch w pionie i poziomie, a osiemnastostopniowa skala regulacji rozmiaru jest precyzyjna. Inna jest zaś opaska pałąka, bo zamiast przyklejanej, rozszczepionej pośrodku i obszytej tkaniną, zastosowano obustronną. Zszyto ją ze sztucznej skóry i wypełniono gąbką, co świadczy o bardziej audiofilskim rodowodzie modelu HD 550, wszak to opaska znana m.in. z kremowych HD 599.

Jakość wykonania jest typowa, czyli dobra, ale nie spektakularna. Matowe tworzywa sztuczne są więc podatne na płytkie rysy, pałąk sprawia wrażenie lekko rozklekotanego, a spasowanie poszczególnych elementów nie jest perfekcyjne. Czy ma to znaczenie na co dzień? Nie, słuchawki nie skrzypią podczas zakładania, pałąk jest odpowiednio elastyczny i sprężysty, a nauszniki oraz opaska pałąka należą do przyjemnych w dotyku. Zatem do modeli z serii HD 800 daleko, ale niewiele brakuje do słuchawek linii HD 600.

Ergonomia i użytkowanie

HD 550 reprezentują wagę piórkową, bo ważą jedynie 237 gramów. Nie ma mowy o rewolucji, bo to tylko 3 gramy mniej od modelu HD 560S, ale faktem jest, że słuchawki z pewnością nie będą męczyły karku. Wszak tyle ważą często małe modele mobilne, a nie pełnowymiarowe, stacjonarne konstrukcje. Z kolei słuchawki planarne są zdecydowanie cięższe – dla przykładu konkurencyjne HiFiMAN Sundara Silver ważą 342 gramy, a wyżej pozycjonowane Sivga P2 Pro aż 435 gramów.

Osoby wrażliwe mogą jednak kręcić nosem na nacisk pałąka, który jest znaczny, ale nie ekstremalny. Mnie nie przeszkadzał, gdy spędzałem w słuchawkach długie godziny, bo z powodzeniem neutralizują go miękkie nauszniki. Te, jak to zwykle bywa, mogą się jednak z czasem wygnieść, więc lepiej sprawdzą się wieszaki zamiast stojaków. Nikt za to nie powinien narzekać na regulację rozmiaru, której zakres jest ponadprzeciętnie szeroki. Mnie wystarczała mniej więcej połowa skali, a mam średniej wielkości głowę.

Mam pewne zastrzeżenia odnośnie opaski. Wprawdzie jest miękka i odpowiednio szeroka, ale moim zdaniem ta dwuczęściowa z HD 560S czy HD 660S2 sprawdza się lepiej, bo rozkłada nacisk bardziej proporcjonalnie i pomija czubek głowy. W przypadku HD 550 czułem lekki ucisk na szczycie głowy, ale nie powodowało to specjalnego dyskomfortu z racji niewielkiej masy słuchawek. Niemniej gdybym miał wybierać, postawiłbym na tę dwupoduszkową opaskę, która jest być może mniej trwała, ale za to wygodniejsza i można ją łatwo wymienić.

Kabel wygląda przeciętnie, ale nie rozczarowuje. Przewód jest optymalnie długi do stacjonarnych wzmacniaczy i przenośnych odtwarzaczy (ok. 180 cm), a do tego świetnie się układa, co zawdzięcza się dość dużej masie i elastycznej izolacji. Kabel nie przypomina więc drutu, jest lejący się i nie sprężynuje. Należy jednak pamiętać, że gniazdo 2,5 mm nie jest uniwersalne – zostało wbudowane głęboko w muszlę i posiada obrotowy mechanizm blokady. Producent oferuje jednak zamienniki oraz przewód zbalansowany z wtyczką 4,4 mm.

Specyfikacja

  • konstrukcja: otwarta, wokółuszna
  • przetworniki: dynamiczne 38 mm
  • pasmo przenoszenia: 6 Hz-39,5 kHz
  • impedancja: 150 Ω
  • czułość: 107 dB
  • THD: <0,2%
  • kabel: długość 180 cm, wtyczka 3,5 mm + adapter 6,3 mm
  • masa: 237 g (bez kabla)

Brzmienie

Opisy marketingowe Sennheisera nie są wyssane z palca. HD 550 rzeczywiście brzmią łagodniej od HD 560S, generują szeroką scenę dźwiękową i z powodzeniem nadają się także do gier. Warto jednak pamiętać, że różnice to niuanse – nie należy oczekiwać ekstremalnej ilości basu czy przyciemnionych wysokich tonów, bo HD 550 wciąż oscylują wokół równowagi i neutralności. Określanie słuchawek jako „audiofilskich” także nie jest na wyrost, bo producent postawił na jakość, a nie ilość niskich tonów, a brzmienie jest zdecydowanie klarowniejsze od modeli konsumenckich. Słuchawki zostały więc stworzone z myślą o dobrych realizacjach i ambitniejszych gatunkach muzycznych – w takich zastosowaniach HD 550 błyszczą.

Sennheiser HD 550 – w muzyce

Niskie tony są liniowe, czyli żaden podzakres nie wychodzi przed szereg. Słuchawki reprodukują subbas, a średni oraz wyższy bas są na swoich miejscach, więc HD 550 potrafią zawibrować w elektronice, jak i przekazać naturalny tembr instrumentów. W tym drugim scenariuszu HD 550 wypadają najlepiej – świetnie różnicują fakturę instrumentów i przekazują mnóstwo dźwiękowej informacji. Fortepian brzmi więc dźwięcznie i barwnie, perkusja mocno i energicznie, a kontrabasy głęboko i rezonująco. Świetnie słucha się też syntezatorów w klasycznej elektronice, bo do współczesnych brzmień basu może być za mało. Nie tylko rozdzielczość dźwięku robi wrażenie, ale także dynamika – dół energicznie uderza, szybko wygasa lub leniwie się przelewa, gdy wymaga tego repertuar. Jeśli więc lubimy precyzyjny, konturowy i szczegółowy bas, a nie przepadamy za mdłym i zlanym, to będziemy zachwyceni.

Średnica jest bliska, bo bas w żaden sposób go nie przytłacza, a do tego ma zrównoważony i neutralny barwowo charakter. Ciepłe i gładkie nagrania tak też zabrzmią, a te zrealizowane w sposób chłodny czy ostrzejszy nie zostaną poskromione. Nie będziemy musieli też wytężać słuchu, by skupić się na wokalach czy liniach melodycznych – wszystko jest podawane jak na dłoni. Charakter słuchawek jest więc bez wątpienia jasny, ale na szczęście nie przedobrzono. Brzmienie jest wciąż przystępne, muzyka nie męczy, mimo że jest prezentowana dość analitycznie, bo HD 550 nie szczędzą szczegółów. Zatem fani maksymalnie przystępnego, wygładzonego i mocno podkoloryzowanego dźwięku się zawiodą. Z kolei gustujący w neutralnym, wyrazistym i transparentnym brzmieniu powinni być w pełni usatysfakcjonowani.

W wysokich tonach nie ma niespodzianek, bo pasmo kontynuuje charakter średnicy, czyli płynnie przechodzi z wyższej średnicy i pnie się wysoko. Nie ma mowy o jakimkolwiek roll-offie, ścięciu czy przyciemnieniu sopranu, więc górne rejestry wybrzmiewają mocno, selektywnie i czysto. Dźwięk jest naprawdę krystaliczny i maksymalnie bezpośredni, a wszystkie pasma idealnie doświetlone. Nie ma w dźwięku HD 550 dystansu do muzyki, nie ma woalu czy jakiejkolwiek bariery, ale producent nie przesadził – słuchawki nie kłują bębenków słuchowych, nie syczą i nie męczą na dłuższą metę. Oczywiście wiele będzie zależało od realizacji muzyki, te gorzej zmasterowane utwory mogą wypaść z listy odtwarzania – słuchawki nie zamaskują ich wad.

Scena dźwiękowa jest zaskakująco szeroka! W trakcie testów ani przez chwilę nie brakowało mi kabla zbalansowanego, bo HD 550 separowały kanały wyjątkowo kontrastowo, rozciągając przekaz mocno na boki. Okazuje się jednak, że stereofonia nie jest priorytetowa, że głębia oraz wysokość mają równie dużo do powiedzenia, więc w praktyce scena dźwiękowa ma nie elipsoidalny, a kulisty kształt. Słuchacz znajduje się w jej centrum, a pierwszy plan jest od niego mocno odsunięty. Nie ma więc efektu osaczenia dźwiękiem, ale ekspozycja instrumentów jest wciąż bliska, wręcz intymna za sprawą klarownej sygnatury dźwiękowej. Fantastyczna jest także separacja dźwięków – źródła pozorne są duże i perfekcyjnie od siebie odseparowane za sprawą dużego napowietrzenia. Mamy zatem do czynienia z sceną dźwiękową na poziomie wielokrotnie droższych słuchawek.

Sennheiser HD 550 – w grach

Sennheiser określa HD 550 mianem słuchawek „dla graczy” trochę na wyrost, bo tak naprawdę nie ma w nich nic gamingowego. To klasyczne słuchawki otwarte, pozbawione mikrofonu czy jakichkolwiek usprawnień przygotowanych z myślą o graczach. Niemniej nieznacznie łagodniejsza sygnatura dźwiękowa od HD 560S czy też HD 400 Pro sprzyja zastosowaniom gamingowym. Wystrzały brzmią naturalnie, elektryczne czy szkliste efekty nie męczą, a głosy nie giną w tle.

Ponadto od lat wiadomo, że najlepszymi słuchawkami do gier są te muzyczne, co potwierdzają HD 550. Otwarta konstrukcja, szeroka scena dźwiękowa i trójwymiarowa holografia przekładają się na świetne pozycjonowanie – z łatwością określimy skąd i z jak daleka dobiega dźwięk w sieciowych strzelankach. Nie miałem z tym specjalnego problemu, nawet gdy przeciwnik znajdował się niżej, wyżej lub za plecami sterowanej postaci.

Z przyjemnością pogramy także w tytuły dla pojedynczego gracza – dialogi i monologi nie dadzą się przytłoczyć, a wystrzały czy wybuchy zabrzmią dość efektownie. Znowu nie należy się spodziewać niskich tonów rodem z subwoofera, bo priorytet mają tutaj szczegółowość, precyzja i dynamika, a nie stricte rozrywka. To główna różnica w porównaniu do słuchawek dedykowanych graczom od Razera czy HyperX-a, strojonych z naciskiem na bas.

Sennheiser HD 550 – porównania z innymi słuchawkami

Wiemy już, że HD 550 to złagodzone i dopracowane HD 560S. Oba modele brzmią przestrzennie, klarownie i precyzyjnie, ale HD 550 są przystępniejsze w odbiorze, trochę bardziej muzykalne i wybaczające, zarówno od słuchacza, jak i materiału muzycznego. Jedne i drugie słuchawki popisują się ilością szczegółów, zróżnicowaniem instrumentów, dynamiką oraz sceną dźwiękową, ale to HD 550 słucha się lepiej. Słuchawki są więc bardziej uniwersalne i nie wymagają korekcji. Warto jednak zauważyć, że aktualnie HD 560S można kupić znacznie taniej (1200 zł vs 660 zł), więc jeśli nie boimy się korektora, to możemy je z łatwością uspokoić w wysokich tonach.

A jak HD 550 wypadają na tle innych Sennheiserów? Wiekowe już, ale wysoce popularne HD 6XX brzmią inaczej, bo trochę ciemniej, masywniej i ciaśniej w scenie dźwiękowej. HD 550 są od nich znacznie klarowniejsze, bardziej szczegółowe i przestrzenne, ponieważ budują większą, bardziej napowietrzoną i holograficzną scenę. Widać, jak duży nastąpił progres, bo porównuję tutaj serię budżetową HD 500 z HD 600, czyli audiofilską i uznawaną za kultową. Zresztą HD 550 stanowią mocną alternatywę dla najnowszych HD 660S2. Wprawdzie wyżej pozycjonowane słuchawki są pełniejsze w basie i jeszcze spokojniejsze w sopranie, więc w gruncie rzeczy bardziej muzykalne, ale w rozdzielczości, dynamice czy przestrzeni nie słychać specjalnych różnic. Jeśli więc liczy się przede wszystkim stosunek jakości do ceny, to HD 550 są górą.

HD 550 nie mają się czego wstydzić także na tle konkurentów. Planarne FiiO FT1 Pro brzmią trochę bardziej muzykalnie i barwnie, a mniej szczegółowo i technicznie. Również budują sporą scenę dźwiękową, ale jeszcze nie tak dużą, jak HD 550. Sennheisery w tym starciu brzmią ogólnie równiej, bardziej technicznie i neutralnie, a FiiO przyjemniej i trochę efektowniej. Wybór to więc kwestia gustu i potrzeb, bo oba modele są podobnie wycenione. Warto jednak pamiętać, że FT1 Pro mają w zestawie modularny kabel z wtyczką 4,4 mm. Niemniej jak wspomniałem, HD 550 brzmią tak szeroko, że kabel symetryczny nie jest potrzebny.

HiFiMAN także zyskał mocnego konkurenta, bo HD 550 brzmią przestrzenniej od HiFiMAN Sundara czy Sundara Silver. Te pierwsze są bardziej muzykalne i nie brzmią tak równo, jak HD 550, a te drugie przechylają się na analityczną stronę mocy, ale także ustępują sceną dźwiękową. Co ciekawe Sennheisery HD 550 mają w sobie więcej gładkości, brzmią trochę barwniej i cieplej od Sundara Silver, a do tego są znacznie lżejsze i wygodniejsze. Znowu mowa o podobnie wycenionych modelach, więc wybór to kwestia preferencji. Na mnie HD 550 zrobiły większe wrażenie od Sundara Silver.

Sennheiser HD 550 – synergia

HD 550 brzmią neutralnie, klarownie i dość równo, oferują wysoką rozdzielczość, multum detali i dużą scenę dźwiękową. Lepiej więc łączyć je ze źródłami neutralnymi, naturalnymi lub przyciemnionymi, a dobrym pomysłem jest zestawienie słuchawek także ze stereotypową lampą, w zależności od tego, jaki efekt chcemy uzyskać. Nie polecam jednak źródeł brzmiących technicznie, chudo, zimno czy w sposób wyostrzony, bo HD 550 stracą na muzykalności, mogą wtedy stać się zbyt ostre i anemiczne.

W trakcie testów nie natrafiłem na specjalne pudła, ale gdybym miał korzystać z HD 550 na co dzień, to najchętniej łączyłbym je ze źródłami bazującymi na kościach AKM czy Burr-Brown. Nie należy jednak przekreślać urządzeń z kostkami ESS Technology lub Cirrus Logic, bo dużo zależy od samej implementacji przetworników i charakterów wzmacniaczy.

Impedancją słuchawek nie musimy się przejmować, bo Sennheiser HD 550 są łatwe do napędzenia dzięki wysokiej czułości. Słuchawki ze sprzętem stacjonarnym nie wymagały nawet zwiększenia podbicia, a w przypadku odtwarzaczy wystarczał średni gain – HD 550 nie wykazywały oznak niewysterowania, brzmiały energicznie, przestrzennie i ze swobodnym dołem pasma. Znowu nie odczułem więc braku kabla zbalansowanego, ale zaznaczam, że podłączałem HD 550 głównie do mocnych kombo w stylu HiFiMAN-a EF600 czy FiiO R9. W przypadku mniej wydajnych źródeł „balans” może pomóc.

Podsumowanie

Na pierwszy rzut oka HD 550 to kolejne, otwarte i wokółuszne słuchawki o standardowej konstrukcji, typowych parametrach oraz znanych możliwościach. Chyba nie przemawia przeze mnie wypalenie zawodowe, bo takich słuchawek mamy bez liku i to również w ofercie samego Sennheisera. Zatem przy rozpakowywaniu słuchawek nie czułem większych emocji, ale pakując je już jak najbardziej – HD 550 zachwycają lekką konstrukcją, nie zawodzą ergonomią, mają wygodny kabel i przede wszystkim fenomenalnie brzmią. Neutralna, ale przystępna sygnatura dźwiękowa, wysoka dynamika i rozdzielczość oraz potężna scena dźwiękowa to ich wyróżniki.

Przydałby się kabel zbalansowany, dwuczęściowa opaska byłaby wygodniejsza, a jakość wykonania wyższa, ale na wady łatwo przymknąć oko, gdy weźmiemy pod uwagę cenę słuchawek.

Sennheiser HD 550 kosztują niecałe 1200 zł. Uważam, że słuchawki są tego warte – to mocna alternatywa dla droższych modeli i konkurencyjnych planarów, bo brzmienie jest na naprawdę wysokim poziomie. Szukający zrównoważonego, ale klarownego i szczegółowego brzmienia, a także sceny niczym z hali koncertowej powinni być zadowoleni. Mnie słuchawki naprawdę miło zaskoczyły, autentycznie rozważałbym je jako zamiennik dla HD 660S2. Jeśli jednak nie obawiamy się korektora dźwięku lub preferujemy bardziej analityczny dźwięk, to lepiej wybrać tańsze HD 560, dopóki są dostępne w sprzedaży.

 

Dla Sennheiser HD 550

Zalety:
+ sensowne wyposażenie
+ estetyczne wzornictwo
+ lekka konstrukcja
+ wysoka ergonomia
+ optymalnie długi i elastyczny kabel
+ szeroka regulacja rozmiaru
+ miękkie, przyjemne w dotyku i pojemne nauszniki
+ zrównoważone, klarowne i szczegółowe brzmienie
+ duża i holograficzna scena dźwiękowa

Wady:
– płaska opaska zamiast dwupoduszkowej
– brak kabla zbalansowanego w zestawie

Sprzęt dostarczył:

REKLAMA
fiio

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj