Firma Snab jest już dość znana na rodzimym rynku audio dzięki dostarczaniu niedrogich, ale ciekawych rozwiązań, zwłaszcza słuchawek dokanałowych. Jednym z dostępnych w ofercie modeli są bezprzewodowe dokanałówki OverTone EP-101M BT, dostępne już za 139 złotych. Czy jednak mogą one powalczyć o klienta innymi cechami prócz przystępnej ceny?

Wyposażenie


Słuchawki otrzymujemy w niedużym kartoniku z napisem Snab, na który nałożono wsuwkę z nadrukowanymi grafikami dokanałówek, danymi technicznymi oraz głównymi elementami wyposażenia. Pełna zawartość opakowania prezentuje się następująco:

  • słuchawki Snab OverTone EP-101M BT,
  • trzy pary silikonowych nakładek w rozmiarach S, M oraz L,
  • para pianek Snab InserTone FT-3 V2 w rozmiarze M,
  • trzy pary zaczepów dousznych w rozmiarach S, M oraz L,
  • kabel USB do ładowania,
  • klips do ubrania,
  • materiałowy woreczek transportowy.

REKLAMA
hifiman

Jak widać dostajemy naprawdę bogaty zestaw, na który nie powinno się narzekać, szczególnie gdy coraz większa ilość producentów oszczędza na tych elementach. Najbardziej cieszą pianki, które śmiało mogą konkurować z popularnymi Comply. Niestety, niski budżet z reguły oznacza jakieś ustępstwa i nie inaczej jest w tym przypadku. Silikonowe nakładki z zestawu niestety są niskiej jakości – bardzo cienkie, zbyt mało sprężyste i przez to sprawiające problemy przy właściwym uszczelnieniu ucha, co mocno wpływa na dźwięk. Warto więc sięgnąć po jakieś zamienniki, które dobrze ułożą się w naszych kanałach usznych.

Wykonanie


Snaby OverTone EP-101M BT to jedne z najlepiej przemyślanych konstrukcyjnie słuchawek dokanałowych w tej cenie, jakie kiedykolwiek widziałem. Choć kopułki nie są małe, to zastosowane tulejki prowadzone pod kątem dobrze układają się w małżowinach, dzięki czemu unikamy samoistnego wysuwania się słuchawek z ucha. Pod względem wykorzystanych materiałów, postawiono na połączenie aluminium oraz plastiku. Wykonana z tworzywa sztucznego część zawierająca tulejkę ma przyjemny profil i nie naraża ucha na przenoszenie zimna w chłodne dni, natomiast metalowa komora przetwornika zapewnia trwałość i kryje jeden przydatny szczegół: silne magnesy w kapslach zamykających słuchawki. Dzięki temu można przewiesić słuchawki przez szyję, magnetycznie sczepiając ze sobą kopułki, co znacznie ogranicza ryzyko ich zgubienia. Kapsle z anodowanego aluminium z dużym logo Snab oraz srebrnym okręgiem wokół są też najbardziej przyciągającym oko elementem. Całość nie rzuca się mocno w oczy, ale wygląda ciekawie.

Pod względem wykonania ciężko cokolwiek zarzucić testowanemu modelowi. Uwagę można zwrócić jedynie na drobne niedoskonałości estetyczne, jak np. widoczny klej trzymający filtry w tulejce czy mała niedokładność w malowaniu logo. By jednak je dostrzec, trzeba ich poszukać, więc nie ma to żadnego znaczenia.

Przewód łączący kopułki to półmetrowa wstążka mająca ograniczyć plątanie się kabla. Znajdziemy tu suwak umożliwiający dopasowanie długości przewodu oraz pilota, który pozwala sterować mediami, ale i odpowiada za połączenie ze źródłem. Na nim są przyciski umożliwiające zmianę utworów i głośności oraz włącznik, pełniący również rolę przycisku play/pauza. Ponadto jest też dioda sygnalizująca tryb pracy, a także schowane za zaślepką gniazdo microUSB do ładowania słuchawek.

Snaby EP-101M BT obsługują protokół Bluetooth 4.1, kodowanie dźwięku APT-X oraz spełniają normę IPX 4, a więc są odporne na nieduże zawilgocenia. O ile dwie pierwsze dane stanowią dość wysoki standard w tym budżecie, to dobrze by było, gdyby słuchawki zapewniały wyższą odporność na niekorzystne warunki atmosferyczne, szczególnie gdy będziemy je zabierali na trening w terenie, gdzie może nas złapać większy deszcz.

Jakość anteny niestety nie zachwyca – wystarczyło zamknąć odtwarzacz w dłoni, wyciągnąć rękę do tyłu a sygnał już mocno się zrywał. Nie zachęca to więc do używania Snabów w przypadkach, gdy źródło dźwięku leży na dnie plecaka czy w niżej położonej kieszeni spodni. Natomiast w linii prostej problemy z połączeniem zaczynają się w okolicach pięciu metrów. Oczywiście, większość osób będzie używała EP-101M BT mając telefon przy sobie, niemniej warto mieć na uwadze ową przypadłość.

Bateria według producenta powinna zapewnić 6 godzin słuchania muzyki i trzeba przyznać, że w trakcie testów wartości trzymały się dość blisko deklarowanego czasu. Można zatem wyjść ze słuchawkami na dwa trochę dłuższe spacery, nie podpinając ich po drodze do ładowania.

Pod względem tłumienia otoczenia, mamy coś, co zawsze cenię w takich dokanałówkach tj. zauważalne przyciszenie zewnętrznych hałasów, ale bez odcięcia od nich, co zdecydowanie podnosi bezpieczeństwo w trakcie poruszania się po bardziej ruchliwych drogach i chodnikach. Oczywiście pianki z zestawu radzą sobie pod tym względem znacznie lepiej od dołączonych nakładek silikonowych.

Brzmienie


Źródła wykorzystywane podczas testów: Dell Latitude E5410, Samsung Galaxy S10e, Shanling M0, xDuoo X3 II.

Bas w Snabach EP-101M BT jest obecny, ale, trochę na przekór panującym trendom w tym przedziale cenowym, wcale nie atakuje on ilością czy masą. Jest dość zrównoważony, raczej szybki niż długo wybrzmiewający. Często sprawdza się bardziej w roli tła wybijającego rytm niż głównego punktu programu. Ma on w sobie pewne zmiękczenie, nie uderza mocno w punkt by zaraz zniknąć, co nadaje muzyce pewne poczucie relaksu i nie męczy technicznym pokazem możliwości. Wysoka dynamika w tym zakresie pozwala na przekazanie wielowarstwowości dołu, dzięki czemu nie ma się wrażenia monotonii, choć czasami może brakować najniższego basu. Ten jest obecny, ale wyraźnie wygaszony i nieco rozmyty. Takie strojenie może wydawać się uniwersalne, jednak biorąc pod uwagę przeznaczenie słuchawek (kompan w trakcie aktywności fizycznej) warto wspomnieć, iż Snaby są bardzo podatne na korekcję dźwięku. Gdy podbijemy niższe pasma, całość nabiera większej masy oraz dłużej wybrzmiewa, nie dodając przy tym nieprzyjemnych przesterowań.

Tony średnie są nieco kłopotliwe, głównie ze względu na dość ubogi przełom basu i średnicy, który odsuwa od nas środkowe pasmo i daje wrażenie jego nadmiernego odchudzenia. O ile ta pierwsza cecha jest dość standardowa w tego typu słuchawkach, to już pewne braki w dociążeniu mogą przeszkadzać przy dłuższych odsłuchach, gdyż nic nie równoważy podbicia w okolicy sopranów. Trzeba więc uważać przy doborze nakładek, by zapewniły one dobre uszczelnienie ucha, gdyż bez tego EP-101M BT mogą po prostu stać się męczące. Na szczęście pianki z zestawu świetnie się spisują i pozwalają na dopełnienie tej części pasma, dzięki czemu dźwięki są bardziej naturalne, bez sztucznego wyostrzenia. Takie strojenie zdecydowanie premiuje instrumenty, które nie schodzą zbyt nisko, gdyż nie tracą one naturalności, a szybkość zastosowanych przetworników zapewnia dużą różnorodność brzmienia, z wyraźnymi zmianami kolejnych tonów.

Wokale, jako że są ściśle powiązane ze średnicą, przedstawiają podobną filozofię przekazu. Są wyraziste, lekko błyszczące, wyżej wchodzące, lekko ocierające się o sybilanty. Nie przekraczają one jednak tego niebezpiecznego punktu, gdzie słuchacz zostaje zalany przez nieprzyjemne syczenie. Gorzej, gdy mamy do czynienia z niskim i mocnym głosem męskim, który na Snabach jest zmiękczony i pozbawiony energii. Tu na szczęście można się wspomóc korektorem i lekka zmiana w przedziale 250-500 Hz skutecznie ściąga takie wokale na ich miejsce.

Tony wysokie zaczynają się mocno, są wyraźnie podbite, ale o dziwo nie przesadnie agresywne, choć czasami lubią dominować w muzyce, co nie zachęca do głośnego słuchania. Takie strojenie dobrze wpływa natomiast na odsłuch np. koncertów skrzypcowych, gdyż instrumenty grające w paśmie sopranów są energetyczne i skondensowane, dzieci czemu wybrzmiewają odpowiednio długo, ale bez niepotrzebnego poczucia metaliczności brzmienia, a ich barwa jest zbliżona do naturalnej, choć słychać w tym zakresie trochę nerwowości. Przy tym budżecie nie można jednak mieć wszystkiego i takie cechy górnych dźwięków, w połączeniu z dobrym rozciągnięciem, potrafią pozytywnie zaskoczyć.

Scena dźwiękowa Snabów jest szeroka, z niewielką, ale wyczuwalną głębią i dobrą stereofonią, dzięki której poszczególne plany w nagraniach są wyraźnie oddzielone. Można zatem dość dokładnie śledzić przepływ źródeł pozornych pomiędzy planami. O ile nie jest to jeszcze poziom pozwalający na lokalizację przeciwników w grach, to już w filmach sprawdza się bardzo dobrze.

Szczegółowość jest wysoka, zarówno dzięki szybkości użytych przetworników, jak i strojeniu samych słuchawek, gdyż podbicie na wyższej średnicy oraz sopranach wyraźnie wzmacnia odbiór drobnych elementów w muzyce. Biorąc pod uwagę przedział cenowy, naprawdę można dostrzec bardzo wiele mikrodetali, i to bez nadmiernego wsłuchiwania się w nagrania.

Pod względem doboru źródła, tak jak większość słuchawek Bluetooth, testowane OverTone’y są banalnie bezproblemowe – parujemy je w kilka sekund z telefonem lub odtwarzaczem, a za większość brzmienia odpowiada układ wbudowany w nasze dokanałówki, więc nie ma problemu z synergią. Warto jednak łączyć je z w miarę nowym sprzętem, gdyż specjalnie dobrany Dell Latitude E5410 wyraźnie ograniczał możliwości słuchawek, tylko przez to, że wykorzystuje protokół Bluetooth w starej wersji.

Jako że Snaby EP-101M BT to druga para bezprzewodowych dokanałówek, którą mam okazję opisać w krótkim czasie, nie sposób ich nie porównać do podobnie wycenionych Meizu EP52 Lite. O ile dużo słuchawek w tym przedziale cenowym gra w miarę podobnie, tak Snabów i Meizu nie sposób ze sobą pomylić. Bohaterowie niniejszej recenzji oferują granie znacznie jaśniejsze, bardziej przestrzenne, o mocniej zarysowanych detalach i wyższej dynamice. Chociaż może im brakować basu, a średnica może być zbyt chuda, bardzo łatwo da się to skorygować za pomocą aplikacji na telefonie lub dedykowanym odtwarzaczu.

Znacznie bliżej Snabów leżą 1MORE iBFree. W górnych rejestrach pasma oraz pod względem przestrzeni i detali prezentują one podobną filozofię brzmienia, ale bardziej dociążają średnicę oraz bas. Są też zauważalnie droższe od OverTone’ów, których dźwięk można przecież bezpiecznie modyfikować za pomocą korektora.

Dla fanów brzmienia bardziej naturalnego, cieplejszego, ale ciągle oferującego całkiem wysoki poziom techniczny za niewielkie pieniądze, ciekawszą propozycją mogą być słuchawki Audictus Endorphine. Choć nie są one aż tak wygodne jak Snaby (mimo że lekko zbliżone wizualnie), to mogą trafiać w gust większej ilości osób. Dla mnie to nawet nie tyle dwa konkurujące ze sobą modele, co słuchawki przeciwstawne i wzajemnie się uzupełniające.

Podsumowanie


Snaby OverTone EP-101M BT to ciekawe słuchawki bezprzewodowe: wygodne, praktyczne, o dynamicznym dźwięku, z dobrą przestrzenią i podatne na zmiany korektorem. Ich główną wadą jest to, że czasami owej korekty potrzebują. Nie jest to wielkim wysiłkiem, ale nie każdy jest świadomy takiej możliwości.

Jeśli jednak jesteśmy w stanie poświęcić chwilę na ich dostrojenie pod nasze wymagania i szukamy ergonomicznych słuchawek za przyzwoite pieniądze, zdecydowanie warto się nimi zainteresować, gdyż potrafią się odwdzięczyć za uwagę.

Zalety:
+ dynamiczny i wyrazisty dźwięk bez wpadania w nadmiarowe sybilanty,
+ bogata góra o dobrym technicznie charakterze,
+ spora scena dźwiękowa z dobrą holografią,
+ wysoka szczegółowość,
+ podatne na korekcję,
+ dobra jakość wykonania,
+ wysoka ergonomia,
+ magnetyczne dekielki na kopułkach,
+ ponadprzeciętnie bogate wyposażenie (na tle konkurencji).

Wady:
– czasami zbyt skromny bas i mało masywna średnica, co wymaga korekty,
– trochę za duże podbicie wysokiej średnicy i sopranów,
– słabej jakości silikonowe nakładki dołączane z zestawu,
– zbyt łatwo gubią sygnał ze źródła.

Sprzęt dostarczył:

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL

REKLAMA
hifiman

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj