Snab OverTone EP-101M V4 to najnowsza iteracja udanych i popularnych słuchawek dokanałowych. Nowa rewizja przynosi zmienione przetworniki, a także modularną budowę tulejek ułatwiającą konserwację.

Kilka lat temu przetestowałem pierwszą wersję słuchawek EP-101M, którą doceniłem. Producent stopniowo modyfikował i ulepszał konstrukcję, więc w pewnym momencie mój test stał się nieaktualny. Wraz z premierą wersji czwartej przewodowych OvertTone EP-101M, oznaczonych jako V4, przyszła pora, by to zmienić. W nowości zastosowano inne przetworniki, umieszczone bliżej tulejki i zabezpieczone przez metalowe siateczki, które można zdemontować i wyczyścić. Słuchawki mają zapewnić świetne brzmienie i solidne wykonanie w równie dobrej cenie (109 zł). Udało się?

REKLAMA
hifiman

Wyposażenie

Słuchawki są dostarczane w niewielkim, kartonowym pudełku ozdobionym jedynie prostą, ale nadal estetyczną nakładką. Zmieściło się tam jednak sporo akcesoriów, czyli:

  • futerał;
    trzy pary nakładek silikonowych (rozmiary S, M, L);
  • para nakładek dwukołnierzowych Bi-Flange (rozmiar M);
  • para pianek termoaktywnych (rozmiar M);
  • klips do ubrania;
  • instrukcja obsługi.

Słuchawki są zabezpieczone w futerale na czas wysyłki, który jest usztywniony, zamykany na zamek i wyposażony w siatkową kieszonkę wewnątrz. To miejsce na pozostałe dodatki, czyli zestaw tipsów, a także szarych pianek z czarnymi trzpieniami. Nie brakuje także klipsa do ubrania, który jest fabrycznie zamontowany na kablu.

Konstrukcja

Kształt słuchawek pozostał praktycznie taki sam, z wyjątkiem tulejek – EP-101M V4 są ponownie symetryczne i mają proste falowody. Producent nie oszczędzał na jakości materiałów – obudowy są ponownie aluminiowe i efektownie wykończone, czyli gładko i połyskująco. Nie ma co obawiać się nowej kolorystyki – słuchawki na grafikach wyglądają na zupełnie różowe, a w rzeczywistości mają raczej tytanowy lub stalowy kolor, czyli taki, jak poprzednik. Może jedynie minimalnie połyskują w kolorze wrzosowym, ale trudno to dostrzec.

Obudowy słuchawek są w kształcie walców. Zostały lekko zaoblone w tylnej części, gdzie znajdują się białe logo producenta, a także wbudowane magnesy do łączenia słuchawek ze sobą. Kable zostały wyprowadzone od dołu, na boku widać pieczątki z oznaczeniami kanałów, a od góry można zauważyć niewielkie otwory odpowietrzające. Obudowy zwężają się ku tulejkom, które są odkręcane – mają szerokie ranty i żłobione nakrętki, również metalowe i dające dostęp do siateczek. Na tulejki fabrycznie założone są średnie nakładki, wykonane z grubego i półprzezroczystego silikonu.

Kabel także nie zawodzi. Jest on skręcony wewnątrz izolacji, przez co wygląda niczym metalowa linka. Kilkanaście centymetrów od prawej słuchawki znajduje się niewielki pilot, który jest jednoprzyciskowy i również obudowany aluminium. To samo można powiedzieć o wąskiej, metalowej rurce, pełniącej funkcję rozdzielacza kabla. Przewód mierzy 120 cm i kończy się kątową wtyczką (95⁰), która została pozłocona i jest w połowie aluminiowa.

Jakość wykonania jest świetna. Elementy metalowe są grube i wzorowo obrobione, a tworzywa oraz części silikonowe również nie budzą zastrzeżeń. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem – Snab EP-101M V4 wyglądają lepiej, niż wiele konkurencyjnych lub nawet droższych słuchawek. Dla porównania popularne FiiO F3, w pełni wykonane z plastiku, wyglądają przy modelu EP-101M V4 jak zabawki.

Ergonomia i użytkowanie

Ergonomia oraz strona użytkowa stoją na dobrym poziomie, ale nowe EP-101M V4 nie różnią się specjalnie pod tym względem od swojej pierwszej wersji. Znajdzie się kilka wad, ale w tej cenie łatwo przymknąć na nie oko.

Słuchawki są symetryczne, mają średnich rozmiarów obudowy, które praktycznie nie stykają się z małżowinami, więc w chłodniejszych porach roku chłód metalu nie powinien powodować dyskomfortu. Przy korzystaniu z tipsów silikonowych izolacja jest średnia. Snab EP-101M V4 nie wyciszają otoczenia w stu procentach, ale w przestrzeni miejskiej odsłuchy są jak najbardziej możliwe – podczas słuchania muzyki na średnim poziomie głośności zewnętrzne hałasy mi nie przeszkadzały. Jeśli to za mało, warto wybrać pianki, które mocniej wyciszają otoczenie.

Ponownie na pochwałę zasługują wbudowane magnesy, które pozwalają złączyć ze sobą słuchawki, dzięki czemu będą one bezpieczne w transporcie wewnątrz praktycznego i poręcznego futerału dodawanego do zestawu. Jeśli poprowadzimy kabel przez plecy, to słuchawki będzie można też wyjąć z uszu i swobodnie zawiesić na szyi, gdy nie są używane. Magnesy są odpowiednio mocne, więc słuchawki raczej nie rozłączą się przez przypadek.

Kabel nie jest idealnie elastyczny, więc powoduje pewien efekt mikrofonowy – słychać stukanie i lekkie szuranie przewodu. EP-101M V4 można jednak założyć także z kablem poprowadzonym ponad małżowinami usznymi, czyli metodą OTE (Over The Ear). Wtedy efekt mikrofonowy już nie występuje, jedynie pilot znajduje się bliżej policzka, co jednak nie sprawia problemu, bo nadal łatwo do niego sięgnąć. Jeśli jednak preferujemy noszenie metodą klasyczną, czyli z kablem poprowadzonym od dołu, warto przypiąć go klipsem z zestawu, by dodatkowo ustabilizować przewód.

Obsługa słuchawek jest prosta i jednocześnie dość zaawansowana. Mimo tylko jednego przycisku na pilocie, można kontrolować rozmowy i swobodnie sterować muzyką. Dwa kliknięcia przyciskiem zmieniają utwory do przodu, a trzy do tyłu, a jeśli do tego przytrzymamy klawisz, to utwory będziemy przewijać. Nie zabrakło także wyzwalania asystentów głosowych po przytrzymaniu przycisku, więc do smartfona trzeba będzie sięgać jedynie w celu zmiany głośności. Obecność przycisków regulacji głośności byłaby mile widziana, ale w tej cenie nie jest to standardem.

A jak sprawdza się nowość, czyli odkręcane nakrętki tulejek? Miałem co do tego obawy, ale okazuje się, że zrealizowano to dobrze. Polecam jedynie dokręcić nakrętki przed pierwszym użyciem, ponieważ fabrycznie były one lekko luźne, co zauważyłem w trakcie zmiany tipsów. Po dokręceniu nakrętki trzymały się już wzorowo przez cały okres testów. Nakrętki łatwo później odkręcić za sprawą wytłoczonych rantów, by dostać się do siateczek. Dzięki temu będzie można je wyczyścić z brudu i woskowiny, a najpewniej ułatwi to też ewentualny serwis słuchawek.

Specyfikacja

  • przetworniki: dynamiczne
  • pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz
  • impedancja: 18 Ω
  • czułość: 93 dB
  • maksymalna moc wejściowa: 10 mW
  • nominalna moc wejściowa: 1 mW
  • kabel: 120 cm, kątowa wtyczka 3,5 mm (CTIA/AHJ), pilot z mikrofonem
  • masa: 17 g (z nakładkami i kablem)

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Solaris, Atlas i Andromeda, FiiOFH7, FA7 i FA1, IMR R1 Zenith, Etymotic ER-4PT, Oriveti New Primacy, Brainwavz B400, Aune E1, iBasso IT01, Simgot EN700 PRO, Zero Audio Carbo Tenore i Basso
  • DAC/AMP i wzmacniacze: DAART Aquila, Burson Conductor Virtuoso (Sabre ES9018), Burson Playmate Everest, FiiO Q5s (AM3E i AM3B), FiiO BTR3, EarStudio ES100
  • DAP: Astell&Kern AK70 MKII, iBasso DX200 (AMP1), FiiO M11, OnePlus 6T
  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz, Oriveti Affinity
  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Snab OverTone EP-101M V4 i tipsy
Słuchawki brzmią równie dobrze z tipsami silikonowymi, jak i z piankami z zestawu. Ten drugi rodzaj nakładek sprawdza się świetnie – pianki są gęste niczym plastelina, ale rozprężają się swobodnie i dobrze wypełniają kanały słuchowe. Z piankami dźwięk jest trochę cieplejszy i łagodniejszy, ale brzmienie jest i tak podobne do tipsów silikonowych. Nie mogłem niestety sprawdzić tipsów dwukołnierzowych, które jak zwykle nie pasują do moich uszu.

Brzmienie Snab OverTone EP-10M V4
Pierwsza wersja modelu EP-101M była zestrojona efektownie, z wyraźnie podbitym basem i sopranem, czyli brzmiała na planie litery „V”. Były to słuchawki ewidentnie basowe, dobre jakościowo, ale sfokusowane na rozrywkę. Podoba mi się to, co słyszę w czwartej wersji Snabów – brzmienie jest nadal muzykalne, bas ciągle nie został wycięty, ale dźwięk jest bardziej zrównoważony, klarowniejszy, a dzięki temu dość uniwersalny. Basu jest pod dostatkiem, ale niskie tony nie dominują, więc EP-101M V4 sprawdzą się w większej ilości gatunków muzycznych – poradzą sobie z nowoczesną elektroniką lub masywnym metalem, ale pozwolą docenić także spokojniejsze brzmienia. Rozdzielczość dźwięku jest dobra, podobnie jak dynamika.

Bas nie dudni, nie zalewa pozostałych pasm, a tym samym nie „muli”. Niskie tony są podkreślone, nieznacznie wychodzą przed szereg, ale wszystko jest pod kontrolą. Słychać, że muzykalność miała pierwszeństwo, ale nie zapomniano o jakości. Bas jest sprężysty, energiczny i dynamiczny, ale tym samym ciepły i przyjemny w odbiorze. Dół pasma nie zlewa się w całość, nie zostaje z tyłu, nadaje muzyce odpowiedniego rytmu. Zejście w subbas satysfakcjonuje, ale priorytet słychać w średnim zakresie niskich tonów. Szczegółowość nie jest wybitna, ale instrumenty są przyzwoicie różnicowane, więc bas nie jest bezkształtną masą.

Pasmo średnie jest nieznacznie wycofane, ale nie ma mowy o ekstremalnie sztucznym strojeniu. Z tego powodu ciągle można sięgnąć po spokojniejsze gatunki muzyczne, docenić bluesa, jazz czy klasykę. Średnicę odebrałem jako neutralną tonalnie – nie jest ani ciepła, ani zimna. Nie wycięto więc wyższego zakresu, dlatego brzmienie jest dość zarysowane i wyraziste. Słychać sporo detali, a muzyka jest bezpośrednia i czytelna. Wokaliści są nadal blisko, gitary wybrzmiewają nieźle, całość jest jasna i przejrzysta, ale nie ostra. Fani cięższych brzmień także powinni być zadowoleni, bowiem słuchawki potrafią przekazać gęste i masywne brzmienie metalu.

Wysokie tony są również podkreślone, ale nie trzeba obawiać się ostrości. Pasmo to nie brzmi wyjątkowo naturalnie, jest lekko sztuczne, dzięki czemu lżejsza muzyka lub gatunki gitarowe brzmią trochę bardziej nowocześnie. Góra pasma nie jest idealnie równa, ale w tej cenie trudno tego oczekiwać. Myślę, że większość melomanów (nawet ci bardziej wymagający) i tak doceni jakość pasma. Góra nie szeleści i nie syczy. Brzmi czysto, więc dźwięk jest bliski i klarowny, nie sprawia wrażenia ciemnego czy „zamulonego”. Potęguje to także szczegółowość i mimo że słuchawki nie reprodukują najdrobniejszych detali, to i tak można wychwycić sporo „smaczków” np. w brzmieniu smyczków, dęciaków lub talerzach perkusyjnych.

Scena dźwiękowa jest przeciętnych rozmiarów, ale jest za to proporcjonalna. Stereofonia nie jest priorytetowa – muzyka nie brzmi wyjątkowo szeroko, ale można już z łatwością odróżnić od siebie oba kanały. Dobre wrażenie robi głębia sceny (zróżnicowanie przód-tył) oraz wysokość (góra-dół), więc słuchawki nie brzmią klaustrofobicznie. Pochwalić można także niezłą separację instrumentów – dźwięki nie zlewają się ze sobą.

Snab OverTone EP-101M V4 vs inne słuchawki
Przy cenie 110 zł można kupić sporo dobrych dokanałówek. Poziom jest już dość zrównoważony, ale Snab EP-101M V4 wypadają atrakcyjnie na tle konkurentów. To jeden z moich aktualnych faworytów, ale jest kilka modeli, które mogą z nimi powalczyć.

FiiO F3 to bezpośredni konkurent EP-101M V4, również zestrojony na planie litery V, ale bardziej kontrastowo. F3 mają mocniej wycofaną średnicę, ostrzejszy sopran i większy bas, a do tego brzmią bardziej miękko. Odebrałem EP-101M V4 jako brzmiące bardziej szczegółowo i wyraziście oraz lepiej kontrolujące bas, więc w tej konfrontacji słuchawki rodzimego producenta są górą.

Trochę tańsze SoundMagic E10 V2 to również podobne granie, także rozrywkowe i nowoczesne. W tym przypadku Snaby mogą pochwalić się także większym zróżnicowaniem instrumentów, mniej rozmytym dźwiękiem i trochę lepszą równowagą tonalną. Moim zdaniem EP-101M V4 to lepszy wybór.

RHA MA390 Universal zrobiły na mnie duże wrażenie. To słuchawki brzmiące jasno, klarownie, dość precyzyjnie i bez przesady w basie. Snab EP-101M V4 są przy nich bardziej rozrywkowe, mają głębszy bas i mniej chłodną górę. Jeśli nie zależy nam na niskich tonach, a lubimy większą ilość sopranu i bardziej analityczny dźwięk, to RHA wyjdą na prowadzenie. Gdy jednak bas jest równie ważny, a najważniejsza jest muzykalność, Snaby sprawdzą się lepiej.

Nowe Audictus Explorer TYPE-C są trochę droższe i wykorzystują, jak sama ich nazwa wskazuje, interfejs USB typu C. To także „V-kujące” słuchawki o efektownym strojeniu, trochę mniej zrównoważonym od Snabów, generujące więcej basu. Według mnie Snaby są zestrojone trochę bardziej uniwersalnie, mniej basowo, ale Explorer TYPE-C to również dobry wybór, o ile jesteśmy gotowi do nich dopłacić.

Tańsze Audictus Explorer 2.0 przegrywają z EP-101M V4. Są ciemniejsze, bardziej „zamulone” i dominujące w basie. To wciąż dobre słuchawki za 80 zł, ale moim zdaniem dopłata do Snabów będzie opłacalna. Tańsze Brainwavz Delta także przegrywają ogólną jakością, są płytsze w basie, mniej zrównoważone, jakby rozmyte. W tym przypadku również warto dopłacić do EP-101M V4.

Alternatywą dla przewodowego wariantu są Snab EP-101M w wersji BT, kosztujące około 40 zł więcej. To w praktyce zupełnie inne słuchawki od tytułowego modelu, bowiem wyposażone w interfejs Bluetooth i odmienną konstrukcję obudów. Wariant BT brzmi znacznie jaśniej i bardziej chudo w niskich tonach i nie jest bezpośrednim rozwinięciem modelu EP-101M V4, który generuje pełniejszy bas i brzmi mniej ostro. EP-101M BT nadal jednak nie zawodzą i spodobają się fanom jasnego i klarownego dźwięku. Wersja przewodowa jest jednak bardziej uniwersalna, a tym samym efektowna w basie.

Snab OverTone EP-101M V4 i sprzęt
Snab OverTone EP-101M V4 nie są słuchawkami wymagającymi. Zastosowano przetworniki, które nie oferują wysokiej skuteczności, ale impedancja jest nadal niska, więc nawet podstawowy smartfon wystarczy, by słuchawki brzmiały odpowiednio głośno. Strojenie jest też dość neutralne tonalnie, więc nie trzeba specjalnie przejmować się tym, czy smartfon lub odtwarzacz zgrają się ze słuchawkami.

Podłączyłem EP-101M V4 do różnych odtwarzaczy z platformy testowej, kilku smartfonów, a także adapterów Bluetooth. Słuchawki reagują na jakość sprzętu – z lepszymi odtwarzaczami lub przetwornikami pokazały wyższy poziom, ale brzmiały dobrze ze wszystkiego – nie powinny zawieść nawet z adaptera słuchawkowego smartfona lub podstawowego odtwarzacza.

Podsumowanie

Snab OverTone EP-101M BT to bez wątpienia udane słuchawki dokanałowe. Konstrukcja jest zbliżona do poprzedników, więc można liczyć na solidne wykonanie, dobrą ergonomię, przyzwoite tłumienie i wygodną obsługę. Dobre wrażenie robi także wyposażenie – w zestawie nie zabrakło praktycznego futerału. Odkręcane nakrętki tulejek to ciekawa nowość, która ułatwi konserwację słuchawek i przedłuży ich żywotność. Brzmienie w kontekście ceny jest świetne – dźwięk jest rozrywkowy, ale zarazem dość zrównoważony. Bas nie zalewa muzyki, wysokie tony nie wwiercają się w uszy, a pasmo średnie nie zostało wycięte. W rezultacie dobrze słucha się zarówno rapu, popu, elektroniki, jak i metalu lub jazzu.

Nadal nie można oczekiwać cudów – słuchawki, jak za te pieniądze, brzmią dobrze, ale nie zachwycają rozmiarami sceny dźwiękowej, która jest kolista, ale jednak dość mała. Nie da się też wychwycić najdrobniejszych detali – priorytet miała rozrywka. Trzeba również pamiętać, że kabel lekko sprężynuje i mikrofonuje, ale efekt ten można zniwelować stosując klips lub noszenie metodą OTE.

Snab OverTone EP-101M V4 kosztują 109 zł. Jestem na „tak”, to dobry wybór.

Dla Snab EP-101M V4

Zalety:
+ bardzo bogate wyposażenie
+ solidne wykonanie
+ niezłe wzornictwo
+ bardzo dobra ergonomia
+ niezłe tłumienie (szczególnie przy korzystaniu z pianek)
+ łatwa konserwacja
+ wygodna obsługa
+ muzykalne brzmienie z dobrym basem, czytelną średnicą i wyraźną górą pasma
+ proporcjonalna scena dźwiękowa

Wady:
– efekt mikrofonowy
– przeciętnych rozmiarów scena dźwiękowa
– pewne braki w szczegółowości
– brak przycisków regulacji głośności

Opisywane słuchawki można kupić w:

REKLAMA
hifiman

3 KOMENTARZE

  1. Z opisu wyglądają na ciekawa propozycję. Jak się mają w zakresie komfortu użycia i izolacji do KZ ZSN.
    Gatunki stricte rozrywkowe -HH, metal,rock,podcasty. Środowisko użycia – komunikacja miejska, w tym hałasliwe metro. ATHm40 nie daja mi wystarczajacej izolacji od otoczenia,zastanawiam się więc nad czymś dokanałowym.

  2. Witam kupiłem nowa wersje v4 ponieważ stare snaby 101m się rozwaliły ale bass w tych v4 jest dużo słabszy niż w starym modelu ( v2ub v3) i czy u was też jest to tak zauważalne?

  3. v3 w porównaniu do v4 są minimalnie mocniejsze w basie i mają bardziej jasną wysoką średnicę i soprany. Talerze są wybrzmiewają bardziej „czysto”. V4 są bardziej wyrównanie i nie mają takiej luki w średnicy jak v3.

DODAJ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj